source
stringlengths 4
21.6k
| target
stringlengths 4
757
|
---|---|
Ogród to doskonałe miejsce na rodzinne spotkanie przy kawie, przyjęcie urodzinowe, a nawet wesele. Naturalne otoczenie w połączeniu z odpowiednim oświetleniem pozwala wykreować niepowtarzalną atmosferę. Odrobinę magii dodadzą całej aranżacji stojące lampki solarne, które są nie tylko efektowne, ale także energooszczędne. Podpowiadamy, dlaczego warto je wybrać. Zalety lampek solarnych
Nowoczesnelampy solarne coraz częściej zastępują tradycyjne oświetlenie ogrodowe. Są energooszczędne, ponieważ energię pobierają ze światła słonecznego magazynowanego w ogniwach krzemowych, a nie z sieci elektrycznej. Dzięki temu są bezpieczne dla środowiska, nie zwiększają rachunków za prąd, a ponadto nie wymagają okablowania ani dostępu do źródła prądu. Bez problemu można je zamontować w dowolnym miejscu ogrodu bez ponoszenia dodatkowych kosztów oraz bez szkody dla roślin. Ich ogromną zaletą jest również stosunkowo niska cena i szeroka gama dostępnych koloróworaz wzorów. W sklepach bez problemu znajdziemy lampy solarne do ogrodów nowoczesnych, w stylu wiktoriańskim, skandynawskim, a także te skonstruowane z myślą o dzieciach czy różnego typu imprezach okolicznościowych.
Jak działa lampa solarna?
Lampki solarne zbierają w ciągu dnia energię powstającą w wyniku promieniowania słonecznego, a następnie zamieniają ją w energię elektryczną, która magazynowana jest w akumulatorze. Proces ten nazywa się przemianą fotowoltaiczną i zachodzi dzięki specjalnym ogniwom wykonanym z materiałów półprzewodnikowych, czyli m.in. krzemu, germanu lub selenu. Żywotność fotoogniwa wynosi nawet 20 lat, podczas gdy emitująca światło dioda może pracować nawet przez 100 tys. godz. Lampa solarna po całkowitym naładowaniu – o ile została umieszczona w odpowiednio nasłonecznionym miejscu – może świecić ok. 8 godz.
Funkcjonalne i dekoracyjne
Oprawy lamp solarnych wykonuje się z tworzyw sztucznych lub aluminium, natomiast szyby ze szkła lub wytrzymałego pleksiglasu. Najczęściej są czarne, brązowe, szare lub zielone, ale w sklepach znaleźć można modele w nietypowych kolorach, np. fioletowym, czerwonym lub żółtym. Dzięki zastosowaniu technologii LED lampki solarne mogą mieć przeróżne kształty, np. gwiazdy, kuli, odwróconego stożka, kielicha, diamentu, chińskiego lampionu, a nawet zwierzęcia. Ceny lamp solarnych wahają się od 3 zł (za najprostszy model o wysokości ok. 20 cm) nawet do 1300 zł (za parkowy model w stylu wiktoriańskim z dwiema lampami o wysokości ok. 3 m).
Lampa solarna Diament.Z wbudowanym czujnikiem zmierzchu, dzięki któremu automatycznie włącza się po zmroku i wyłącza o świcie. Wewnętrzny rozbłyśnik wzmacnia i równomiernie rozprasza światło. Po pełnym naładowaniu świeci ok. 8 godz. Wymiary: wysokość – 30 cm, średnica lampy – 8 cm. Cena: od 8 zł/szt.
Lampa solarna Tulipan. W ciągu dnia do złudzenia przypomina naturalny kwiat. Panel solarny umiejscowiony w podstawie łodygi. Wyposażona w bardzo mocne diody LED oraz czujnik zmierzchu, dzięki któremu lampa automatycznie włącza się po zmroku i wyłącza o świcie. Wysokość: 90 cm (z przedłużką) lub 50 cm (bez przedłużki). Cena: od 22 zł.
Lampa solarna Kamień.Z dekoracyjnym kwiatem w kolorze różowym, żółtym lub szarym. Wyposażona w dyskretny panel solarny oraz czujnik zmierzchu, dzięki któremu automatycznie uruchamia się po zmroku i wyłącza rano. Doskonale się prezentuje także w ciągu dnia. Wymiary: 11 cm x 11 cm. Cena: od 8 zł.
Na co zwrócić uwagę?
Wybierając lampę solarną, trzeba zwrócić uwagę przede wszystkim na jej czas ładowania, czyli jak długo musi być wystawiona na działanie promieni słonecznych, aby efektywnie działać przez całą noc. Warto wybrać model z czujnikiem zmierzchu, dzięki któremu lampa będzie magazynować energię w akumulatorze i automatycznie uruchamiać się po zmroku. Ważna jest również konstrukcja lampy solarnej – musi być solidna, szczelna, wyposażona w antykorozyjną oprawę żarówki, odporna na wilgoć, częste zmiany temperatury, silne podmuchy wiatru, a także uszkodzenia mechaniczne. Nie mniej istotny jest kształt lampy oraz jej wielkość – te parametry należy dobierać pod kątem jej umiejscowienia.
|
Stojące lampki solarne do ogrodu. Nastrojowe i praktyczne
|
Monopod jest najprostszym statywem fotograficznym. Składa się z jednej nogi i stabilizuje aparat w płaszczyźnie pionowej. Jest niezwykle przydatny, gdy chcemy uniknąć poruszonych zdjęć. Jako monopod możemy traktować też tzw. selfie stick. Jest to teleskopowo wysuwana rurka z uchwytem na smartfona. Zdjęcia wykonujemy wtedy z odległości nawet 1,5 metra - mobilny monopod najczęściej jest połączony z telefonem poprzez moduł Bluetooth.
Monopod
Najprostsze określenie monopodu to jedna noga statywu, która ma regulowaną wysokość. Stabilizacja aparatu jest jednak zdecydowanie mniejsza niż w przypadku użycia klasycznego statywu. Dodatkowo monopod musimy trzymać jedną ręką lub o coś oprzeć, aby nie przewrócił się wraz z przymocowanym do niego aparatem. Warto dodać, że do niektórych modeli monopodów możemy kupić tzw. nóżki, czyli trójnożną podstawę. Dobrym przykładem będą monopody firmy Benro, np. model A48FD.
box:offerCarousel
Monopody są kompaktowe i lekkie. Można złożyć je do niewielkich rozmiarów, dzięki temu zajmują niewiele miejsca w bagażu. Ciekawą opcją na podróże są modele Manfrotto Compact. Obecnie monopody najczęściej wykonywane są z dwóch rodzajów tworzywa - aluminium lub włókien węglowych. Często są też wyposażone w głowice kulową, do której przytwierdzamy nasz aparat. Możemy jednak kupić głowice oddzielnie, w zależności od potrzeb - należy tylko pamiętać, że każda z nich ma określony udźwig sprzętu.
Monopody najczęściej są używane w połączeniu z aparatami i obiektywami długoogniskowymi lub teleobiektywami. Jest to sprzęt dużych gabarytów, ważący często ok. 2,5-3 kilogramów. W takim przypadku stosowanie monopodu zdecydowanie ułatwia robienie zdjęć. Kolejną zaletą jest możliwość pracy na dłuższych czasach naświetlania. W tym przypadku monopody nie sprawdzają się tak świetnie, jak statywy. Jednak wykorzystanie dodatkowej nogi do zrobienia zdjęcia z czasem otwarcia migawki do jednej sekundy powinno przynieść zadowalające rezultaty.
Fotografia sportowa i podróżnicza
Właśnie poprzez wykorzystywanie teleobiektywów, monopod jest nieodzownym elementem wyposażenia fotografa sportowego. Jedna noga w zupełności wystarczy, aby ustabilizować aparat z ciężkim obiektywem. Będzie nam zależało na krótkich czasach otwarcia migawki, aby zamrozić ruch i jednocześnie uzyskać nieporuszone zdjęcia. Sytuacja podczas wydarzeń sportowych jest niezwykle dynamiczna. Monopod zapewnia też łatwość zmiany położenia aparatu względem aktualnie toczącej się akcji. Ruszając ręką, obracamy sprzęt w dowolnym kierunku, jednocześnie jesteśmy spokojni o stabilną pozycję aparatu na określonej przez nas wysokości.
Ciekawą alternatywą dla droższych monopodów może być model Velbon UP-400. Kosztuje on zaledwie ok. 70 złotych i sprawdzi się satysfakcjonująco w wielu sytuacjach. Należy jednak pamiętać, że może posłużyć nam krócej niż np. poprzednio wspomniane monopody firm Benro i Manfrotto.
W przeciwieństwie do fotografii sportowej, w czasie robienia zdjęć podróżniczych lub krajobrazowych możemy potrzebować dłuższych czasów naświetlania. Monopod ułatwia pracę z tym parametrem poprzez stabilizację aparatu w czasie zbierania światła do migawki. Ponadto złożony monopod zajmuje niewiele miejsca i łatwo jest nam go zabrać ze sobą w bagażu.
Filmowanie
Monopod sprawdzi się nie tylko podczas wykonywania zdjęć, ale również jako narzędzie dla filmowca. Przede wszystkim dzięki możliwości wykonywania płynnych ruchów aparatem - zarówno w poziomie, jak i pionie. Gdy operujemy monopodem w poziomie możemy zarejestrować na filmie: panoramę (obraz dookoła własnej osi), szybkie przejścia pomiędzy osobami lub obiektami. Z kolei pionowe ruchy monopodem umożliwiają nam nakręcenie perspektyw: zbliżania się do obiektu lub oddalania się od niego. Ponadto możemy też ukazać osoby, budynki lub inne przedmioty z żabiej perspektywy. Podczas wykonywania tych zabiegów cały czas operujemy monopodem, a nie aparatem. Eliminujemy tym samym poruszenia obrazu. Płynne nagrania z wykorzystaniem ciekawych perspektyw to duża zaleta monopodów w filmowaniu. Interesującą propozycją może być monopod Benro A38FD. Jest sprzedawany z trójnożną podstawą, a droższy zestaw zawiera też głowicę Manfrotto MVH500AH.
Smartfony i selfie
Ciekawą odmianą klasycznej wersji monopodu jest tzw. selfie stick. Mobilny monopod to teleskopowo rozsuwana rurka. Na jej jednym końcu znajduje się rączką z przyciskiem do robienia zdjęć, a na drugim uchwyt na smartfona. Monopody do urządzeń mobilnych stały się niezwykle popularne - przede wszystkim ze względu na łatwość zrobienia selfie przez całą grupę osób lub ujęcie w kadrze malowniczych widoków w tle. Monopody do telefonów możemy jednak wykorzystać nie tylko do zrobienia zdjęcia samemu sobie. Dobrym przykładem jest nagrywanie filmów z różnej perspektywy, chociażby z wysokości kilku metrów. Rozsunięty do granic możliwości selfie stick stanie się przedłużeniem naszej ręki. Oprócz zyskania ciekawej perspektywy, mobilny monopod wpłynie korzystnie na ustabilizowanie rejestrowanego przez smartfona obrazu.
|
W jakich sytuacjach warto wykorzystać monopod?
|
Zabawka w kształcie kucyka to prezent uniwersalny zarówno dla dziewczynki, jak i dla chłopca, mogący sprawdzić się i w przypadku malucha, i kilkuletniego dziecka. Kucyk to jeden z najpopularniejszych motywów wykorzystywanych przez producentów zabawek. Na rynku znajduje się szeroka oferta maskotek, puzzli, klocków, figurek, zabawek edukacyjnych, a także zabawek dla niemowląt z motywem kucyka. Stanowią one idealny prezent dla dziecka, szczególnie takiego, które lubi konie bądź jest fanem popularnej bajki My Little Pony.
My Little Pony
My Little Pony” – czyli „Mój mały kucyk” – to marka należących do Hasbro zabawek, ale także bajek i produktów takich jak artykuły papiernicze czy ubrania. Kucyki My Little Pony, uwielbiane przez dzieci na całym świecie, mają fantastyczny wygląd: długie kolorowe grzywy, wielkie oczy, barwne umaszczenie oraz znamiona (np. w kształcie tęczy czy słońca). Kucyki pochodzą z czarodziejskiego świata, potrafią mówić i w bajkach przeżywają wiele przygód. Szczególną popularnością cieszą się figurki, umożliwiające dzieciom wspólną zabawę i odgrywanie scenek z bajek oraz miękkie pluszaki, idealne dla najmłodszych.
Zestaw 12 niewielkich figurek (4–5 cm) kupić można w cenie ok. 40 zł. Świecąca Rarity do ozdabiania z akcesoriami (grzebień, naklejki, spinki) to koszt ok. 80 zł. Miękką maskotkę o wysokości 27 cm – np. tęczową Rainbow Dash albo Twilight Sparkle – utrzymaną w odcieniach fioletu – kupić można w cenie ok. 50 zł.
Maskotka konika
Dla dzieci młodszych oraz dla wielbicieli prawdziwych koni polecamy maskotki wzorowane na prawdziwych koniach oraz zabawki interaktywne. Maskotki wykonane z pluszu i miękkich materiałów mogą służyć za przytulankę, poduszkę pod głowę albo przedmiot codziennej zabawy. Mogą wiernie imitować prawdziwe zwierzęta (i takie będą zapewne najlepszym upominkiem dla dzieci lubiących konie) bądź wyglądać nieco bardziej fantastycznie (wtedy dzięki przyciągającym oko kolorom świetnie nadadzą się dla młodszych). Jednocześnie jako produkty niemarkowe są zwykle znacznie tańsze niż zabawki np. z serii My Little Pony.
Pluszowy konik (brązowy lub biało-brązowy) o wymiarach ok. 26 x 12 x 25 cm, posiadający certyfikat CE, to koszt ok. 30 zł. Niebieskiego konika z miękkiego, przyjemnego w dotyku materiału, również z certyfikatem CE, o wymiarach ok. 26 x 14 x 20 można kupić w cenie do 20 zł. Duża maskotka leżącego konia – o całkowitej długości ok 50 cm – z efektami dźwiękowymi kosztuje 60 zł (dostępna jest w trzech wariantach kolorystycznych: czarna, brązowa oraz niebieska).
Pośród zabawek interaktywnych można znaleźć przede wszystkim kucyki reagujące na dotyk, rżące oraz galopujące. Taki kucyk, o wysokości 27 cm, po poklepaniu parskający, wierzgający wesoło rżący, z apaszką, w dwóch wariantach kolorystycznych (brązowy albo różowo – biały) to koszt od 60 do 90 zł (cena zależy od sklepu).
Puzzle, klocki i zabawki plastyczne
Jeżeli dziecko od pluszaków i figurek woli zabawki nieco innego rodzaju, a lubi kucyki, warto pamiętać, że na rynku znajduje się także szeroki wybór puzzli, klocków i zabawek plastycznych, np. zestawy od Playmobile powiązane z końmi – jak Stadnina kucyków, Spacer z kucykiem, Wycieczka bryczką z kucykiem. Pośród zabawek plastycznych można znaleźć znikopisy, ciastolinę, torebki do malowania czy zestawy pozwalające na samodzielne stworzenie kucyka. Nie brak także różnego rodzaju puzzli: o różnej liczbie elementów i z obrazkami przedstawiającymi kucyki z bajek, ryciny kucyków albo prawdziwe zwierzęta. Kucyki to również motyw powtarzający się w akcesoriach do pokoju: na rynku dostępne są liczne fototapety oraz meble z odpowiednimi wzorami.
Zabawki i gadżety z kucykami mają tę zaletę, że są uniwersalne, a przy tym występują w wielu różnych wariantach, co umożliwia wybranie takiej, która najlepiej będzie pasować dziecku.
Znajdź idealnego kucyka My Little Pony
|
Zabawki i gadżety z kucykami
|
Zły stan dróg to najczęstsza przyczyna skracania żywotności poszczególnych elementów zawieszenia. Wielu kierowców odkłada bieżące naprawy, chcąc uniknąć dodatkowych wydatków. Jakie mogą być skutki takiego zachowania? Luz powoduje luzy
box:offerCarousel
Elementy gumowe zawieszenia, takie jak chociażby tuleje wahaczy czy stabilizatora, mają za zadanie absorpcję pewnego zakresu drgań. W momencie, kiedy świadomie nie dokonujemy wymiany zużytych elementów zawieszenia, pozostałe z nich będą zmuszone do przyjmowania na siebie większej ich ilości, do czego nie zostały przystosowane. W praktyce ignorowanie pojedynczego luzu będzie powodować skrócenie żywotności innych podzespołów, a w efekcie dojdzie do powstania kolejnych luzów.
Amortyzator wpływa na zużycie opon i zawieszenia
box:offerCarousel
Zużyty amortyzator sprawia, że zmieniają się proporcje siły nacisku na oponę podczas hamowania. Z biegiem czasu bieżnik będzie więc zużywał się nierównomiernie, na skutek czego czoło opony może ulec ząbkowaniu. Amortyzator odpowiada także za utrzymywanie stałego kontaktu koła z podłożem. Pogorszenie jego kondycji sprawi, że koło po wjechaniu w nierówność z większą siłą będzie uderzać w podłoże. Ucierpią na tym wszelkie masy nieresorowane w pojeździe, a więc m.in. opona, felga, wahacz.
Pogorszenie właściwości jezdnych
box:offerCarousel
Zauważalnie gorsze zachowanie się auta podczas pokonywania zakrętów również stanowi efekt zużycia podzespołów zawieszenia. Dla przykładu sprężyna
z upływem czasu traci swoją sztywność i może ulec uszkodzeniom mechanicznym, np. pęknięciom. Wskutek tego nadwozie podczas skręcania znacznie łatwiej wychyla się na boki, a opanowanie auta staje się trudniejsze.
Zużycie amortyzatora wpływa natomiast na pogorszenie kontaktu koła z podłożem. Wybite w powietrze koło po wjechaniu w nierówność będzie potrzebować więcej czasu na powrót do styku z nawierzchnią. W tym czasie staje się ono praktycznie niesterowalne, co znacząco pogarsza właściwości jezdne.
box:offerCarousel
Nie inaczej jest z elementami prowadzącymi pojazd, a więc z wahaczami czy stabilizatorami. Ich zużycie sprawi, że samochód będzie wolniej i ospalej reagował na ruchy kierownicą. Natomiast bezpośredni wpływ na precyzję działania układu kierowniczego będzie miał stan drążków i końcówek. Ich wybicie może ponadto powodować zmiany w geometrii przyspieszające zużycie ogumienia.
Gorszy komfort podróżowania
Kwestia komfortu jazdy odnosi się przede wszystkim do elementów tłumiących, a więc amortyzatorów. Odpowiadają one głównie za rozpraszanie nadmiaru energii mechanicznej. Jeśli skuteczność amortyzatorów spada, może pojawić się problem z wybieraniem nierówności, wskutek czego będą one bardziej odczuwalne w kabinie. Jednym z pierwszych objawów zużycia elementów zawieszenia są dobiegające z okolic kół dźwięki przypominające stuki. Ich obecność nie tylko irytuje, ale powinna też skłonić do wizyty w warsztacie. Odgłosy podczas jazdy mogą wydawać z siebie pęknięte sprężyny, wybite łączniki stabilizatorów, uszkodzone tuleje wahaczy lub stabilizatorów.
Zaufaj podzespołom uznanych producentów
Chcąc uchronić się przed powracającymi uszkodzeniami tych samych elementów, należy szybko reagować na pierwsze oznaki zużycia, a podczas zakupu podzespołów kierować się jakością, a nie ceną. Warto wybierać spośród ofert uznanych marek, takich jak TRW, Lemforder, Febi Bilstein, Monroe czy Kayaba.
|
Czym grożą zaniedbania w naprawach zawieszenia?
|
Olej z ostropestu plamistego powinien na stałe zagościć w naszych szafkach ze zdrową żywnością, przede wszystkim ze względu na jego właściwości dla zdrowia i urody. Dlaczego warto mieć go zawsze pod ręką? Co to jest ostropest plamisty?
Ostropest plamisty (Silybum marianum) to roślina znana już w starożytności. Dziś jest powszechnie stosowana przez wszystkich fanów medycyny naturalnej. Nic dziwnego, bo ma szczególne właściwości. Ostropest należy do rodziny ostrowatych. Pochodzi z okolic Morza Śródziemnego, ale dziś naturalnie występuje również w takich rejonach, jak Ameryka, Australia i Europa Środkowa. Zapewne zastanawiasz się, czy rośnie też w Polsce? Ależ oczywiście! Nasze babcie nazywały go jednak inaczej, bo to roślina o wielu nazwach. Jeśli kiedykolwiek spotkasz się z takimi, jak oset Najświętszej Marii Panny, pstrok czy dziki karczoch, to możesz być pewien, że chodzi o tę samą roślinę – ostropest plamisty.
Swoje działanie zawdzięcza przede wszystkim jednej substancji – sylimarynie, która wykazuje działanie przeciwzapalne, detoksykujące i regenerujące. Inną, ale równie ważną substancją znajdującą się w ostropeście jest olejek eteryczny. Znajdziesz w nim także witaminy B2, E, D oraz sole mineralne. Można go nabyć w postaci suszu, nalewek, ale największą popularnością cieszy się w ostatnim czasie olej z ostropestu i nie ma się, co dziwić.
Właściwości zdrowotne
Olej z ostropestu wykazuje silne działanie przeciwzapalne. Jest produktem idealnym dla osób, które pragną zadbać o zdrowie swojej wątroby. Działa bowiem regenerująco na ten narząd. Chroni go przed toksycznym działaniem alkoholu, pestycydów, a nawet trującej substancji znajdującej się w muchomorze sromotnikowym. Pomaga obniżyć stężenie bilirubiny. Działa detoksykująco nie tylko na wątrobę, ale i na nerki. Pomaga pozbyć się szkodliwych substancji z organizmu.
Dodatkowo ma zbawienny wpływ na układ trawienny. Pozwala pozbyć się wzdęć, wspomaga wydzielanie soku żołądkowego. To olej, którego spożycie zalecane jest również osobom zmagającym się z bólami migrenowymi. Produkt obniża cholesterol, a tym samym zmniejsza ryzyko niebezpiecznych chorób serca i układu krążenia. Stosowany zewnętrznie, pomaga leczyć choroby skóry, przyspiesza gojenie się ran i oparzeń.
box:offerCarousel
Koktajl z dodatkiem oleju
Zapewne nieraz czytałeś przepis lub widziałeś filmik podpowiadający, jak przygotować smaczny i zdrowy koktajl. Bardzo często jednym ze składników takiego napoju jest oliwa z oliwek, olej kokosowy czy olej z czarnuszki. Zastanawiasz się, dlaczego dodawanie oleju do koktajlu jest konieczne? Odpowiedź jest bardzo prosta – istnieje grupa witamin, znajdująca się w owocach i warzywach, które są rozpuszczalne w tłuszczach. A to oznacza, że gdy dodamy odrobinę tłuszczu do koktajlu, witaminy te będą lepiej przyswajane, a my bardziej z nich skorzystamy. Do takich witamin należą: A, D, E i K. Wszystko jasne? A zatem czas na przepis.
W skład pysznego i zdrowego smoothie wchodzą: kilka daktyli, garść jagód goji, dwa dojrzałe banany, mleko kokosowe, garść migdałów, pół melona, szklanka ugotowanej kaszy jaglanej, jedna łyżeczka oleju z ostropestu.
Wszystkie składniki umieść w blenderze i zmiksuj. Gdy na dworze panuje upał, a my jesteśmy mniej skłonni do jedzenia ciężkich potraw, koktajl ten będzie doskonałą alternatywą dla drugiego śniadania czy kolacji. Pij na zdrowie!
|
Olej z ostropestu – jakie ma właściwości dla zdrowia i urody?
|
Po cyklu „Szklany tron”, którym podbiła serce czytelników, Sarah J. Maas otwiera nową serię, tym razem fundując wszystkim ciekawe połączenie romansu i świata fantasy. To jak „Piękna i Bestia”, ale wcale nie w wersji cukierkowej, bajkowej, lecz dużo bardziej krwawej i rozbudowanej. Gdy wszystko wydawało się oczywiste
W pierwszym tomie, czyli „Dworze cierni i róż”, poznaliśmy Feyre, młodą dziewczynę zmuszoną do zamieszkania w zupełnie nowym dla siebie miejscu, wśród tych, którzy dotąd budzili jej nienawiść lub nieufność. Człowiek i istota obdarzona magią: inne rasy, zwyczaje, zasady, nawet wiek – ją i Tamlina różni wszystko. Jeżeli wydawało się, że opowieść zmierza w kierunku szczęśliwego zakończenia i morału, iż miłość pokonuje wszystkie przeszkody, to „Dwór mgieł i furii” może nieźle namieszać w naszych wyobrażeniach. Ocena różnych postaci nagle zmienia nam się o 180 stopni. Dobrzy okazują się zimnymi draniami i tyranami, a źli znajdują usprawiedliwienie dla swoich czynów. Historia rozpoczyna się jak gdyby od nowa.
Nie tylko romans, choć to rzuca się w oczy
Na nowo spojrzymy też i na bohaterkę. Niby szykowała się do cudownego związku, ale jak się okazuje, już wcale nie jest pewna swoich uczuć i źle czuje się w złotej klatce, jaką wydaje się jej dwór. Na widoku pojawia się za to inny kandydat do jej serca. „Dwór mgieł i furii" jest zatem pełen westchnień, dylematów oraz uniesień sercowych i cielesnych, co być może ucieszy czytelniczki, lecz niekoniecznie męską część fanów. Ci jednak i tak stanowili mniejszość. Nie zabraknie także innych wątków: magii, zbliżającej się wojny i pokazania nam trochę więcej wykreowanego przez autorkę świata. Pojawi się sporo nowych postaci i warto będzie się im lepiej przyjrzeć, bo pewne wątki zdecydowanie zostaną rozwinięte w przyszłości. Gdy pisze się, z góry zakładając kilka tomów, historię można rozbudować w bardzo potężnie – nic dziwnego, że każda książka tej autorki to ponad 700 stron. Jest więc co czytać, choć trochę żal, że Maas nie wchodzi bardziej w głąb opowieści, a jedynie mnoży wątki.
Nudy na pewno nie ma
Pisarka ubarwia miłosną część fabuły, mocno w „Dworze mgieł i furii" dominującą (od razu warto uprzedzić, że jest trochę scen erotycznych), próbując nieco pogmatwać nasz stosunek do bohaterów. Jeżeli nie jesteśmy pewni, czy dokonują oni prawidłowych wyborów, czy nie zaufali nieodpowiednim postaciom, czy nie są wykorzystywani i przeciągani na stronę mroku, to znaczy, że wciąż jest w nas napięcie i ciekawość, w jaką stronę pokieruje ich los. Na pewno dla bardziej ambitnych czytelników nie będzie to powieść oryginalna i taką, która zostanie zapamiętana na lata, ale jako rozrywka po prostu się sprawdza.
Książka jest napisana lekko, nudy na pewne nie ma, zatem otrzymujemy niezłą kontynuację, a ze względu na spore zamieszanie, jakie wnosi ona do fabuły, również ciekawe otwarcie na tom trzeci cyklu. Spodoba się na pewno młodym czytelniczkom, bo nie ukrywajmy, że to głównie dla nich pisze Sarah J. Maas. A ponieważ to wielkie tomiszcze, może warto zainwestować w e-book, dużo wygodniejszy do czytania np. w środkach komunikacji
Źródło okładki: gwfoksal.com.pl
|
„Dwór mgieł i furii” Sarah J. Maas – recenzja
|
Układ hamulcowy to jeden z najważniejszych układów w samochodzie. Odpowiedzialny jest za zatrzymanie rozpędzonego auta, przez co bezpośrednio wpływa na nasze bezpieczeństwo. Podstawowa diagnostyka układu hamulcowego
Proces diagnozy układu hamulcowego
należy rozpocząć od sprawdzenia poziomu płynu hamulcowego. Aby to zrobić, należy zaparkować auto na płaskim terenie, a następnie wnikliwie przyjrzeć się zbiorniczkowi, w którym jest umieszczony płyn hamulcowy
. Prawidłowa wartość cieczy to wskazanie pomiędzy max a min.
Następnym krokiem jest ocena temperatury wrzenia płynu hamulcowego, którą powinno się sprawdzać przy każdej wizycie w warsztacie. Wartość minimalna nie powinna spaść poniżej 180 stopni Celsjusza (pomiar dokonany w zbiorniczku). W przypadku, gdy poziom płynu hamulcowego jest poniżej wartości minimalnej, trzeba sprawdzić, czy układ jest szczelny. Oczywiście najłatwiejszym sposobem będzie podniesienie auta na podnośniku i sprawdzenie, czy elementy układu hamulcowego znajdujące się pod podwoziem są szczelne.
Nie zapominaj o światłach!
Elementem układu hamulcowego są również tylne światła stopu, które stosunkowo często ulegają awarii. W przypadku, gdy naciśnięcie pedału hamulca nie skutkuje zapaleniem się tylnych świateł, należy sprawdzić, czy przepaleniu nie uległy żarówki. Pamiętajmy, aby nowe były zgodne ze specyfikacją producenta, ponieważ montaż nieodpowiednich żarówek o niewłaściwej mocy może skutkować zwarciem, które może prowadzić do spalenia pojazdu.
Jeżeli problem z brakiem oświetlenia STOP nie jest spowodowany przepaleniem żarówek, najprawdopodobniej awarii uległ czujnik stopu
znajdujący się przy pedale hamulca. Jego wymiana nie należy do skomplikowanych i bez większego problemu poradzi sobie z tym osoba mająca umiejętności manualne. Jeżeli po wymianie czujnika i ponownym sprawdzeniu żarówek problem ze światłami STOP-u nadal występuje, nie pozostaje nam nic innego, jak wizyta u mechanika.
Diagnostyka stanu technicznego klocków i tarczy hamulcowych
Obecnie w większości aut możemy znaleźć tarcze hamulcowe
zamontowane zarówno z przodu, jak i z tyłu pojazdu. Tarcze hamulcowe konstrukcyjnie wymuszają konieczność zastosowania klocków hamulcowych
. Starajmy się regularnie sprawdzać ich stan. Do odpowiedniej diagnozy należy zdjąć koła, a następnie zwrócić uwagę na otwory kontrolne w zaciskach hamulcowych i specjalne rowki znajdujące się na okładzinach. Rowki te informują o stopniu zużycia klocka hamulcowego. W momencie, gdy rowek jest niewidoczny, klocki nadają się do wymiany.
Pamiętajmy, aby wybierać produkty renomowanych firm, które gwarantują najwyższą jakość. Zakup produktów niskiej jakości wiąże się z ich nieodpornością na obciążenia termiczne i mechaniczne. Słaba jakość materiału ciernego przyczynia się również do wydłużenia drogi hamowania. Diagnoza tarcz hamulcowych powinna się skupiać na sprawdzeniu ich grubości – każda tarcza ma swoją wartość graniczną, poniżej której jej eksploatacja jest niedopuszczalna. Dodatkowo upewnijmy się, że tarcza hamulcowa nie ma pęknięć lub zadrapań. W niektórych przypadkach objawem zużycia tarcz hamulcowych, a konkretnie ich skrzywienia, jest trzęsienie kierownicy podczas hamowania. W takim przypadku nie pozostaje nic innego, jak wymiana tarcz na nowe.
Pamiętajmy, że od stanu technicznego układu hamulcowego zależy nasze bezpieczeństwo podczas poruszania się pojazdem, dlatego regularnie go sprawdzajmy.
|
Diagnostyka stanu technicznego układu hamulcowego. Od czego zacząć?
|
Osobny zakup pralki i suszarki nie każdemu może się spodobać. Po pierwsze, wiąże się to ze sporym wydatkiem, a po drugie (i być może najważniejsze) – dwa osobne urządzenia zajmują bardzo dużo miejsca, a np. w mieszkaniu wygospodarowanie dodatkowej przestrzeni może być naprawdę problematyczne. Rozwiązaniem jest zakup hybrydy, czyli pralko-suszarki. Jaki sprzęt wybrać w cenie do 2000 zł? Hotpoint-Ariston AQD1070D 49 EU
Pralko-suszarka firmy Hotpoint-Ariston to jedno z bardziej pojemnych urządzeń tego typu, dostępnych obecnie na Allegro. Maksymalny załadunek prania wynosi w tym przypadku aż 10 kg. Klasa energetyczna A może i nie jest najwyższą z możliwych, jednak i tak zapewni nam bardzo wydajną i oszczędną eksploatację. Ważną cechą AQD1070D jest też prędkość obrotów, która wynosi aż 1400 na minutę.
Co z suszarką? Przy tej funkcji nie możemy załadować aż 10 kilogramów. Mimo wszystko 8 kg jest wagą, którą bez problemu można zaakceptować. Pralko-suszarka Hotpoint-Ariston jest także bardzo cicha, a to dzięki technologii Super Silent, która poprzez wykorzystanie specjalnych materiałów do budowy oraz trójfazowego, bardzo cichego silnika sprawia, że urządzenie może pracować bez problemu nawet wtedy, gdy śpimy niedaleko. Jestem pewien, że wiele osób ucieszy się z programu Express Wash & Dry, który bardzo szybko pierze i suszy ubrania. Co z ceną? Hotpoint-Ariston AQD1070D 49 EU w chwili, kiedy piszę te słowa, można kupić za ok. 1900 zł.
Electrolux EWW1697MDW
Kolejną pralko-suszarką, którą chcę wam przybliżyć, jest Electrolux EWW1697MDW. Podobnie jak wspomniany przed chwilą Hotpoint-Ariston AQD1070D 49 EU, to urządzenie cechuje się klasą energetyczną A. Maksymalny załadunek podczas prania jest jednak nieco mniejszy i wynosi 9 kg. Odpowiednio zmniejszony został też maksymalny wsad suszenia, mający wartość 7 kg. Na uwagę zasługują za to maksymalne obroty tej pralko-suszarki, które wynoszą 1600 na minutę. Możemy być pewni, że po tak intensywnym odwirowaniu nasze rzeczy będą tylko delikatnie wilgotne i wyschną bardzo szybko. Obroty możemy regulować.
W pralko-suszarce Electrolux EWW1697MDW jest też dostępna funkcja „mniej zagnieceń”, która zmienia ruchy bębna w taki sposób, by odzież nie była bardzo pognieciona. Pralko-suszarka firmy Electrolux jest jednak dość droga, bo za model EWW1697MDW trzeba zapłacić ok. 2700 zł.
Candy GC4 W 264-S
Jeśli potrzebujesz nieco mniejszej pralko-suszarki, może powinieneś pomyśleć nad modelem Candy GC4 W 264-S? Cena tego urządzenia wynosi ok. 1800 zł. Klasa energetyczna w tym przypadku to B, natomiast maksymalny załadunek prania i suszenia wynosi odpowiednio 6 oraz 4 kg. Liczba obrotów na minutę, sięgająca 1200, może nie jest aż tak imponująca, jak we wspominanych przed chwilą modelach, ale i tak powinna być wystarczajaca.
Ponadto jest tu wcześniej wspomniana funkcja „mniej zagnieceń”, a dodatkowo producent zaopatrzył swoją pralko-suszarkę w technologię monitoringu ilości piany w bębnie. Dzięki temu Candy GC4 W 264-S sama może dobrać odpowiedni rodzaj intensywnego płukania.
AMICA AWDG7512CL
Na koniec zostawiłem pralko-suszarkę firmy AMICA, model oznaczony kodem AWDG7512CL. To urządzenie potrafi pomieścić 7 kg prania lub 5 kg ubrań przeznaczonych do suszenia. Klasa energetyczna to w tym przypadku B, natomiast liczba obrotów na minutę wynosi 1200. Pralko-suszarka AMICA posiada ciekawą funkcję prania deszczowego, w której skład wchodzi zestaw zbieraków zapewniających jeszcze dokładniejsze i bardziej równomierne rozprowadzanie środków piorących i wody.
Ogromną zaletą AWDG7512CL jest też ogromny otwór załadunkowy, który ma średnicę wynoszącą aż 47 cm. Jak kształtuje się cena tego sprzętu? W momencie, kiedy piszę te słowa, pralko-suszarkę AMICA AWDG7512CL można kupić w cenie ok. 1750 zł.
|
Pralko-suszarka w cenie do 2000 zł. Czy za tyle da się kupić porządny produkt?
|
Mimo że dostępne są już alternatywy dla SSD z przestarzałym interfejsem SATA III, czyli szybsze dyski M.2 lub modele pod złącze PCI Express z obsługą protokołu NVM Express, to dyski SATA są nadal najbardziej popularne na rynku. Stanowią najlepszą opcję dla typowego użytkownika, ponieważ gwarantują kompatybilność i dobrą wydajność, w pełni wystarczającą nawet dla osób bardziej wymagających. Sprawdźcie, jaki dysk wybrać, jeśli liczy się wydajność i trwałość. Poniższe zestawienie obejmuje zarówno najnowsze modele, jak i dyski doceniane, dobrze znane, które nadal oferują znakomite osiągi.
Samsung 850 Pro
Dysk, który miał swoją premierę w 2014 roku, nadal znajduje się w czołówkach list wydajnościowych. Osiąga realne 500 MB/s odczytu i około 480 MB/s zapisu sekwencyjnego oraz około 34 MB/s odczytu i 116 MB/s zapisu próbek 4K. Model 850 Pro (test) doganiają już tańsze konstrukcje z pamięcią TLC, ale w przypadku Samsunga wydajność przekłada się na zastosowania praktyczne – transfery są szybkie i stabilne. 850 Pro broni się swoją trwałością, posiada kości 3D NAND MLC, a producent daje na niego aż 10 lat gwarancji.
Samsung 850 Pro dostępny jest w wersjach: 128 GB, 256 GB, 512 GB, 1 TB i 2 TB. Tańszą alternatywą będzie model 850 Evo z 3D NAND TLC.
box:offerCarousel
ADATA SU900
Najnowszy model producenta to propozycja dla tych, którzy cenią sobie wydajne i żywotne SSD. Konstrukcja ADATA SU900 bazuje na modelu SU800, ale podmieniono pamięci 3D NAND TLC na wersje MLC, a także dodano 2 lata gwarancji, która dla opisywanego urządzenia trwa 5 lat. Dysk w średniej wersji pojemnościowej osiąga do 526 MB/s odczytu i 462 MB/s zapisu sekwencyjnego, dla próbek 4K odczyt wynosi 32 MB/s, a zapis 112 MB/s. SU900 będzie bardzo dobrym wyborem do profesjonalnej pracy, szybko poradzi sobie z kopiami dużych plików.
ADATA SU900 dostępny jest wersjach: 256 GB, 512 GB, 1 TB i 2 TB. Tańszy model SU800 oferuje zbliżoną wydajność, ale ma mniej trwałą pamięć.
box:offerCarousel
Crucial MX300
Producent zasłynął świetnym MX200 (test) z MLC, a model MX300 (test) dobrze kontynuuje założenia serii, mimo że zastosowano w nim wielowarstwowe pamięci TLC. Wersja o średniej pojemności osiąga około 500 MB/s odczytu i zapisu sekwencyjnego oraz 26 MB/s odczytu i aż 125 MB/s zapisu próbek 4K. Producent oferuje 3 lata gwarancji. MX300 ma większą pojemność niż dyski tego typu, więc jego zakup jest bardziej opłacalny. Nie będzie tak trwały, jak konstrukcje z MLC, ale żywotność urządzenia powinna zadowolić typowego użytkownika.
Crucial MX300 dostępny jest w wersjach: 275 GB, 525 GB, 1 TB oraz 2 TB.
box:offerCarousel
Goodram Iridium Pro
Dysk od rodzimego producenta, znanego także z bardzo dobrych kości RAM. W Iridium Pro zastosowano wydajne pamięci MLC produkcji Toshiby, a także dobry kontroler Phison PS3110-S10. SSD o pojemności 480 GB osiąga 507 MB/s odczytu i 468 MB/s zapisu sekwencyjnego oraz aż 41 MB/s odczytu i 94 MB/s zapisu próbek 4K. Gwarancja wynosi 5 lat, ale pojemność poszczególnych wersji jest trochę mniejsza niż zazwyczaj. Aktualnie model ten można kupić w dobrej cenie.
Goodram Iridium Pro dostępny jest w wersjach: 240 GB, 480 GB i 960 GB. Warto rozważyć także zakup tańszego CX300 z kośćmi TLC.
box:offerCarousel
WD Blue
Producent znany z dysków talerzowych przejął niedawno markę SanDisk, od tego czasu na rynku pojawiają się pierwsze dyski SSD z oferty Western Digital. Model Blue to trwały dysk o dobrej wydajności. Wersje o średniej pojemności osiągają 484 MB/s odczytu i 491 MB/s zapisu sekwencyjnego, nieźle radzą sobie także z próbkami 4K – 34 MB/s odczytu i 121 MB/s zapisu. Gwarancja wynosi 3 lata, pojemność jest trochę niższa niż u porównywalnych modeli od konkurencji, ale do dyspozycji jest więcej miejsca na dane niż w Goodram Iridium Pro.
WD Blue dostępny jest w wersjach: 250 GB, 500 GB, 1 TB. Dobrą alternatywą będzie także wybór dysku SanDisk Ultra II.
box:offerCarousel
Podsumowanie
Jeśli budżet jest bardziej elastyczny, a wydajność powyższych urządzeń nie spełnia oczekiwań, pozostaje sięgnąć po ultraszybkie dyski M.2 z obsługą protokołu NVM Express. Osiągają one nawet 3 GB/s odczytu i 2 GB/s zapisu oraz są dużo szybsze w losowym odczycie danych. Gdy pracujemy na dużych plikach i wykorzystujemy komputer do zadań profesjonalnych, warto rozważyć dopłatę do któregoś modelu z top 5 dysków z interfejsem M.2.
|
Top 5 dysków SSD z interfejsem SATA – I półrocze 2017 roku
|
„Left 4 Dead” zdefiniował gatunek coopowych slasherów i przeniósł zombie z ekranów kin i telewizorów na ekrany komputerów, dając fanom tego gatunku setki godzin rozgrywki. Ta kultowa gra jest pozycją niezbędną w kolekcji wielbicieli apokalipsy zombie. Czwórka ocalałych, masa broni i amunicji, specjalni przeciwnicy oraz tryb kooperacji dla czterech graczy zapowiada mieszankę idealną, która na lata zdefiniuje nie tylko coopowe slashery, ale także stanie się ikoną gier o zombie w amerykańskim stylu.
Fabuła
Historia tej gry nie odbiega od standardowych. Dwa tygodnie po wybuchu infekcji czwórka ocalałych podróżuje z jednego punktu do drugiego, by przetrwać apokalipsę zombie. Odporni na zarazę bohaterowie stanowią przekrój społeczeństwa amerykańskiego. W skład grupy wchodzą weteran, czarnoskóry biznesmen, twardziel od stóp do głów ubrany w skórę i – nie mogło być inaczej – kobieta. Bohaterowie od razu zyskują sympatię i mają sporo do powiedzenia w trakcie kampanii, której celem jest ucieczka z ogarniętego pandemią miasta. Ich trasa prowadzi wąskimi uliczkami centrum, przez kanały, tunele metra i port, aż dociera do lasu. Tam poszukują bezpiecznego miejsca w świecie opanowanym przez zombie.
Rozgrywka
W „Left 4 Dead” rozgrywka stanowi punkt, wokół którego zbudowano fabułę. Do dyspozycji gracza oddano obszerny arsenał strzelb, karabinów, pistoletów, granatników, broni białej, takiej jak katany, kije bejsbolowe czy… patelnia. Sposobów na powstrzymywanie hord umrzyków jest naprawdę dużo, a dzięki profesjonalnie wykonanym, ociekającym krwią modelom zombie można obserwować, jak z powolnej przeprawy przez miasto rozgrywka zamienia się w masakrę pełną latających kończyn. Aby utrzymać tempo, przy dłuższej bezczynności gracza wyłania się horda zombie, która z impetem rusza do ataku. Gracz nigdy nie może poczuć się bezpiecznie, zwłaszcza na wyższych poziomach trudności – stale musi się mieć na baczności. W trakcie walki może zostać powalony na ziemię, co kończy się brakiem możliwości poruszania się i wymaga pomocy sojusznika. Po podniesieniu się stopniowo traci zdrowie – przy 1 punkcie jest podatny na ataki. W utrzymaniu się na nogach pomogą mu leki przeciwbólowe, ampułki z adrenaliną i apteczki, których użycie wymaga czasu. Trzeba bowiem przetrwać poza Safe House’em, czyli przygotowanym przez rząd i zmodyfikowanym przez innych ocalałych punktem obrony wyposażonym w broń, medykamenty i żywność. To między takimi punktami bohaterowie będą podróżować w czasie kampanii. Gra posiada tryb przetrwania (obrona przed hordami zombie), tryb realistyczny (wyłącza jakiekolwiek podpowiedzi i włącza friendly fire, co znacznie podnosi poziom trudności) oraz tryb multiplayer o nazwie versus (4 osoby są ocalałymi, a 4 grają jako superzombie).
Przeciwnicy
Przeciwnicy nie są jednak tak powolni jak zwyczajne zombie znane z serialu „The Walking Dead”. Tutaj zarażeni zachowują się jak zwierzęta chore na wściekliznę. Są szybcy, potrafią się wspinać i atakują w grupie. Ich słabością jest jednak wytrzymałość ludzkiego ciała na broń dużego kalibru. Oprócz zwyczajnych zombie w grze występuje kilku wymagających wrogów stanowiących ogromne zagrożenie, gdy jeden gracz zostanie odcięty od reszty albo gdy obszar do walki jest za mały. Charger może zaatakować z zaskoczenia, złapać jednego z graczy i natychmiast go powalić. Jest wytrzymały, ale oprócz jednego niebezpiecznego ataku nie posiada nic więcej, czym mógłby zagrażać. Hunter potrafi wskoczyć na gracza i zadać mu ogromne obrażenia w zależności od tego, jak długo na nim siedzi. Reszta drużyny musi zdjąć go z towarzysza, aby go uwolnić. Witch stanowi ogromne zagrożenie ze względu na zadawane przez niego spore obrażenia i dużą szybkość. Trzeba więc zachowywać się ostrożnie i być cicho. Smoker to zombie o długim języku, którym łapie ofiary i wciąga na dachy, jednocześnie je dusząc. Spitter pluje kwasem i ogranicza czasowo strefę walki, co w ogólnym chaosie może znacznie utrudnić rozgrywkę. Wszystkimi zombie rządzi tank, zmutowana bestia potrafiąca ciskać samochodami czy odłamkami budynków. Wytrzymałością dorównuje czołgowi M1 Abrams (stąd nazwa). Przy takiej liczbie nieumarlaków i zadań do wykonania gracz przez długie godziny nie będzie się nudził, grając w pojedynkę. Rozgrywka ze znajomymi wydłuża się tak bardzo, że często zapominają oni o realnym świecie.
Gra dostępna na platformach: PC, Xbox 360
Minimalne wymagania sprzętowe:
* system operacyjny: Windows 2000, XP, Vista
* procesor: Pentium 4 1,7 GHz
* pamięć: 512 MB RAM
* dysk: 15 GB
* pamięć karty graficznej: 64 MB
Zalecane wymagania sprzętowe:
* system operacyjny: Windows XP, Vista
* procesor: Pentium 4 3 GHz,
* pamięć: 2 GB RAM
* dysk: 7,5 GB
* pamięć karty graficznej: 128 MB
Źródło okładki: steampowered.com
|
„Left 4 Dead” – recenzja gry
|
Od kilku lat w wystroju wnętrz nie przestają być modne i popularne dodatki w stylach vintage oraz orientalnym. W obydwu wymienionych znajdziemy przedmioty ozdobione frędzlami. Czy warto się na nie zdecydować? Frędzle i chwosty — wielofunkcyjne ozdoby
Frędzle występują nie tylko jako zdobienie, ale też jako niezależne przedmioty. Najczęściej osobne możemy spotkać w sklepach z ozdobami orientalnymi. Mogą one pełnić funkcję breloka, do którego przypina się klucze do mieszkania lub samochodu. Zdarzają się też frędzle, które możemy przytwierdzić do telefonu komórkowego, aby go ozdobić oraz łatwiej znaleźć w torebce.
Dywany i kilimy z frędzlami
Najbardziej kojarzącym się z frędzlami przedmiotem jest dywan. Tradycyjnie tkane kilimy i chodniki były zawsze nimi zdobione na końcach. W tym wypadku była to ozdoba wynikająca z techniki tkackiej, gdyż sznurki frędzla były końcówkami osnowy, na której tkano dywan. Zarówno współczesne, jak i historyczne kilimy i antyki są ozdobione takimi frędzlami. Czasami sznurki od osnowy są tylko przycięte i niezwiązane we frędzle. Wełniane, ręcznie tkane dywany nie są tanie, za to są bardzo trwałe i piękne. Potrafią przetrwać w domach kilka pokoleń, więc są inwestycją na lata. Dywan, z frędzlami czy bez, to prawdziwe dzieło rzemiosła, a czasem nawet sztuki. Warto w niego zainwestować, gdyż może on sprawić, że nasze wnętrze nabierze ciepła i zupełnie innego charakteru.
Abażury z frędzlami
Wysoka lampa stojąca, z żółtym, czerwonym lub zielonym abażurem, to częste wspomnienie z dzieciństwa, a ściślej rzecz biorąc z pobytów w domach naszych dziadków czy ciotek. Zapomniane i uznane za niemodne, dzisiaj znowu wracają na przysłowiowe salony. Abażury, najczęściej zamocowane na drewnianym stojaku, charakteryzują się ciepłą barwą materiału, elegancją i oczywiście frędzlami na końcach. Lampa z takim abażurem, o odpowiednio dobranym kolorze, doda charakteru każdemu pokojowi. Warto się na nią zdecydować, zwłaszcza wtedy, gdy chcemy nadać wnętrzu tak modny dzisiaj styl vintage, czyli retro.
Frędzle przy narzutach, zasłonach i obrusach
Poszukując frędzli, nie możemy również zapomnieć o narzutach na łóżko, kapach, zasłonach i obrusach. Podobnie jak w przypadku dywanów, frędzle są tutaj jednocześnie ozdobą i zakończeniem tkaniny. Tego typu tkaniny będą tworzyły rustykalny klimat, nawiązując do motywów etnicznych i vintage.
Sznury z chwostami do przewiązywania zasłon
Sznury z chwostami spotkamy w domach o charakterze klasycystycznym i luksusowym. To ulubiony dodatek amerykańskich pań domu. Ten element wystroju wnętrz najłatwiej kupimy przy okazji zamawiania zasłon. Chwosty przy zasłonach są niewielkim dodatkiem, który doda klasycznej elegancji naszej sypialni, jadalni czy naszemu salonowi. Jeżeli się na niego zdecydujemy, najlepiej użyjmy go do wystroju okien w całym domu. Dzięki takim powtórzeniom, uzyskamy bardzo pożądany w każdym wnętrzu efekt harmonii.
Frędzle w ogrodzie
Coraz cieplejsze wieczory sprzyjają temu, aby spędzać ten czas w przydomowym ogrodzie, na tarasie czy na werandzie. Nieodzownym elementem wystroju jest wówczas wygodny hamak, wręcz wymarzony do tego, aby ułożyć się na nim wygodnie i zatopić w lekturze, zapominając o całym świecie. Hamak przyozdobiony grubymi, kolorowymi frędzlami będzie pełnił nie tylko funkcję relaksacyjną, ale i ozdobną.
Hit czy kit?
To, czy frędzle w naszym mieszkaniu będą hitem, czy kitem, zależy od tego, w jaki sposób ich użyjemy. Jeżeli będzie to dyskretny dodatek w postaci krótkich sznurków przy wełnianym dywanie, z pewnością dodadzą one uroku zarówno minimalistycznemu, jak i klasycznemu wnętrzu. Bardziej wyraźne akcenty, takie jak chwosty przy zasłonach czy abażur z frędzlami, wymagają innych elementów w podobnym stylu. Sprawdzą się we wnętrzach utrzymanych w takich stylach, jak: vintage, orientalny, boho, rustykalny i klasyczny.
|
Dodatki z frędzlami – hit czy kit?
|
Jeśli duża odległość nam niestraszna, warto rozważyć podróż samochodem do malowniczej Grecji. Kraj olimpijskich bogów to nie tylko ciepłe morze, ale także wspaniała kuchnia i zabytki stanowiące dziedzictwo kultury europejskiej. Gdy na greckie wakacje wybieramy się prywatnym autem, warto wiedzieć, jakie niespodzianki mogą nas spotkać na słonecznym południu Europy.
Dwie ciekawe opcje dojazdu
Skoro już postanowiliśmy, że do Grecji udamy się na własnych czterech kołach, warto przemyśleć dostępne trasy. Możemy wyruszyć autem na południe i dojechać do celu nie opuszczając granic Unii Europejskiej. Dzięki temu unikniemy kontroli granicznych, a co za tym idzie – korków. Jedyne opóźnienia mogą ewentualnie zdarzyć się na granicach Rumunii i Bułgarii. Kraje te nie są w strefie Schengen, przez co należy spodziewać się rutynowej kontroli dokumentów. Trasa o długości średnio 2 500 km z pewnością zachwyci nas swoimi widokami. Możemy oczywiście trzymać się autostrad, jednak zjeżdżając na drogi krajowe nie tylko zwiedzimy niemal całą południową Europę, ale także ujrzymy niesamowite krajobrazy. Minusem (dla fanów jazdy samochodem – plusem) jest fakt, że im dalej na południe, tym lokalne drogi stają się coraz bardziej kręte i górzyste. Dla amatorów wiraży to zaleta, lecz dla osób cierpiących na chorobę lokomocyjną trasa może okazać się zbyt uciążliwa. Trzeba też wziąć pod uwagę, że częste podjazdy pod górę negatywnie odbiją się na zużyciu paliwa.
Innym sposobem dotarcia do Grecji jest dojazd przez Włochy. Początkowo ten pomysł wydaje się absurdalny, ponieważ słoneczna Italia nie leży po drodze do kraju oliwek i sera feta. Jednak jeśli dotrzemy do Wenecji lub położonej dalej na południe Ankony, możemy skorzystać z przeprawy promowej. Fakt, że wiąże się to ze sporym wydatkiem, jednak trasa do Włoch wiedzie samymi autostradami, co zapewni nam dojazd do celu w ciągu jednego dnia, szczególnie jeśli autem podróżuje dwóch kierowców. Na miejscu możemy poświęcić jeden dzień na zwiedzanie lub od razu ruszyć w dobowy rejs luksusowym promem prosto do greckiego Patras, a stamtąd już tylko około 200 km dzieli nas od samych Aten. Niestety koszty takiej przeprawy są dość duże. Za rejs w jedną stronę zapłacimy od 900 do 1200 zł za jeden pojazd i troje pasażerów. Kalkulując jednak, ile wyniesie nas paliwo w drodze do Grecji i dodając wszystkie opłaty autostradowe, może okazać się, że różnica w cenie nie będzie aż tak drastyczna.
Opłaty drogowe
Grecja jest całkiem dobrze skomunikowana siecią autostrad. Niemal do każdego zakątka kraju dostaniemy się wygodnymi, szerokimi wstęgami asfaltu. Korzystanie z autostrad jest jednak płatne niemal w całej Grecji. Minusem jest, że w większości przypadków będziemy musieli zapłacić za przejazd gotówką. Nie są to duże kwoty: około 3 do 5 euro za odcinek, w zależności od regionu i typu pojazdu, którym się poruszamy.
Opłaty za przejazd mostem i tunelem
Podróżując po Grecji, możemy także napotkać na płatny most. Mowa o trasie wiodącej przez Kanał Koryncki z miejscowości Andirio do Rio. Swego czasu był to najdłuższy most wantowy (czyli inaczej wiszący) na świecie, a obecnie jest trzeci pod względem długości. Przejazd mierzącym prawie 2,9 km mostem będzie nas kosztował 12–13 euro za auto osobowe (około 50 zł). Zapłacimy także za przejazd podwodnym tunelem łączącym Aktio z Prevezą. Taki przejazd kosztuje 3 euro.
Promy na wyspy
Grecja to nie tylko malowniczy Olimp, ateński Akropol czy historyczna Sparta, ale także mnóstwo mniejszych i większych wysp. Wielu turystów jako cel swoich wakacji wybiera najbardziej popularne wysepki, takie jak: Kreta, Korfu, Rodos, Mykonos czy Zakynthos. Jednak to tylko nieliczne z możliwości, bo Grecja ma aż 1400 wysp, z czego 220 jest zamieszkałych. Oczywiście, nie na każdą z nich będzie można równie łatwo się dostać, jednak najpopularniejsze destynacje oferują przeprawy promowe.
Największą i chyba najpopularniejszą grecką wyspą jest oczywiście Kreta. Na tę wyspę o długości około 200 km bez problemu dostaniemy się promem, który przybije do jednego z dwóch miast – zachodniego Chania lub położonego centralnie Heraklionu. Koszt rejsu w obie strony, z położonego o 20 minut drogi od Aten miasta Pireus, to około 65 euro za dorosłą osobę i 150 euro za samochód. Jest to tak zwany „bilet pokładowy” bez przypisanych miejsc. Jednym słowem – gdzie znajdziemy miejsce do rozbicia prowizorycznego obozu, tam śpimy. Są oczywiście bilety droższe, uprawniające do przespania się w wyznaczonych sektorach na fotelach lotniczych. Jednak w praktyce i tak każdy śpi, gdzie chce, a nikt na pokładzie nie zawraca sobie głowy sprawdzaniem biletów. Z tego względu dobrze jest mieć ze sobą śpiwór lub koc, ponieważ jeśli wybierzemy nocleg na górnym pokładzie, możemy nieco zmarznąć.
Prom wypływa nocą, więc widoki raczej nie będą imponujące. Jednak tuż po wyruszeniu otwierają się na nim restauracje z greckim jedzeniem. Ceny są zbliżone do tych z ateńskich tawern. Ruszając z portu około godziny 22, na miejsce docieramy po 9 godzinach i już od świtu możemy zaczynać wakacyjne aktywności.
Tankowanie
Abstrahując od faktu, że na trasie o długości blisko 2,500 km nie raz będziemy musieli tankować nasze auto, na miejscu również pojawi się potrzeba odwiedzenia stacji benzynowej. Za litr benzyny bezołowiowej 95 zapłacimy 1,50 euro (około 6,35 zł). Nieco taniej będą podróżować właściciele aut z silnikami wysokoprężnymi – za litr oleju napędowego zapłacimy w Grecji 1,25 euro (czyli średnio 5,30 zł).
Jeszcze 8 lat temu zatankowanie gazu LPG w Grecji graniczyło niemal cudem. W całym kraju było około 40 stacji oferujących alternatywne paliwo, mimo że w latach 80. rynek LPG w tym kraju był bardzo rozwinięty. Jednak późniejsze modernizacje przepisów sprawiły, że auta z takim paliwem na ładnych kilka lat przestały być w Grecji legalne. Jednak w 2003 roku przywrócono kierowcom możliwość korzystania z takiego źródła zasilania pojazdów, a od 2009 roku stacje LPG rozsiały się po kraju jak grzyby po deszczu, aktualnie jest ich około 500.
Cena litra gazu w Grecji wynosi 0,80 euro (około 3,40 zł). Na stacjach tankowania znajdziemy zawory typu włoskiego, czyli dokładnie takiego, jaki stosuje się w Polsce. Dzięki temu nie musimy stosować zaworów redukcyjnych. Dużym ułatwieniem dla właścicieli pojazdów zasilanych LPG jest również fakt, że w krajach tranzytowych wiodących do Grecji w większości spotkamy końcówki typu włoskiego (wyjątkiem są Węgry, gdzie możemy trafić także na końcówki ACME, zwane inaczej holenderskimi).
Wyposażenie auta
Jadąc na wakacje do Grecji, należy zabrać odpowiedni ekwipunek. I mowa tu nie tylko o klapkach czy plażowym ręczniku, ale o wyposażeniu auta. Na pokładzie samochodu obowiązkowo musimy posiadać apteczkę, trójkąt ostrzegawczy oraz gaśnicę. Należy jednak pamiętać, że gaśnica powinna być zamocowana we wnętrzu kabiny pasażerskiej, a nie w bagażniku. Podróżując z przyczepą, nie tylko musimy posiadać dwa trójkąty ostrzegawcze, ale także dodatkowe lusterka boczne, jeśli przyczepa jest szersza od naszego pojazdu.
box:offerCarousel
O dziwo, greckie przepisy – jako jedne z niewielu w krajach europejskich – nie wymagają od nas posiadania w aucie kamizelek odblaskowych. Jednak ze względów bezpieczeństwa dobrze mieć przy sobie chociaż jedną. W sytuacji gdy na przykład będziemy musieli zmienić koło przy ruchliwej drodze, pozwoli ona innym kierowcom odpowiednio wcześnie nas zauważyć.
Ograniczenia prędkości
Przepisy drogowe w Grecji są bardzo zbliżone do tych, które znamy z polskich dróg. W terenie zabudowanym obowiązuje ograniczenie prędkości do 50 km/h, a poza miastem – do 90. Na drogach ekspresowych wolno nam się rozpędzić do 110 km/h, a na autostradzie maksymalnie pojedziemy z prędkością 130 km/h. Znacznie wolniej będziemy się poruszać, jeśli na wakacje zabierzemy ze sobą przyczepę. Wówczas na wszystkich drogach poza terenem zabudowanym wolno nam podróżować z prędkością 80 km/h.
Nawet jeśli zobaczymy miejscowe auta poruszające się szybciej niż dopuszczają ograniczenia, nie należy brać przykładu z lokalnych kierowców. Policjanci często przymykają bowiem oko na miejscowych, a skupiają uwagę właśnie na turystach. Co więcej, mandaty nie są małe. Przykładowo za zignorowanie znaku „stop” grozi nam mandat w wysokości 700 euro, a za jazdę bez pasów – 350 euro. Przekroczenie prędkości o 20–30 km/h skończy się dla kierowcy mandatem w granicach 100 euro. Jednak mandaty wystawione przez straż miejską opłacone w ciągu 10 dni na poczcie lub w urzędzie miasta będą nas kosztowały o połowę mniej.
Przepisy drogowe
Wjeżdżając do Grecji, warto wiedzieć, że nieco inaczej wygląda tam organizacja ruchu na rondach. Pierwszeństwo mają bowiem pojazdy wjeżdżające na rondo, a nie tak jak w Polsce – te, które już się na nim znajdują. Innym „haczykiem” są sporadycznie spotykane pasy, przeznaczone wyłącznie dla konkretnych rodzajów pojazdów. Większość nieco bardziej skomplikowanych znaków drogowych jest opisana w dwóch językach, jednak w mniejszych miasteczkach widnieją komunikaty jedynie w języku greckim.
Poruszając się po greckich drogach, światła mijania musimy mieć zapalone jedynie w nocy, a w dzień używamy ich tylko w przypadku złych warunków atmosferycznych. Ciekawostką jest, że prawo zezwala na jednorazowy nocleg przy autostradowych restauracjach. Jeśli poczujemy zmęczenie podróżą, bezpieczniej będzie zatrzymać się na kilkugodzinną regeneracyjną drzemkę niż walczyć ze snem. Niedozwolone jest jednak nocowanie w aucie zaparkowanym na placu lub ulicy.
Gdy wybieramy się na wakacje z dziećmi do 11 roku życia oraz o wzroście do 135 cm, konieczne jest wyposażenie się w odpowiedni fotelik lub podstawkę. Wszyscy pasażerowie muszą podróżować w pasach bezpieczeństwa. Wyjątki dotyczą jedynie taksówkarzy i kobiet w ciąży.
box:offerCarousel)
Parkowanie
Zaparkowanie w dużych greckich miastach niejednokrotnie graniczy z cudem. Na szczęście znajdziemy w nich sporo podziemnych garaży i wyznaczonych parkingów. Jeśli nie możemy znaleźć w okolicy parkometru, bilet kupimy w pobliskich kioskach. Choć nie informują o tym żadne tablice, warto wiedzieć, jak w Grecji nie wolno parkować. Otóż należy unikać zostawiania pojazdu w odległości około 3 m od hydrantów, 14 m od przystanków autobusowych a także 4,5 m od skrzyżowań. Pojazdu nam raczej nie odholują, ale możemy wówczas stracić… tablicę rejestracyjną, co w kraju oddalonym o blisko 2,500 km od naszego urzędu ds. komunikacji może być nie lada problemem.
Dokumenty
Wyjeżdżając do Grecji na wakacje, nie musimy załatwiać dodatkowych dokumentów. Potrzebny nam będzie dowód osobisty ważny jeszcze co najmniej pół roku lub paszport ważny minimum 3 miesiące. Istotne będzie jednak posiadanie karty NFZ-EKUZ, która zapewni nam publiczną opiekę zdrowotną, jeśli podczas urlopu będziemy wymagali pomocy medycznej.
Przed wyjazdem dobrze jest rozważyć wykupienie dodatkowego ubezpieczenia zdrowotnego. Jak wiemy, „wypadki chodzą po ludziach”. Choć wszyscy chcą spędzać urlop w jak najmilszej atmosferze, czasem może się zdarzyć, że sprawy zdrowotne pokrzyżują nam plany. Ubezpieczenie zapewni nam pokrycie kosztów transportu medycznego do Polski, a także zwróci koszty leczenia, które nie zostało objęte refundacją przez grecki fundusz zdrowia.
Pojazd obowiązkowo musi posiadać dowód rejestracyjny z aktualnym badaniem technicznym oraz ubezpieczenie OC. Dla własnego spokoju lepiej podczas wykupowania polisy doliczyć jeszcze ubezpieczenie NNW – od następstw nieszczęśliwych wypadków. Jego koszty nie są duże, jednak w razie trudnej sytuacji mogą się opłacić.
Grecja to malowniczy kraj i sympatyczni ludzie. Jednak przyjeżdżając tam na wakacje, dobrze jest stosować się do panujących przepisów drogowych i zwyczajów. Nie tylko z racji szacunku dla tubylców, ale także w celu uniknięcia mandatów i nieprzyjemności.
|
Samochodem do Grecji
|
Spacerując zieleniącymi się ulicami i wdychając zapach pierwszych w tym roku kwiatów, aż chce się całe dnie spędzać na świeżym powietrzu. Dobrym na to sposobem będzie uprawianie jednego ze sportów idealnych na tę właśnie porę roku. Dla indywidualistów
Ci, którzy zajęciom sportowym najchętniej oddają się indywidualnie, z pewnością z początkiem wiosny chętnie znowu wsiądą na rower. Będzie to dobry sposób na spędzenie popołudnia lub długą weekendową wycieczkę, a pięknych tras rowerowych w naszym kraju nie brakuje. Niektóre z nich znaleźć można na przykład w książce Przewodnik rowerowy Polska.
Jeśli nie posiadamy roweru, a zakup nowego byłby zbyt dużym wydatkiem, warto zastanowić się nad łyżworolkami, deskorolką lub hulajnogą. Znacznie tańsze – spełniają jednocześnie podobną funkcję i pozwolą nam na spędzenie wielu przyjemnych godzin w ruchu na świeżym powietrzu. Łyżworolki można kupić już za mniej niż 100 złotych, tak jak regulowane rolki. Ceny deskorolek i hulajnóg zaczynają się już od około 50 złotych. Nie jest to więc wielki wydatek, a płynie z niego wiele korzyści.
Bieganie to sport, do którego najłatwiej nam będzie się przygotować. Poza odpowiednimi butami i wygodnym strojem nic więcej nie potrzeba, aby po prostu zacząć biegać. Buty do biegania zapobiegające otarciom i pozwalające stopie oddychać można kupić już za 70 złotych. Biegać można przecież wszędzie, więc jeśli zależy nam na szybkim wyborze sportu, który możemy uprawiać wiosną na świeżym powietrzu, bieganie będzie świetnym rozwiązaniem.
Gracze zespołowi
Dla wielu z nas spędzanie wolnego czasu w pojedynkę to żadna przyjemność. Wybierając wiosenny sport, będziemy więc szukać takiego, który wymaga większej liczby uczestników. Badminton jest jedną z gier zespołowych, którą można cieszyć się w parku lub ogrodzie. Dwie lub cztery osoby grają zwykle jednocześnie, więc pary lub grupy przyjaciół mogą w ten sposób spędzać wolne popołudnia. Ceny zestawów składających się z dwóch rakietek i lotki zaczynają się już od 16 złotych.
Kolejnym pomysłem dla osób, które chciałyby spędzać aktywnie czas w gronie przyjaciół jest frisbee, czyli dysk podawany w powietrzu pomiędzy grającymi osobami. Dysk ten jest również wykorzystywany przez wielu właścicieli psów do zabawy ze swoimi pupilami. Jak wiadomo pies jest najlepszym przyjacielem człowieka – może więc być również traktowany jako partner w niektórych grach. Park lub boisko sportowe będą najlepszymi miejscami na zabawę z frisbee, a ceny dysku zaczynają się już od 30 złotych.
Czasami najlepsze rozwiązania to te najprostsze. Chcąc wyjść ze znajomymi do parku lub spotkać się na boisku, aby aktywnie spędzić czas, większość z nas wybierze też tradycyjne gry z wykorzystaniem piłki. Nożna, koszykowa lub siatkowa – będą wymagały jedynie odpowiedniego pola do gry. Nie mając właściwego obiektu sportowego w pobliżu miejsca zamieszkania, także można grać w piłkę – na przykład w różne zabawy w stylu tych lubianych przez dzieci. W każdym z nas tkwi przecież dziecko, a wiosna to czas, kiedy można to poczuć najlepiej.
Jak mówi znane powiedzenie – ruch to zdrowie. Ruch na świeżym powietrzu to jednak coś więcej – to prawdziwa przyjemność z przebywania wśród natury, wdychania zapachów wiosny i cieszenia się słońcem rozgrzewającym nasze ciała. Miasta pełne są parków, boisk i ścieżek rowerowych a wsie – lasów i pól. Nie pozostaje więc nic innego jak wybrać jeden z ze sportów i, indywidualnie lub
w grupie, wyruszyć na spotkanie wiosny.
|
Aktywna wiosna – sporty, które można uprawiać na świeżym powietrzu
|
Biała bluzka i granatowa spódniczka to strój odpowiedni dla najmłodszych uczennic. Każda nastolatka chce, mimo konieczności ubrania się galowo, wyglądać szykownie i nowocześnie. Dlatego najlepszym rozwiązaniem jest modna, ciekawie skrojona i przyciągająca wzrok sukienka. Każda uczennica, odbierając świadectwo szkolne, pragnie wyglądać elegancko i wyjątkowo. Bardzo często nastolatki chcą się wyróżnić z tłumu i zamiast białej bluzki założyć coś znacznie bardziej nowoczesnego. Oferta sukienek na zakończenie roku szkolnego jest spora, jednak nie musimy poruszać się w sztywnych ramach strojów przeznaczonych na tę okazję. Spośród eleganckich codziennych lub nawet wieczorowych sukienek znacznie łatwiej będzie wybrać efektowną i niepowtarzalną, ale również odpowiednią. Przyjrzyjmy się bliżej propozycjom na Allegro.
Prosto i klasycznie
Każda kobieta wie, że gdy nie wiadomo, w co się ubrać, warto postawić na nieśmiertelną klasykę. W tym przypadku będzie to gładka granatowa sukienka z krótkim rękawem lub jeszcze bardziej elegancka mała czarna. Taki strój zawsze świetnie wygląda i świadczy o dobrym smaku właścicielki. Bez względu na pogodę oraz to, czy obecność na uroczystości wiąże się z publicznym występem, odebraniem świadectwa w sali gimnastycznej czy tylko w klasie, klasyczna sukienka w ciemnych barwach będzie odpowiednim strojem. Idealnie pasuje do niej prosta, delikatna biżuteria i lekka, letnia fryzura. W takiej stylizacji dziewczynka będzie się czuła komfortowo i wyglądała wyjątkowo elegancko.
Podążając za letnimi trendami
Początek lata zwykle wiąże się z powrotem stylu marynistycznego. Jeśli nasza pociecha podąża za modą i chciałaby wystąpić na szkolnej uroczystości w stroju, który wniesie powiew lata i wakacyjnych emocji, warto poszukać odpowiedniej sukienki marynarskiej. Wciąż pozostajemy w odcieniach bieli i granatów, czyli kolorystyce typowo szkolnej. Świetna będzie gładka sukienka z delikatnej bawełny dresowej z marynarskim kołnierzem, ozdobnie wiązanym na szyi. Taki strój, inspirowany mundurami marynarzy, które uchodzą za jedne z najładniejszych na świecie, założony do eleganckich butów stworzy szykowną i wyjściową stylizację, a w połączeniu ze słomkowym kapeluszem i lekkimi sandałami idealnie sprawdzi się na spacerze promenadą nadmorskiego kurortu.
Subtelna elegancja
Nastolatki, które chętnie wykorzystają każdą okazję, aby móc założyć sukienkę, w której poczują się dorosło i kobieco, mogą wybrać coś z szerokiej oferty sukienek codziennych czy nawet „koktajlowych”. Może to być tradycyjna princeska (gładka lub z modnym nadrukiem) albo niezwykle urocza, dziewczęca sukienka z kołnierzykiem. Bez względu na kolor jasny kołnierzyk – biały czy beżowy – dodaje odrobinę „szkolnego” charakteru, dlatego spokojnie możemy w tym przypadku zrezygnować z klasycznych czerni i granatów na rzecz np. szarości czy butelkowej zieleni.
Odpowiednie dodatki
Szykując kreację na uroczystość zakończenia roku szkolnego, nie możemy zapomnieć o dodatkach, które będą zwieńczeniem stylizacji. Warto wcześniej wyposażyć nastolatkę w cienkie, cieliste rajstopy. Nawet jeśli zapowiada się piękna pogoda, miejmy je pod ręką. Z obuwia najwygodniejsze będą lekkie balerinki lub – jeśli stylizacja ma być „luźniejsza” – niskie tenisówki. Przyda się także dobrana kolorystycznie do sukienki marynarka lub rozpinany sweterek.
Szukając sukienki na zakończenie roku szkolnego, warto wybierać modele uniwersalne, które będzie można wykorzystać w innych stylizacjach, zarówno codziennych, jak i „wyjściowych”. Gdy wybierzemy sukienkę, którą nasza pociecha pokocha, z pewnością będzie chciała ją nosić znacznie częściej, niż tylko podczas oficjalnych okazji.
|
Sukienka na zakończenie roku szkolnego dla młodszej nastolatki
|
Zaskórniki, pryszcze, świecąca skóra na twarzy – to nieodłączni towarzysze osób mających cerę tłustą lub mieszaną. Istnieje wiele kosmetyków, które pomagają nam z nimi walczyć. Zazwyczaj jednak wyjątkowo ciężko jest się ich pozbyć. Warto więc zainteresować się rozwiązaniami opartymi na tym, co polecają nasze babcie, czyli na drożdżach. Cera z niedoskonałościami
Kłopoty z cerą ma wielu z nas. Trądzik to przede wszystkim problem nastolatków. Jednak nieestetyczne wypryski często stają się również bolączką dorosłych. Wiele kobiet skarży się także na stan cery w czasie miesiączki.
Osoby mające tłustą lub mieszaną cerę doświadczają poważnych problemów z łojotokiem. Gruczoły łojowe produkują wtedy nadmierną ilość sebum. Powoduje ono błyszczenie się i tłustość skóry. Przesadnie pielęgnując twarz, doprowadzamy wtedy do jej wysuszenia. Może być ono również skutkiem nieodpowiedniego doboru kosmetyków. Pielęgnacja cery tłustej i mieszanej polega przede wszystkim na dokładnym jej oczyszczeniu oraz, wbrew pozorom, nawilżeniu.
W drogeriach półki uginają się pod ilością produktów, które mogą nam pomóc. Czasami jednak kosmetyki te nie działają zbyt dobrze na naszą skórę. Ważne jest, aby każdy poszukał odpowiedniej dla siebie pielęgnacji. Osoby niezadowolone z efektów osiąganych przy użyciu klasycznych kosmetyków powinny zainteresować się metodami bazującymi na naturalnych składnikach. Nasze babcie z trądzikiem radziły sobie najczęściej za pomocą... drożdżowych maseczek. Co ciekawe, nie musi to oznaczać „chałupniczych” metod pielęgnacji, które nie wszystkich przekonują. Współczesna kosmetyka coraz chętniej czerpie z natury, nie ma więc problemu ze znalezieniem kosmetyków na bazie drożdży. Przy regularnym stosowaniu maski drożdżowe mają naprawdę zbawienny wpływ na cerę.
Właściwości pielęgnacyjne drożdży
Nie każdy wie, że drożdże to bogate źródło witamin i minerałów. Znajduje się w nich szereg substancji aktywnych, w tym przede wszystkim witamin z grupy B, które mają dobroczynny wpływ na wygląd naszej cery. Witamina B1 dobrze radzi sobie z łojotokiem i stanami zapalnymi skóry. B2 jest odpowiedzialna za jej zdrowy wygląd i koloryt. Z kolei B5 ma właściwości nawilżające. Witamina B6, czyli pirydoksyna, aktywnie wspomaga walkę z trądzikiem. Witamina B7 nazywana jest witaminą piękności, pozwala bowiem utrzymać produkcję łoju na odpowiednim poziomie. Ponadto w drożdżach znajduje się kwas foliowy, czyli witamina B9, która wspomaga proces regeneracji naskórka. Są one również bogate w magnez, który zmniejsza stany zapalne, cynk – regulujący produkcję łoju i poprawiający koloryt skóry, selen, który uelastycznia ją i usuwa przebarwienia, czy ważny potas, którego niedobór prowadzi do powstania trądziku.
Bogactwo tych składników sprawia, że czynności gruczołów łojowych zostają zahamowane i wydzielanie sebum jest mniejsze. Dzięki temu skóra się nie świeci. Drożdże ograniczają tworzenie się zaskórników, zmniejszają widoczność porów (pod wpływem drożdży rozszerzone pory zwężają się). Łagodzą stany zapalne i podrażnienia, a ich działanie oczyszczające i antybakteryjne powoduje, że nie powstają nowe wypryski. Skóra staje się oczyszczona, jędrna i zdrowa.
Maseczki z drożdży piekarskich i piwnych
To, co od razu staje nam przed oczami na wspomnienie drożdży, to drożdże piekarskie. Na co dzień stosujemy je do różnego rodzaju wypieków. Można jednak wykorzystać je również do stworzenia domowej maseczki. Klasyczną jej formą jest połączenie drożdży z mlekiem, z dodatkiem soku z cytryny lub miodu (opcjonalnie). Gęstą substancję nakładamy na twarz, po to by po 15 minutach zmyć ją ciepłą wodą.
Poza popularnymi drożdżami piekarskimi istnieją także drożdże piwne. Te są efektem ubocznym produkcji piwa, lecz oczywiście odpowiednio się je oczyszcza. Zawierają one więcej wymienionych wcześniej substancji niż drożdże piekarskie i dlatego stosuje się je do produkcji kosmetyków. Kupne maseczki na bazie drożdży piwnych są dodatkowo wzbogacane o substancje mineralne, takie jak potas, selen, cynk, magnez czy żelazo. Dzięki temu mają one jeszcze lepszy wpływ na cerę.
Jeśli problem trądziku dotyka osoby niebędące już nastolatkami, mogą one skorzystać z oferty maseczek drożdżowych wzbogacanych kolagenem. Ich zastosowanie pozwoli utrzymać odpowiednią jędrność skóry, zapobiegając tym samym powstawaniu zmarszczek. Dzięki temu poradzimy sobie z dwoma problemami jednocześnie.
Należy pamiętać, że aby poprawić wygląd swojej cery, powinno się stosować maseczki z drożdży regularnie. Dzięki temu będą one mogły uaktywnić w pełni swoje właściwości antybakteryjne, nawilżające, kojące i normalizujące pracę gruczołów łojowych. Okazuje się, że naturalne sposoby radzenia sobie z przeróżnymi problemami, których uczą nas nasze babcie i mamy, są często najskuteczniejsze.
|
Drożdże – naturalny pogromca niedoskonałości
|
Wakacje to nie zawsze wygodny hotel z osobną łazienką, zapewnionymi posiłkami i basenem za oknem. Wiele osób uwielbia odpoczywać aktywnie, a nawet nieco ekstremalnie. Dlatego też czasami konieczne jest zabranie ze sobą niewielkiej kuchenki, na której przygotujemy posiłki. Na przykład modelu elektrycznego w cenie do 200 zł. Już w cenie do 200 zł można znaleźć ciekawe kuchenki elektryczne, które doskonale sprawdzą się w swojej roli. Co prawda dominują modele jednopalnikowe, ale można znaleźć także urządzenia z dwoma palnikami.
Camry CR 6505
Jednopalnikowa kuchenka indukcyjna, która doskonale sprawdzi się w domku letniskowym lub wynajmowanym pokoju. Ma moc 1500 W. Camry CR 6505 oferuje dwa sposoby ustawiania mocy grzania – albo przez ustawienie oczekiwanej temperatury, albo przez regulację mocy. Rozmiar płyty grzewczej to 281 x 270 mm. Kuchenka jest energooszczędna i charakteryzuje się dużą efektywnością energetyczną. Jest także łatwa w obsłudze dzięki wyświetlaczowi LCD. Za Camry CR 6505 trzeba zapłacić około 150-190 zł.
First 5096-6
Kuchenka First 5096-6 charakteryzuje się bardzo dużą mocą aż 2500 W. Dzięki temu pożądaną temperaturę jest w stanie osiągnąć już po 30 sekundach grzania. Urządzenie wyposażone jest w dwa palniki o średnicy 220 oraz 160 mm, co pozwala na przygotowywanie bardziej skomplikowanych potraw. Temperaturę można regulować w 6-stopniowym zakresie, gdzie maksymalny poziom to aż 300 stopni Celsjusza. Wierzchnia część palników jest pokryta szkłem. Kuchenka First 5069-6 kosztuje mniej więcej 199 zł.
Severin DK1014
Kuchenka niemieckiej marki Severin jest wyposażona w dwa palniki – większy o średnicy 180 mm i mocy 1500 W oraz mniejszy o średnicy 150 mm i mocy 1000 W. Obudowa urządzenia została wykonana z wysokiej jakości szczotkowanego i matowego aluminium. Severin DK1014 ma antypoślizgowe nóżki do stabilnej i bezpiecznej pracy, lampki kontrolne, które informują o stanie nagrzania, oraz pokrętła do sterowania mocą każdego z palników. Całkowite wymiary kuchenki to 460 x 290 x 77 mm. Cena oscyluje w granicach 180-190 zł.
Hyundai IND133
Marka Hyundai prędzej kojarzy nam się z samochodami niż urządzeniami AGD, ale okazuje się, że południowokoreańska firma zajmuje się także i tym. Model IND133 ma jeden palnik o maksymalnej mocy 1800 W. Urządzenie pozwala na regulowanie temperatury w zakresie od 60 do 240 stopni Celsjusza ze skokami co 20 stopni. Sama płyta ceramiczna ma rozmiar 290 x 260 mm, więc nadaje się do naczyń o średnicy dna od 13 do 18 cm. Kuchenka pozwala na ustawienie timera na 180 minut – po tym czasie sama się wyłączy. Dzięki technologii indukcyjnej powierzchnia grzewcza uzyskuje pożądaną temperaturę już w kilka sekund. Hyundai IND133 kosztuje od 140 do 170 zł.
First 5096-2
Kolejna dwupalnikowa kuchenka elektryczna austriackiej firmy First. W tym modelu każdy palnik ma taką samą średnicę 194 mm i identyczną moc 1250 W, co daje razem 2500 W. Powierzchnia grzewcza jest pokryta wytrzymałą płytą szklano-ceramiczną. W połączeniu z dużą mocą pozwala to na nagrzanie kuchenki do 300 stopni Celsjusza w zaledwie 30 sekund. Urządzenie ma termostat z regulacją temperatury oraz lampkę kontrolną, która sygnalizuje o osiągnięciu pożądanej temperatury. First 5096-2 kosztuje 150-160 zł.
|
Mała kuchenka elektryczna na wakacje do 200 zł
|
Czysty i pachnący dom to efekt regularnych porządków i stosowania odpowiednich środków czystości. Dzięki usłudze Allegro Smart! możesz skompletować zestaw niezbędnych akcesoriów i gotowych preparatów myjących do domu w atrakcyjnej cenie oraz bez konieczności płacenia za przesyłkę. W każdym gospodarstwie domowym nie może zabraknąć detergentów, które skutecznie usuną wszelkiego rodzaju zabrudzenia, jak: kamień, osady z mydła, przypalony tłuszcz, resztki jedzenia czy uporczywe smugi na lustrze. Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom klientów, zwłaszcza tym, który często dokonują zakupów przez internet, powstała usługa Allegro Smart!. Dzięki niej zaopatrzysz się w niezbędne zestawy chemii domowej w przystępnej cenie, a co najważniejsze, bez dodatkowych kosztów wysyłki i zrobisz w domu ekonomiczne porządki.
Allegro Smart! - co to jest?
Allegro Smart! to usługa, która zapewnia bezpłatną dostawę na terenie całej Polski: do paczkomatów, punktów odbioru oraz listem poleconym. Warunkiem skorzystania z usługi są zakupy za kwotę minimum 40 zł (u jednego sprzedawcy), a także opłata abonamentu w wysokości 49 zł za rok lub 39 zł za 6 miesięcy. Z usługi można w każdej chwili zrezygnować, nie ponosząc za to żadnych konsekwencji, do 30 dni od daty zakupu.
Zakupy z Allegro Smart! - dlaczego warto?
Aby dokonać zakupu w promocyjnej usłudze, wystarczy odszukać sprzedawców oznaczonych symbolem Allegro Smart!, np. używając do tego filtra w wyszukiwarce. Abonament dostępny jest tylko dla wybranych ofert na Allegro (czyli sprzedawców o dobrej reputacji i dużej ilości pozytywnych komentarzy). Dzięki temu usługa gwarantuje dobrej jakości i satysfakcjonujące zakupy. Allegro Smart! idealnie sprawdza się przy kupowaniu różnego rodzaju zestawów, np. wyżej wymienionych środków czystości do domu, ponieważ użytkownicy usługi dostaną dodatkowo informacje o atrakcyjnych rabatach cenowych na określone produkty, wcześniej od pozostałych użytkowników portalu.
Zestawy środków czystości do kuchni
Kuchnia to pomieszczenie, w którym przygotowuje się i je posiłki, dlatego prawidłowa higiena tego miejsca jest szczególnie ważna dla zdrowia i dobrego samopoczucia domowników. W ofercie Supermarketu znajdują się skompletowane zestawy preparatów myjących, które zapewnią idealną czystość w każdej kuchni. Cena takiego zestawu wynosi 47,55 zł. Za wszystkie produkty, które się w nim znajdują kupione oddzielnie, należałoby zapłacić ok. 59 zł, co pozwala nam zaoszczędzić 11,45 zł. Korzystając z usługi Allegro Smart! dodatkowo uzyskujemy bezpłatną przesyłkę, która dostarczona do paczkomatu wynosi 8,99 zł. W efekcie oszczędzamy ponad 20 zł, które możemy wykorzystać, np. na inne zakupy. W zestawie znajduje się:
* Płyn do mycia kuchni - uniwersalny środek do czyszczenia różnego rodzaju zabrudzeń, np. z płyty grzewczej, okapu, kuchenki mikrofalowej. Cena: ok. 7 zł (bez zestawu).
* Żel do usuwania przypaleń - skuteczny preparat do walki z zaschniętymi pozostałościami jedzenia oraz przypalonego tłuszczu. Idealny do mycia rusztu, kuchenki, patelni. Cena: ok.7 zł (bez zestawu).
* Odkamieniacz - usuwa uporczywy kamień z takich urządzeń, jak: czajniki lub ekspresy do kawy. Cena: ok. 9 zł (bez zestawu).
* Płyn do czyszczenia płyt ceramicznych - delikatny dla powierzchni płyt kuchennych, piekarników, kuchenek mikrofalowych a nawet naczyń ze stali szlachetnej. Cena: ok. 8 zł (bez zestawu).
* Płyn do mycia piekarników - w czasie użytkowania wytwarza gęstą pianę, która skutecznie usuwa tłuste zabrudzenia. Cena: ok. 8 zł (bez zestawu).
* Płyn do mycia lodówek i mikrofalówek - środek pomaga usunąć z lodówki zabrudzenia oraz tłuszcza, a przy okazji eliminuje z niej brzydki zapach. Cena: ok. 6 zł (bez zestawu).
* Balsam do mycia naczyń lawenda z aloesem - jest łagodny dla dłoni a bezlitosny dla tłuszczu i wszelkiego rodzaju zabrudzeń osadzających się na naczyniach codziennego użytku. Cena: ok. 14 zł (bez zestawu).
box:offerCarousel
Zestaw środków czyszczących do łazienki
Gotowe zestawy środków czystości dostępne są również do mycia powierzchni w łazience. Specjalnie dobrane preparaty skutecznie usuwają osady z mydła, kamień, rdzę a także pleśń i szkodliwe dla zdrowia bakterie. Podstawowy zestaw preparatów do mycia łazienki zawiera, np.:
* Spray wybielający - idealny do czyszczenia różnego rodzaju powierzchni w łazience, zwłaszcza wanny, umywalek.
* Spray na pleśń i czarne osady - do mycia zabrudzonych powierzchni umywalek, zlewozmywaków, koszy na śmieci, płytek ceramicznych, kabin prysznicowych, wanny, muszli klozetowych.
* Spray usuwający kamień - multifunkcyjny preparat na różne powierzchnie i oporne zabrudzenia.
* Spray na tłuszcz i smugi - do stosowania na drzwi, marmur, granit, powierzchnie metalowe oraz z kamienia naturalnego.
* Aktywną pianę czyszczącą osady z mydła - idealny do czyszczenia łazienki, zwłaszcza w miejscach, gdzie osadzają się mydliny.
* Aktywną pianę usuwającą bakterie i brud - preparat posiada właściwości dezynfekujące, a przy okazji pozostawia czystą i lśniącą powierzchnię, bez konieczności szorowania.
box:offerCarousel
Środki czystości do pielęgnacji powierzchni drewnianych
Do mycia drewnianych podłóg lub mebli należy stosować specjalne środki czyszczące. Preparaty przeznaczone do czyszczenia drewna posiadają specjalną formułę, która nie tylko skutecznie usuwa zabrudzenia, ale i pielęgnuje drewniane powierzchnie, bez uszkadzania ich struktury, a także zabezpieczają przed gromadzeniem się kurzu. Wśród domowych środków czyszczących popularnością cieszą się:
* płyny do mycia podłóg drewnianych - cena od: 7 zł,
* nawilżające ściereczki do mycia drewna - cena od 4 zł,
* spray do mebli drewnianych - cena od: 6 zł,
* mleczko do mebli drewnianych - cena od 4 zł,
* olejek do mebli drewnianych - cena od 20 zł.
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Skompletowanie domowego zestawu do mycia i pielęgnacji drewnianych powierzchni od jednego sprzedawcy, oznaczonego symbolem Allegro Smart! pozwala oszczędzić na kosztach przesyłki wynoszącej 8,99 zł. Zaoszczędzone środki możemy przeznaczyć np. na zapas ściereczek do czyszczenia mebli.
|
Ekonomiczne porządki z Allegro Smart!
|
Wiele osób z niecierpliwością czeka na pierwszy śnieg. Są to nie tylko dzieci, które uwielbiają lepienie bałwana i rzucanie śnieżkami, ale również miłośnicy sportów zimowych. Zwłaszcza narciarstwo ma wielu zagorzałych zwolenników. Gdy widzimy, jak inni wspaniale szusują na trasach zjazdowych, zazwyczaj mamy ochotę pójść w ich ślady. Jednak powinniśmy zdawać sobie sprawę z tego, że nie jest to takie proste, jak nam się wydaje. Nauka podstaw
Przede wszystkim, żeby lekko i z gracją zjeżdżać na nartach, powinniśmy opanować właściwą technikę. Wcześniej warto poświęcić nieco czasu i wzmocnić mięśnie. Silne nogi i ręce bardzo ułatwią utrzymanie się na deskach podczas szybkiego zjazdu. Trzeba wybrać się na siłownię, aby poćwiczyć i poprawić ogólną kondycję organizmu. Dzięki temu damy sobie radę podczas nauki poruszania się na nartach po stoku.
Na początku najlepiej jest zacząć od niezbyt stromego zbocza. Trzeba najpierw skupić się na opanowaniu poruszania się na nartach i wchodzeniu na szczyt. Jak już zapoznamy się z nartami i nabierzemy wprawy, możemy zacząć naukę zjazdów. Gdybyśmy wybrali zbyt stromą górkę, obawa przed upadkiem mogłaby nas sparaliżować, co nie pozwoliłoby nam się rozluźnić i dobrze wykonać ćwiczenia.
Oczywiście trzeba pamiętać, aby na stoku zachować szczególną ostrożność i zabezpieczyć się na wypadek wywrotki, co początkującym zdarza się bardzo często. Otóż musimy zaopatrzyć się w odpowiedni kask oraz dopasować właściwe gogle. Dzięki nim promienie słońca nie będą nam przeszkadzały podczas jazdy. Poza tym przy szusowaniu i skrętach spod nart będzie się rozpryskiwał śnieg, dlatego musimy zadbać, aby nie zaprószył nam oczu.
Systematyka i cierpliwość
Przed przystąpieniem do zjazdów należy się porządnie rozgrzać. Może to być bieg, podskoki, skłony, wymachy rąk i nóg. Kiedy już jesteśmy gotowi, możemy zaczynać. Przede wszystkim nogi należy mieć rozstawione, ale w taki sposób, by uniknąć rozjeżdżania się nart na boki. Kolana są ugięte, tak samo ręce w łokciach. Z kijami zaczynamy jeździć dopiero wtedy, gdy potrafimy w dostateczny sposób utrzymać równowagę. W przeciwnym wypadku tylko utrudniałyby naukę.
Pierwsze zjazdy powinny odbywać się w specyficzny sposób. Czubki nart muszą być skierowane do siebie w dość bliskiej odległości, a tył rozstawiony szeroko, by swobodnie móc posuwać się naprzód z zachowaniem równowagi. Tak ustawione narty mają wygląd odwróconej litery V. Jak już nabierzemy wprawy i coraz pewniej będziemy utrzymywać pozycję pionową, możemy zacząć zjeżdżać szybciej. Wystarczy tylko nieco szerzej rozstawić narty z przodu. Gdy mamy zamiar wyhamować, przybliżamy ich czubki do siebie.
Po nabraniu wprawy należy zacząć naukę zjazdu z nartami ustawionymi równolegle do siebie. Przy wyhamowywaniu nie musimy już stosować techniki rozstawiania desek w kształt litery V, ale tym razem ustawiamy się bokiem do kierunku jazdy na krawędziach desek. Zatrzymanie jest szybkie i dosyć gwałtowne, więc należy to poćwiczyć, aby się nie przewrócić.
Następnie przechodzimy do nauki skrętów. Postępujemy podobnie, jak w przypadku hamowania na krawędziach. Różnica polega na tym, że nie kończymy ruchu, po pochyleniu nagle się wyprostowujemy podczas skręcania. Następnie znów uginamy nogi w kolanach, nisko schodząc w dół. Na początku będziemy trochę usztywnieni, ale po nabraniu wprawy zaczniemy płynnie wykonywać te czynności.
Najważniejsze w nauce zjeżdżania są mocne i wyćwiczone mięśnie nóg i rąk. Poza tym należy poświęcić sporo czasu na zdobycie pewności siebie i nabranie luzu podczas jazdy na stoku. Jeśli będziemy regularnie trenować, wkrótce będziemy z wielką przyjemnością i wprawą szusować po trasach zjazdowych.
|
Technika zjazdów narciarskich
|
Współcześni fani mody, oprócz stylizowania siebie, mogą zatroszczyć się również o to, aby ich czworonożny przyjaciel, pies lub kot, także podążał za najnowszymi trendami. Producenci zadbali o to, aby każdy zwierzak znalazł coś dla siebie. Wybierając spośród ubranek, butów, smyczy, chust czy obroży, można dostać zawrotu głowy. Dostępne na rynku akcesoria coraz częściej odpowiadają trendom z pokazów najsłynniejszych domów mody. Obrońcy zwierząt sprzeciwiają się takiemu traktowaniu zwierząt, twierdząc, że stają się one modnym dodatkiem do torebki, natomiast zwolennicy ubrań dla zwierząt bronią się, tłumacząc, że coraz więcej psów przebywa na co dzień w domach i nie są przystosowane do trudnych warunków atmosferycznych, jakie panują na dworze. Zdaniem weterynarzy, coraz więcej zwierząt cierpi na choroby podobne do ludzkich, takie jak katar, zapalenie płuc czy kaszel.
Bluza z polaru czy z kapturem?
Kiedyś, jeśli chcieliśmy ubrać naszego czworonożnego przyjaciela, musieliśmy zadowolić się ubrankiem zrobionym na drutach lub gotowym kombinezonem zapinanym często na rzepy. Dzisiaj możemy wybierać spośród wielu fasonów i kolorów, które często odpowiadają wzorom ubrań przeznaczonych dla ludzi. Dzięki temu właściciel i jego pupil mogą tworzyć zgrany duet podczas wspólnego spaceru. Jeśli właścicielka jest wielbicielką marki Burberry i charakterystycznej dla tej marki kraty, może ubrać swojego psa lub kota w bliźniaczo podobny komplet.
Najwięcej modeli ubranek znajdziemy dla najmniejszych psów, takich jak jorki, shih tzu czy chihuahua. Możemy dobrać dla nich bluzy z kapturem, polary, a nawet golfy – często ozdobione kolorowymi pomponikami, frędzelkami, a nawet cekinami. Aby spersonalizować ubranie, możemy również wyhaftować na nim imię pupila.
Przeczytaj również: Modne ubranka dla pupila – ubranka na jesień i zimę dla psów i kotów
Świecące obroże i modne apaszki
Jeśli nasz czworonożny przyjaciel nie da się namówić na modne wdzianko, możemy zafundować mu równie designerską obrożę. Ostatnio bardzo modne stały się obroże świecące w ciemności. Dzięki takiej obroży nasz pupil nie zgubi się na spacerze nawet wtedy, gdy zapadnie zmrok. Modne są również kolorowe obroże z zawieszką, na której można wygrawerować imię pupila lub dane kontaktowe właściciela. Wśród kotów niesłabnącą popularnością cieszą się obroże z dzwoneczkiem. Jeśli jednak obroża nie jest dość ekstrawagancka, można dodać do niej efektowną apaszkę, która nada naszemu zwierzakowi zadziornego charakteru. Firmy produkujące apaszki umożliwiają dodatkowo haft dowolnego napisu. Tylko od nas zależy, co na nich wyhaftujemy. Najmodniejsze wzory to kratka oraz kropki, a także rysunki przedstawiające kości czy czaszki.
Na wyjątkową okazję
Niektórzy właściciele czworonogów są na tyle zżyci ze swoimi pupilami, że nie wyobrażają sobie, aby nie brały one udziału w najważniejszych uroczystościach, takich jak ślub. Wówczas należy, oczywiście, zadbać o odpowiedni strój dla zwierzaka. W sklepach znajdziemy muchy i krawaty dla psów, a także specjalne kombinezony w kształcie garnituru. Dla suczki dobierzemy elegancką spódniczkę, a także efektowną obrożę z cekinami, którą możemy dopasować do własnej biżuterii. Odważniejsi decydują się nawet na powierzenie pupilowi zadania niesienia obrączek. Na wielkie wyjście pupil może odwiedzić także salon piękności dla zwierząt, gdzie zostanie dokładnie ostrzyżony i wyczesany.
Na cztery łapy
Oprócz ubrań i dodatków na rynku dostępne są także buty dla psów i kotów. Przeglądając oferty obuwia dla pupili, można odnaleźć wiele modeli inspirowanych butami dla ludzi: malutkie adidasy, mini UGGsy czy tenisówki przypominające obuwie dziecięce. Zwolennicy obuwia dla zwierząt tłumaczą, że takie buty przydają się zwłaszcza zimą, kiedy chodniki posypane są solą lub nastają silne mrozy. Jeśli wybieramy się z naszym psem w góry, buty mogą mu pomóc pokonać trudne szlaki.
Wybierając ubrania i akcesoria dla naszych czworonożnych przyjaciół, pamiętajmy o ich wygodzie i komforcie. Co z tego, że ubranko jest piękne, jeśli pupil nie będzie mógł swobodnie w nim biegać czy odpoczywać? Kupując ubrania, zwracajmy uwagę na ich funkcjonalność – powinny przede wszystkim chronić zwierzaka przed mrozem. Modny i oryginalny wzór może iść w parze z wygodą i zdrowiem naszego pupila.
|
Modne akcesoria dla czworonożnych pupili
|
W cenie do 1000 złotych jest bardzo duży wybór zegarków wysokiej jakości. Zegarki z tej półki cenowej mają wyrobioną renomę i są cenione przez użytkowników. To, na jaki zegarek się zdecydujesz, zależy od twoich potrzeb i preferowanego przez ciebie stylu. Aspekty techniczne – trzy najpopularniejsze mechanizmy zegarków
Czasomierz mechaniczny to najstarszy analogowy, znany od wieków mechanizm. Zegarki tego typu są nakręcane ręcznie, przez lata nastawianie zegarków dla zegarmistrzów stało się wręcz rytuałem. Sam mechanizm zalicza się do tych długowiecznych, w ogóle się nie psuje, choć jest mniej odporny na warunki atmosferyczne i uszkodzenia mechaniczne niż inne typy czasomierzy. Zegarki z tym mechanizmem są oznaką luksusu i klasy.
Zegarki kwarcowe są najbardziej precyzyjne, posiadają mechanizm piezoelektryczny. Nie trzeba ich nakręcać, podają najbardziej dokładny czas. Ten typ zegarków znajdziesz zarówno w modelach klasycznych, jak i bardziej sportowych.
Najnowszy jest mechanizm elektroniczny, który znajduje się w smartwatchach. Zegarek tego typu służy nie tylko do wskazywania godziny, ale także do odczytywania wiadomości, odbierania połączeń. Przydaje się również podczas treningu, licząc kroki lub mierząc tętno.
Aspekty techniczne – wielkość tarczy
Podczas wyboru zegarka liczy się nie tylko jego design, ale również odpowiedni wygląd urządzenia na ręku. Standardowa wielkość koperty zegarka to ok. 38–40 mm, do tego dochodzi wielkość mocowania, które może mieć nawet ok. 10 mm. Panowie, którzy posiadają mniejszy obwód nagarska, nie powinni nosić większych zegarków niż 40 mm. Na rynku jest całkiem spory wybór zegarków w rozmiarze 38 mm. Problemu nie powinno być przy zegarkach klasycznych, ale trudno znaleźć mniejszy model sportowy.
Aspekty techniczne – długość paska
Mężczyźni, którzy posiadają spory obwód nagarska, mogą mieć problem z długością paska. Wielu producentów oferuje przedłużanie o kilka centymetrów, ale usługa ta nie jest standardem, dlatego przed zakupem warto zapytać się sprzedawców, czy oferują możliwość przedłużenia. Ze skróceniem czy dorobieniem dodatkowej dziurki nie powinno być problemu, zrobi to prawie każdy zegarmistrz.
Klasyczny, elegancki zegarek
Będzie miał tarczę bez zbędnych dodatków, w kolorze białym lub czarnym. Klasyczny zegarek nie rzuca się w oczy, można go porównać do dobrze skrojonego garnituru. Może zawierać ozdobne elementy, np. kryształki lub inne błyszczące wstawki, ale nie powinno być ich zbyt wiele, gdyż w tym wypadku kierujemy się zasadą – „mniej znaczy więcej”. Z dodatkowych funkcji warto wybrać model z datownikiem.
Paski w klasycznych, eleganckich zegarkach powinny być ze skóry w kolorze czarnym, ewentualnie o barwie gorzkiej czekolady, która jest jednak mniej oficjalna. W dobrym guście jest, gdy metalowe zdobienia nawiązują do koloru obrączki i spinek.
Przykładowe klasyczne zegarki:
Calvin Klein City – model bez żadnych zbędnych ozdobników, dostępny w wersji srebrnej na czarnym pasku i złotej na brązowym. Nie rzuca się w oczy, dobrze wygląda teraz i dobrze będzie wyglądał za lat 10. Klasa sama w sobie.
Orinet Classic – model o nieco bardziej nietypowej tarczy, ale nadal klasyczny, choć to propozycja dla dojrzałych panów. Pasek jest bardziej „mięsisty” i dobrze wygląda na szerokich nadgarstkach. Mechanizm zegarka wyprodukowano w Japonii.
Zegarek casualowy
Może mieć również prosty kształt, w tym wypadku nie razi nieco bardziej odważny kolor tarczy, np. beżowy, a do tego pasek w granatowym lub orzechowym brązie. Zegarek nie musi być skórzany, modne będą wersje parciane lub z bransoletą. Bransoleta powinna być wykonana ze stali nierdzewnej, może być pozłacana. Obecnie jest moda na kolor miedziany, choć w tym kolorze lepiej wybrać kopertę niż cały zegarek. Minusem bransolety jest mniejszy komfort noszenia – zdarza się, że włoski zahaczają się o nią, co bywa nieprzyjemne, a czasem wręcz bolesne. Minusem są także zarysowania, które powstają po kilku miesiącach używania.
Ciekawą opcją są zegarki na materiałowych paskach, które można łatwo wymieniać. Ich kolor da się bez problemu dopasować do koszuli czy butów. Nie będzie to rozwiązanie na oficjalne przyjęcia, ale z pewnością przyda się na co dzień i będzie bardzo gustowne.
Przykładowe casualowe zegarki:
Emporio Armani AR2485 – model na przepięknej czarnej bransolecie. Jest to zegarek, który komponuje się ze strojem w każdym kolorze. Pasuje zarówno do marynarki, jak i do samej koszuli. Jego mechanizm jest kwarcowy, a bransoletę można skracać. Na tarczy dodatkowo jest datownik.
Skagen Hagen SKW6279 – model o granatowej tarczy i jasnobrązowym pasku, idealny do biura w piątek! Wygląda bardzo prosto, nie posiada żadnych udziwnień, charakteru dodaje mu żółta wskazówka sekundnika. Mierzy czas i podaje, który jest dzień miesiąca. Jest wodoszczelny i posiada mechanizm kwarcowy.
Daniell Wellington – mnogość pasków tego modelu zachwyca! Dostępne są wersje zarówno skórzane, jak i parciane, które swoimi kolorami mogą nawiązywać do konkretnych pór roku. To idealny zegarek dla osób, które cenią sobie prostotę i wysoką jakość wykonania. Średnica koperty to 40 mm.
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Smartwatch
Zegarek stanowiący przedłużenie telefonu. Coś nie tylko dla gadżeciarzy, ale także dla osób, które nie wyobrażają sobie życia bez dostępu do informacji i stałego kontaktu z innymi. Dzięki niemu dyskretnie i mniej ostentacyjnie sprawdzisz, kto dzwoni podczas spotkania, a w trakcie ćwiczeń będziesz mógł sprawdzić, jakie jest twoje tętno lub słuchać muzyki. Największym minusem zegarków tego typu jest częsta konieczność ładowania. Ze względu na swój design nadają się dla osób, które preferują bardziej casualowy lub nawet sportowy ubiór.
Przykładowe smartwatche:
Samsung Gear Fit 2 – model idealny dla tych, którzy trzymają formę! Ma przekątną 1,5 cala, według producenta bateria wytrzyma do 5 dni użytkowania. Pasek jest wykonany z tworzywa, któremu nie szkodzi ani pot, ani woda, więc podczas wchodzenia pod prysznic nie trzeba go zdejmować.
Pebble Time Steel – model jest kompatybilny z urządzeniami z systemem Android i iOS. Nie posiada GPS, ale do wyboru jest kilka kolorów pasków oraz wersja srebrna i złota. Jest wodoodporny, a bateria powinna trzymać aż do 10 dni. Smartwatch wytrzyma dużą wilgotność, ale nie jest wodoodporny.
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Tradycyjny smartwatch
Ostatnio na rynku pojawiły się zegarki hybrydowe, które łączą niektóre funkcje smartwatchów, ale mają tradycyjny wygląd. Jeżeli chciałbyś korzystać z funkcji, jakie daje smartwatch, ale preferujesz klasyczny wygląd zegarka, to idealny wybór dla ciebie.
Przykładowe zegarki hybrydowe:
Fossil Q FTW1126 – zegarek na metalowej bransolecie, który mierzy kroki, liczy kalorie i posiada funkcje treningowe. Wszystkie modele Fossil oznaczone literą Q są smartwatchami. Można nabyć również wersje na skórzanych paskach, które będą pasować do bardziej eleganckich sytuacji.
Withings POP – największą zaletą tego zegarka jest to, że nie trzeba go ładować. Bateria powinna wystarczyć na 8 miesięcy używania, a potem wystarczy ją wymienić na nową. Zegarek liczy kroki, monitoruje sen, a wszystkie dane możesz podejrzeć na telefonie w aplikacji Health Mate. Nie jest straszna mu ani woda, ani mróz, ani wysokie temperatury.
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Zegarek sportowy
To taki, który wytrzyma obecność na dużej głębokości i wstrząsy. Powinien posiadać kompas i timer. Bardzo często pasek zegarka sportowego wykonany jest z tworzywa sztucznego, np. z kauczuku, aby po wyjściu z wody nie był mokry i nie uległ zniszczeniu. Zegarki tego typu są nie tylko wodoodporne, lepiej wytrzymują również uszkodzenia mechaniczne, wstrząsy i upadki.
Przykładowe zegarki sportowe:
Casio G-SHOCK G-9300 – seria G-SHOCK to klasyka wśród zegarków sportowych. Model G-9300 posiada kompas, mierzy temperaturę i wskazuje fazę księżyca. Jest niesamowicie wytrzymały – zarówno pasek, jak i mineralne szkiełko odporne jest na warunki atmosferyczne, upadki i wstrząsy.
Luminox Navy Seal Colormark 3051 – zegarki sportowe zazwyczaj się bardzo duże, model od Luminox jest jednym z mniejszych na rynku (38 mm, czyli wielkość standardowa, ale nietypowa jak na zegarki sportowe). Jest to produkcja szwajcarska: koperta wykonana została z włókna węglowego, szkiełko jest dodatkowo wzmocnione, a pasek zrobiono z gumy. Navy Seal Colormark 3051 nie posiada zbytnio dodatkowych funkcji, ale będzie świetnym uzupełnieniem męskiego stroju podczas wyprawy za miasto.
Zegarek to jeden z niewielu elementów biżuterii, na który mogą pozwolić sobie panowie. To nie problem wydać 1000 zł na pierwszy lepszy model. Ważne jest, aby pasował on do stylu właściciela i okoliczności, w jakich będzie noszony.
|
Wybieramy zegarek do 1000 złotych dla niego
|
Użytkownicy mogą szybko aktywować swoje konto przy okazji płacenia przez PayU za zakupiony towar. Możesz szybko aktywować swoje konto przy okazji płatności za zakupy za pomocą Allegro Finanse. Dzięki tej formie zaoszczędzisz czas i bez dodatkowego wysiłku staniesz się pełnoprawnym Klientem Allegro.
Jak to zrobić
Wystarczy, że po rejestracji konta zalogujesz się na Allegro i coś kupisz. Jeśli podczas zapłaty za przedmiot wybierzesz szybki przelew przez Allegro Finanse i zrealizujesz płatność, Twoje konto zostanie automatycznie aktywowane.
Aktywacja przy zapłacie przez Allegro Finanse jest możliwa, jeśli proces aktywacji Twojego konta nie został jeszcze rozpoczęty, na przykład poprzez wcześniejszą wpłatę w celu aktywacji.
Po weryfikacji Twoich danych otrzymasz powiadomienie e-mail z potwierdzeniem aktywacji.
bbox:hint
O przebiegu aktywacji swojego konta dowiesz się w zakładce Dane konta Allegro.
Od chwili aktywacji konta otrzymasz nieograniczony dostęp do wszystkich usług serwisu.
[/bbox]
|
Jak aktywować konto podczas zapłaty za przedmiot?
|
Edycja ceny w trwających ofertach - zmiana zasad od 24 września Od 24 września cenę kup teraz w trwającej ofercie zwiększysz tylko o określoną kwotę lub procent. Jeśli cena wynosi:
* do 50 zł - zwiększysz ją maksymalnie o 50 zł
* ponad 50 zł - zwiększysz ją maksymalnie o 100%
Zmianę wprowadzimy w formularzu wystawiania, operacjach grupowych w zakładce Moje oferty, Menedżerze Sprzedaży, WebAPI i REST API oraz w aplikacji mobillnej Allegro Sprzedaż.
|
Edycja ceny w trwających ofertach - zmiana zasad od 24 września
|
Świat bezustannie idzie do przodu, a wraz z nim zmienia się nie tylko sposób myślenia o większości kwestii technicznych, ale także ich praktyczne wykorzystanie. Do niedawna w świecie spawarek królowały urządzenia transformatorowe, teraz jednak większość producentów proponuje nam modele inwertorowe. Na czym polega ta różnica i jak wybrać spawarkę dopasowaną do naszych potrzeb? Tych wszystkich rzeczy dowiesz się z naszego artykułu. Spawarka transformatorowa i inwertorowa – różnice
Pozwólcie państwo, że nie będziemy wchodzić za bardzo w kwestie techniczne, gdyż ani na to miejsce, ani czas. Różnice między dwoma typami spawarek – starszym i nowszym, postaram się wyjaśnić, stosując bardzo proste porównanie. Obecny w spawarkach starego typu wielki transformator, w spawarkach inwertorowych zastąpiono transformatorem bardzo małym, wyposażonym dodatkowo w płytkę z elektroniką, która podwyższa częstotliwość dostarczanej energii. Jest przez to w stanie dostarczyć dokładnie to samo napięcie do łuku, co modele starsze. Spawarki inwertorowe od transformatorowych różni jeszcze jedna rzecz – waga. Te pierwsze są stosunkowo lekkie – model inwertorowy o tych samych parametrach co transformatorowy może ważyć nawet kilkanaście kilogramów mniej! Spawarki transformatorowe to urządzenia o sporych gabarytach oraz solidnej wadze, które nie przekładają się niestety na ich efektywność. Tę rozgrywkę wygrywają zdecydowanie lekkie i niezwykle skuteczne spawarki inwertorowe.
Uniwersalność i poręczność
Kiedy liznęliśmy już trochę wiedzy – dla niektórych oczywistej, dla innych mniej – możemy zabrać się za mały przegląd spawarek inwertorowych obecnych na naszym rynku. Na pierwszy ogień niech pójdzie model WERTBERG euroquality SG 3.07, przeznaczony do spawania metodą MMA (przy wykorzystaniu tzw. elektrod otulonych) oraz TIG (elektrodą nietopliwą). SG 3.07 posiada na tyle optymalne parametry, że służyć może nie tylko do profesjonalnej pracy warsztatowej, ale także działań przydomowych czy hobbystycznych. Producent tej spawarki zwraca uwagę na takie jej zalety, jak płynna regulacja czy cyfrowy wyświetlacz nastawy prądu, które ułatwiają dobór właściwych parametrów (rodzaj, grubość) w trakcie spawania różnego rodzaju materiałów i przy wykorzystaniu rozmaitych elektrod. Dużą zaletą produktu marki Wertberg jest również zintegrowany system chłodzenia. Wentylator oraz termostat zabezpieczają urządzenie przed przegrzaniem, a także wydłużają czas pracy spawarki.
box:offerCarousel
Bezpieczeństwo
Zarówno spawarka inwertorowa Wertberga, jak i kolejna na mojej liście, Dedra DESI178BT, wyposażone są w specjalne funkcje optymalizacji łuku spawalniczego Hot Start oraz Anti Stick. Pierwsza z nich – tzw. gorący start – ma za zadanie ułatwianie zapłonu elektrody przez dostarczenie większego prądu spawania przy każdym zajarzeniu łuku. Druga to natomiast system przeciwzwarciowy, który błyskawicznie wyłącza napięcie spawania, kiedy tylko elektroda scali się ze spawanym materiałem. Wertberg euroquality SG 3.07 oferuje dodatkowo funkcję Arc Force, która stabilizuje łuk w przypadku wahnięć jego długości.
Modulacja szerokości impulsów
Trzecią w moim zestawie jest spawarka inwertorowa KD843produkowana przez Kraft & Dele Germania. Urządzenie to również służy do spawania typu MMA oraz TIG, a ponadto jest niezwykle poręczne, oszczędne w wykorzystaniu energii oraz ciche. Poza obecnymi we wcześniej opisywanych spawarkach funkcjami Hot Start, Anti Stick i Arc Force, propozycja Kraft & Dele posiada również funkcję PWM, która najprościej opisać można jako metodę regulacji sygnału prądowego, bądź napięciowego, o stałej amplitudzie i częstotliwości, polegającą na zmianie wypełnienia sygnału.
Podsumowanie
Podsumowując zalety spawarek inwertorowych, wymienić należy ich poręczność (są po prostu niewielkie), oszczędność (zużywają małe ilości prądu), są bardziej wydajne i bezpieczniejsze od tradycyjnych spawarek transformatorowych. Oferują ponadto szeroki zakres prądu oraz regulacji, co znacząco wpływa na komfort pracy z tego typu urządzeniami. Producenci oraz użytkownicy spawarek inwertorowych zwracają również uwagę na ich niską awaryjność.
Zobacz również: Lutownica gazowa – wady i zalety
|
Spawarka inwertorowa – jaką wybrać?
|
Okres wiosenno-letni sprzyja organizacji ślubów, a tym samym imprez przedweselnych, czyli wieczorów panieńskich. Kiedy dziewczyny poniesie szalona noc, wszystko staje się możliwe. W naszym poradniku znajdziecie wiele cennych wskazówek, jak przygotować stylizację na wieczór panieński. Zaprezentujemy także najmodniejsze trendy związane z tą imprezą. Wyróżnij się
Kiedy dziewczyny z wieczorów panieńskich przejmują miasto, muszą przede wszystkim się wyróżnić, by z daleka było widać, że uczestniczą w symbolicznym pożegnaniu swojej koleżanki – przyszłej panny młodej. Równie dobrze mogą jednak założyć klasyczne, wieczorowe stroje.
Wszystko uzależnione jest od specyfiki danego wieczoru panieńskiego – tematyki i miejsca. Inaczej wyglądają stylizacje na imprezę, w której przyjęto pewien dress code, inaczej na tradycyjne spotkania, jeszcze inaczej – na zorganizowane wyjście do klubu.
Klasyczna „zapowiedź wesela”
Przyszła panna moda jest ubrana w konwencji ślubno-weselnej. Ma białą sukienkę i eleganckie szpilki. Koleżanki powinny ubrać się równie klasycznie, ale w innym kolorze. Główny trendem jest to, że wszystkie dziewczyny ubrane są w tzw. małe czarne.
Równie dobrze będą wyglądały sukienki w innych kolorach. Proponuję szarości, głęboką zieleń, granatowy. Przyjaciółki mogą też dla równowagi wybrać tradycyjne kolory sukni druhen, czyli odcienie niebieskiego, zwłaszcza błękitu, czy inne pastelowe kolory – różowy, zielony lub żółty.
Impreza tematyczna
Uczestniczki wieczoru panieńskiego wybierają określony dress code imprezy i według niego się ubierają. Wszystko zależy od ich kreatywności i upodobań lub gustu przyszłej panny młodej. Dominujące trendy to wróżki, kowbojki, dziewczyny z Moulin Rouge lub styl ludowy, odzwierciedlający region, z którego wywodzi się panna młoda. Przykładem może być wykorzystanie elementów nawiązujących do góralszczyzny.
Drapieżne klubowiczki
To przede wszystkim odważne i kolorowe, a momentami prowokacyjne stylizacje. Dominują seksowane ubrania – spódniczki mini, kobiece szpilki i imprezowe T-shirty. Nawiązując do ostatnich trendów, mogą to być bluzki odkrywające brzuch, ubrania z aplikacjami z siatki, z przezroczystościami.
Dominujące kolory to czerwień, biel, która się rewelacyjnie sprawdza w klubach, oraz barwy fluoroscencyjne. Ciekawie będą wyglądały zwłaszcza dodatki fluo – torebki, szpilki, biżuteria, a także usta pomalowane pomadkami w tych odcieniach.
Wieczorowość i elegancja
Dziewczyny uczestniczące w wieczorze panieńskim wkładają szykowne suknie wieczorowe. Dominują długie i klasyczne kroje, proste sukienki, eleganckie szpilki i minimalistyczne dodatki. Czerń, czerwień, biel, granat, czyli głębokie i wieczorowe kolory, a także złote, srebrne i mieniące się akcesoria.
Tego typu wieczory mogą być szlachetną alternatywą dla tych szalonych. Często tak właśnie wyglądają wieczory panieńskie organizowane przez kobiety dojrzałe.
Trendy w dodatkach do stylizacji
Pojawiają się w zależności od wyboru tematu i charakteru imprezy panieńskiej. Dominują peruki, okulary, szaliki typu boa dla imprez tematycznych, a także – najczęściej pojawiające się – różki w zwariowanych i klubowych wieczorach panieńskich.
Na wieczory utrzymane w konwencji zapowiedzi wesela panna młoda może mieć welon, a druhny – czerwone szarfy, które pojawiają się również w stylizacjach klasycznie wieczorowych. Czerwona szarfa świetnie koresponduje z małą czarną, niebieska natomiast z bielą sukienki przyszłej panny młodej.
|
5 stylizacyjnych trendów na szalone wieczory panieńskie
|
Praktycznie każdy profesjonalny gracz korzysta z przewodowych akcesoriów. Mowa tutaj zarówno o myszkach, jak i klawiaturach. Ale właściwie dlaczego tak się dzieje? Czy urządzenia bezprzewodowe nie są wygodniejsze? Początkowo wszystkie akcesoria komputerowe były przewodowe. To dlatego, że ograniczeniem był rozwój technologii. Z czasem zaczęły powstawać urządzenia bezprzewodowe, czyli pozbawione kabli, a przez to wygodniejsze. Jednak gracze komputerowi zdają się unikać tego typu myszek i klawiatur. Dlaczego?
Opóźnienia
W dynamicznych grach, przede wszystkim sieciowych, gdzie rywalizuje się z innymi graczami, niezwykle ważny jest czas reakcji. Niekiedy setne sekundy mogą decydować o tym, że to my z danego pojedynku wyjdziemy zwycięsko, a nie przeciwnik. To jeden z powodów, dla którego wymagający gracze nie korzystają z urządzeń bezprzewodowych. Komunikacja między myszką lub klawiaturą a komputerem jest szybsza przy użyciu kabla. W przypadku sprzętów działających zdalnie mówi się o niewielkim lagu. Co prawda w normalnym użytkowaniu trudno spostrzec różnice, szczególnie tzw. gołym okiem, ale nie znaczy to, że one nie występują. W sprzedaży powoli pojawiają się akcesoria bezprzewodowe, przy których producenci zapewniają brak opóźnień, ale są one niezwykle drogie.
Waga
W akcesoriach dla graczy niezwykle ważna jest także waga. Oczywiście nie dotyczy to klawiatur, ale ma to z kolei ogromne znaczenie w przypadku myszek. Każdy preferuje coś innego, ale faktem jest, że tzw. gryzoń nie może być zbyt ciężki. Mogłoby to spowalniać ruchy, a przy dłuższej rozgrywce powodować zmęczenie i cierpnięcie rąk. To nie tyle niepożądane, co wręcz niedopuszczalne. Na najwyższym poziomie wymagany jest ciągły trening, co przekłada się na wielogodzinne sesje z daną grą. Profesjonaliści spędzają codziennie mnóstwo czasu przed danym tytułem, traktując to jako swoją pracę. Może przy zwykłych graczach nie jest aż tak ekstremalnie, ale waga i tak jest ważna. A myszki bezprzewodowe są cięższe od myszek przewodowych, ponieważ muszą mieć dodatkowe źródło zasilania w postaci akumulatora lub baterii. To kolejny argument, który przemawia za rozwiązaniami z kablem.
Zasilanie
Urządzenia bezprzewodowe nie są fizycznie połączone z komputerem. Tym samym są pozbawione zasilania, które płynie ze złącza USB. Oczywistością jest, że w takiej sytuacji wymagają osobnego źródła prądu. Najczęściej są to po prostu baterie lub akumulatorki – zewnętrzne (w formie paluszków) lub wbudowane. Nie ma znaczenia, na które rozwiązanie zdecydował się producent – każde jest zawodne. Dlaczego? Ponieważ wymaga regularnego ładowania lub wymieniania baterii. Co prawda dołączone oprogramowanie jest w stanie informować nas o niskim poziomie energii, ale gdy jesteśmy w środku potyczki online, to i tak niewiele będziemy w stanie zrobić. W grach multiplayer nie da się po prostu zatrzymać rozgrywki. A rozładowanie się myszki lub klawiatury w środku gry to chyba najgorsze, co może spotkać gracza.
Cena
Nie można też zapominać o cenie. Urządzenia bezprzewodowe, porównywalne pod względem jakości z przewodowymi, są po prostu dużo droższe. Muszą być, ponieważ mają w sobie więcej elektroniki. A skoro nie są lepsze od sprzętów z kablami, to po co je tak naprawdę kupować?
Waga, zasilanie, cena i opóźnienia to najważniejsze wady bezprzewodowych urządzeń dla graczy. Ale jeżeli dla kogoś najistotniejsza jest wygoda i brak kabli, np. z powodu złośliwego kota, który przegryza przewody, to sprzęty Bluetooth też sprawdzą się nieźle.
|
Akcesoria dla graczy – dlaczego przewodowe są lepsze?
|
Postać Pana Twardowskiego to chyba jedna z najbardziej znanych i rozpowszechnionych ikon klasycznej polskiej literatury – a przynajmniej tej poetycko-fantastycznej jej części. Na pewno jest jedną z barwniejszych – w końcu nie każdemu udaje się przechytrzyć samego diabła. Nie powinno więc dziwić, że bohater ten jest również źródłem inspiracji. Twardowski – the game
Pozwólmy sobie na chwilę uruchomić wyobraźnię. Siedzimy w karczmie – takiej zatłoczonej, niedoświetlonej i z całą plejadą ciemnych typków siedzących przy stołach pod ścianami. Mamy pecha, bo to właśnie nas Belzebub wysłał z zadaniem rozpoznania i schwytania Twardowskiego. Wiemy, że będzie w tej karczmie – on nie wie, że nazwaliśmy ją „Rzymem”. Teraz musimy jednak uważnie przyjrzeć się wszystkim gościom i zdecydować, kogo mamy zabrać ze sobą na dół. W ten obrazowy sposób przygotowujemy się do gry „Pan Twardowski” z serii „Legendy polskie” wydawnictwa Granna.
Diabeł tkwi w szczegółach…
Od razu warto powiedzieć, że jest to gra na spostrzegawczość, i choć wydaje się dość prosta, to warto podczas rozgrywki poświęcić trochę więcej uwagi temu, co dzieje się na planszy – bo dzieje się tam całkiem sporo.
Sama plansza składa się z szesnastu dwustronnych kafelków. Są one oznaczone kolejnymi liczbami, które mają znaczenie podczas przygotowania pola do gry. Jeśli ułożymy karczmę, wykorzystując tylko jedną stronę elementów, to otrzymamy pomieszczenie w jednej z dwóch wersji – łagodnej lub nieco bardziej mrocznej. W tej drugiej wersji obecność sił nieczystych jest zdecydowanie bardziej widoczna. Jednakże takie rozpoczynanie gry może ją dość istotnie ułatwić. Dlatego warto nie zwracać na to uwagi i skorzystać z wariantu mieszanego. Druga rzecz, na którą trzeba zwrócić uwagę, to pozostawienie niewielkich, ale równych odstępów pomiędzy poszczególnymi elementami. Podczas rozgrywki poszczególni gracze będą obracać kafelki, tak by inni musieli odgadnąć zmianę – szkoda by było ułatwić im to niedbałym rozłożeniem planszy.
Piekielna rozgrywka
Na czym właściwie polega gra? Na stole, obok planszy karczmy leży również sześć kart „podejrzanych” oraz pięć kartoników z podpowiedziami. Te ostatnie są zasłonięte i aby je obejrzeć gracze będą musieli wykazać się refleksem i spostrzegawczością. Jeden z graczy (w każdej turze inny) odwraca jeden z kafelków karczmy na drugą stronę. Pozostali uczestnicy rozgrywki w tym czasie mają zasłonięte oczy lub odwracają się od planszy. Następnie ten z graczy, który zauważy zmianę najszybciej, otrzymuje przywilej poznania (w tajemnicy przed pozostałymi) jednej ze wskazówek. Dopiero na ich podstawie można wskazać, kim jest Twardowski.
Czort wie
Pomimo mnogości piekielnych odniesień gra jest bardzo przyjemna i świetnie się sprawdza jako przerywnik w dłuższych rozgrywkach planszowych lub jako osobna atrakcja na weekendowym wyjeździe. Wydawca przystosował „Pana Twardowskiego” do gry od dwóch do sześciu zawodników. Przy czym rozgrywka w duecie wymaga użycia załączonej klepsydry (15 sekund), a wariant powyżej czterech graczy wymusza rezygnację z dołączonych do gry „okularów” (stanowią one ciekawy i klimatyczny gadżet, ale nie są obowiązkowe nawet przy standardowej wersji gry).
Na pudełku możemy też odnaleźć informację o czasie gry. Według wydawcy wynosi on ok. 25 minut. To dodatkowy argument za tym, by rozważyć zabieranie „Twardowskiego” na wycieczki – jeśli tylko uda wam się znaleźć kawałek stołu lub koca na rozłożenie karczmy, to ryzyko nudy podczas gorszej pogody znacząco się zmniejszy.
Na Allegro możecie tę grę znaleźć już za ok. 30 złotych.
|
„Pan Twardowski” – recenzja gry planszowej
|
Szukasz niebanalnych butów na wakacyjny wyjazd? Niska cena jest dla ciebie wyznacznikiem? Nie mogłaś lepiej trafić! Przedstawiamy przegląd najmodniejszego obuwia plażowego w tym sezonie. Zakres cenowy ograniczyliśmy do 100 zł. Pod lupę bierzemy espadryle, które z łatwością dopasują się do twoich letnich stylizacji. Słoma z butów
Espadryle to nic innego, jak proste w formie, wsuwane, płócienne obuwie wykonane z przewiewnych materiałów, takich jak len i bawełna. Charakteryzuje je gumowa podeszwa obita ozdobną warstwą słomy lub plecionki oraz dekoracyjne przeszycia i łączenia szwów widoczne na wierzchniej stronie butów.
Espadryle cieszą się dużą popularnością i goszczą niemal na każdym pokazie mody w sezonie wiosenno-letnim. Projektanci upodobali sobie ten model i z powodzeniem lansują go od dłuższego czasu, zarówno w wydaniu damskim, jak i męskim. Buty te stały się wyznacznikiem dobrego stylu i dziś z powodzeniem zastępują popularne modele mokasynów czy letnich sandałów. Dzięki temu, że do ich produkcji użyto naturalnych surowców, sprawdzą się idealnie podczas upalnych dni i będą przyjazne dla naszych stóp.
Dodatkowo są bardzo lekkie i wygodne, przez co nie obciążają nóg, a w szczególności podbicia czy łydek. Do tej pory utożsamiane wyłącznie ze stylem marynarskim, espadryle poszły o krok dalej i cieszą oczy feerią barw i oryginalnych wzorów, zgodnych z aktualnymi trendami w modzie.
Królują przede wszystkim motywy etniczne i azteckie, modne kropki w stylu polka dots, delikatne poziome prążki czy większe pasy oraz osobliwa szachownica lub krata. Pojawiają się również wzory zwierzęce i roślinne, takie jak: czarno-biała zebra, lamparcie cętki bądź wężowa skóra, wielokwiatowa łączka pełna maków, stokrotek oraz tropikalne palmy i liście. W wersji dla romantyczek na espadrylach znajdzie się delikatna, zwiewna koronka (często też w wydaniu transparentnym). Motyw moro, utrzymany w odcieniach zieleni khaki oraz butelkowej to znakomite rozwiązanie dla zbuntowanych i lubujących się w klimatach militarnych. W wydaniu „na imprezę” dominują głównie metaliczne kolory złota, miedzi, srebra czy ultrafioletów. Pojawiają się zdobienia z połyskliwego brokatu, mieniących cekinów lub efektownych kryształków, jak od Swarovskiego.
Fanki ceniące wygodę także znajdą coś dla siebie pośród licznych modeli espadryli. Modna jest alternatywa miejska i lekko sportowa, zdobiona w ażurową kratę bądź pikowania na materiale, którą wykonano ze skóry naturalnej bądź tworzywa ekologicznego. Inne wydanie to połączenie ze sobą kilku różnych materiałów, tekstur oraz kolorów.
Pośród jednokolorowych modeli obuwia dominują barwy ciepłe i pastelowe, takie jak na przykład: pudrowy róż, odcień wrzosowy i lawendowy, jasny camel, kawa z mlekiem, miód oraz banan, beż, biel, czy wypłowiały w słońcu groszek oraz mięta. Uzupełnienie tworzą mocniejsze barwy: intensywnej mandarynki, koralu, karminu, winnego burgundu, orzechowych brązów, szkolnych granatów, grafitu oraz smolistej czerni.
Wasza wysokość
Popularnym trendem, także pośród espadryli, są buty na wysokiej, lecz płaskiej podeszwie oraz kilkucentymetrowym koturnie. Możemy też zaobserwować występowanie wersji na tzw. „słoninie”, czyli grubej podeszwie, często składającej się z kilku poziomów, a w przypadku espadryli dodatkowo pociągniętej warstwą plecionki lub słomy. Tego typu obuwie, wbrew pozorom, również jest wygodne i bezpieczne dla naszych nóg. Nie musimy obawiać się o skręcenie kostki. To idealna propozycja dla wszystkich pań, pragnących optycznie wyszczuplić i wydłużyć swoją sylwetkę bez zakładania, niekomfortowych podczas upału, szpilek. Tego typu rozwiązania sprawdzą się ponadto u kobiet o niskim wzroście, które chciałby dodać sobie kilka pożądanych centymetrów w codziennych, casualowych stylizacjach.
Nie tylko w przypadku espadryli o niskiej podeszwie kolory i wzory są ważne. Wariant wyższy też dopomina się o swoje unikalne wersje. Rozróżniamy zarówno wzory kwiatowe, jak i te w stylu ludowym czy etnicznym. Niezmiennie prym wiodą także motywy boho, indiańskie oraz azteckie. Szczególnie latem królują: marynarskie pasy, duże kropki, wielobarwna szachownica czy czarno-białe domino. Pośród materiałów prym wiedzie: bawełna, len, naturalna i sztuczna skóra, tworzywo ekologiczne czy nieśmiertelny jeans. Nowością wśród wsuwanych modeli na grubej podeszwie będą espadryle z wszytą po bokach, elastyczną gumką, ułatwiającą zakładanie obuwia, przywodzące na myśl gimnastyczne „cichobiegi” z dawnych lat. Popularne będą również wielobarwne modele sznurowane oraz fasony z dodatkowym usztywnieniem na palcach i pięcie, często ozdobione plecionką.
Coraz częściej możemy odnaleźć też espadryle na koturnie, ale o mocno wyciętym z przodu kroju. Słomiana plecionka często pojawia się także jako wykończenie podeszwy w wysokich sandałach, które swoim wyglądem, co prawda znacznie odbiegają od espadryli, ale są nimi inspirowane.
Z czym je nosić?
Espadryle doskonale wpisują się w letnie stylizacje, szczególnie te, posiadające plażowy look. Dlatego w wydaniu na plażę śmiało łącz ze sobą pokrewne wzory i intensywne barwy. Postaw na wygodny, lecz praktyczny zestaw ubrań, który dobrze komponuje się z kostiumem kąpielowym lub (w razie załamania pogody) z ciepłą, sportową bluzą z kapturem. W upalny dzień wybierz dwuczęściowy strój do opalania połączony z krótkimi, na przykład jeansowymi, mocno wyciętymi szortami i odsłaniający pępek, jednokolorowy top na ramiączkach w stylu lat 90. Swoją stylizację obowiązkowo uzupełnij o jeansowy plecak, okrągłe okulary przeciwsłoneczne i wsuwane espadryle na grubej, słomianej „słoninie”, zdobne w etniczne bądź fluorescencyjne motywy. Zamiennie możesz wybrać espadryle w motywy zwierzęce lub te w wydaniu klasycznym i jednobarwnym, na przykład w kolorze soczystej mandarynki albo czerni.
Drugi zestaw, który z pewnością sprawdzi się na plaży, to ogrodniczki z krótką nogawką i basicowym T-shirtem. To połączenie uniwersalne – śmiało możesz bawić się kolorem i żonglować doborem wzoru koszulki, założyć pod ten zestaw kostium kąpielowy, czy dorzucić do niego lekką kurtkę. Jako narzutka sprawdzi się również koszula z długim rękawem wiązana z przodu, sportowa kurtka z ortalionu (jaką bez problemu zwiniesz do torby albo plecaka), lub wciąż modna bomber jacket. Do zestawu załóż wsuwane lub sznurowane espadryle. Sprawdzą się na pewno modele kilkukolorowe na wyższej podeszwie, obowiązkowo także jeansowe „wcielenie” obuwia.
Jeśli lubisz eksperymentować, załóż espadryle na wakacyjny wieczór w klubie. W tym wypadku pokuś się o wystrzałowe modele, wykończone brokatem lub wyszyte cekinami. Niech królują barwy ciepłego złota, błyszczącego srebra i przybrudzonej miedzi. Szalone buty połącz ze stonowaną, jednak zawsze kultową, skórzaną ramoneską, prostym topem bez napisów i czarnymi rurkami.
Moja rada: Jeżeli wybierasz espadryle zdobne w barwny wzór czy cekinową powłokę – nie przesadź z kolorem w swojej stylizacji. Postaw na jeden szalony akcent w swoim stroju i daj mu się wyróżnić. Reszta ubioru powinna zostać stonowanym i uniwersalnym tłem dla butów. To właśnie sprawi, że w tłumie nie przejdziesz niezauważona!
Na chłodniejsze dni pokuś się na sportową bluzę wciąganą przez głowę, na przykład utrzymaną w szkolnych szarościach i najmodniejsze, jeansowe spodnie z grubego denimu (typu mom jeans) – obowiązkowo z wyższym stanem i odsłaniającą kostkę nogawką z mankietem sięgającą długości 7/8. Do tego połączenia dobierz espadryle na płaskiej podeszwie, w kolorze mlecznej bieli, pudrowego różu lub intensywnej fuksji.
Szeroki wybór modeli, bogata oferta wzorów i kolorów, duża dowolność i swoboda łączenia w stylizacji! Espadryle sprawdzą się w wielu modowych wcieleniach, szczególnie tych w wydaniu casual; na wakacje lub do pracy, a także w imprezowej odsłonie. Niesamowita wygoda, lekkość i komfort chodzenia to niezaprzeczalne atuty, które przemawiają za tym, aby mieć je w swojej szafie już dziś.
|
Przegląd najmodniejszych butów plażowych – espadryle do 100 zł
|
W mieszkaniu na jednym z poznańskich osiedli znaleziono ciało młodej kobiety. Wszystko wygląda na to, że zaskoczyła grasujących po mieście włamywaczy, co skończyło się dla niej, delikatnie mówiąc, kiepsko. Myliłby się jednak ten, kto sądzi, że to będzie łatwe śledztwo. Że motyw zbrodni jest oczywisty, okoliczności znane, a złapanie sprawców to tylko formalność. Joanna Opiat-Bojarska powraca z trzecim tomem kryminalnego cyklu o Burzyńskim i Majewskim. W „Bestsellerze” ofiarą jest pisarka, laureatka talent show, co daje autorce możliwość zajrzenia za kulisy programów rozrywkowych i przyjrzenia się rynkowi wydawniczemu. To jednak nie wszystko.
Niby różni, a podobni
Główna para śledczych różni się między sobą jak dzień i noc. Młody, narwany aspirant Majewski, w nieśmiertelnych conversach na stopach, wiarą w przeczucia i niechęcią do stałych związków, stanowi ciekawy kontrast w stosunku do znacznie bardziej doświadczonego podkomisarza Burzyńskiego, który styl ubioru ma skrajnie odmienny, śledztwo opiera na twardych dowodach, a po pracy wraca do żony i dzieci. Niestety Burza ma też wadę. Słabość do alkoholu.
Obydwu bohaterów łączy pracoholizm. Oddani prowadzonej sprawie, gotowi są rzucić wszystko, gdy wymaga tego toczące się dochodzenie. Najpierw praca, a dopiero później weekend z rodziną czy kino z kochanką. Burza narobi sobie przez to kłopotów, ale nie uprzedzajmy faktów.
Póki co mamy trupa i zagadkę do rozwiązania.
Kulisy talent show i mroczna tajemnica pewnego szpitala
Joanna Opiat-Bojarska umieszcza akcję w Poznaniu, ale nie skupia się na opisach miasta. Znacznie bardziej interesują ją bohaterowie, śledztwo i poruszane problemy społeczne. Autorka zabiera czytelników za kulisy programów typu talent show, pokazuje, jakimi prawami rządzą się tego typu produkcje, jak bardzo producenci manipulują emocjami widzów i czy faktycznie o wygranej stanowi talent. Ponadto przygląda się światkowi wydawniczemu, pisarzom, dziennikarzom, blogerom. Łączy zgrabnie te wszystkie dziedziny, swoją bohaterką czyniąc laureatkę literackiego talent show.
To jeszcze nie koniec, bo w fabule pojawia się też jeden istotny, a przy tym przerażający i trudny wątek. By go poznać, będziecie musieli zajrzeć do jednego z poznańskich szpitali. Jeśli życie wam miłe, to najlepiej nie w roli pacjenta…
Dopracowany kryminał, intrygujące wątki
Joanna Opiat-Bojarska kreuje realistycznych bohaterów i prawdziwy świat. Dokładnie taki, jaki rozpościera się za naszymi oknami. Pisząc kryminały, korzysta z wiedzy specjalistów. To czyni jej powieści wiarygodnymi i nie inaczej jest w przypadku „Bestsellera”. Bardzo ciekawy wątek pojawił się dzięki Anicie Broll, antropolog sądowej, która pokazuje, w jak ciekawy sposób można wykorzystać umiejętności identyfikacji ciał na podstawie układu kostnego. Wszystkie te wątki – od kryminalnego po antropologiczne, osobiste czy medialne i wydawnicze – splatają się, zgrabnie tworząc fabułę zakończoną równie zgrabnym finałem.
Nie ma tu fajerwerków, ale jest kawał dobrej pisarskiej roboty – ciekawa fabuła, świetnie wykreowani bohaterowie, zachowanie realizmu, sporo kryminalnych smaczków.
Joanna Opiat-Bojarska liczy się w polskiej literaturze kryminalnej i będzie się liczyć coraz bardziej. Jej „Bestseller” możecie kupić za ok. 23 złote w formie elektronicznej.
Źródło okładki: www.czarnaowca.pl
|
„Bestseller” Joanna Opiat-Bojarska – recenzja
|
Dzięki Sherry Argov już wiemy, co takiego sprawia, że zołzy są szczególnie pożądane przez mężczyzn. Czy te same czynniki wpływają na ich potencjał małżeński? Czy zołza jest dobrą żoną? Bezkompromisowa i ironiczna pisarka powraca, by ponownie doradzić, jak się zachowywać, aby nie być „miłą dziewczyną”. Zołzo – chcesz być żoną?
Żona – posłuszna, ułożona, grzeczna dziewczyna? Skądże znowu! To właśnie niepokorna, niezależna i szczera do bólu zołza idealnie nadaje się na małżonkę. Wszystkie cechy, które odróżniają zołzę od konwencjonalnego obrazu żony, sprawiają, że mężczyzna patrzy na nią jak na zagadkę, której nie da się rozwiązać. A to jest bardzo intrygujące i pociągające dla płci przeciwnej. Zołza łatwo poznaje mężczyznę – jak jednak sprawić, aby niezobowiązująca znajomość przerodziła się w coś trwalszego? Zołza wie, czego chce – poszukuje związku opartego na szczerości i wzajemnym szacunku, bez niepotrzebnego nadskakiwania. Zatem do dzieła!
Jak manipulują nami mężczyźni i co możemy z tym zrobić?
Sherry Argov prezentuje nie tylko to, jak prawdziwa zołza powinna się zachowywać, ale również na co powinna zwracać szczególną uwagę w kontaktach z mężczyznami. Panowie bowiem bardzo często manipulują relacją, chcą utrzymać ją na niezobowiązującym poziomie, jak najdłużej odkładając deklaracje. Autorka pokazuje, że z takim podejściem można walczyć – i to dokładnie takimi samymi metodami. Czy można zmanipulować mężczyzną tak, aby był przekonany, że przeniesienie relacji na wyższy poziom było jego pomysłem? A co z oświadczynami – czy można przekonać pana, który jest nieskory do oświadczyn, że wręczenie pierścionka jest jednak właściwym pomysłem? Czemu by nie!
Bądź szczera i pewna siebie
Zołza może wszystko – i musisz w to uwierzyć. „Dlaczego mężczyźni poślubiają zołzy” to zadziorny, sarkastyczny poradnik, który w dosyć ostry sposób przedstawia porady, jak zdobyć męskie serce i szacunek. Sherry Argov w charakterystycznym dla siebie stylu zaprasza do analizy damskich i męskich zachowań, które części z nas mogą otworzyć oczy, pomóc odkryć pewność siebie, a być może dostarczyć również przemyśleń i refleksji. Miłość nie jest łatwa, ale autorka pokazuje, że wcale nie musi być skomplikowana – wystarczy przestać być taką grzeczną, a stać się zołzą.
Polowanie na łowcę
„Dlaczego mężczyźni poślubiają zołzy” to poradnik, w którym kryje się duża dawka humoru i ironii. Warto go przeczytać, nie biorąc wszystkiego na poważnie, gdyż autorka zawarła sporo uniwersalnych prawd o związkach, o normach społecznych i o tym, jak my sami je kreujemy.
Źródło okładki: harpercollins.pl
|
„Dlaczego mężczyźni poślubiają zołzy” Sherry Argov – recenzja
|
Suszone owoce to doskonała przekąska pomiędzy posiłkami. Są nie tylko bardzo smaczne, ale i zdrowe. Z powodzeniem mogą zastąpić pełne cukru, barwników i konserwantów słodycze. Są równie słodkie, ale jedzone z umiarem nie wpłyną negatywnie na naszą sylwetkę. Po jakie owoce suszone warto sięgnąć? Morwa biała
Pochodzi z Azji południowo-wschodniej. Jest ceniona przede wszystkim przez diabetyków, gdyż pomaga utrzymać prawidłowy poziom cukru we krwi, ale jej cennych właściwości jest znacznie więcej. W medycynie tradycyjnej morwę białą stosuje się również w celu obniżenia ciśnienia krwi oraz cholesterolu. Tym samym morwa zmniejsza ryzyko wielu groźnych chorób serca i układu krwionośnego. Ma działanie przeciwwirusowe i antybakteryjne, dlatego dobrze jest po nią sięgać zwłaszcza w okresie obniżonej odporności.
box:offerCarousel
Czarny bez
To jedna z najstarszych roślin używanych w medycynie naturalnej w celach leczniczych. Czarny bez jest ceniony ze względu na swoje przeciwgrypowe właściwości. Najlepiej spożywać go w okresie przesilenia jesienno-zimowego. Działa przeciwgorączkowo, zwalcza stany zapalne i wzmacnia ogólną odporność organizmu. Sok z czarnego bzu wspomaga procesy trawienne i ma dobroczynny wpływ na pracę nerek. Pij go codziennie. Jeśli chcesz oczyścić organizm z toksyn, włącz czarny bez do swojego codziennego menu. Działa równie silnie, co suszone owoce.
box:offerCarousel
Owoce dzikiej róży
Dzika róża to doskonałe źródło witaminy C. Dzięki temu jej owoce działają wzmacniająco i chronią organizm przed wolnymi rodnikami odpowiedzialnymi za szybsze starzenie. Ponadto chroni nasz układ krwionośny – wzmacnia naczynia krwionośne, obniża poziom cholesterolu. Jest polecana także kobietom w ciąży oraz karmiącym matkom.
Miechunka
Miechunka jadalna jest też nazywana złotą jagodą. Jest bogata w przeciwutleniacze, które chronią skórę przed przedwczesnym starzeniem. To doskonały owoc dla osób, które chcą zadbać o serce. Poleca się ją w leczeniu chorób dróg moczowych, gdyż działa moczopędnie. Oczyszcza i wzmacnia ściany naczyń krwionośnych, a dzięki wysokiej zawartości witaminy C chroni przed przeziębieniem czy grypą.
box:offerCarousel
Jarzębina
Suszone owoce jarzębiny są wciąż mało doceniane. Tymczasem to doskonałe źródło witaminy C i beta-karotenu. Jest polecana w leczeniu stanów zapalnych nerek, chorobach wątroby oraz płuc. Wykazuje działanie oczyszczające, co powinny wykorzystać m.in. osoby mające problemy z układem pokarmowym. Jarzębinę warto stosować profilaktycznie, gdyż zmniejsza ryzyko wystąpienia choroby nadciśnieniowej, grypy i przeziębienia.
Rokitnik
Owoce rokitnika pomagają pozbyć się stanów zapalnych z organizmu. Wspomagają układ trawienny, dlatego powinny być elementem diety osób zmagających się z nadprogramowymi kilogramami. Jedzony regularnie, wspomaga pracę mózgu, zwiększa koncentrację oraz zapewnia zdrową i promienną cerę. Aby wzmocnić odporność, owoce rokitnika należy włączyć do diety w okresie jesienno-zimowym. Dzięki dużym ilościom witaminy C i E chroni nasz układ sercowo-naczyniowy, zmniejsza ryzyko miażdżycy, udaru czy zawału serca.
Berberys
Suszone owoce berberysu od wieków stosowane są w medycynie ludowej jako skuteczne lekarstwo wspomagające wątrobę. Dodawane do herbaty, pomagają pozbyć się dolegliwości ze strony układu pokarmowego, takich jak brak apetytu czy spowolnione trawienie. Szczególną uwagę na suszone owoce berberysu powinny zwrócić uwagę osoby żyjące w stresie, mające problemy z zasypianiem. Berberys uspokaja, koi nerwy i wycisza. Dodatkowo ma działanie moczopędne i delikatnie przeczyszczające.
|
Suszone owoce – jedz dla zdrowia
|
Zimą perfumy powinny sprawiać, że będziemy czuć się komfortowo i przytulnie pod licznymi warstwami ubrań. Odpowiednio dobrany zapach poprawi nam humor i sprawi, że będziemy czuły się kobieco i atrakcyjnie. Jakie perfumy będą najlepszym prezentem bożonarodzeniowym dla kobiety? Zapach to wisienka na torcie, jakim jest dbanie o urodę. Podkreśla charakter, sprawia, że czujemy się przyjemnie i dobrze w swojej skórze. Najlepiej, gdy jest odpowiednio dobrany do pory roku i współgra z naszymi potrzebami. Wybierając perfumy, które będą idealnym prezentem dla kobiety, warto zwrócić uwagę na jej charakter, ale także nuty zapachowe, którymi lubi się otaczać.
Intensywna głębia zapachu
Perfumy na zimę powinny być cięższe niż zapachy, którymi pryskamy się latem. Głębokie i intensywne nuty zapachowe sprawiają, że robi nam się cieplej. Na mrozy i śniegi najlepiej wybrać ciężkie i słodkie. Sprawdzą się też orientalne, korzenne lub mające w składzie piżmo, ambrę i jaśmin. Natomiast perfumy mające w sobie nuty wanilii, karmelu lub cynamonu wprowadzą nas w świąteczny nastrój.
Kwiatowo-owocowe
Perfumy stworzone z połączenia nut zapachowych kwiatów i owoców z pewnością spodobają się duszom towarzystwa i roześmianym paniom. Podkreślą ich radosny charakter i młodzieńczego ducha. Oto przykłady takich właśnie perfum:
box:offerCarousel
Amor Amor, Cacharel – czarna porzeczka, pomarańcza, grejpfrut, bergamotka, jaśmin, konwalia, róża. Nutami bazy są ambra, wanilia i piżmo.
box:offerCarousel
Burberry Brit, Burberry – migdał, gruszka, piwonia, cukier, kandyzowany migdał. Nutami bazy są mahoń, ambra, fasolka tonka i wanilia.
Kwiatowe
Zapachy stworzone z nut kwiatowych będą idealnie pasować do kobiet romantycznych, marzycielek i artystek. Są słodkie, ale ich intensywne, wyraziste bazy sprawiają, że doskonale sprawdzą się zimą. Wśród kwiatowych zapachów znajdziemy takie perfumy jak:
box:offerCarousel
Guilty, Gucci – mandarynka, różowy pieprz, brzoskwinia, bez. Nutami bazy są ambra i paczula.
box:offerCarousel
Idylle, Guerlain – konwalia, bez, frezja, peonia, jaśmin, bułgarska róża. Nutami bazy są białe piżmo i paczula.
box:offerCarousel
Love, Chloe – kwiat pomarańczy, różowy pieprz, hiacynt, irys, bez, wisteria. Nutami bazy są piżmo i puder ryżowy.
Orientalno-kwiatowe
Połączenie ciężkich nut orientalnych, łączących się z delikatnymi zapachami kwiatowymi z pewnością spodoba się kobietom nowoczesnym. Pasuje zarówno do indywidualistek, jak i dla liderek, które chcą wzbudzać zainteresowanie. Orientalno-kwiatowe zapachy to:
box:offerCarousel
Euphoria, Calvin Klein – granat, lotos, orchidea. Nutami bazy są fiołek, ambra, piżmo i mahoń.
box:offerCarousel
Flowerbomb, Viktor & Rolf – bergamotka, herbata, jaśmin, kwiat afrykańskiej pomarańczy, róża, orchidea. Nutami bazy są piżmo i paczula.
box:offerCarousel
Si, Giorgio Armani – liść czarnej porzeczki, frezja, róża. Nutami bazy są wanilia, paczula, ambroksan, nuty drzewne.
Orientalne
Tak intensywne zapachy z pewnością sprawdzą się jako podkreślenie charakteru kobiet ambitnych, o silnym charakterze i osobowości. Oryginalne połączenie nut zapachowych wzbudza ciekawość i buduje pewną tajemnicę. Najpopularniejsze orientalne zapachy to:
box:offerCarousel
Belle d’Opium, YSL – lilia Casablanca, drzewo sandałowe, gardenia, biały pieprz. Nutami bazy są jaśmin i akord nargili.
box:offerCarousel
Hypnotic Poison, Dior – gorzki migdał, kminek, jaśmin, mech, drzewo Jaracanda. Nutami bazy są wanilia i piżmo.
Pachnący prezent
Perfumy będą idealnym prezentem pod choinkę dla każdej z pań. Są dekoracją dla kobiecej urody. Podkreślają ją w nieoczywisty sposób, wydobywając indywidualne cechy charakteru. Wybierając perfumy, nie trzeba podążać za trendami. Warto znaleźć dopasowany do siebie zimowy zapach, który będzie nam się kojarzył ze świętami i radosnymi momentami. I dzięki któremu za każdym razem, gdy rozpylimy pachnącą mgiełkę, na twarzy pojawi się uśmiech.
Szukasz więcej inspiracji? Zajrzyj tu.
|
10 najlepszych zapachów pod choinkę dla niej
|
Chcesz mieć oryginalnie ozdobione uszy, ale wolałabyś ich nie przekłuwać? Jest rozwiązanie – nausznice, czyli nakładane kolczyki. Będą niebanalną ozdobą każdej wieczorowej kreacji. Nausznice to nietuzinkowe ozdoby, które za sprawą ciekawego kształtu dodadzą ci wdzięku i nonszalancji. Przypominają trochę kolczyki, ale nimi nie są. Podobne są też do klipsów, choć nie mają charakterystycznych zatrzasków. Są to nakładki, które można zamocować na uchu przez delikatne ściśnięcie dwóch części nausznicy po obu stronach ucha. Ozdoby te będą dla ciebie doskonałym rozwiązaniem, jeśli należysz do osób, które lubią często zmieniać biżuterię. Będą pasowały szczególnie do szykownych zestawień wieczorowych, ponieważ są zazwyczaj bardzo subtelne i wyrafinowane.
Na co dzień i od święta – srebro
Nausznice z prawdziwego srebra lub w kolorze srebrnym możesz założyć do każdej czarnej lub ciemnej sukienki. Srebro podkreśla elegancję w sposób bardzo delikatny. Dlatego nausznice o tej barwie będą pasowały właściwie do wszystkich codziennych zestawów w różnych odcieniach – dzięki nim zwyczajne ubrania staną się odrobinę szykowniejsze. Popularne ozdoby w srebrnym kolorze to np. listki – są lekko wydłużone, dlatego wysmuklą dodatkowo twarz. Do srebra wybierz zamiast czerwonej pomadki jakąś jaśniejszą, np. lekko różową.
Efektowne złoto
Wszelkie złote ozdoby – nie tylko na uszach – mają charakter dużo bardziej wieczorowy niż srebro. Nausznice w kolorze złota lub z niego wykonane sprawdzą się z eleganckimi sukienkami na jedno ramię lub z modelami z odkrytymi ramionami. Pamiętaj, że złota biżuteria jest bardzo efektowna, dlatego jeśli wybierzesz właśnie takie nausznice, zrezygnuj z dodatkowych pierścionków i bransolet w tym kolorze – chyba że chcesz świecić jak choinka. Złoto lubi towarzystwo czerwieni – pomaluj usta właśnie taką pomadką.
box:offerCarousel
Punkowa czerń
Twoje włosy są różowe lub zielone? Uwielbiasz wyraziste, zbuntowane stylizacje z kabaretkami, ciężkimi butami i ramoneskami w roli głównej? Oto czarne nausznice w stylu punk. Możesz wybrać popularne, podłużne kolce, ale jeśli lubisz fantazyjne kształty, nausznice z motywami zwierzęcymi – królują koty, węże i pająki, bywają też wyjątkowe ozdoby w kształcie ptasich skrzydeł. Jak punkowe nausznice połączyć z elegancką sukienką? To możliwe, jeśli jest czarna, tiulowa lub koronkowa. Usta w punkowej stylizacji możesz mieć srebrne, niebieskie lub czarne – odważysz się?
Kolory – na wieczór w dyskotece
Od mrocznej stylistyki punkowej wolisz bardziej radosne kolory? Wybierz barwne nausznice. Niektóre są neonowe, inne ozdobiono delikatnymi szkiełkami lub kryształkami. Sprawdzą się w stylizacjach o charakterze boho i etno, a te style bardzo dobrze wpisują się w najnowsze, falbaniaste trendy. Długie, marszczone spódnice lub kwieciste sukienki i torby z frędzlami może nie będą najlepszym rozwiązaniem na eleganckie przyjęcie. Za to kolorowe nausznice, np. neonowe, na pewno będą współgrały z krótkimi, odważnymi kreacjami na nocne imprezy, zwłaszcza w dyskotekach.
|
Nausznice w stylu wieczorowym
|
Zintegrowane oświetlenie LED pojawiło się najpierw na pokładach samochodów z segmentu premium. Obecnie trafia ono na listy wyposażenia – czasami nawet standardowego – samochodów kompaktowych i aut klasy B. Przez kilka lat posiadacze większości aut musieli samodzielnie wyposażać swoje samochody w dodatkowe światła LED do jazdy dziennej. Najtańsze światła kosztują 30 złotych, ale ich jakość i trwałość pozostawia wiele do życzenia. Z kolei za około 300 złotych można kupić światła homologowane, bardzo ładnie wykonane i wpasowane w zderzak, produkowane przez znane firmy.
Zintegrowane światła LED rozwiązały problem z koniecznością wyposażania pojazdów w dodatkowe oświetlenie. Jednakże, jak to zwykle bywa w ostatnich latach z nowoczesnym wyposażeniem, każda ich awaria wiąże się z wysokimi kosztami naprawy.
Historia diod LED w samochodach
Pierwsze światła samochodowe zaczęto stosować w 1913 roku. W 1924 roku pojawiły się po raz pierwszy żarówki z dwoma żarnikami, które pozwalały na podwójne wykorzystanie źródeł światła – w roli świateł mijania i drogowych. W 1957 roku w autach, sprzedawanych na terytorium Europy, zaczęto montować światła asymetryczne. W latach sześćdziesiątych zadebiutowały w samochodach pierwsze żarówki halogenowe. Dwadzieścia lat później, w latach osiemdziesiątych pojawiły się reflektory soczewkowe, a tuż po nich lampy ksenonowe. Pierwsze światła LED w samochodach zadebiutowały w 2007 roku.
Diody LED charakteryzują się bardzo małym poborem prądu – średnio potrzebują go dziesięć razy mniej, niż żarówki tradycyjne. Poza tym są wielokrotnie trwalsze. Niektóre są w stanie pracować bezawaryjnie nawet przez 50 tys. godzin. Tuż po włączeniu, diody LED pracują z pełną mocą. Poza tym częstotliwość włączania i wyłączania nie ma wpływu na ich trwałość. Prekursorem zastosowania diod LED były firmy produkujące samochody premium. Pierwszym autem, które miało na pokładzie LED-owe światła mijania, był Lexus 600h. Obecnie reflektory ze zintegrowanymi światłami LED stają się elementami wyposażenia aut klasy C, a nawet B. Niekiedy są oferowane jako wyposażenie opcjonalne, a niekiedy standardowe w lepiej wyposażonych wersjach.
Czy naprawdę są tak trwałe i bezawaryjne?
Żywotność samych diod LED naprawdę robi wrażenie na każdym. Wynika z niej, że lamp nie trzeba by zmieniać latami. Do tego jeszcze dochodzi oszczędność prądu, która ma (minimalny) wpływ na wysokość spalania. Najważniejsze jest to, że zmniejszone zapotrzebowane na prąd oszczędza alternator oraz akumulator. Poza tym kierowca nie musi wozić ze sobą zapasowych żarówek samochodowych, po przepaleniu których często konieczna jest wymiana bezpieczników.
W praktyce zintegrowane światła LED wcale nie okazały się tak trwałe. Wysoka trwałość diod LED jest możliwa do osiągnięcia w warunkach domowych, gdzie dioda zamontowana jest na przykład w żarówce. Żarówka zamocowana jest stabilnie w miejscu, w którym nie ma wysokich wahań temperatury. W samochodzie wygląda to diametralnie inaczej.
Zintegrowane, przednie reflektory LED albo tylne lampy wykonane w technologii LED, narażone są na działanie niekorzystnych warunków. Reflektory i lampy zbudowane są z całego szeregu elementów, takich jak diody czy różnego rodzaju podzespoły elektroniczne – tranzystory, oporniki i ścieżki – pozwalające na przepływ prądu. Teoretycznie, całość jest zamknięta w szczelnej obudowie lampy lub reflektora, ale z tą szczelnością bywa różnie w praktyce. Przez to do wnętrza lamp i reflektorów dostaje się wilgoć oraz zanieczyszczenia, które mogą powodować zwarcia. Do tego dochodzi niestabilne środowisko. Samochód się porusza, zatem lampy i reflektory narażone są na różnego rodzaju drgania, czasem o dużej częstotliwości. Do tego auto jest przez kilka miesięcy nagrzewane promieniami słońca, a potem znów narażone jest na działanie deszczu, śniegu i mrozu.
To właśnie wilgoć, dostająca się do wnętrza lamp, a także uszkodzenia mechaniczne, spowodowane kolizjami albo drganiami nadwozia są najczęstszymi powodami uszkodzenia zintegrowanych lamp LED.
Najczęstszym, typowym objawem przedostania się wilgoci do wnętrza obudowy reflektora albo lampy jest przepalenie się jednej albo kilku diod LED, umieszczonych w ich wnętrzu. Diody mogą także migotać w czasie jazdy.
Teoretycznie, jedna dioda kosztuje kilka złotych, nawet ta, mająca bardzo wysoką moc. Niestety, producenci samochodów nie przewidzieli możliwości naprawy reflektorów i lamp ze zintegrowanymi diodami LED. A to powoduje, że w przypadku każdej awarii albo uszkodzenia trzeba je wymienić na nowe. Koszt – od kilkuset złotych do nawet półtora tysiąca za sztukę w przypadku samochodów klasy B i C. W przypadku aut premium może to być dużo więcej.
Osoby kupujące nowe auta z tym elementem wyposażenia, powinny o tym wiedzieć przed podjęciem decyzji o zakupie.
Czy można dokonać naprawy taniej?
Można spróbować znaleźć firmę, która zajmuje się profesjonalnymi naprawami lamp tego typu. Jeśli dany model nadaje się do naprawy (chodzi przede wszystkim o dostępność do części zamiennych), to można liczyć, że naprawa zostanie wykonana za ćwierć lub połowę ceny, jaką trzeba zapłacić za nową lampę.
Czy naprawy lamp ze zintegrowanymi diodami LED można dokonać samodzielnie? Cóż, można spróbować. Przede wszystkim trzeba mieć części zamienne, na przykład diody, które się przepaliły. Po drugie, potrzebny jest specjalistyczny sprzęt do lutowania, pozwalający na precyzyjne nakładanie lutów. To bardzo ważne, bo inaczej można porobić zwarcia na płytce.
Specjaliści stosują także pasty lutownicze, które nakłada się precyzyjnie na miejsce połączenia, a potem podgrzewa się, aby uzyskać połączenie. Przydatny jest także żel, przeznaczony do wylutowywania połączeń.
Sporo problemów sprawi także rozebranie samego reflektora albo lampy, a potem jej ponowne złożenie. Obudowę będzie trzeba rozciąć – trzeba wiedzieć, w którym miejscu to zrobić. Po zakończeniu wlutowywania nowej diody, konieczne jest ponowne zmontowanie lampy, którą należy trwale skleić.
Lampy ze zintegrowanymi światłami LED to bardzo wygodny element wyposażenia auta, ale niestety, nie tak trwały, jak można się tego po nim spodziewać. Do tego trzeba pamiętać o bardzo wysokich kosztach wymiany i skomplikowanym procesie naprawy.
|
Czy warto inwestować w zakup auta ze zintegrowanymi światłami LED?
|
Jeśli wybierasz się w zagraniczną podróż lub planujesz przeprowadzkę do innego kraju, to zapewne chcesz zabrać ze sobą całą gamę urządzeń elektrycznych. Zanim ruszysz, upewnij się lepiej, czy aby nie wybierasz się w miejsce, gdzie niezbędny będzie adapter do gniazdka elektrycznego. Na świecie istnieje około 15 różnych rodzajów gniazdek elektrycznych. Na szczęście w wielu państwach są one tego samego typu, co w Polsce. Jednak jeśli wybieramy się do kraju, gdzie są jednak inne niż u nas, to będziemy musieli się wyposażyć w odpowiednią przejściówkę/adapter. Szkoda tylko, że inny adapter jest potrzebny, jeśli np. wybieramy się do Wielkiej Brytanii, a inny jest wymagany np. w Stanach Zjednoczonych. W Polsce stosujemy wtyczki typu C (dwa okrągłe bolce, wykorzystywane m.in. także w innych rejonach Europy oraz w Ameryce Południowej i Azji) lub typu E (dwa okrągłe bolce oraz miejsce na uziemienie, stosowane też na Słowacji, w Belgii i Czechach). A jakie standardy są stosowane w innych krajach (typów C oraz E nie będziemy już omawiać)?
Rodzaje wtyczek
Typ A
Standard stosowany głównie w USA, Kanadzie, Meksyku oraz Japonii. Posiada dwa płaskie bolce, bez uziemienia.
Typ B
Stosowany w USA, Kanadzie, Meksyku oraz Japonii. W odróżnieniu od typu A posiada trzy bolce, w tym jeden do uziemienia.
Typ D
Ten rodzaj wtyczek jest stosowany przede wszystkim w Indiach. Składa się z trzech grubych bolców, w tym jednego dla uziemienia.
Typ F
Jest w zasadzie bardzo podobny do stosowanego w naszym kraju typu E. Składa się z dwóch bolców, dwóch wyżłobień po bokach oraz pinów uziemiających. Jest wykorzystywany w Europie (z wyjątkiem Wielkiej Brytanii i Irlandii) oraz Rosji.
Typ G
Używany głównie w Wielkiej Brytanii, Irlandii, Malezji, Singapurze oraz na Malcie. Składa się z trzech płaskich bolców, z czego jeden służy jako uziemienie.
Typ H
Stosowany w zasadzie tylko w Izraelu. Składa się z trzech okrągłych bolców, w tym jeden działa jako uziemienie.
Typ I
Składa się z dość specyficznie ustawionych płaskich bolców. Są dwie wersje – z dwoma oraz trzema bolcami. Wariant z trzema bolcami posiada uziemienie. Typ I stosuje się głównie w Australii, Nowej Zelandii, Chinach oraz Argentynie.
Typ J
Używany w zasadzie wyłącznie w Szwajcarii, Liechtensteinie oraz Rwandzie. Mamy tu trzy okrągłe bolce, w tym jeden do uziemienia.
Typ K
Stosowany prawie wyłącznie w Danii oraz na Grenlandii. Składa się z trzech bolców – dwóch okrągłych oraz jednego okrągłego, który jest z jednej strony ścięty (służy jako uziemienie).
Typ L
Wykorzystywany prawie tylko we Włoszech oraz w Chile. Posiada trzy okrągłe bolce – jeden standardowo służy do uziemienia.
Tym M
Ten typ stosuje się głównie w Południowej Afryce. Jego konstrukcja opiera się o trzy okrągłe masywne bolce, z czego jeden jest bolcem uziemiającym.
Typ N
Używany w zasadzie tylko w Brazylii. Ma trzy bolce (jeden na uziemienie) i przypomina nieco stosowany w naszym kraju typ C.
Typ O
Będziemy mieć z nim do czynienia tylko w Tajlandii. Zawiera trzy bolce okrągłe, w tym jeden na uziemienie.
Rodzaje napięć i jego częstotliwość
Niestety, kupno odpowiedniego adaptera to nie wszystko. Warto również pamiętać, że w niektórych krajach gniazdka elektryczne mają odmienne napięcie i częstotliwość inną niż w Polsce. W naszym kraju napięcie w gniazdkach wynosi 220–230 V przy częstotliwości 50 Hz. Tymczasem np. w Stanach Zjednoczonych jest to 120 V oraz 60 Hz. Niektóre urządzenia elektryczne sprzedawane w Polsce są oczywiście kompatybilne także z napięciem 120 V i częstotliwością 60 Hz. Odpowiednią informację na ten temat powinniśmy wyczytać z tabliczki znamionowej znajdującej się w zasadzie na każdym sprzęcie elektrycznym. Oczywiście nie każde urządzenie będzie w ten sposób działać, a podłączenie go np. w USA bez odpowiedniego transformatora może spowodować jego uszkodzenie.
|
Adaptery do wtyczek – na co zwrócić uwagę podczas zakupu?
|
Shiatsu i akupresura to metody relaksacji zapoczątkowane tysiące lat temu w Chinach i Japonii. Od długiego czasu są znane również w Europie. Oddziałują na stopy, ale też kręgosłup i inne organy codziennie intensywnie eksploatowane. Teraz masz możliwość przeniesienia gabinetu refleksologii do własnego domu. Beurer FB 35
Beurer FB 35 to hydromasażer, który wizualnie spodoba się przede wszystkim kobietom. Dzięki neutralnym barwom nie rzuca się w oczy, a jeśli zechcesz go schować, ułatwi ci to zdejmowana osłona przeciwrozpryskowa. Ten model to nieco rozbudowana wersja innych masażerów firmy Beurer. Podstawowe funkcje obecne we wszystkich sprzętach tego typu, takie jak: masaż wibracyjny i bąbelkowy, utrzymywanie stałej temperatury wody, podczerwień stymulująca terapię termalną oraz wypustki i rolki na powierzchni misy, zostały uzupełnione magnesami do masażu magnetycznego i filtrem aromatycznym. Filtr umożliwi ci użycie ulubionych środków do kąpieli i sprawi, że masaż stanie się jedyny w swoim rodzaju. Jest też bardzo bezpieczny dzięki zamontowanym antypoślizgowym nóżkom.
Medisana FS 885
Ten sprzęt to kolejny przykład hydromasażera o poszerzonych funkcjach. Producent oprócz tradycyjnych masaży oferuje również masaż czerwonym światłem. Automatyczne podgrzewanie wody, nawet do 48°C, daje uczucie komfortu i wydłuża czas zabiegu. Podwójne ścianki urządzenia utrzymują właściwą temperaturę. Medisana FS 885 jest wyposażony w automatyczny wyłącznik, dlatego nie martw się, jeśli nie wyłączysz go po zakończeniu masażu, sprzęt zrobi to za ciebie – w zależności od ustawień po 20 lub nawet 60 minutach. Może go używać każdy, nawet osoby z rozmiarem obuwia 46.
box:offerCarousel
Beurer FM 60
To urządzenie, jak można domyślić się po nazwie, jest nowocześniejszą wersją wyżej opisanego modelu tego samego producenta. Wykonuje masaż shiatsu, znany w tradycyjnej medycynie japońskiej i chińskiej, który polega na uciskaniu punktów energetycznych przebiegających wzdłuż kanałów energetycznych. Zabieg je odblokowuje w celu swobodnego przepływu energii przez całe ciało. Po masażu osiągniesz harmonię i będziesz funkcjonować prawidłowo. Oczywiście tym samym, tak jak w klasycznych hydromasażerach, pobudzane jest krążenie krwi w stopach i rozluźniają się mięśnie tej części ciała. Beurer FM 60 to sprzęt wykonujący masaż na sucho. Możesz wygodnie obsługiwać go stopą i ustawiać pod odpowiednim kątem. Posiada 18 głowic masujących na każdą stopę, które mogą pracować na 2 różnych prędkościach. Nie musisz też obawiać się o brak wygody czy nadmierne pocenie się stóp, ponieważ powierzchnia masażera pokryta jest miękkim materiałem oddychającym.
HoMedics FM-TS9
HoMedics FM-TS9 to kolejny masażer shiatsu, tym razem z funkcją podgrzewania stóp. Jest to niewątpliwy atut tego urządzenia, ponieważ imitacja ucisku dłoni połączona z uczuciem ciepła na stopach koi zmęczony organizm i przez chwilę możesz poczuć się jak w prywatnym gabinecie refleksologii. Masażer jest prosty w obsłudze – panelem sterującym możesz operować, używając palców stopy. Jego powierzchnię pokrywają przewiewne siatki, dlatego mimo podgrzewania nie grozi ci nieprzyjemne pocenie się stóp. Wizualnie dopasuje się do każdego miejsca, jest dyskretny i łatwo go schować.
Domowe masażery to nie tylko ulga dla zmęczonych stóp, ale również ukojenie dla umysłu. Można przy tym poczytać książkę lub po prostu zamknąć oczy i odciąć się na chwilę od codzienności. Dzisiaj wszyscy żyjemy w pośpiechu, dlatego przyda się to każdemu z nas. Dobrze, że mamy wiele możliwości na profesjonalny relaks we własnym domu.
|
Masażer do stóp – polecane modele do 400 złotych
|
Anioły czuwają nad zdrowiem i szczęściem domowników. Poza tym, że wiele osób przypisuje uskrzydlonym postaciom moce chroniące przed niepowodzeniami. Jednak z pewnością można powiedzieć, że aniołki po prostu zdobią wnętrza. Które z nich możesz wybrać do swojego mieszkania? Anielska kuchnia
Kuchnia bardzo często jest sercem domu. Jeśli w kuchni stoi stół, przy którym domownicy wspólnie jedzą posiłki i opowiadają, co przydarzyło im się w ciągu dnia, ranga tego wnętrza w życiu całej rodziny jest tym większa. Anioły mogą czujnie zerkać na kuchnię, zwłaszcza gdy zdobią jej wyposażenie. Wspaniałym pomysłem i na upominek dla bliskiej ci osoby, i na miły gadżet, z którym rozpoczynać możesz każdy dzień, jestfiliżanka albo kubek – naczynie wymarzone na poranną kawę czy ciepłą herbatę do śniadania. W kuchni przydatne okazują się też najróżniejsze pojemniki, w których możesz przechowywać przyprawy czy trwałe produkty żywnościowe, jak choćby makarony i kasze.
Z myślą o przygotowaniu słodkości na najbliższe sobotnie popołudnie, możesz wybrać nowe serwetki i obrus, którymi przykryjesz kuchenny stół. Przede wszystkim jednak skup się naformach do pieczenia ciast i ciastek, które pomogą przygotować słodkości w kształcie aniołków. W takiej „uskrzydlonej” kuchni magnes na lodówkę z aniołem będzie aranżacyjną „kropką nad i”.
Sypialnia i salon cały w aniołach
Anielskie ozdobymogą ożywić wystrój także innych zakątków mieszkania. Skrzydlate postacie wspaniale udekorują salon, dodadzą też magii każdej sypialni. Poszukiwanie wymarzonej dekoracji warto rozpocząć od tekstyliów i detali, które można powiesić na ścianie – takie ozdoby przydadzą się zarówno w dziennej części mieszkania, jak i w strefie nocnej. Twoją uwagę na pewno przykują dekoracyjne poszewki na poduszki, czyli prawdziwe cuda wykonane różnymi technikami – znajdziesz między innymi malowane poszewki i patchworkowe dekoracje. Każdą z nich potraktować możesz jako ozdobę sypialni lub salonu, która w zestawieniu z wełnianym pledem albo miękką narzutą na łóżko da niesamowity efekt przytulnego wnętrza.
Równie uniwersalne są dodatki aranżacyjne, które możesz powiesić na ścianie. Zwróć uwagę na przykład na jeden z wieluobrazów i plakatów, dla których świetną alternatywą jest też efektowna naklejka ścienna. W wystrój obu przestrzeni warto wpleść najważniejsze wydarzenia z życia domowników. Nic nie będzie dla nich lepszym tłem niż ozdobne ramki do zdjęć. W salonie możesz powiesić również zegar, w sypialni znacznie lepszy będzie budzik, ustawiony na stoliczku nocnym lub niewielkiej komódce przy łóżku.
Pomyśl również o drobiazgach, które wzbogacą aranżację domowego biura czy przedpokoju. Zwróć uwagę na detale dodające wyjątkowego nastroju, takie jak lampiony, a także świeczniki i świece. Nastrojowe oświetlenie wprowadzi romantyczną aurę, sprawdzi się też jako wieczorne oświetlenie domu w pochmurne jesienne dni albo długie zimowe wieczory. Pamiętaj jednak o położeniu świec i latarenek w bezpiecznym miejscu, z dala od dzieci i domowych pupili, poza tym zgaś je, zanim położysz się spać.
Możesz także zdecydować się na niebanalne udekorowanie okna, eksponując tym samym naturalne oświetlenie, które wpada do twojego mieszkania z zewnątrz. Najpiękniejsze dekoracje okienne to nie tylko efektownie upięte zasłony czy zwiewne firanki, ale też witraże z aniołami. Na Allegro znajdziesz nie tylko uskrzydlone postacie niewielkich rozmiarów, które za pomocą ozdobnej tasiemki możesz przymocować do ramy okna, ale także nieco większe, stojące aniołki witrażowe. Gdy postawisz je na parapecie i zapalisz w nich świeczkę do tealightów, odegrają rolę lampionu dającego przepiękne światło. Zamiast witrażu, w oknie albo na drzwiach wejściowych do mieszkania przywieśozdobną zawieszkę, a parapet albo szafkę na buty w korytarzu ożywfigurką przedstawiającą anioła.
Anioł czuwa nad domownikami, zapewniając im szczęście, pomyślność i zdrowie. Nawet jeśli nie wierzysz w cudowne moce uskrzydlonej postaci z gipsu czy ceramiki, na pewno zachwycisz się jej walorami dekoracyjnymi. Wybierz najpiękniejszą anielską ozdobę do swojego mieszkania.
|
Motyw anioła – przegląd dekoracji do domu
|
8 maja wprowadzimy nową Politykę ochrony prywatności. 8 maja wprowadzimy nową Politykę ochrony prywatności (Załącznik nr 5 do Regulaminu Allegro). Zaktualizujemy także treść samego Regulaminu. Dzięki zmianom treść obu dokumentów będzie zgodna z Rozporządzeniem o Ochronie Danych Osobowych. Zacznie ono obowiązywać w krajach Unii Europejskiej od 25 maja.
Nowe brzmienie Polityki ochrony prywatności oraz Regulaminu Allegro przedstawiamy w pliku PDF.
Dowiedz się więcej o RODO
|
8 maja: zmiana Regulaminu Allegro
|
Razem z przyjaciółmi szykujecie wieczór panieński. Wiecie już, jakie będą atrakcje, ale na liście zadań został jeszcze jeden punkt – prezent. Przedstawiamy kilka propozycji, które ułatwią wam wybór. Wieczór panieński to czas, w którym przyszła panna młoda powinna poczuć się wyjątkowo. Jeżeli macie już zaplanowany ten dzień i wiecie, jakie atrakcje będą na was czekać, to teraz pora na ostatni element – wybór prezentu. Przedstawiamy 5 propozycji, które pomogą wam podjąć decyzję.
1. Bielizna koronkowa
Jednym z pomysłów na prezent dla przyszłej panny młodej jest zmysłowa bielizna z koronki, która idealnie podkreśli atuty figury i jednocześnie będzie świetnym dodatkiem do nocy poślubnej. Na Allegro znajdziecie mnogość wzorów i kolorów. Możecie zdecydować się na eleganckie jednoczęściowe body, wybrać zestaw składający się z majtek i biustonosza lub wziąć pod uwagę bralet, czyli nieusztywniony stanik, który podbija rynek bieliźniany od kilku sezonów i prezentuje się wyjątkowo seksownie.
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
2. Koszula nocna
Kolejny pomysł to koszula nocna, która sprawi, że przyszła panna młoda poczuje się wyjątkowo. Ten prezent z pewnością zabierze ze sobą w podróż poślubną. Tak samo jak w przypadku bielizny wybór jest równie duży. Możecie zdecydować się na koronkę, siateczkę czy satynę połączoną z jedwabiem. Biustonosz będzie usztywniany (wtedy najlepiej znać rozmiar miseczki przyjaciółki) lub wykonany z miękkiego materiału. Na Allegro znajdziecie koszule nocne sprzedawane w zestawach z majtkami, najczęściej stringami, oraz pończochami lub pasami do pończoch.
box:offerCarousel
3. Podręczny zestaw perfekcjonistki
Panna młoda lubi wyglądać idealnie przy każdej okazji? Nie ma problemu! Sprezentujcie jej zestaw, dzięki któremu będzie mogła w każdej chwili sprawdzić makijaż i poprawić ewentualne niedoskonałości. Jak to zrobić? Kupcie kosmetyczkę, najlepiej z ulubionym motywem przyjaciółki, i włóżcie do niej akcesoria oraz przybory do pielęgnacji. Na pewno nie może w niej zabraknąć: lusterka, bibułek matujących, korektora, uniwersalnego pędzelka, pudru i miniflakonika ulubionych perfum. Pamiętajcie, że jeśli chcecie kupić kosmetyki, to lepiej wiedzieć, z jakich korzysta wasza przyjaciółka. Jeśli nie macie pewności, możecie włożyć do kosmetyczki przybory do pielęgnacji paznokci, zalotkę, szczoteczkę do rzęs czy płyn do utrwalania makijażu.
4. Chwila relaksu
Ostatnie tygodnie i dni przed ślubem to czas dopinania wszystkiego na ostatni guzik i jednocześnie dużo stresu dla pary młodej. Możecie pomóc zrelaksować się przyszłej mężatce, wybierając na prezent kosmetyki do kąpieli i pielęgnacji. Stwórzcie zestaw, który będzie zawierał wszystko, co potrzebne jest do przygotowania domowego SPA. Zorganizujcie więc:
Maseczki – najlepiej kilka rodzajów. Mogą to być popularne koreańskie maseczki w płatkach przypominające zwierzaki albo różnego rodzaju maski nawilżające, odświeżające, rozświetlające czy oczyszczające.
Bomby kąpielowe – czyli kule, które rozpuszczają się w wodzie. Na Allegro możecie znaleźć bomby, które wyglądają jak czekoladki czy babeczki. Zazwyczaj zawierają w sobie olejki zapachowe, które dodatkowo uprzyjemnią czas spędzony w wannie.
Płatki do kąpieli – często pakowane są w eleganckie pudełeczka i wyglądają jak konfetti lub np. róże, a dodatkowo pięknie pachną.
Balsam do ciała – zadbajcie o to, by po relaksującej kąpieli przyszła panna młoda mogła nawilżyć swoje ciało balsamem o ulubionym zapachu.
box:offerCarousel
box:offerCarousel
5. Coś wyjątkowego
Świetnym pomysłem na prezent są również dodatki zrobione specjalnie dla panny młodej, na których będzie widniało jej imię czy data ślubu. Możecie stworzyć koszulkę, ozdobny szlafrok, zrobić grawer na bransoletce czy zainwestować w fotoksiążkę, do której każda z was doda wspólne zdjęcie. Dobrym pomysłem jest również nagranie filmu, na którym zbierzecie wszystkich przyjaciół i opowiecie o waszych przygodach z panną młodą.
Nie zapomnijcie również o odpowiednim zapakowaniu prezentu. Ozdobne pudełko z datą ślubu czy elegancki papier z pewnością będą wyglądać pięknie. Najważniejsze jednak, żebyście wszystkie świetnie się bawiły i sprawiły, by przyszła panna młoda poczuła się wyjątkowo podczas tego wieczoru.
Życzymy udanej zabawy!
Więcej prezentów na wieczór panieński w Strefie Prezentowej!
|
Wieczór panieński: 5 pomysłów na prezent dla przyszłej panny młodej
|
Puder do mycia twarzy to kosmetyk w postaci drobnego proszku, który nie tylko oczyszcza skórę, ale również nawilża, wygładza i zmiękcza. Na rynku kosmetycznym dostępne są różnorodne kosmetyki do oczyszczania twarzy w postaci pudru, które można dobrać indywidualnie do potrzeb cery. Puder myjący służy do codziennego oczyszczania twarzy. Kosmetyk ma postać drobnego proszku, który przed użyciem należy połączyć z odrobiną wody. Preparat najlepiej mieszać z wodą w osobnym naczyniu, np. za pomocą łyżki.
Puder myjący – jak używać
Po połączeniu ze sobą pudru i wody, powstałą masę wystarczy nałożyć na twarz i masować tak jak w przypadku klasycznego żelu myjącego (można sobie pomóc, stosując np. miękką szczotkę do mycia twarzy). Na buzi wytworzy się gęsta piana, która skutecznie usunie zanieczyszczenia, resztki makijażu i nadmiar sebum. Kosmetyk należy zmyć lekko ciepłą wodą.
Puder myjący Make Me Bio
Pudry myjące Make Me Bio to naturalne kosmetyki, których stosowanie zapewnia dokładne oczyszczanie skóry i efekt porcelanowej cery. W składzie produktu znajduje się biała glinka, która wykazuje najłagodniejsze działanie spośród wszystkich glinek kosmetycznych, dlatego puder mogą bezpiecznie stosować nawet osoby z cerą suchą i wrażliwą. Pozostałe komponenty kosmetyku to:
* owies – o działaniu przeciwzapalnym, regeneracyjnym, przeciwtrądzikowym oraz zmiękczającym,
* ekstrakt z róży – odżywia cerę, wyrównuje jej koloryt, działa wygładzająco i tonizująco,
* olejek lawendowy – reguluję pracę gruczołów łojowych, wykazuje właściwości antyseptyczne, regeneracyjne i łagodzące zmiany trądzikowe.
box:offerCarousel
Puder myjący, dostępny w niewielkim szklanym słoiczku, to uniwersalny kosmetyk, którego można używać zarówno jako piankę do mycia twarzy, jak i maseczkę. Proszek wystarczy wymieszać z odrobiną wody i dodać do niego kilka kropel ulubionego olejku pielęgnacyjnego, np.: migdałowego, arganowego, jojoba, następnie nałożyć na twarz i po 10 minutach spłukać ciepłą wodą.
Puder myjący Bielenda
Pudry myjące marki Bielenda to bardzo delikatne w działaniu kosmetyki, idealne do każdego rodzaju cery, a zwłaszcza wrażliwej, alergicznej i skłonnej do podrażnień. Składniki aktywne produktu to:
* mocznik – działa regeneracyjnie, nawilża i zmiękcza skórę,
* jedwabna mąka owsiana – delikatnie złuszcza i oczyszcza,
* glukoza – nawilża, zmiękcza, wygładza.
box:offerCarousel
Puder myjący w połączeniu z wodą tworzy gęstą pianę, która skutecznie oczyszcza skórę z zanieczyszczeń i nadmiaru sebum. Kosmetyk sprawdza się również do usuwania resztek makijażu.
Sodowy puder do mycia twarzy Evree
Marka Evree stworzyła sodowy puder do mycia twarzy o zapachu truskawek, przeznaczony do pielęgnacji cery tłustej, mieszanej i normalnej. W składzie kosmetyku znajduje się soda oczyszczona (która reguluje pracę gruczołów łojowych, zwęża pory, oczyszcza i rozjaśnia cerę) i alantoina (o działaniu regeneracyjnym, przeciwzapalnym i łagodzącym). Drobinki pudru zawarte w preparacie są wielkości pyłku, a w połączeniu z wodą tworzą gęstą piankę, która skutecznie oczyszcza twarz z zanieczyszczeń, delikatnie złuszcza i wygładza, odblokowuje pory oraz przywraca skórze zdrowy i promienny wygląd.
Puder myjący Clinique
Marka Clinique wypuściła na rynek wygodne w użyciu pudry myjące do twarzy, w małych jednorazowych saszetkach, idealnych na podróż czy do noszenia w torebce. Kosmetyki dokładnie oczyszczają twarz, wspomagając jednocześnie naturalny proces odbudowy komórek. Puder myjący zawiera witaminę C, dzięki czemu po użyciu go cera staje się świeża, rozpromieniona i rozjaśniona.
Puder myjący to idealne rozwiązanie dla osób, które szukają delikatnego, ale i skutecznego w działaniu kosmetyku oczyszczającego. Pudry kosmetyczne stanowią często dodatek do innych kosmetyków. Z tego rozwiązania skorzystała marka Perfecta, tworząc innowacyjny tonik z pudrem matującym, który wykazuje silne działanie oczyszczające, normalizujące, przeciwbakteryjne, a także matujące.
Puder do mycia twarzy to proste ale skuteczne rozwiązanie w oczyszczaniu cery, coraz szerzej dostępne na rynku. Już dziś wypróbuj mycie twarzy pudrem i oceń jego działanie sama - gama kosmetyków z pewnościa będzie coraz szersza.
|
Puder do oczyszczania twarzy – jak go używać?
|
Pure Power L8 to zasilacz ze średniej półki cenowej mający oferować stabilność, dużą moc i – jak wskazuje nazwa producenta – cichą pracę. Czy sprzęt zapewnia te wszystkie udogodnienia i czy warto wydawać na niego około 330 zł? W tej cenie od zasilacza można już trochę wymagać. Atrakcyjna byłaby konstrukcja modularna oraz większa moc, tak aby sprzęt nie ograniczał ewentualnej rozbudowy komputera. Przydałby się też certyfikat sprawności oraz cicha praca. Wszystkie te wymagania wydają się być spełnione przez opisywany Pure Power, który oprócz wymienionych zalet wyposażony jest w podwójną linię 12 V i obsługuje 2 karty graficzne.
Wyposażenie
W pudełku znalazło się miejsca na:
przewód SATA (trzy wtyki, 75 cm);
przewód SATA (dwa wtyki) + jeden MOLEX + FDD (90 cm);
kabel MOLEX (trzy wtyki, 75 cm);
dwa kable PCI-E (6-pin i 6-pin + 2-pin, oba po 45 cm);
kabel zasilający (150 cm);
cztery opaski zaciskowe;
komplet śrubek;
instrukcję obsługi.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Przewody mają oploty z tworzyw sztucznych (PET), to właściwie siatki o dużych oczkach ściągnięte przy końcach koszulkami termokurczliwymi. Żyły są kolorowe (co wyraźnie widać przez oplot) oraz sztywne. Kable zasilające kart graficznych zostały dodatkowo podpisane oraz rozróżnione kolorami wtyków: czerwienią i zielenią. Wśród złącz znalazł się także standard FLOPPY, dzisiaj przydatny głównie do kontrolerów obrotów wentylatorów.
Specyfikacja
moc znamionowa 630 W, szczytowa 680 W
certyfikat 80PLUS Bronze
dwie linie 12 V
sprawność do 88%
aktywna korekcja PFC
zgodny z Haswell C6/C7
zabezpieczenie nadnapięciowe, przeciwzwarciowe, przeciwprzeciążeniowe, przed prądami udarowymi, przed zbyt niskim napięciem, przed zbyt wysoką temperaturą
maksymalne obciążenie linii +12 V: 564 W
maksymalne obciążenie linii +3,3 V i +5 V: 150 W
wentylator 120 mm Silent Wings, regulowany termicznie
Konstrukcja
Zasilacz wykonano bardzo precyzyjnie – widać, że to już sprzęt wyższej jakości. Dominuje czarny mat, metal obudowy jest gruby i solidny, zaś lakier nałożony został równomiernie. Opisywany Be Quiet wraz z okablowaniem waży prawie 1,92 kg, a jego wymiary to: 160 na 150 mm, przy 86 mm wysokości.
Pure Power wyposażony został w 120 mm wentylator Silent Wings, umieszczony za metalowym grillem. Śmigła wentylatora są dodatkowo falowane. Ścianka wylotu wentylatora zawiera włącznik. Otwory wentylacyjne znajdują się praktycznie tylko na połowie powierzchni. Górna pokrywa jest czarna, bez nadruków, zaś tabliczka znamionowa znalazła się na prawym boku.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Do zasilacza na stałe przymocowane jest okablowanie zasilające płytę główną (20 + 4-pin) oraz procesora (dwa wtyki 4 pin). Na panelu złącz znajduje się 5 gniazd modularnych – dwa dla kart graficznych (rozróżnione kolorami) oraz trzy dla napędów. Gniazd nie sposób pomylić – identyfikację ułatwia naklejka z podpisami.
Do wykonania samego zasilacza nie można się przyczepić. Jest to solidna jednostka, precyzyjnie obrobiona o estetycznym wyglądzie. Gorzej z kablami, które są bardzo sztywne, a do tego oplecione w rzadką siatkę, przez którą widać wyraźnie kolorowe wiązki przewodów.
Montaż
Zasilacz był montowany w obudowie SilentiumPC Gladius M40 z pełnowymiarową płytą ATX.
45 cm długości dla zasilania płyty głównej oraz procesora to trochę za mało – kabel ATX jeszcze udało się dobrze poprowadzić do miejsca na niego przewidzianego, ale przewód procesora mógłby być dłuższy. To samo tyczy się kabli PCI-E – w ich przypadku także przydałoby się kilka centymetrów więcej.
Wtyki blokują się o gniazda – mają stosowne zaczepy. Trzymają się solidnie, nie trzeba siłować się, by je wpiąć, łatwo też się wypinają. Kabel zasilający również trzyma się pewnie i nie grozi mu przypadkowe wypięcie.
Producent zdecydowanie ułatwił podłączanie zasilacza – powinien sobie z tym poradzić nawet laik. Wtyki podłącza się kolorami, zostały też wyraźnie podpisane, tak że nie sposób się pomylić.
W praktyce
BeQuiet Pure Power L8 posłużył jako zasilacz dla Intela i5-4690k oraz grafiki Radeon R9 270. Resztę platformy testowej stanowiły 2 kości RAM-u oraz po jednym dysku HDD i SSD.
Powyższy zestaw nie zrobił wrażenia na zasilaczu, mimo że procesor oraz karta graficzna były wyraźnie podkręcone. Testy obciążeniowe w OCCT oraz Prime95 sprzęt przeszedł stabilnie, nie nagrzewając się zbytnio, powinien zatem z powodzeniem obsłużyć dwie wydajne karty graficzne.
Opisywany Be Quiet, jak przystało na nazwę, jest też bardzo cichy. Słychać go tylko z bliska, gdy komputer będzie stał na podłodze lub nawet na biurku, jego praca zostanie zagłuszona przez pozostałe elementy chłodnicze. Nie udało mi się także usłyszeć jego pracy, gdy poddawany był dużemu obciążeniu – wentylatory grafiki i procesora okazały się być dużo głośniejsze.
Podsumowanie
Zapewnienia producenta zostały spełnione – Pure Power L8 to sprzęt godny polecenia, a do tego sensownie wyceniony. Za około 330 zł można mieć mocny zasilacz do systemów z wieloma kartami graficznymi i wydajnym procesorem, który do tego gwarantuje cichą pracę. Zasilacz nadaje się też do zestawów nastawionych na mocny overlocking. Przyczepić się można jedynie do zbyt sztywnych i za krótkich kabli, ale w ogólnym rozrachunku – zdecydowanie warto zdecydować się na zakup Pure Powera.
|
Be Quiet! Pure Power L8 630 W – mocny zasilacz modularny ze średniej półki
|
Na śnieżną i mroźną zimę czekają wszystkie osoby uprawiające sporty zimowe. W jakie gadżety warto się zaopatrzyć, gdy wybieramy się na stok lub lodowisko? Minęły już czasy, kiedy sporty uprawiano bez wykorzystania elektronicznych gadżetów. Dzięki nim wysiłek jest przyjemniejszy i bardziej satysfakcjonujący, a w przypadku bardziej wymagających dyscyplin – także bardziej bezpieczny. Oto sześć ciekawych urządzeń przeznaczonych dla sportowców zimowych. Niektóre z nich stworzono z myślą o wykorzystaniu w warunkach ekstremalnych, inne nadają się do zabrania na popołudniową przebieżkę po parku. Wszystkie udowodnią swoją przydatność w terenie, gdy pod stopami chrzęści śnieg.
Wstrząsoodporny, wodoodporny smartfon.
Smartfon to urządzenie typu „sto w jednym”: komunikator, kamera, aparat, a także platforma dla mnóstwa przydatnych aplikacji – w przypadku sportowców najczęściej przydatne są te mierzące pokonaną trasę, czas, a nawet rytm serca. Po prostu trzeba go mieć, najlepiej wstrząso- oraz wodoodporną wersję, jeśli mamy zamiar wpadać w zaspy i tracić równowagę na desce.
Sony Xperia Z5 jest telefonem dość wytrzymałym, ale jeśli naprawdę mamy zamiar nabić sobie kilka siniaków, warto zainteresować się modelem Cat B15, który został stworzony z myślą o bardzo trudnych warunkach.
Lokalizator lawinowy.
Lokalizator lawinowy to urządzenie, które raczej nie przychodzi na myśl, kiedy mowa o wyposażeniu narciarza. W przypadku wycieczki w większe i groźniejsze góry warto jednak mieć go ze sobą.
Lokalizatory firmy Arva kosztują od ok. 1000 zł wzwyż, ale to wydatek na bezpieczeństwo, które powinno być priorytetem dla narciarzy ekstremalnych. Ten niezwykle wytrzymały sprzęt namierza osoby zasypane pod śniegiem, a niektóre jego warianty pozwalają nawet na sprawdzenie ich funkcji życiowych.
Zasięg działania wynosi zwykle kilkadziesiąt metrów, więc nie jest to gadżet dla tych, którzy obawiają się zagubienia w górach czy lasach. Lokalizator został zaprojektowany z myślą o wyszukiwaniu ofiar lawin; tym, którzy zabłądzili, pomoże nasza kolejna propozycja.
Przenośny GPS.
Jeśli wybieramy się daleko od cywilizacji, warto zabrać ze sobą przenośny GPS – wytrzymalszy od smartfonów, wodoodporny, z mocną baterią i działający w niskich temperaturach. Możemy postawić na wygodny zegarek GPS lub lokalizator ręczny, przypominający telefon komórkowy. W produkcji obu rozwiązań przoduje firma Garmin, a jej sztandarowym produktem jest zegarek Garmin Fenix.
Nauszniki ze słuchawkami.
Zaczynają już powstawać czapki i kaptury z wbudowanymi nausznikami. Zanim jednak się rozpowszechnią, możemy wypróbować nauszniki ze słuchawkami, które ochronią uszy przed mrozem i pozwolą słuchać ulubionej muzyki, np. podczas porannego joggingu. Ocieplane słuchawki są dostępne w różnych wariantach cenowych, rzadko jednak trzeba zapłacić za nie więcej niż 100–120 zł. Warto pamiętać, by wybrać model wytrzymały i dobrze trzymający się uszu.
Kamera sportowa.
Sporty zimowe zwykle są efektowne – nic dziwnego, że popularne są kamery sportowe, np. będące obecnie na topie GoPro lub Sony Action Cam. To wytrzymałe, lekkie kamery z obiektywami szerokokątnymi, które wyraźnie rejestrują nawet szybką, chaotyczną akcję. Odrobina wprawy pozwala stworzyć z ich pomocą ciekawe, dynamiczne klipy z perspektywy sportowca i obserwatora.
Dron z kamerą.
Alternatywą dla kamer mniej lub bardziej tradycyjnych są drony z kamerami, które umożliwiają filmowanie wyczynów z praktycznie dowolnego kąta – wszak dron to urządzenie latające. Wybór jest ogromny: od przystępnego cenowo Sky Apache czy Sky Hawkeye, po profesjonalne, zaawansowane i drogie urządzenia, takie jak dron Voyager 3. Decydując się na zakup, należy sprawdzić, czy dany model dobrze radzi sobie w niskich temperaturach i zadbać o towarzystwo drugiej osoby, która będzie sterować dronem i filmować nasze wyczyny.
|
Elektroniczne gadżety dla sportowców zimowych
|
Prawdziwa moda na stabilizatory wprawdzie za nami, ale ich rola wciąż jest kluczowa przy sesjach na mało sprzyjającym terenie. Wycieczki piesze, zdjęcia pod wodą czy w powietrzu wymagają stabilizacji, bo mało kto potrafi w takich warunkach utrzymać aparat nieruchomo nawet przez kilka sekund. Ale czy we wszystkich urządzeniach stabilizatory obrazu są takie same? Jak wybrać aparat z dobrą stabilizacją? Coś o stabilizacji
Pod określeniem „stabilizator obrazu” kryje się wiele. Przyglądając się obiektywom i aparatom, znajdziesz tę funkcję pod różnymi określeniami. Stabilizacja obrazu to nic innego jak odpowiednie zachowanie mechanizmów lub programu w aparacie, które mają ułatwić zrobienie zdjęcia w trudnych warunkach. Kiedy trzymasz aparat, a twoje ręce drżą żyroskopowy układ w urządzeniu wykonuje ruch przeciwny. Sęk w tym, aby przez cały czas światło wpadające do obiektywu padało w to samo miejsce przez matrycę. Te tajemnicze mechanizmy zależą jednak od rodzaju stabilizacji. Tak! Rodzajów stabilizacji, bo niektóre technologie określające się w ten sposób mają bardzo mało wspólnego ze stabilizacją, jaką sobie wyobrażasz. Najważniejsze, że przy pomocy stabilizacji zrobisz świetne zdjęcie. Dzięki niej zniwelujesz efekt tzw. mikro ruchów, czyli drgań ręki, a nawet podmuchów wiatru, które wpływają na ostrość zdjęcia. Wbudowane stabilizatory stanowią świetną alternatywę dla tradycyjnych statywów. Dlaczego? Świetnie działają w miejscach, gdzie brakuje powierzchni na rozłożenie fizycznego sprzętu.
Rodzaje
Do wyboru są różne stabilizatory obrazów. Największą popularnością cieszą się stabilizatory mechaniczne, które często możemy spotkać w aparatach Konica Minolta. Ich działanie sprowadza się do korygowania położenia światłoczułej matrycy lub układu optycznego. To drugie rozwiązanie najczęściej można spotkać z kolei w produktach firmy Panasonic. Dobrą opinię zawdzięczają przede wszystkim świetnemu kompromisowi między technologią a jakością zdjęcia. Przy użyciu stabilizatorów wbudowanych w obiektyw lub matrycę masz pewność, że uzyskasz świetne kadry i tylko od własnych umiejętności będzie zależeć, jak ostre one wyjdą. A właśnie. Jaka jest różnica w takim razie między stabilizatorem w obiektywie i matrycy? Matrycowa stabilizacja jest uniwersalna, gdyż współpracuje z dowolną ilością obiektywów, z kolei ta w obiektywie pracuje cały czas, a nie tylko przy zapisywaniu zdjęcia. To szczególnie istotne przy fotografowaniu w ciężkich warunkach.
Kiedy moda na stabilizację sięgała zenitu, wiele firm zaczęło wprowadzać własne technologie, które zaliczamy do tzw. stabilizacji elektronicznej. W praktyce jest to aktywowanie wyższej czułości matrycy. W ten sposób czas naświetlania zostaje skrócony. Niestety elektroniczna stabilizacja wpływa negatywnie na jakość zdjęcia, dlatego też w tej kategorii przegrywa z mechanicznym starszym bratem.
Która najlepsza?
Jeśli faktycznie stabilizacja obrazu jest tak bardzo potrzebna, zdecydowanie zainteresuj się stabilizacją mechaniczną. To gwarancja świetnej korekty niechcianych drgań, bez strat na jakości fotografii. Przede wszystkim mechaniczna stabilizacja faktycznie zasługuje na to miano. Elektroniczne odpowiedniki korygują nieco przesunięcia klatek oraz czas naświetlania i w istocie stabilizują obraz, ale zdecydowanie zbyt dużym kosztem na jakości.
Na dobry początek
Od teraz wiesz, dlaczego stabilizacja obrazu jest taka ważna i dlaczego jej rodzaj ma tak duży wpływ na jakość zdjęcia. Wcześniej wspomniałam także o statywach. Mimo że mechaniczne stabilizatory w obiektywach wdzięcznie zastępują ich rolę, wciąż są skutecznym rozwiązaniem, kiedy chcesz robić zdjęcia na równym terenie. Korzystaj z nich, jeśli tylko masz je w zanadrzu. Obiektywy ze stabilizacją obrazu to z kolei najlepsi przyjaciele na najdziksze wyprawy.
|
Wybieramy stabilizator obrazu
|
Radio to jeden z podstawowych elementów wyposażenia samochodu, który wpływa na większy komfort jazdy i umila czas spędzony za kółkiem. W przypadku starszych modeli aut zamontowane fabrycznie radio nie zawsze spełnia swoją funkcję, a jakość dźwięku pozostawia sporo do życzenia. Rozwiązaniem takiej sytuacji będzie zakup niedrogiego zamiennika. Oto polecane modele w cenie do 100 zł. R18
Występujące na Allegro pod nazwą R18 radio nie należy do markowych urządzeń, ale w cenie 50 zł nie można oczekiwać cudów. To niezły próg wejściowy dla osób chcących kupić radioodtwarzacz, który po prostu będzie grał. W tym przypadku otrzymujemy kilka funkcji dodatkowych.
R18 umożliwia bowiem odtwarzanie plików MP3 za pomocą złącza USB (np. z pendrive'a). W konstrukcji znalazł się czytnik kart SD/MMC, dzięki któremu ulubioną muzykę uruchomimy również w takiej formie. Radio nie oferuje czytnika płyt, ale w zestawie jest niewielki pilot do wygodnej kontroli odtwarzania. Jeżeli nie mamy do dyspozycji zbyt wiele pieniędzy, R18 może okazać się strzałem w dziesiątkę.
RS2
Za około 80 zł nabyć można RS2. Model ten charakteryzuje się podobnymi możliwościami, co R18. Znajdziemy tu wejście USB i czytnik kart SD/MMC, dzięki którym możliwe jest odtwarzanie utworów z plików MP3. Producent zadbał także o wejście AUX, za pomocą którego podłączymy smartfon czy jakiekolwiek inne źródło dźwięku. Radio charakteryzuje się ciekawym, delikatnym, niebieskim podświetleniem. Wśród funkcji znajdziemy między innymi różne tryby odtwarzania oraz prosty korektor dźwięku. W zestawie jest pilot. Moc radia to 4 x 50 W.
Dalco DL-115
W podobnej cenie dostępne jest Dalco DL-115. To kolejny radioodtwarzacz samochodowy o standardowych możliwościach. Producent skupił się głównie na odtwarzaniu muzyki z formatu MP3 za pomocą złącza USB lub czytnika kart SD/MMC. Dostępne jest także wejście AUX, a wyświetlacz urządzenia podświetlony jest na niebiesko. Podobnie jak w innych modelach z tej półki cenowej, nie zdecydowano się na zastosowanie czytnika płyt. Maksymalna moc wyjściowa wynosi 4 x 40 W. Za zbliżoną kwotę można zakupić inne modele tej firmy, różniące się przede wszystkim funkcjami i wyglądem.
Blow AVH-8601
Za około 95 zł możemy nabyć radio od firmy Blow. AVH-8601 charakteryzuje się stosunkowo dużym wyświetlaczem LCD o rozmiarze 2,4 cala. Podobnie jak konkurenci, urządzenie oferuje złącze USB i czytnik kart SD/MMC, dzięki którym uruchomimy pliki MP3. Radio utrzymane jest w niebiesko-czarnej kolorystyce, a w zestawie znajduje się pilot poprawiający wygodę użytkowania. W pamięci urządzenia można zapisać do 18 stacji radiowych. Dostępny jest korektor dźwięku z przygotowanymi ustawieniami. Nie zabrakło przycisku wyciszającego wszystkie dźwięki. Maksymalna moc wyjściowa radia wynosi 4 x 50 W.
Audiomedia AMR 113
Ostatnią propozycja w cenie 100 zł to Audiomedia AMR 113. Firma ta jest marką należącą do renomowanego Clariona, co świadczy o nieco wyższej jakości urządzenia. Radio oferuje podstawowy zestaw funkcji z tego przedziału cenowego – złącze USB, czytnik kart SD/MMC i wejście AUX. AMR 113 charakteryzuje się zaawansowanym korektorem dźwięku. Oprócz dostosowania tonów niskich i wysokich, możliwe jest również wybranie odpowiedniego gatunku muzycznego. Na uwagę zasługuje niewielka głębokość urządzenia – 8 centymetrów. Dzięki temu można je zainstalować niemal w każdym samochodzie.
|
Radio samochodowe do 100 zł – maj 2016
|
Kupując komputer stacjonarny, zazwyczaj zwracamy uwagę na ilość pamięci, procesor, kartę graficzną i twardy dysk. Pozostałe elementy stanowią tło, zaś obudowa ma być jedynie gustownym dodatkiem, który nie rzuca się w oczy i nie podnosi ceny komputera. Wbrew pozorom jest to bardzo ważny element, o którym warto pamiętać. Co więcej, nowoczesne obudowy są bardzo zaawansowane i mają ciekawe rozwiązania, zaś ich jakość w głównej mierze zależy od ceny. Obudowy do 100 zł
Najtańsze obudowy, kosztujące mniej niż 100 zł, pełnią podstawową funkcję – trzymają wszystkie podzespoły w jednym miejscu. Producenci w większości przypadków oszczędzają na materiałach, stosując bardzo cienką blachę (słaba trwałość i tłumienie hałasów) oraz duże ilości tworzywa sztucznego, co niestety widać na pierwszy rzut oka. Ponadto wnętrze nie oferuje praktycznie żadnych możliwości aranżacji, ułożenia kabli, a co najważniejsze – nie zapewnia dobrej cyrkulacji powietrza. W przypadku wydajnego komputera dobre chłodzenie jest bardzo ważne. Co prawda, można znaleźć kilka ciekawych i godnych uwagi modeli, ale jeśli ktoś szuka produktu wyższej klasy i zależy mu na estetycznym wyglądzie, powinien zainwestować nieco więcej.
Obudowy do 300 zł
Obudowy kosztujące około 300 zł zapewniają o wiele wyższą jakość niż tańsze odpowiedniki. Producenci dbają również o lepsze materiały, przemyślaną konstrukcję i interesujące dodatki, choć to nadal dość podstawowe konstrukcje dla mniej wymagających użytkowników. W tej cenie możemy wymagać lepszej cyrkulacji powietrza i obecności kilku wiatraków w zestawie.
Warto poszukać modeli z wyprowadzeniem na frontową ścianę złącz USB w standardzie 3.0 oraz montażem napędów i kart rozszerzeń bez konieczności użycia narzędzi i śrub (za pomocą specjalnych zatrzasków). Jeśli chodzi o stylistykę, wybór jest już dość duży. Gracze znajdą agresywnie stylizowane obudowy z podświetleniem, tradycjonaliści zaś – minimalistyczne modele z eleganckim wykończeniem.
Obudowy do 600 zł
Mając do dyspozycji 600 zł, zbliżamy się do obudów w klasie premium. W tym przypadku złącza USB 3.0, zaawansowane chłodzenie, montaż podzespołów bez użycia narzędzi i dobrej jakości materiały to standard. Nowością może być bardzo dobra jakość montażu i wysokiej klasy materiały, takie jak gruba japońska stal, wytrzymałe plastiki, podświetlenie itp. Na uwagę zasługuje modułowa konstrukcja (czyli możliwość zmiany rozmieszczenia elementów wewnątrz), funkcja demontażu szyn na dyski twarde itp. Ciekawostką jest także panel do sterowania (np. prędkością obrotową wentylatorów), choć jest to domena obudów dla graczy. W tej cenie znajdziemy modele, które sprawdzą się nie tylko w eleganckim biurze, ale i w salonie.
Obudowy do 1000 zł
Dla wielu osób obudowa do 1000 zł to zwykła fanaberia i strata pieniędzy, ale jeśli ktoś wydaje na komputer nawet 10 000 zł, solidna i zaawansowana obudowa będzie w pełni uzasadnioną inwestycją. To również idealna propozycja dla estetów chcących w swoim salonie zastosować komputer, który wkomponuje się w wystrój i dopasuje do kina domowego, telewizora, amplitunera itp. W tej cenie modularna budowa, możliwość aranżacji wnętrza i bardzo dobre chłodzenie to podstawa. Możemy też wymagać dodatkowego wygłuszenia i wielu akcesoriów (np. szyny montażowej dla dużej i ciężkiej karty graficznej itp.). Zwróćmy uwagę na modele z wyświetlaczami i dużym oknem, eksponującym topowe podzespoły wewnątrz.
Obudowy od 1000 zł
Po przekroczeniu granicy 1000 zł wchodzimy do świata topowych modeli, które zadowolą nawet wybrednych użytkowników, oczekujących najlepszej jakości materiałów, stylistyki i technologii. Zaawansowane chłodzenie, możliwość stosowania układów chłodzenia wodą, specjalne tunele na okablowanie – to tylko niektóre ze standardowych rozwiązań w tym przedziale cenowym. Jeśli ktoś oczekuje najlepszych rozwiązań, ponadprzeciętnej jakości wykonania i trwałości, powinien rozważyć zakup obudowy z topowej półki cenowej.
|
Obudowy komputerowe z różnych półek cenowych – czym się różnią?
|
Wiosenne porządki w szafach mogą dosięgnąć także pokoju twojego dziecka. Wymieniając zeszłoroczną garderobę na nową, poszukaj ubrań i butów z bohaterami ukochanych kreskówek twojego syna. Jakie bajkowe ubranka i obuwie będą chłopięcymi hitami tego sezonu? Bluzy, kurtki i kamizelki dla chłopca – podstawa wiosennej szafy w bajkowym wydaniu
Odświeżenie wiosennej garderoby syna możesz zacząć od zakupu kurtki albo płaszczyka. Jeżeli jesteś mamą przedszkolaka, szukaj przede wszystkim takich modeli, które łatwo jest zapiąć i rozpiąć – proste rozwiązania zachęcą kilkulatka do samodzielności, a trudności w ubieraniu się mogą go tylko zniechęcić. Zwróć także uwagę na praktyczne elementy okrycia, takie jak odpinany kaptur czy odpinana podszewka, która czyni kurtkę bardziej funkcjonalną, bo odpowiednią i na przedwiośnie, i na cieplejsze majowe poranki. Możesz zdecydować się na ulubione postacie z bajek, a nawet na ukochanych bohaterów gier – twój wzrok przykują, chociażby kurtki i płaszczyki z bohaterami Aut, Minionkami i Angry Birds. W słoneczne dni z wyższą temperaturą miejsce kurtki mogą z powodzeniem zająć kamizelki, a nawet bluzy. Kamizelka z Myszką Mickey albo z superbohaterem stworzy zgrany duet z bluzą z Piratem Jakiem czy z Potworami.
Chłopięce dresy, koszulki i jeansy na wiosnę
W żadnym innym ubranku chłopiec nie będzie czuł się tak komfortowo, jak w dresie z bawełnianej dzianiny. Szukając idealnego kompletu, zwróć uwagę na krój spodni i bluzy – przedszkolakom najwygodniej będzie w spodniach ze ściągaczami i w rozpinanej bluzie. Dzięki ściągaczom podczas szaleństw z rówieśnikami w przedszkolnym ogródku albo na placu zabaw spodenki nie będą się podwijały, narażając smyka na przewianie, a w konsekwencji na przeziębienie. Za sprawą zamka kilkulatkowi łatwiej będzie natomiast samodzielnie zakładać i zdejmować bluzę. Jeżeli jesteś mamą ucznia, nie musisz już zaprzątać sobie głowy takimi detalami. Dla chłopca niezależnie od wieku niezwykle istotny jest natomiast bohater ukochanej bajki, który może zdobić kaptur bluzy albo dolną część nogawki. Na które dresy warto zwrócić uwagę? Przyjrzyj się kompletom z bohaterami najnowszych filmów – dres z Minionkami, Zygzakiem McQueenem z Aut albo Gwiezdnymi Wojnami na pewno zachwyci twoją pociechę. Wiele radości sprawią mu także dresowe komplety z superbohaterami, takimi jak Spiderman, Batman czy Superman. Przyjrzyj się też rewelacyjnym dresom z postaciami znanymi z bajek, które w dzieciństwie bawiły i ciebie – zainteresuj się np. ubrankami z Kubusiem Puchatkiem, Myszką Mickey i kotem Garfieldem.
W ciepłe dni do dresowych spodenek chłopiec może założyć także bajkowe koszulki z krótkim lub długim rękawem. Do wyboru jest mnóstwo kultowych postaci z kreskówek, a także bohaterów wielu gier. Możesz sięgnąć po koszulki z Angry Birds i Minionkami, T-shirty z Batmanem i bohaterami Aut, zwróć również uwagę na bluzy z Bobem Budowniczym, Benem 10, Fineaszem & Ferbem czy postaciami z Madagaskaru.
Wiosenne buty dla chłopca z bohaterami ulubionych bajek
Postacie znane chłopcu z kreskówek znajdziesz też na butach, które przydadzą się wiosną. Zwróć uwagę przede wszystkim na obuwie sportowe i trampki, w których dziecko będzie mogło poznawać świat i budzącą się do życia przyrodę. Na Allegro znajdziesz m.in. buty ze Spidermanem i Batmanem, a także trampki z Myszką Mickey lub bohaterami Samolotów. Zwróć poza tym uwagę na buciki, które przydadzą się w szczególnie chłodne i deszczowe dni, ale też wtedy, gdy pogoda będzie słoneczna z wysoką temperaturą. Przy takiej aurze przydadzą się kalosze z Gwiezdnymi Wojnami i Batmanem czy sandałki ze SpongeBobem albo z bohaterami kreskówki Wojownicze Żółwie Ninja.Wiosna to najlepsza pora na szaleństwa na świeżym powietrzu i najwyższy czas, żeby zrzucić zimowe płaszcze i puchowe kurtki. Kiedy dziecko rozpieszcza słoneczna pogoda, warto wybrać dla niego wiosenne ubranka i buciki z bohaterami ukochanych kreskówek – niech tegoroczna wiosenna garderoba twojej pociechy będzie bajkowa!
|
Bajkowe ubranka i buty na wiosnę dla chłopca
|
Jeśli nie mamy lub nie chcemy wydawać dużych kwot na naukę w szkole językowej, warto zainwestować w odpowiednie podręczniki, które posłużą za pomoc w samodzielnej nauce francuskiego. Podpowiadamy, które z nich okażą się najlepszym rozwiązaniem. „Mówimy po francusku”
Pierwsza propozycja to podręcznik, który jest napisany w niezwykle przejrzysty sposób, a także łatwy do przyswajania wiedzy. „Mówimy po francusku” może posłużyć zarówno do samodzielnej nauki, jak również podczas ćwiczeń pod czujnym okiem lektora. Nam zależy na tym pierwszym, dlatego warto zainwestować w tę pozycję z uwagi na obszernie zaprezentowane lekcje, dialogi czy też ćwiczenia. Ponadto podręcznik zawiera wszelkie niezbędne objaśnienia gramatyczne, które utrwalą zdobytą przez nas wiedzę.
„Comprendre, parler, ecrire”
Książka „Comprendre, parler, ecrire” to dwa tomy dobrze posegregowanej wiedzy. Pierwszy tom zawiera lekcje oparte na aktualnej tematyce – ochronie środowiska, problemach społecznych czy też praktycznych materiałach, które przydadzą nam się zwłaszcza w miejscach publicznych, w urzędach lub w trakcie poszukiwań pracy. Drugi tom z kolei skupia się na wskazówkach i sugestiach metodycznych. Dodatkowo każdą część uzupełniają wszelkiego rodzaju ćwiczenia.
„Francuski Pas De Problème!”
Kolejna pozycja to kurs do samodzielnej nauki języka francuskiego na poziomie podstawowym. „Francuski Pas De Problème!” przeznaczony jest dla wszystkich tych, którzy rozpoczynają przygodę z nauką francuskiego albo też pragną odświeżyć zdobyte już wcześniej jej podstawy. Struktura podręcznika jest klasyczna: książka podzielona jest na lekcje, w których znajdują się teksty, dialogi, ćwiczenia oraz objaśnienia gramatyczne. Atutem jest także słowniczek polsko-francuski, znajdujący się na końcu podręcznika.
„Francuski. Kurs podstawowy MP3”
Praktyczne dialogi, wszelkie ciekawostki, a także interesujące ćwiczenia, które każdego pobudzą do działania – to wszystko znajduje się książce „Francuski. Kurs podstawowy MP3”. Dzięki niej każdy będzie w stanie szybko i skutecznie przyswoić podstawową wiedzę. Ponadto, zawarta w podręczniku obszerna sekcja gramatyczna wyjaśni najważniejsze francuskie zagadnienia. Interaktywne ćwiczenia, gry i testy umożliwią z kolei sprawdzenie zdobytej wiedzy. Co ciekawe, nagrania MP3 pozwolą poznać prawidłowy akcent, a także „osłuchać się” z językiem.
„Superkurs Francuski”
Ostatnia propozycja, która pomoże nam nauczyć się języka od postaw, aby możliwie szybko móc z niego korzystać w życiu codziennym. „Superkurs Francuski” jest to intensywny kurs, który obejmuje teksty, ćwiczenia z kluczem, słownictwo z tłumaczeniami, współczesne dialogi, a także lekcje powtórkowe, dzięki którym będziemy w stanie usystematyzować zdobytą wiedzę.Wielu osobom wydaje się, że samodzielna nauka języka nie jest w stanie odzwierciedlić tej zdobytej w trakcie kursu. Nic bardziej mylnego! W przypadku nauki języków często zdarza się, że jest zupełnie na odwrót. Niejednokrotnie bywa, że kursy językowe nie spełniają założonych kryteriów, nie wspominając o wysokiej cenie, jaką należy za nie płacić. Książki do samodzielnej nauki są wspaniałą alternatywą, która nie tylko wpływa pozytywnie na nasz miesięczny budżet, ale także jest w stanie przynieść wiele korzyści, o ile sami wykażemy się systematycznością i chęcią działania.
Przeczytaj również: Pięć najlepszych książek do samodzielnej nauki języka hiszpańskiego
|
5 najlepszych książek do samodzielnej nauki języka francuskiego
|
Jakie stroje kąpielowe powinny nosić dziewczyny z większym biustem? Jakie kolory i wzory wybrać, aby zrównoważyć proporcje? Przedstawiamy plażowe trendy dla kobiecych kształtów. Jakie bikini wybrać przy dużym biuście?
Wybór bikini przy obfitym biuście zależy od naszej aktywności. Jeżeli nie będziemy tylko się opalały, lepiej zrezygnujmy z klasycznego, cienkiego bikini na sznureczkach. Postawmy na dwuczęściowe stroje kąpielowe z usztywnianymi biustonoszami. Dobrze dobrana góra podtrzyma nasze piersi i zapewni komfort noszenia. Zwróćmy uwagę także na staniki push-up uwypuklające atuty sylwetki.
Przy dwuczęściowych fasonach warto szukać modeli z grubszymi ramiączkami, które odciążą plecy. Najmodniejsze w tym sezonie będą stroje kąpielowe w kwiaty i neonowe, geometryczne wzory. Nie musimy już dobierać obu części w tych samych kolorach. Przy mniejszych biodrach i większej górze dobrze postawić na optyczne powiększenie, np. figi w paski plus jednolity biustonosz.
Figurę podkreślą również góry w typie bikini wiązane na szyi. Szukajmy ich też w szerszej wersji. Bardzo modne w tym roku będą tropikalne kompozycje. Turkusowy, limonkowy i morski zrobią furorę na plażach. Ładnie będą wyglądać biustonosze w serduszko z delikatnymi skośnymi ramiączkami.
Jaki kostium kąpielowy zrównoważy pełną górę?
Jeżeli nie chcemy dodatkowo powiększać naszego biustu, uważajmy na wszelkie marszczenia, cekiny i dodatki w tym rejonie. Także jasne kolory w połączeniu z ciemnym dołem sprawią, że sylwetka wyda się pełniejsza. Fanki żeglarskich motywów powinny zdecydować się na marynarskie stroje. Spodenki lub figi w paski i granatowy biustonosz na ramiączkach zrównoważą figurę. Dzięki takiemu zabiegowi przyciągniemy uwagę ku biodrom. Na podobnej zasadzie sprawdzą się dziewczęce figi z falbankami, wiązaniami czy dodatkiem biżuterii.
Przy proporcjonalnej budowie zdecydujmy się na dół i górę w tym samym kolorze, np. na usztywniane bikini w kropki. W trendy wpiszą się skręcane biustonosze bez ramiączek i klasyczne doły. Na taki kostium powinny skusić się dziewczyny o wysportowanych sylwetkach. Najmodniejsze kostiumy kąpielowe to te w odblaskowych kolorach, np. neonowej żółci, różu połączonym z czernią. W czarnej, białej i czerwonej odsłonie genialnie będą wyglądały pełniejsze bardotki w stylu vintage.
Jednoczęściowe stroje idealne dla pełnych kształtów
Jednoczęściowe kostiumy kąpielowe to wygodna opcja dla pań o pełnych kształtach. Świetnym wyborem przy dużym biuście będą kopertowe dekolty na grubszych ramiączkach. Marszczenia wokół talii zatuszują brzuszek. Wycięcia wysmuklą sylwetkę. Możemy wybierać kostiumy z łączonych wzorów. Na naszą korzyść zadziałają dekolty w serek i okrągłe przody. Na odważne miłośniczki mody czekają jednoczęściowe stroje kąpielowe z dekoltami do pępka. Równie trendy będą kolorowe stroje z laserowymi wycięciami. Góra bez ramiączek i wiązania na szyi sprawdzą się podczas opalania. Modne są także kostiumy w azteckie wzory i wiązania bikini.
Trendy stroje dla pań plus size
Nie tylko smukłe dziewczyny będą wyglądały modnie w tym roku na plażach. Na właścicielki obfitych kształtów czekają stroje retro. Dół z wyższym stanem i zawijana góra na ramiączkach to hit tego lata. Bardzo modne w tym sezonie są również stroje kąpielowe ze spodenkami w stylu lat 50. Na czasie jest także kostium z koszulką i usztywnianym biustonoszem. Wybierzmy kwieciste wzory na czarnym tle – takie połączenie idealnie podkreśli opaleniznę. Przebój lata to modelujące kostiumy kąpielowe.
Na miłośniczki trendów czekają wyszczuplające stroje kąpielowe z frędzlami. Na korzyść sylwetki zadziałają sukienki kąpielowe, które dodatkowo zatuszują pełne biodra. Nie zapominamy także o połączeniach braletów i wysokich dołów.
Modne stroje dla aktywnych
Stroje na bazie szortów i wzmocnionych gór na ramiączkach ze skrzyżowaniami na plecach sprawdzą się podczas aktywnych chwil w wodzie i na plaży. Do uprawiania sportów włóżmy kostiumy pływackie z grubymi ramiączkami, zabudowanym przodem i wzmocnieniem w rejonie biustu. Krótkie topy na zamek z przodu połączone ze spodenkami to także dobra opcja na wodne szaleństwa.
|
Jaki kostium kąpielowy wybrać przy dużym biuście?
|
Sprzęty AGD, tak jak inne elementy wyposażenia wnętrza, wymagają pielęgnacji, a raz na jakiś czas czynności konserwacyjnych. W tym artykule podpowiadamy, jak odpowiednio zadbać o lodówkę, by służyła jak najdłużej. Nieprzyjemny zapach, wilgoć i brud to najczęstsze problemy, przez które działanie lodówki może się pogarszać. Odpowiednia i regularna pielęgnacja pozwoli nie tylko zapewnić przechowywanej żywności najlepsze warunki, ale także utrzymać lodówkę w dobrym stanie. Sprawdź, jak czyścić urządzenie, by było czyste i działało prawidłowo.
Co włożyć do środka?
Istotnym elementem przedłużającym żywotność urządzenia jest nie tylko utrzymywanie go w czystości, ale także odpowiednia ilość produktów w środku oraz ich umiejscowienie. Jeśli przechowujesz w lodówce zbyt wiele rzeczy, możesz uniemożliwić swobodny przepływ powietrza, a więc doprowadzić do szybszego zepsucia pokarmów. Na górnej półce jest najniższa temperatura, zaś na dolnej najwyższa – miej to na uwadze podczas rozlokowywania produktów. Te z najdłuższym terminem przydatności umieść wyżej, zaś mięso i wędliny niżej. Po środku powinny się znaleźć, między innymi tłuszcze, sery, twarogi czy konserwy.
Jaka temperatura?
Zanim przejdziemy do mycia lodówki, warto jeszcze wspomnieć o temperaturze, która powinna utrzymywać się w jej wnętrzu. Jeśli w modelu twojej chłodziarki nie ma panelu, który ją wyświetla, możesz do zmierzenia wykorzystać zwykły termometr. Temperatura nie powinna przekraczać 5oC, co pozwoli zachować odpowiednią jakość pokarmów. Wyższa może doprowadzić do szybszego psucia się jedzenia.
Rozmrażanie i czyszczenie
Każde urządzenie raz na jakiś czas wymaga gruntownego mycia. Jeśli w twojej kuchni stoi lodówka tradycyjna, to przyda jej się również rozmrożenie. Optymalnie dobrze jest to robić raz w miesiącu albo wtedy, kiedy warstwa osiadającego szronu i lodu jest większa niż 5 mm. Coraz częściej jednak elementem wyposażenia są lodówki z systemem No Frost, czyli takie, które zapobiegają powstawaniu szronu na ściankach urządzenia i nie wymagają cyklicznego rozmrażania.
Samo mycie lodówki wcale nie jest skomplikowane. Przygotuj sobie ściereczkę lub gąbkę oraz roztwór wody z octem lub płynem do naczyń. Wyjmij wszystkie rzeczy z urządzenia, ale pamiętaj, by w tym czasie odpowiednio je przechowywać (np. w zimnej wodzie lub, jeśli jest zima, na balkonie) i przejdź do mycia. Jeśli półki twojej lodówki są wyjmowane, to możesz je wyczyścić pod prysznicem, co ograniczy chlapanie wody. Wnętrze umyj ścierką lub szmatką namoczoną w roztworze. Na koniec, by pozbyć się zapachów, przemyj jeszcze raz wszystko samą wodą i osusz papierowymi ręcznikami. Po tych wszystkich czynnościach możesz włożyć produkty spożywcze z powrotem do lodówki.
Uszczelki
To istotny element, ponieważ wpływa nie tylko na jakość pokarmów, ale również na rachunki za prąd. Sprawdź, czy uszczelka w twoim urządzeniu jest nadal w dobrym stanie. Włóż pomiędzy uszczelkę a drzwi kartkę papieru, jeśli wypadnie lub możesz ją wyciągnąć bez problemu, to oznacza, że uszczelkę należy wymienić. Dlaczego to ważne? Jeśli izolacja lodówki jest nieprawidłowa, to agregatory w niej działające muszą zużywać więcej prądu na chłodzenie, a więc automatycznie wzrastają rachunki.
Otwór odpływowy
Ostatni krok to sprawdzenie otworu odpływowego. Jeśli lodówka jest już umyta, produkty trafiły z powrotem do środka, a i tak czujesz nieprzyjemny zapach, to może oznaczać, że otwór odpływowy jest zapchany lub zanieczyszczony. Najczęściej znajduje się on z tyłu urządzenia i ma zapewniać swobodne odparowywanie skraplanej wody. Wyczyść go tak samo jak wnętrze lodówki, a problem niemiłych zapachów powinien zniknąć.
Odpowiednia konserwacja lodówki zapobiegnie powstawaniu uszkodzeń i pomoże utrzymać ją w dobrej kondycji przez długi czas. Regularne mycie oraz sprawdzanie stanu urządzenia pozwoli zarówno zmniejszyć rachunki za prąd, ale także przechowywać produkty w prawidłowych warunkach tak, by były jak najdłużej przydatne do spożycia.
|
Jak dbać o lodówkę?
|
Chłopców bardzo interesuje sprzęt rolniczy. Z dużą ciekawością obserwują oni traktory i kombajny na polach. Nic zatem dziwnego, że tak wielu kilkulatków chce mieć tego rodzaju pojazdy we własnym pokoju. Dobrej jakości zabawkowy sprzęt rolniczy dostaniemy już za niecałe 40 zł. W tej cenie można kupić kombajn, który został wykonany z dużą dbałością o szczegóły. Zabawka ma skrętną oś tylną, która jest kierowana przez pokrętło na górze. Otwierane są ponadto klapy boczne i górne pojazdu, a do przeszklonej kabiny są dołączone ruchome schody.
Wiele zabawek imitujących sprzęt rolniczy ma w swojej ofercie marka Bruder. Jej kombajn zbożowy John Deere – choć kosztuje niemało, bo blisko 200 zł – jest doskonałą zabawką pełną ciekawych elementów. Ma nie tylko zdejmowany heder i przyczepkę do transportu, ale też otwierany zbiornik na ziarno, skrętne tylne koła, otwierane boczne klapy silnika i aktywne tylne zawieszenie. Ta niemiecka firma ma w sprzedaży również innego rodzaju sprzęt rolniczy, m.in. agregat siewny (koszt: 130 zł), prasę kostkującą (koszt: 83 zł), bronę rotacyjną (koszt: 45 zł), opryskiwacz (koszt: 120 zł) i prasę rolującą (koszt: 75 zł). Godny uwagi jest również traktor John Deere z ładowaczem czołowym (dostępny w cenie 128 zł).
Traktory dla najmłodszych
Jeśli rolnictwem zainteresuje się dwulatek, można zaproponować mu zabawki marki Wader. Wykonane są z solidnego tworzywa sztucznego, a ponadto nie zawierają małych elementów, które dziecko poniżej 3. roku życia mogłoby połknąć. Na zakup traktora Gigant marki Wader trzeba przeznaczyć nieco ponad 100 zł. Z całą pewnością pojazd ten wywoła uśmiech na twarzy małego dziecka. Jak zapewnia producent, zabawkę tego rodzaju można kupić już rocznemu maluchowi. Cały zestaw (traktor + przyczepa) ma długość 102 cm i wytrzyma obciążenie 60 kg. Nic zatem nie stoi na przeszkodzie, by w przyczepie kilkulatek woził swoje ulubione zabawki, a nawet by sam na nią usiadł.
Mniejsze zabawki tej marki kosztują niecałe 20 zł. Do wyboru jest traktor z wywrotką lub przyczepą do przewozu konia (figurka zwierzęcia jest dołączona do zestawu). Pojazdy mają ruchome elementy, co czyni zabawę atrakcyjniejszą. Traktorami można bawić się w domu, ale też świetnie sprawdzą się podczas zabawy w piaskownicy. Nieco droższy jest traktor tej firmy na gumowych kołach. Jest przy tym większy i ciekawiej wykonany.
Dla prawdziwego fana sprzętu rolniczego przeznaczony jest traktor francuskiej marki Smoby (koszt: ponad 300 zł). Jest on wykonany z dużą dbałością o szczegóły. Traktor MAX to pojazd, na którym dziecko może swobodnie jeździć – zabawka ma wygodne siedzenie z regulacją odległości od kierownicy. Jest bardzo stabilny i już trzylatek będzie w stanie go prowadzić. Wykonany jest z materiałów, które są odporne na ścieranie i uderzenia, tym samym pojazd może być użytkowany przez długi czas i przez wielu małych kierowców. W zestawie znajduje się przyczepa i doczepiana z przodu łyżka. Traktor posiada ponadto podstawę stabilizującą.
Podobnie jest zaprojektowany traktor marki Falk. Ta europejska firma specjalizuje się w produkcji pojazdów na pedały, a katalog oferowanych zabawek tego typu jest bardzo bogaty. Znajdujący się w nim traktor Claas zachwycił już wielu kilkulatków. Jest bardzo stabilny i łatwy w prowadzeniu. Ma przednią łyżkę i odczepianą przyczepkę. Ciekawym dodatkiem jest klakson.
Zabawki dla dzieci są obecnie bardzo ciekawie wykonane i inspirujące. Ich wybór jest tak duży, że każdy znajdzie coś dla siebie, nawet prawdziwy pasjonat traktorów i sprzętu rolniczego.
|
Traktory i sprzęt rolniczy dla chłopca
|
Ciepłe słońce unoszące się nad nieboskłonem, żaglowce wolno sunące po wodzie, wschodzące plony na twojej plantacji... Brzmi jak idylla, ale twoja firma na Puerto Rico musi być idealnie zarządzana, aby przynosiła zysk, a klimat raju w tle nie może cię rozleniwić! Dasz radę stworzyć najlepiej prosperującą plantację? Zawartość pudełka
„Puerto Rico” ma już swoje lata, dlatego wydawnictwo Lacerta zdecydowało się w 2016 roku na odświeżenie go pod kątem graficznym, jednocześnie nie ingerując w mechanikę. W pudełku z grą znajdziemy sporą liczbę elementów: 6 plansz, 50 znaczników towarów, 100 znaczników kolonistów, 20 znaczników szlachciców (dodatek w nowym wydaniu, którego nie miała poprzednia edycja), 54 żetony dublonów, 58 żetonów plantacji, 7 statków, 50 żetonów punktów zwycięstwa, 9 kart postaci, 90 żetonów budynków oraz oczywiście instrukcję. Gra przewidziana jest dla 2-5 graczy, w wieku od 12 lat, a sama rozgrywka zajmuje ok. 90-150 minut.
Wykaż się umiejętnością zarządzania i wykorzystywania okazji!
„Puerto Rico” należy do gatunku gier ekonomicznych typu euro. Zadaniem graczy jest w taki sposób rozwijać swoją plantację, aby na koniec gry dysponować największą liczbą punktów. Jak w każdej grze ekonomicznej na finalny wynik wpływa szereg decyzji podejmowanych w trakcie gry. To, co wyróżnia „Puerto Rico” na tle innych gier tego typu, to przede wszystkim dość intuicyjne i łatwe do przyswojenia zasady przy jednoczesnym zastosowaniu wielu możliwych dróg do zwycięstwa oraz ciekawy i rzadko spotykany system rozgrywania tur. Rozpoczynający gracz ma możliwość wybrania spośród kilku dostępnych kart postaci, a następnie zagrania przypisanej do niego akcji.
Zgodnie z ruchem wskazówek zegara gracze po kolei wykonują akcję przypisaną do danej postaci, przy czym wybierający otrzymuje dodatkowy bonus, np. w postaci dodatkowego żetonu robotnika do wykorzystania. A wśród postaci do wyboru znajdują się: plantator, burmistrz, budowniczy, nadzorca, kupiec, kapitan, czy poszukiwacz złota.
Już po nazwach widać, że każda z powyższych ról jest pożądana na wyspie, a decyzja gracza, którą z nich wybierze jest niezwykle istotna pod kątem jego aktualnej sytuacji ekonomicznej. Ważne jest także to, że powyższe działania są ze sobą bardzo logicznie powiązane – np. jedna z postaci pozwoli na zakup odpowiednich budynków do uprawy indygo, inna dostarczy pracowników do tej plantacji, jeszcze inna umożliwi zebranie plonów, aby kolejna mogła zarządzić załadunek towaru na statek i eksport. To właśnie między innymi dzięki takiej różnorodności działania określonych postaci i ich logicznego powiązania opanowanie zasad gry nie jest trudne. Jednocześnie „Puerto Rico” stwarza szereg możliwości działania i powoduje, że każda partia jest inna.
Podsumowanie
„Puerto Rico” na stałe wpisało się już w kanon ekonomicznych gier planszowych. Mimo że od jej powstania w 2002 roku minęło już 15 lat, jedyną wprowadzoną zmianą jest odświeżenie warstwy graficznej, natomiast mechanika mimo upływu lat broni się sama. Dla każdego, kto poszukuje bardzo dobrej gry ekonomicznej, z przystępnymi zasadami i mnogością wyborów, „Puerto Rico” jest bardzo dobrą propozycją. „Puerto Rico” można kupić na Allegro już za ok. 120zł.
|
„Puerto Rico” – recenzja gry
|
Osiem bohaterskich szczeniaków podbiło serca najmłodszych telewidzów, a zatem również rynek zabawek. Są efektowne, kolorowe i zachęcają do odgrywania scen akcji znanych z odcinków bajki. Dzielne, zabawne i żywiołowe psiaki to jedni z najpopularniejszych obecnie bajkowych bohaterów. Ich wizerunki pojawiają się na ubraniach, szkolnych i domowych akcesoriach, a także wszelkiego rodzaju gadżetach. Przede wszystkim jednak przygody paczki piesków stanowią inspirację dla producentów zabawek. Oto pięć pozycji, które zachwycą każdego miłośnika „Psiego patrolu”.
1. Baza psiego patrolu
To miejsce, w którym się pieski bawią, mieszkają, ale przede wszystkim stawiają się na zbiórkę, gdy ktoś wezwie je na pomoc. Najpopularniejsza wersja zabawki to klasyczna baza ze zjeżdżalnią (od 184,90 zł). W pudełku znajdziemy charakterystyczny budynek z wieżą obserwacyjną i umieszczonym na jej szczycie obrotowym teleskopem. Zabawka została wyposażona w ruchomą windę i zjeżdżalnię, a także efekty świetlne i dźwiękowe. Do zestawu dołączona jest figurka Chase’a w mundurze i jego radiowóz. Najnowsze przygody piesków zaprowadziły ich do dżungli. Fanom tych odcinków spodoba się baza jungle (od 175 zł) w odmienionej, zielono-żółtej wersji kolorystycznej. Zabawka ma identyczną budowę i funkcje jak model podstawowy, w komplecie tym razem znajdziemy jednak figurkę Rubble’a – psiego konstruktora.
2. Patrolowiec
Na wszystkie akcje, które dzieją się poza zatoką Przygód, ekipa dzielnych piesków wyrusza swoim ogromnym samochodem zwanym patrolowcem (od 309,95 zł). To pokaźnych rozmiarów biało-niebiesko-czerwona ciężarówka wyposażona w 12 kół, efekty dźwiękowe (m.in. turkot włączonego silnika, odgłos klaksonu czy manewru cofania) oraz ruchomy podnośnik pojazdów psiego patrolu. W kabinie kierowcy mieszczą się cztery figurki piesków, a we wnętrzu patrolowca – trzy małe pojazdy (gdy jest złożony i gotowy do użycia) lub nawet sześć samochodzików w wersji rozłożonej. W komplecie znajduje się również figurka dowódcy psiego patrolu, dziesięcioletniego Rydera, oraz jego quad.
3. Tracker - nowy piesek w ekipie
Podczas pierwszej realizowanej w dżungli misji do piesków dołączył nowy przyjaciel. Wszystkim prawdziwym wielbicielom bajki, którzy zdążyli już skompletować akcesoria z pozostałymi bohaterami, najczęściej brakuje figurki Trackera. Oferowana jest, podobnie jak reszta piesków, w dwóch wersjach. Podstawowa to figurka akcji (od 34,90 zł) z ruchomymi łapami i chwytakami uruchamianymi przyciskiem na obroży. Piesek używa ich do przemieszczania się między drzewami. W pudełku znajduje się również charakterystyczna odznaka z kompasem, którą nasza pociecha może przypiąć do ubranka lub plecaka. Druga to figurka z pojazdem (od 59,90 zł), czyli dżipem dostosowanym do poruszania się po dżungli. Piesek ma ruchome łapki i głowę.
4. Komunikator
Gdy wpadniemy w tarapaty i niezbędne okaże się wezwanie na pomoc psiego patrolu, najprościej będzie zadzwonić do Rydera, wyposażonego w interaktywny komunikator. Dlatego taki telefon (już od 8 zł za najprostszy model) to obowiązkowy ekwipunek każdego szefa psiej brygady. Na rynku znajdziemy kilka wersji kolorystycznych, m.in. klasyczną niebiesko-czerwoną, inspirowany postacią Skye różowy smartfon lub nieco bardziej rozbudowany, lecz utrzymany w dziewczęcych, fioletowo-turkusowych barwach, charakterystycznych dla pieska imieniem Everest. Wszystkie mają grafiki, często w formie 3D z wizerunkami bohaterów bajki oraz interaktywne przyciski uruchamiające rozmaite dźwięki.
5. Centrum treningowe
Członkowie psiego patrolu są zawsze gotowi do akcji. Pomagają im w tym ćwiczenia w specjalnym centrum treningowym (od 101,88 zł), w którym każdy z piesków może doskonalić swoje umiejętności. W pudełku znajdują się: konstrukcja stanowiąca połączenie wysokiego drzewa, platformy do ćwiczeń ze strzelnicą oraz liny zjazdowej, specjalny wysięgnik, wyrzutnia wraz z dwiema piłeczkami, figurki Chase’a, kotki Callie i kury Chickaletty. Taki zestaw umożliwia ćwiczenie rozmaitych akcji ratunkowych wymagających celności, sprytu czy umiejętności wspinaczkowych. Świetnie nadaje się również do odgrywania scen z bajki, takich jak ratowanie kotka, który utknął na drzewie.
Zabawki nawiązujące do serialu „Psi patrol” sprawią jego miłośnikom wiele radości, rozwiną kreatywność i będą inspiracją do wspaniałej zabawy. To z pewnością dobra inwestycja, dzięki której dzieci w naturalny sposób uczą się, jak istotna jest przyjaźń, odwaga czy bezinteresowna pomoc innym.
|
5 zabawek dla fanów „Psiego patrolu”
|
W życiu każdego dziecka nadchodzi taki moment, w którym rodzice zaczynają je zapoznawać z funkcjonowaniem zegarka i uświadamiają mu upływ czasu. Najprościej zrobić to za pomocą budzika. Ten z bajkowymi postaciami sprawdzi się w tej roli bez wątpienia najlepiej i może być też ozdobą pokoju. 1. Budzik z Myszką Mickey
Budziki dla dzieci wyróżniają się żywymi, pięknymi kolorami, dzięki czemu można wybrać takie urządzenie, które idealnie będzie pasować do tego, jak zostało urządzone wnętrze pokoju naszej pociechy. Jeżeli nasze dziecko jest fanem Myszki Mickey, na pewno spodoba mu się budzik właśnie z tą postacią, a dostępny jest w kolorze czerwonym oraz jasnym niebieskim. Tarcza jest okrągła i spogląda z niej uśmiechnięty Mickey z deską surfingową pod pachą. Czas z radością zacząć dzień!
box:offerCarousel
2. Budzik z Myszką Minnie
Dziewczynki natomiast będą zachwycone budzikiem z Myszką Minnie w wydaniu kilku odcieni różu oraz czerwieni. Oczywiście Minnie ma na głowie ogromną czerwoną kokardę w białe grochy, wykonaną z takiego samego materiału sukienkę oraz żółte patofelki.
box:offerCarousel
3. Budzik Psi patrol
Już od kilku lat dzieci zapoznają się z przygodami bohaterów Psiego patrolu. Postaci te mogą towarzyszyć także przy porannym wstawaniu, gdy budzik z ich wizerunkami ogłosi moment rozpoczęcia kolejnego dnia. Do wyboru mamy zarówno tradycyjny stojący budzik w wielu kolorach, jak i w formie kostki, zmieniający barwy i dodatkowo wskazujący dzień tygodnia oraz temperaturę.
box:offerCarousel
4. Budzik Auta (Cars)
Kolejna propozycja spotka się z dużym zainteresowaniem fanów motoryzacji. Budzik w energetycznym czerwonym kolorze z wizerunkiem Zygzaka McQueena to sposób na zachęcenie do zabawy już od rana.
box:offerCarousel
5. Budzik Kraina lodu (Frozen)
Ponownie wracamy do modeli budzików, które do gustu przypadną głównie dziewczynkom. Elsa i Anna to bohaterki, które skradły serca wielu widzów, natomiast bałwanek Olaf niezmiennie wywołuje uśmiech na twarzy i dzieci, i dorosłych. Wizerunki tych postaci odnajdziemy również na budzikach. Szczególnie warto zwrócić uwagę na elektroniczny model z radiem i projektorem oraz funkcją lampki nocnej. Co ciekawe, wystarczy nacisnąć przycisk z wizerunkiem wybranej postaci, by usłyszeć charakterystyczne dla niej dźwięki.
Rzecz jasna nieustającą popularnością cieszą się tradycyjne modele budzików, np. dwukolorowy niebiesko-różowy z wizerunkami Anny i Elsy czy błękitny z uśmiechniętą buźką Olafa. Dostępny jest także świecący budzik w formie kostki.
box:offerCarousel
6. Budzik z Minionkami
Moda na Minionki nie przemija, co powiecie zatem na wersję budzikową? Minionek, który ma na brzuszku cyferblat, sprawdzi się bez wątpienia, budząc rano malucha i zachęcając do zabawy i podbijania świata. Inne wersje to elektroniczny budzik z wyrzutnią Minionka, budzik z projektorem oraz w formie podświetlanej kostki.
box:offerCarousel
7. Budzik Trolle
Trolle ostatnio zawładnęły sercami naszych dzieci – pojawiają się wszędzie i z pewnością ich obecność na budziku sprawi, że maluch z energią rozpocznie nowy dzień. Na Allegro znajdziemy budzik w tradycyjnym stylu (m.in. w kolorze różowym i fioletowym) z postaciami z bajki zachęcającymi do tańca, przytulania się i śpiewania.
box:offerCarousel
Budziki są zasilane na baterie AA lub AAA, które jednak zazwyczaj nie są dołączone do zestawu, więc musimy je kupić we własnym zakresie. Koszt zakupu tego akcesorium nie jest wysoki, ponieważ ceny zaczynają się już od 15 zł.
|
Budziki z motywami z kreskówek
|
W tym sezonie motywy zwierzęce, zwłaszcza skóra węża, stały się niezwykle popularne. Po zwierzęcy szyk sięgnęli Michael Kors, Givenchy czy Gucci. Jednak nie traktowali wężowego motywu dosłownie. Kolory kreacji są zaskakujące, a plamki znacznie powiększone. Obuwie i dodatki z wężowej skóry
Wybierając fakturę ze skórą węża trzeba pamiętać o kilku zasadach. Po pierwsze – to odważny i bardzo kontrowersyjny wzór. Przyciąga uwagę i jest dość prowokujący. Dlatego należy znać umiar, sięgać po sprawdzone fasony i dopasowywać je do swojej sylwetki. Krótka, wężowa spódnica, wysokie kozaki o tym samym deseniu i mocny makijaż będą wyglądać tandetnie i mało elegancko. Wybierając element z wężową skórą należy postawić na klasykę, subtelne kroje lub wysmakowane dodatki. W tym wypadku stwierdzenie – mniej znacz więcej, nabiera nowego sensu.
Zaczynając od dołu…
Jeśli rozpoczynamy swoją przygodę z wężową skórą, najlepiej zacząć ją od dobrze dobranych butów. Z całej siły odradzamy kupowanie tych faktycznie wykonanych z wężowej skóry, a wyłącznie z jej zamiennikiem, czyli ze skórą ekologiczną. Od wielu sezonów na rynku mamy dostęp do wysokogatunkowej ekoskóry, a co za tym idzie możemy być modni i jednocześnie fair w stosunku do naszej planety.
Nadchodzą coraz chłodniejsze dni, więc najlepsza inwestycja to buty wysokie, sięgające tuż nad kolano. Wężowe kozaki na płaskiej podeszwie, wykończone metalowymi ozdobieniami i swoim fasonem przypominające oficerki, to buty na co dzień. Wygodne, a jednocześnie z charakterem. Pasują do ocisłych jeansów czy prostych, dzianinowych sukienek. Panie ceniące sobie elegancję powinny wybrać lekko nabłyszczane kozaczki o okrągłej cholewce. Motyw węża jest niezwykle dyskretny i gustowny. Za to fanki ekstrawaganckiego stylu mogą pozwolić sobie na wysokie kozaki, których cała struktura przypomina wężową łuskę, a dodatkowo wzrok przykuwa złoty łańcuch. Pięknie wyprofilowane, wygodne i odrobinę buntownicze.
Czerwone botki ze skórą węża to również propozycja dla pań ceniących sobie unikalne obuwie, zwłaszcza, że dodatkowo zakończone są dość wysoką szpilką. By nasza stylizacja była subtelna, mimo mocnego dodatku, należy sięgnąć po minimalną formę. Buty doskonale będą wyglądać z jeansami boyfriend, ciepłym jednokolorowym, dużym swetrem i skórzaną kurtką. To także obuwie idealne do skórzanych, czarnych spodni. Jednak i tym razem góra powinna być stonowana, o szerszej formie. Zupełnie kontrastową propozycją są sztyblety stylizowane na męskie. Proste, wygodne i sprawdzające się podczas długich i zabieganych dni. Świetne do jeansów, spodni 7/8 czy rozkloszowanych spódnic w ciemnych barwach. Równie wygodne będą botki sięgające za kostkę – chronią przed deszczem i chłodem, a wężowe, lakierowane wykończenie jest nie do przeoczenia.
Coś dla fanek dobrego designu
Prawdziwe fashionistki i fanki obuwia dadzą się uwieść ekstremalnie wysokim szpilkom, których obcas zmienia się w węża. Mało tego! Jego ogon wije się wokół obcasika. Choć są to buty bardzo odważne, to jednak czarna barwa sprawia, iż możemy je nosić także do codziennych stylizacji. Spodnie typu marchewki, biała koszula i czarny żakiet będą stanowić delikatne uzupełnienie dla ekstrawaganckich szpilek. Równie intrygującym wyborem będą szpilki o wężowym deseniu w kolorze brązowym. Klasyczne, na niezbyt wysokim obcasie, idealne do biura. Wbrew pozorom delikatne i niezwykle kobiece. Zdecydowanie dla fanek dobrego designu!
Przerzuć węża przez ramię
Jeśli nie buty, to może wężowa torebka? Wężowy dodatek na ramieniu w sam raz sprawdzi się podczas chłodnych miesięcy, kiedy zamieniamy lżejsze torebki na te masywniejsze, grubsze, stworzone ze skóry lub materiałów skóropodobnych. Do pracy możemy wybrać tradycyjny, miejski kuferek o dość dużej pojemności, jednak na krótkich rączkach. Elegancka forma i subtelne, wężowe tłoczenie sprawią, że nasze biurowe stylizacje nabiorą charakteru. Torebka będzie wspaniale prezentować się z camelowym, wiązanym płaszczem, cygaretkami i męskim zegarkiem na ręce. To zestaw dla kobiety sukcesu! A dla nieco bardziej szalonej, mogącej pozwolić sobie na odrobinę zabawy - torebka łącząca w sobie wężowy wzór i mocny kolor. To wersja dla artystki, studentki potrzebującej dużej torby, w której będzie mogła schować książki, notatki, drugie śniadanie i netbooka. Praktyczna i bardzo pojemna, a do tego nietuzinkowa. Tak ozdobny dodatek nie potrzebuje wiele – jeansy, koszula i sweter, zamszowa kurtka, kapelusz. Całość tworzy look prawdziwej indywidualistki.
Panie lubiące mocne akcenty, mogą wybrać wężową torbę w intensywnej, czerwonej barwie. Wbrew pozorom nie jest to ekscentryczny wybór! Wiele osób mówi, że torebka w kolorze czerwonym przynosi szczęście. Czy to prawda? Tego się nie dowiemy, ale faktem jest, że interesujący dodatek może dodać nam pewności siebie. Tak charakterystyczny kolor możemy załagodzić formą. Niech nasz dodatek będzie prosty, klasyczny. Idealny wybór to torba przypominająca swym wyglądem męską aktówkę. Jest pojemna, elegancka i wielofunkcyjna poprzez dość duże gabaryty. To nie tylko element stroju biznesowego, ale torba miejska.
Wąż to także dobry towarzysz wieczorowych kreacji. Hitem od wielu sezonów są małe torbeczki, kopertówkio formie puzderka, wykończone charakterystyczną klamrą – zapięciem. To niewielki dodatek, który odmieni każdą stylizację i jest do tego uniwersalny. Idealnie prezentuje się z sukienką wieczorową, nawet maksi. Jednak równie efektownie będzie wyglądał w towarzystwie jeansów i białego topu. To on robi całą stylizację! Równie efektowna, choć nieco większa, torebka na cieniutkim paseczku sprawdzi się idealnie jako niezobowiązujący dodatek podczas spotkań towarzyskich. Wygodna, wykończona paskiem, dość pojemna, posiadająca zapinaną kieszonkę na szminkę czy drobne pieniądze i na dodatek nietuzinkowa. Deseń pasujący do wielu kolorów – czerni, bieli, szarości, burgundu. Czy wąż może wyglądać delikatnie i dziewczęco? Oczywiście! Dowodem na to jest nieduża torebeczka wykończona iście dziewczyńskimi dodatkiem – łańcuszkiem ze złotymi kokardkami. Jej forma jest odrobinę w stylu retro, co sprawi, że imprezowe stylizację nabiorą delikatnego charakteru. Słodka i subtelna, w sam raz dla nastolatek uwielbiających modowe gadżety.
Jak nosić węża?
Choć to wzór trudny, to bardzo efektowny. Wystarczy jeden element garderoby i odmieniamy całą stylizację. Wężowy deseń lubią ostre, rockowe dziewczyny i fanki „Seksu w Wielkim Mieście”. Czy to oznacza, że potrzeba dużo odwagi, by oswoić to dzikie zwierzę? Niekoniecznie!
Warto zacząć od skromnej w formie koszuli z wężowym motywem. Jasna barwa dodaje jej elegancji. Idealna do jeansów, białych materiałowych spodni, spódnic o kroju ołówka. To także świetna alternatywa dla tradycyjnej, białej biurowej koszuli. W zestawieniu z marynarką będzie prezentować się kobieco i szykownie. Na wieczór idealnym rozwiązaniem będzie bluzka w z mocnym, pikowanym wykończeniem. Choć jej krój jest formalny, to detale i oczywiście print dodają jej pieprzu! Możemy regulować wielkość dekoltu poprzez ozdobne guziczki. Tak mocny akcent u góry wymaga od nas nieco grzeczniejszego dołu. Jeśli spódnica, to niezbyt krótka. Bardzo dobrze będzie prezentować się ze skórzaną spódnicą- tubą lub cięta z koła. Jeśli zdecydujemy się zabłysnąć na imprezie i zestawimy koszulę z szortami, wówczas warto dodać czarne, kryjące rajstopy i buty o męskim charakterze – workery, motocyklówki, glany. Subtelnym wyborem będzie tunika o kroju oversize w brązowo-wężowej barwie. Nosimy ją z camelowymi spodniami lub jeansami dzwonami i kapeluszem z szerokim rondem. Jeśli cenimy sobie minimalizm, to do camelowych dodatków możemy dobrać dwurzędowy trencz, kuferek i srebrną biżuterię. W wersji a’la lata 70. zainwestujemy w dodatki w stylu etno – naszyjnik z piórkami i kamieniami, skórzane rzemyki na ręce, torebkę w stylu vintage na pasku z plecionych rzemieni.
Dla kogo legginsy z wężowym deseniem?
Wąż to doskonały wzór dla fanek legginsów i bardzo dopasowanych spodni. Zasada jest dość prosta – decydując się na tak charakterystyczny deseń musimy być posiadaczkami nienagannych, szczupłych nóg. Niestety to wymagający akcent. Błyszczące, wężowe legginsy możemy zestawić ze sportową bluzą i skórzaną kurtką. Jeśli wybieramy się na imprezę, wówczas możemy założyć do nich czarne, wysokie szpilki. Jednak równie interesująco będą wyglądać z motorowymi butami. Do stylizacji codziennych wybierajmy oversizowe swetry i t-shirty. Wężowy ornament sam w sobie jest niezwykle mocny.
Sssexi mała czarna
Interesującym wyborem będą także seksowne sukienki z wężowym dodatkiem. Przylegająca do ciała, lekko błyszcząca i bardzo kobieca sukienka midi jest trafionym wyborem na wieczór. Impreza lub randka muszą udać się w takiej kreacji! Zwłaszcza jeśli dodamy do niej czerwone szpilki i niewielką kopertówkę. Za to mała czarna z wężowym wzorem to wersja znacznie bardziej delikatna, elegancka. Idealna na uroczyste okazje – do teatru, na uroczysta kolację czy spotkanie z rodziną. Wbrew pozorom wąż nie jest tym razem aż tak bardzo kusicielski.
|
Kontrowersyjne czy super modne? Dodatki z wężowej skóry potrafią odmienić stylizację
|
Dobór odpowiedniego smaru do danego zastosowania to dylemat, który niemal zawsze pojawia się podczas decyzji zakupowych. Warto zatem przekonać się, jakimi właściwościami wyróżniają się dwa popularne środki smarne oparte o silikony i ceramikę. Smar w rękach kierowcy
Istnieje szereg zastosowań, w przypadku których kierowcy może przydać się tubka smaru. Tego typu środek pomoże chociażby w przygotowaniu auta do zimy. Dzięki niemu bowiem z łatwością pozbędziemy się problemu przymarzających uszczelek drzwi czy klapy bagażnika. Aplikacja smaru do wnętrza zamków zapobiegnie natomiast kłopotom z otwieraniem pojazdu. Produkty smarne znakomicie radzą sobie z wyciszaniem hałasujących elementów, takich jak zawiasy drzwi czy elementy zawieszenia.
Smar silikonowy – przede wszystkim wszechstronny
Silikony to cząstki pochodzenia syntetycznego o bardzo dobrych zdolnościach smarujących. To jednak nie wszystko, gdyż są wytrzymałe na duży nacisk i wykazują się doskonałą hydrofobowością, a więc umiejętnością odpychania wody. Ponadto materiał ten wyróżnia się dobrą odpornością na warunki atmosferyczne i czynniki chemiczne. Silikony można stosować w szerokim zakresie temperatur, od ok. -50 do 200 stopni Celsjusza.
Wszystkie te cechy sprawiają, że smar silikonowy jest jednym z najbardziej uniwersalnych i sprosta wielu wyzwaniom. Z powodzeniem sprawdzi się w zimowej konserwacji uszczelek i zamków, a jedna aplikacja smaru wystarczy na cały sezon. Nie ma także żadnych przeciwwskazań, aby środkiem opartym o silikony nasmarować hałasujące łożyska wentylatora nawiewu czy piszczące gumy stabilizatora, bądź też tuleje metalowo-gumowe wahacza. Smar silikonowy nie boi się także zastosowań w gospodarstwie domowym, stąd też zakupione opakowanie z pewnością będzie regularnie wykorzystywane.
Smar ceramiczny – sprosta wysokim temperaturom
Smar silikonowy jest środkiem uniwersalnym, ale w niektórych zastosowaniach trzeba sięgnąć po produkty specjalistyczne, a do takich zaliczyć można preparaty ceramiczne. Ich główną przewagą nad silikonami jest wysoka odporność na ekstremalne temperatury sięgające nawet 1500 stopni Celsjusza. W praktyce oznacza to zdolność do skutecznego zapobiegania zapiekaniu się elementów metalowych, pracujących pod znacznym obciążeniem.
Smar ceramiczny okaże się więc niezastąpiony podczas napraw hamulców, regeneracji zacisków i tłoczków. Zabezpieczy także przed korodowaniem śruby narażone na działanie wysokich temperatur, które występują chociażby w obrębie bloku jednostki napędowej.
Porównanie cen i polecane produkty
Smar silikonowy, dla ułatwienia aplikacji w trudnodostępnych miejscach, warto zakupić w opakowaniu w spreju. Przykładem takiego produktu jest środek marki CX-80 o pojemności 500 ml, który zakupić można za ok. 20 zł. Jego cechą charakterystyczna jest długa, praktyczna końcówka słomkowa pozwalająca na precyzyjne nanoszenie smaru. Nieco tańszą propozycję w swojej ofercie posiada firma Boll. Preparat silikonowy tego producenta będzie kosztować ok. 12 zł za 400 ml.
Smary ceramiczne dostępne są przede wszystkim w formie pasty w tubce, rzadziej natomiast spotkać można produkty w spreju. Za opakowanie środka CX-80 Keramicx trzeba zapłacić ok. 8 zł. Droższym wyborem będzie pasta ceramiczna do hamulców firmy Liqui Moly. Na jej zakup trzeba wydać ok. 20 zł.
|
Smar silikonowy a ceramiczny. Porównanie właściwości
|
Mówi się, że życie polega na wybieraniu jak najlepszych i najbardziej optymalnych kompromisów. W tym przypadku optymalizacja dokonywana jest według kryterium ceny i jakości. Czy Promiler AL-7000 kompromisem idealnym? Z uwagi na dużą liczbę alkomatów na rynku, ciężko jest wybrać ten właściwy. Ponadto dochodzi jeszcze cena. Zdecydować się na tani alkomat półprzewodnikowy czy droższy elektrochemiczny? Próbując odpowiedzieć na te pytania, warto zastanowić się do jakich celów potrzebny jest nam alkomat. Jeśli mamy firmę transportową z kilkunastoma kierowcami i chcemy ich codziennie przed trasą przebadać, nie możemy oszczędzać i szukać kompromisów. Trzeba kupić porządny alkomat z sensorem elektrochemicznym i zapłacić za niego minimum tysiąc złotych. O czymś tańszym nawet nie ma mowy. No dobrze, ale jeśli chcemy mieć coś dla siebie, ewentualnie dla rodziny? Tak, żeby od czasu do czasu sprawdzić swoją trzeźwość po imprezie i mieć pewność, że wsiadając do samochodu nie łamiemy prawa? Wtedy rozsądnym wydaje się kupno czegoś tańszego, ale zarazem na tyle sprawnego, aby wyniki zbytnio nie odbiegały od rzeczywistości
Obsługa i wygląd
Otwierając pudełko z alkomatem Promiler AL-7000, widzimy elegancki srebrny alkomat o klasycznych kształtach. Wygląda on prawie identycznie jak jego starszy i zdecydowanie droższy brat AL-9000, jednak jest on trochę gorzej wykonany, choć nadal bardzo przyzwoicie i w zasadzie nie ma się do czego przyczepić. Jedyne co mógłbym uznać za minus, to dosyć słaby wyświetlacz. W niektórych warunkach oświetleniowych jest on po prostu mniej czytelny niż jego konkurenci, ale i tak da się wszystko odczytać – po ciemku również, ponieważ ekran jest podświetlany. Do zestawu Promiler dodaje jeszcze kilka wymiennych ustników, dwie baterie AA, pokrowiec i coś rzadko spotykanego, czyli zasilacz samochodowy. Dzięki niemu możemy włączyć urządzenie i przebadać się nim bez wkładania baterii, a jedynie podpinając je pod gniazdo zapalniczki w samochodzie. Ciekawe rozwiązanie, aczkolwiek nie wiem na ile przydatne. Jest to alkomat do sporadycznego badania, więc zwykłe baterie raczej nie powinny się szybko rozładowywać. Być może jednak komuś przypadnie do gustu taka możliwość i będzie z niej zadowolony.
Obsługa alkomatu przebiega podobnie jak dla innych tego typu urządzeń. Należy włączyć, odczekać swoje, dmuchnąć przez kilka sekund i poczekać na wynik. Oczywiście trzeba odczekać minimum 15 minut od ostatniego spożycia alkoholu. Jeśli chodzi o wady użytkowe, to minusem jest zdecydowanie czas oczekiwania po włączeniu aż alkomat będzie gotów to pobrania próbki powietrza. Nie wiem dlaczego, ale w tym przypadku czas ten jest wybitnie długi. Co więcej nie jest on stały – na ekranie pojawia się odliczanie, ale raz przebiega ono szybciej raz wolniej. Jednak jak na wstępnie zaznaczyłem, DA-7000 nie jest urządzeniem przeznaczonym do badań zbiorowych, więc długi czas oczekiwania nie będzie w tym przypadku bardzo uciążliwy.
Pomiary
Promiler DA-7000 to alkomat z sensorem półprzewodnikowym, więc ciężko oczekiwać od niego precyzji porównywalnej do profesjonalnych urządzeń. Podczas testu zdarzyły mi się wpadki w postaci pokazania wyniku, który nie tylko nie był prawdziwy, ale i mało prawdopodobny. Na szczęście były one bardzo rzadkie. Oznacza to tyle, że jeśli urządzenie wyświetli wynik z dużym błędem, to wystarczy odczekać chwilę, przebadać się ponownie i wynik powinien być bliższy prawdy. Mogę jeszcze doradzić, że przed zbadaniem się alkomatem z sensorem półprzewodnikowym warto jest się do tego lepiej przygotować. W tym miejscu mam na myśli wcześniejsze zakończenie nie tylko picia alkoholu, ale i jedzenia, żucia gumy oraz mycia zębów. Po takim przygotowaniu alkomat pokazywał naprawdę dobre wyniki, różniące się o jedną lub dwie setne promila. Zakres pomiarowy to, jak podaje producent, maksymalnie 4 promile z dokładnością do 0,01 promila. Jeśli chodzi o kalibrację, to Promiler zachęca do niej co około 200 pomiarów i nie rzadziej niż co pół roku. Oczywiście urządzenie samo informuje, kiedy przekroczymy liczbę pomiarów.
Podsumowanie
Odpowiadając na pytanie tytułowe, można mieć rzeczywiście wrażenie, że Promiler DA-7000 to wynik idealnego kompromisu między ceną, jakością alkomatu i oczywiście samych pomiarów. Co prawda zdarzają mu się błędy i da się go oszukać, ale przy odrobinie uwagi podczas badania urządzenie powinno prawidłowo określić stężenie wydychanego alkoholu. Z tego też powodu mogę polecić ten alkomat osobom, które potrzebują przebadać się jedynie od czasu do czasu dla własnych potrzeb.
|
Promiler AL-7000: kompromis idealny?
|
Gdy słońce niemiłosiernie praży, a upał coraz mocniej doskwiera, warto mieć pod ręką napój truskawkowy domowej roboty. Nie dość, że zaspokoi pragnienie, to ochłodzi i orzeźwi. Sprawdź poniższy przepis i bądź przygotowany na gorące dni! Składniki:
200 g truskawek
1 l wody gazowanej
kilka liści mięty
kruszony lód
sok z cytryny
Krok po kroku:
Truskawki delikatnie rozgniatamy, aby puściły sok. Następnie zalewamy je wodą z sokiem z cytryny na godzinę. Dodajemy miętę i dosypujemy lód.
Sprawdź inne przepisy na naszym kanale YouTube oraz na allegro.pl/kuchnia.
|
Napój truskawkowy
|
Sofa to wygodna alternatywa dla topornego narożnika. Łatwiej ustawimy ją w niewielkim salonie w bloku, a jej lekka konstrukcja sprawi, że nawet ciasna przestrzeń wyda się przestronna i harmonijna. Wygodna sofa to mebel, który coraz częściej pojawia się w polskich salonach. Mniejsza, dwuosobowa wersja doskonale wpasuje się w kompaktowe wnętrza w bloku, pełnowymiarowa z trzyosobowym siedziskiem znajdzie swoje miejsce w obszernym salonie. Zamiast popularnej, szarej tapicerki, która stała się już wnętrzarskim kanonem, zdecydujmy się na kolorową tkaninę, która wprowadzi do wnętrza powiew świeżości.
Miętowa sofa idealnie sprawdzi się nie tylko w spokojnych, skandynawskich wnętrzach. Z powodzeniem stworzymy z jej użyciem modną aranżację, w której wykorzystamy designerskie, wzorzyste dodatki i pełne uroku, pastelowe dekoracje. Sprawdzamy, z czym warto zestawić miętową sofę, by zamienić spokojny salon w klimatyczną oazę pełną przyciągających wzrok rozmaitości.
Pastelowy salon z miętową sofą
Gdy decydujemy się na zakup kolorowych mebli, naturalnym odruchem jest zrównoważenie projektu poprzez neutralne, białe i szare, dodatki. Miętowa sofa rewelacyjnie zgra się również z pastelowymi dekoracjami – warto zestawić ją przede wszystkim ze słodkim różem, który w tym sezonie zdecydowanie podbija nasze serca.
Drewniane, tłoczone nóżki sprawią, że sofa nabierze gracji i świetnie wkomponuje się w niewielką przestrzeń mieszkania w bloku. Do kompletu możemy wybrać stylowy fotel z siedziskiem w kształcie muszelki i udekorować go ciekawą poduszką z haftem, lub przerzucić przez oparcie wełniany pled z frędzlami.
Jedną ścianę w salonie warto ozdobić wyrazistą fototapetą. Ta dekoracja popularna w latach 90. na długi czas zniknęła z wnętrzarskich aranżacji. Dziś powraca, by na nowo zaczarować polskie domy krajobrazami, malunkami i nowoczesnymi grafikami. Różowa tapeta we flamingi to odważny krok, ale warto się na niego zdecydować – szczególnie jeśli zależy nam na niecodziennym projekcie, który nie znudzi nam się po jednym sezonie.
Delikatna, wisząca lampa z kloszem ozdobionym piórami rozjaśni wnętrze i doda mu lekkości. Ten element spełni jeszcze jedną ważną funkcję – stanie się klamrą domykającą koncepcję projektu – finezyjne pióra i ptasie motywy na tapecie połączą się tutaj w jedną, zgrabną całość.
W eleganckim salonie nie może oczywiście zabraknąć stylowej komody. Wykonana z jasnego drewna uspokoi odważną aranżację i stanie się tłem dla ozdobnych dodatków. Warto ustawić na niej kolekcję rodzinnych zdjęć w ciekawych ramkach lub komplet ceramicznych wazonów – te o różnych kształtach, wykonane z szarej kamionki to piękna i ponadczasowa dekoracja, która nigdy nie straci na aktualności.
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Miętowe akcenty w skandynawskim wnętrzu
Orzeźwiająca, delikatna mięta naturalnie wpisuje się w skandynawskie aranżacje. Ten świeży, wnętrzarski styl, który przywędrował do nas z dalekiej północy nie musi wbrew pozorom kręcić się jedynie wokół skromnych bieli i łagodnych szarości. Z powodzeniem możemy łączyć minimalistyczne formy z innymi kolorami, by stworzyć zaskakujące i nowatorskie aranżacje.
Miętowa sofa z poduszkami ustawiona na tle białej ściany (ozdobionej oczywiście grafikami i zdjęciami), będzie wyglądała bajecznie. Do kompletu możemy wybrać wygodny, biały fotel o prostej, drewnianej ramie. Miękkie siedzisko i ponadczasowy kształt zdecydowanie przypadną do gustu zwolennikom oszczędnych i praktycznych rozwiązań wnętrzarskich.
Mile widzianym dodatkiem do takiej kompozycji będą oczywiście ozdobne poduszki – udekorowane współczesnymi haftami zwrócą uwagę naszych gości, a te wykonane z miękkiego aksamitu nadadzą pomieszczeniu szlachetnego klimatu.
Zawieszony nad fotelem lub w pobliżu sofy metalowy kinkiet to ukłon w stronę nowoczesności. Ażurowy klosz, dający swobodę regulacji kierunku światła, stanie się doskonałą alternatywą dla dużej lampy podłogowej.
Smukła komoda na nóżkach może być wykorzystana, jako mebel do przechowywania odzieży czy domowych tekstyliów lub jako szafka pod sprzęt RTV. Szlachetne, jasne drewno o widocznej fakturze stworzy znakomity duet z zawieszonym na ścianie obrazem w modny, botaniczny wzór.
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Miętowa sofa to mebel, który popularnością zaczyna dorównywać szaremu narożnikowi, białej komodzie, czy nieśmiertelnemu fotelowi uszakowi. Stylowa, elegancka i bardzo uniwersalna swoje miejsce znajdzie zarówno w tradycyjnych, jak i nowoczesnych aranżacjach.
Zestawiona z delikatnymi, białymi meblami jasno określi skandynawski charakter wystroju, w komplecie z wzorzystymi tkaninami pokaże nowoczesne oblicze. Czy warto wybrać ją do swojego wnętrza? Zdecydowanie tak! Nieoczywista sofa w miętowym kolorze odświeży wygląd naszego domu i stworzy w nim niebanalny i klimatyczny nastrój sprzyjający wypoczynkowi.
|
Gorący trend: miętowa sofa!
|
Lenovo L440 to, podobnie jak niedawno testowany przeze mnie model X1 Carbon, typowy laptop biznesowy. Co w nim jednak takiego szczególnego, że wyceniany jest na niespełna 3000 zł? L440 to… standardowy ThinkPad. Jedni uwielbiają ten klasyczny styl, inni zaś twierdzą, że komputer wygląda jakby pochodził z czasów Windowsa 3.1 czy 95. W pełni matowa obudowa z pewnością jest praktyczna, a oznakę nowoczesności stanowi częściowo podświetlane (w stylu Apple’a czy laptopów HP z serii Pavilion) logo na pokrywie matrycy.
Ekran można odchylić o 180 stopni, w przeciwieństwie do rozwiązań zastosowanych w większości sprzedawanych obecnie komputerów przenośnych. Fakt ten zdradza typowo biznesowe przeznaczenie sprzętu. Podobnie jest ze złączem stacji dokowania, czyli elementem, który obecnie spotykamy tylko w laptopach profesjonalnych z wyższej półki. Jakość zastosowanych materiałów jest dobra, pod naciskiem ugina się jedynie pokrywa matrycy.
„Zmartwychwstanie” ExpressCard
Przednia ścianka jest pozbawiona jakichkolwiek złączy, z tyłu umieszczono za to gniazda zasilania oraz sieci LAN, co w większości zastosowań jest bardzo wygodne, a rzadko stosowane przez producentów komputerów przenośnych.
Na lewej krawędzi znalazło się miejsce na: wyjście VGA, DisplayPort (dlaczego nie HDMI?), 2 porty USB i dość archaiczne ExpressCard. Z prawej strony ulokowano dwa kolejne złącza USB, a także wyjście audio, czytnik kart pamięci, blokadę Kensingtona, jak również napęd optyczny. Z obecności tego ostatniego jedni będą się cieszyć, a inni narzekać, że i tak nie będą go używać i tylko niepotrzebnie podnosi ono grubość i wagę komputera.
Dla użytkowników, którzy do tej pory nie korzystali z laptopów biznesowych, niespodzianką będzie obecność na spodzie L440 złącza stacji dokującej, a dzięki niej można w szybki sposób podłączyć np.: klawiaturę, myszkę, drukarki, sieć LAN, monitor, głośniki itd. Problem w tym, że najpierw taką stację trzeba kupić, a kosztuje ona kilkaset złotych.
Faktycznie, L440, w przeciwieństwie choćby do modelu X1 Carbon, nie może poszczycić się talią osy – jego grubość to 34 mm. Waga, jak na 14-calowy laptop z napędem optycznym, jest dość typowa – 2,25 kg.
Pełnonapięciowa wydajność
Jako, że L440 nie stara się być ultrabookiem czy go udawać, zastosowano w nim pełnonapięciowy procesor Intel Core i5 4200M. To 2-rdzeniowa jednostka czwartej generacji z zegarem 2500 MHz, który w trybie Turbo Boost może zostać podniesiony do 3100 MHz. Na wydajność procesora nikt nie powinien narzekać, natomiast opisywany ThinkPad z pewnością nie jest komputerem do gier, choć zintegrowany Intel HD4600 poradzi sobie ze starszymi tytułami.
Chociaż L440 nie wyposażono w dysk SSD, to dzięki obecności dwóch nośników: 500 GB HDD 7200 obr./min oraz mikrodysku SSD 16 GB, komputer działa szybko i sprawnie.
Opisywany Lenovo posiada licencję na Windows 8 Pro, co umożliwia legalny downgrade do wersji Windows 7 Professional.
Na 14-calowej, matowej matrycy o podwyższonej rozdzielczości 1600 x 900 pix pracuje się naprawdę przyjemnie – ilość informacji jest znacznie wyższa niż przy typowych 1366 x 768, a przy tym elementy (np. czcionki) nie są mikroskopijnej wielkości.
W przedstawianym ThinkPadzie, jak i w zdecydowanej większości laptopów obecnych na rynku, wykorzystano matrycę TN, przez co kąty widzenia są szerokie w poziomie, natomiast każde większe odchylenie głowy w górę czy w dół, powoduje znaczną zmianę kontrastu. Fakt, że matryca jest matowa, umożliwia również pracę na zewnątrz przy dużym nasłonecznieniu. Warto też powtórzyć, że wyświetlacz w L440 da się odchylić aż o 180 stopni, co jest obecnie bardzo rzadko spotykane, a w pewnych sytuacjach bywa przydatne.
Na klawiaturze typu wyspowego pisze się wygodnie, choć trzeba wziąć pod uwagę, że standardowo dla Lenovo pozycje klawiszy Ctrl oraz Fn zostały zamienione (tj. Ctrl nie znajduje się w lewym dolnym rogu), a kursory nie są wydzielone, bowiem obok umieszczono też przyciski PgUp i PgDn.
Specyficzny zamiennik myszki
Montowany od kilku miesięcy w nowych modelach Lenovo budzi skrajne opinie. Producent określa go mianem ClickPada i rzeczywiście płytka przechyla się w lewo i prawo, tyle, że aby wykonać kliknięcie i tak trzeba dotknąć dolnej krawędzi. To zresztą nie byłoby takie złe, gorzej, iż należy trafić w sam róg. Oczywiście do touchpada da się przywyknąć, ale i tak poprzednie rozwiązania, zwłaszcza te z wydzielonymi lewym i prawym przyciskiem myszy, były znacznie bardziej komfortowe w obsłudze.Na szczęście, jak na ThinkPada przystało, dostępny jest także zamiennik myszki w postaci TrackPointa, czyli joysticka oraz dwóch klawiszy, zastępujących przyciski „gryzonia”.
Głośniki umieszczono na dolnej krawędzi, przez co dźwięk nie trafia bezpośrednio do uszu i brzmi jak wypuszczony ze studni. L440 to zwyczajna maszyna do pracy, zatem jakość dźwięku będzie wystarczająca w przypadku odtwarzania alertów systemu operacyjnego, gorzej zaś wypadnie odtwarzanie muzyki czy filmów. Na poziom maksymalnej głośności nikt nie powinien narzekać.
L440 to cichy laptop. Podczas pracy biurowej słychać jedynie niewielki, jednostajny szum wentylatora, który jednak nie jest słyszalny, gdy w tle gra radio czy telewizor. Przy obciążeniu hałas staje się bardziej donośny, ale obudowa wciąż jest całkiem chłodna.W trakcie typowej pracy (włączone Wi-Fi, jasność ekranu ustawiona na ok. 30–35%, co w przypadku L440 jest wartością wystarczającą) opisywany laptop zapewnia niespełna 5 godzin pracy. Jeśli zwiększymy jasność, a obciążenie procesora i karty graficznej będzie oscylować w granicach maksymalnego, to czas ten spadnie nawet do ok. 90 minut.
Podsumowanie
Opisywany Lenovo L440 to urządzenie jak najbardziej godne polecenia, pod warunkiem, że ktoś ma do wydania 3000 zł i szuka komputera do pracy, a nie do gier. Główny atut L440 to matowa matryca o podwyższonej rozdzielczości 1600 x 900, co w połączeniu z ekranem o przekątnej 14 cali stanowi idealny kompromis pomiędzy wielkością czcionek, a powierzchnią roboczą. Testowany komputer nie jest smukły, w zamian natomiast nadmiernie nie nagrzewa się i posiada wbudowaną nagrywarkę DVD. Wady? Niezbyt udany touchpad oraz, dla niektórych, zbyt toporny wygląd.
|
Lenovo L440 – 14 cali dla biznesu z wyższej półki w znośnej cenie
|
Duże szlifierki kątowe o średnicy tarczy 230 mm mają dwa podstawowe zastosowania: są to maszyny do pracy w stali – do ciężkich prac szlifierskich i cięcia grubszych elementów stalowych, ich przeznaczenie stanowią też prace budowlane, polegające głównie na cięciu materiałów budowlanych albo kostki brukowej czy też krawężników przez firmy brukarskie. Analizując te zastosowania dużej szlifierki kątowej, łatwo dojść do wniosku, że nie jest to narzędzie pierwszej potrzeby, czy to w użytku domowym, czy też w warsztacie domorosłego majsterkowicza. Duża szlifierka kątowa to narzędzie dla wykwalifikowanych i wyspecjalizowanych grup zawodowych. Oczywiście nie można jednak wykluczać sporadycznego zapotrzebowania na tego typu narzędzie użytkownika indywidualnego, choćby przy remoncie mieszkania itp.
Krótka charakterystyka
GA9020R jest przedstawicielem jednego z najbardziej popularnych szeregów szlifierek kątowych 230mm spod bandery Makity. Są to urządzenia o mocy 2200W. Jest to średnia moc, jak na dużą szlifierkę kątową. Dzięki temu maszyna jest stosunkowo lekka, łatwo się nią manewruje, a moc jest do większości zadań wystarczająca. Co więcej, z powodzeniem można tą szlifierką pracować na wielu popularnych i popularnej mocy agregatach prądotwórczych, co często dla fachowców z branży brukarskiej jest chlebem powszednim.
Funkcje
Szlifierka kątowa GA9020R jest maszyną wyposażoną w funkcję łagodnego rozruchu, dzięki czemu startuje w sposób płynny, ograniczając szarpnięcia oraz prąd rozruchowy. Brak łagodnego rozruchu może objawiać się bowiem zadziałaniem zabezpieczeń przeciążeniowych w instalacji elektrycznej, szczególnie, gdy maszyna podłączona jest w jednorodzinnych domkach lub do alternatywnych źródeł zasilania typu agregat prądotwórczy. Przycisk blokady tarczy, w który wyposażono przekładnię szlifierki umożliwia wymianę ściernicy. By poluzować nakrętkę tarczy ściernej, wymagane jest oczywiście użycie klucza trzpieniowego.
Rękojeść dodatkową, w którą wyposażono GA9020R, można zamontować w trzech pozycjach, wkręcając ją w jeden z trzech przygotowanych w tym celu otworów. Osłona tarczy jest oczywiście obracana – można ją wyregulować i dostosować jej pozycję do warunków pracy. Konieczne jest do tego użycie śrubokrętu – aby poluzować śrubę zaciskającą osłonę na kołnierzu szlifierki.
Ciekawym i pomocnym rozwiązaniem jest dostęp do szczotek węglowych poprzez kapsle, których odkręcenie nie wymaga demontażu całej obudowy maszyny. Ogranicza to koszty i czas serwisowania, a także daje możliwość samodzielnej wymiany szczotek przez użytkownika.
Użyte materiały
Przekładnia GA9020R wykonana jest z odlewanego ciśnieniowo aluminium. Dzięki temu ciepło, które jest generowane w czasie pracy urządzenia, zostaje szybko transmitowane na zewnątrz, co wydłuża żywotność maszyny. Rękojeść wyścielono miękkim i antypoślizgowym materiałem, za sprawą czego praca jest wygodniejsza i bardziej bezpieczna.
Na grzbiecie umieszczono gumowy element, przewidując jednocześnie pozycję, w jakiej maszyny tego typu odkłada się po skończonej pracy. Element ten ma za zadanie zabezpieczać obudowę szlifierki przed zarysowaniami.
Parametry
GA9020R jest zasilana silnikiem o mocy znamionowej 2200 W. Prędkość obrotowa rzędu 6600 obr/min to standard wśród maszyn o średnicy tarczy szlifierskiej 230 mm. Waga urządzenia to 5,8 kg. Moc, jaką oferuje GA9020R, klasyfikuje ją wśród maszyn średniej mocy. Trzeba bowiem wziąć pod uwagę, że w chwili obecnej najmocniejszymi szlifierkami kątowymi 230 mm są maszyny o mocy aż 2600W.
Rozwiązania techniczne
Jak już wspomniano, szlifierka kątowa GA9020R ma funkcję łagodnego rozruchu, realizowaną przez wmontowany układ elektroniczny. Oprócz tego zapewnia funkcję antyrestartu zabezpieczającą maszynę przed ponownym, niekontrolowanym uruchomieniem po zaniku zasilania w sieci. Wirnik urządzenia zabezpieczono opatentowaną powłoką typu Zick-Zack w postaci żywicy naniesionej w kształcie zygzaka na powierzchnię uzwojeń wirnika. Obracający się zygzak odbija pył dostający się wraz z chłodzącym silnik powietrzem do wnętrza korpusu szlifierki. To właśnie dlatego ta szlifierka jest tak chętnie wykorzystywana przez brukarzy oraz w budownictwie. Jej odporność na pył jest bardzo wysoka.
Wyposażenie
Jak każda szlifierka i GA9020R posiada na wyposażeniu elementy niezbędne do bezpiecznego użytkowania urządzenia: osłonę tarczy, rękojeść boczną, która niestety w tym modelu jeszcze nie posiada funkcji antywibracyjnej ani okładziny antypoślizgowej, a ponadto podkładkę podporową, nakrętkę tarczy szlifierskiej oraz klucz trzpieniowy do zabiegu wymiany tarczy ściernej.
Tak jak większość szlifierek kątowych (tym bardziej dużych), zapakowano ją seryjnie w karton. W przypadku szlifierek kątowych producenci wychodzą z założenia, że są to urządzenia używane głównie na halach produkcyjnych, gdzie składowanie ich w walizkach jest zbędne, ponieważ nie zachodzi tam potrzeba transportu urządzeń. Nieco kłopotliwe może się to okazać w branży budowlanej czy też brukarskiej. Na szczęście można dokupić walizkę transportową do tej szlifierki jako wyposażenie opcjonalne.
Podsumowanie
GA9020R to jedna z bardziej popularnych szlifierek kątowych 230mm marki Makita. Swoją popularność zawdzięcza nie tylko wadze i przyzwoitym parametrom, o których już wspominaliśmy, ale również wysokiej trwałości jaką się charakteryzuje. Ponadto ceny części i materiałów eksploatacyjnych, takich jak szczotki węglowe, są wyjątkowo niskie w porównaniu do innych profesjonalnych marek elektronarzędzi. Warto dodatkowo wspomnieć o tym, że maszyny marki Makita od niedawna zostały objęte 3-letnią gwarancją. Makita GA9020R jest zatem godnym polecenia urządzeniem, nie tylko ze względu na wydajność i komfort pracy, ale również jakość wykonania i bezawaryjność.
|
GA9020R – idealne rozwiązanie w najtrudniejszych warunkach
|
Zmora i postrach kierowców. Część, która przyprawia o siwe włosy wielu użytkowników samochodów. Są jednak i tacy, którzy nawet o niej nie wiedzą i lekce sobie ważą objawy jej zużycia. Jak nie popadać w skrajności? Uszczelka pod głowicą to element, który znajduje się między kadłubem lub blokiem silnika a głowicą, czyli swoistą pokrywką. Zadaniem uszczelki jest odizolowanie od siebie dwóch cieczy opływających silnik specjalnymi kanalikami. Z jednej strony, jest to olej, z drugiej, płyn chłodniczy. Ani olej nie może się dostać do układu chłodzenia, ani płyn chłodniczy do oleju, czyli w gruncie rzeczy do silnika.
Uszczelka jest zbudowana na ogół z kilku warstw różnych materiałów – są tu i kompozyty, i metale (jak stal czy nawet miedź). Musi być bardzo wytrzymała, bo pracuje w wyjątkowo trudnych warunkach. Z jednej strony, znosi bardzo różne temperatury – od ujemnych, gdy auto stoi zimą na parkingu, po ponad 1000 stopni Celsjusza, gdy silnik ciężko pracuje. Z drugiej strony, napiera na nią ciśnienie dochodzące do ok. 2000 barów. Z tego powodu często się mówi, że uszczelka została „wydmuchana”.
Dlaczego uszczelka się psuje?
Jeśli ten element jest dobrze zaprojektowany i wykonany z dobrych materiałów, to w zasadzie nie powinniśmy się bać o jego stan. Owszem, zdarzają się uszczelki z jakąś wadą fabryczną, które po prostu muszą ulec uszkodzeniu. Zdecydowanie łatwiej podda się uszczelka w silniku zaprojektowanym w modnym ostatnio trendzie downsizing, czyli duża moc z niewielkiej pojemności. Czasem też sami doprowadzamy do jej zniszczenia. Najłatwiej to zrobić, przegrzewając lub zagotowując silnik. Może do tego dojść, jeśli używamy złego płynu chłodniczego (np. o niewłaściwych parametrach albo zwykłej wody) lub podczas ostrej jazdy. Uszczelki gorzej sobie radzą w silnikach zasilanych gazem – panuje w nich wyższa temperatura niż podczas jazdy na benzynie.
Jeśli jednak dbamy o właściwe chłodzenie i nie katujemy silnika, a nasza uszczelka jest dobrej jakości, nie ma wad i jest poprawnie założona, wytrzyma wiele, wiele lat bez problemów.
Jakie są objawy awarii?
Bardzo różne. Należą do nich m.in.:
zauważalny spadek poziomu płynu chłodniczegooraz białe spaliny,
białawy bądź kremowy nalot pod korkiem płynu chłodniczego,
wzrastający poziom oleju,
przegrzewający się silnik,
falujące obroty na luzie,
utrudnione uruchamianie silnika.
Pierwsze dwa objawy są związane z przedostawaniem się płynu chłodniczego do silnika. Jest on więc spalany razem z paliwem, stąd kłęby białego dymu i ubytek płynu. Natomiast wszystkie pozostałe mogą, ale nie muszą oznaczać wydmuchanej uszczelki. Naprawdę łatwo je pomylić. Jak więc najprościej sprawdzić, czy uszczelka trzyma? Zrobimy totesterem szczelności uszczelek głowicy. Brzmi bardzo poważnie, choć jest to sprzęt, który kosztuje 20–40 zł i można go użyć wielokrotnie. Jest to układ plastikowych rurek – do jednej z nich wlewamy specjalny płyn, całość nakręcamy na zbiornik wyrównawczy płynu chłodniczego i uruchamiamy silnik. Jeśli płyn zmieni barwę pod wpływem CO2, to oznacza, że do układu chłodzenia przedostają się spaliny. A więc uszczelka nadaje się do wymiany.
Naprawa
Jeśli pozostawimy uszkodzoną uszczelkę samą sobie, ryzykujemy bardzo poważnym uszkodzeniem silnika. Możemy go zaspawać, czyniąc kompletnie niezdatnym do użytku. Sama uszczelka jest dość droga, kosztuje na ogół ok. kilkuset złotych w przypadku popularnych modeli. Sam proces wymiany jest pracochłonny i skomplikowany. Samodzielnie powinny go wykonywać tylko doświadczone osoby. Dość powiedzieć, że śruby trzeba odkręcić w określonej kolejności, podnieść głowicę tak, by niczego nie uszkodzić, odpowiednio ułożyć uszczelkę, przykręcić w odpowiedniej kolejności i z odpowiednią siłą, najlepiej nowymi śrubami. W wielu przypadkach zachodzi konieczność planowania głowicy, czyli po prostu szlifowania miejsc styku. Będzie drogo (przynajmniej kilkaset złotych za robociznę), ale lepiej pozostawić tę czynność mechanikowi. I nie powinno się tej naprawy odkładać w czasie – później będzie drożej.
|
Uszczelka pod głowicą – czas na wymianę
|
Każda z nas chciałaby być wiecznie piękna i młoda. Niestety, czas działa na naszą niekorzyść, z biegiem lat nasza skóra traci swoją naturalną jędrność, a na jej powierzchni pojawiają się nieestetyczne zmarszczki, które świadczą o naszym wieku. Chcąc zachować piękny wygląd, nie musimy jednak sięgać po drastyczne metody, które oferuje nam medycyna estetyczna, a rozwiązaniem dla starzejącej się skóry może stać się kwas hialuronowy. W jaki sposób w domu można ujędrnić naszą skórę? Czym jest kwas hialuronowy?
Nie każda z nas wie, że kwas hialuronowy jest naturalnie występującym w naszej skórze składnikiem, który odpowiada za jej odpowiednie nawilżenie i ujędrnienie. Wraz z wiekiem substancji tej jest jednak coraz mniej w naszej skórze, dlatego właśnie staje się obwisła i traci elastyczność. Aby zatrzymać ten proces, wystarczy uzupełniać braki kwasu w komórkach skóry. Wiele kobiet decyduje się na podawanie kwasu hialuronowego za pomocą wstrzyknięć w głąb skóry. Możliwa jest jednak inna, mniej inwazyjna metoda.
Kwas hialuronowy jako krem do twarzy
Już od wielu lat kwas hialuronowy jest jednym ze składników kremów przeciwzmarszczkowych, przeznaczonych dla kobiet, u których pojawiły się pierwsze sygnały utraty jędrności. Możliwe jest jednak stosowanie samodzielnego kwasu hialuronowego, którego skuteczność jest wyższa niż działanie kremów do twarzy mających usuwać zmarszczki.
Czysty kwas hialuronowy możemy najczęściej spotkać w postaci proszku, dopiero zmieszanie go z wodą destylowaną pozwala na stworzenie substancji, której codzienna aplikacja pozwala uzyskiwać zadziwiające efekty przeciwzmarszczkowe. Pamiętajmy jednak, aby nie stosować czystego kwasu na dzień, ponieważ kontakt z promieniami słonecznymi może spowodować powstawanie podrażnień. Lepiej więc stosować go na noc, a na dzień tylko jako bazę pod krem nawilżający.
Kwas hialuronowy jako serum pod oczy
Cienka skóra wokół oczu pod wpływem kontaktu z kwasem hialuronowym w mgnieniu oka staje się gładka i nawilżona. Nie ma obawy, że stosowanie kwasu w okolicy oczu może doprowadzić do ich podrażnień. Kwas hialuronowy jako substancja naturalna dużo lepiej sprawdzi się jako serum pod oczy niż inne kremy, których sztuczne substancje mogą doprowadzić do łzawienia i podrażnień. Czysty kwas pozbędzie się drobnych zmarszczek wokół oczu, widocznie napnie skórę i ją nawilży.
Tonizowanie kwasem hialuronowym
Skuteczność stosowanego na co dzień toniku lub płynu micelarnego możemy zwiększyć dodaniem do niego kilku kropel czystego kwasu hialuronowego. Dwukrotne przemywanie twarzy takim preparatem pozwoli odpowiednio nawilżyć skórę i zapewni delikatne napięcie. Pamiętajmy jednak, żeby stężenie kwasu hialuronowego w takim kosmetyku nie wynosiło więcej niż 15–20%, a przed każdym jego zastosowaniem należy wstrząsnąć pojemnikiem, ponieważ kwas może oddzielać się od reszty płynu.
Domowe SPA z kwasem hialuronowym
Raz na jakiś czas warto pokusić się o przygotowanie domowego SPA. Oprócz odprężającej kąpieli, relaksującej muzyki i pachnących kadzidełek, przygotujmy nawilżająco-ujędrniająco-odprężającą maseczkę do twarzy. Zmieszajmy ulubiony olejek nawilżający, np. migdałowy, arganowy, jojoba lub z awokado z kilkoma kroplami czystego kwasu hialuronowego. Nałóżmy powstałą miksturę na twarz i zrelaksujmy się w kąpieli. Po pewnym czasie resztkę maseczki wsmarujmy w skórę twarzy, a możemy być pewne, że będzie miękka i promienna jak nigdy dotąd.
Jak widać, lifting twarzy nie musi oznaczać ingerencji skalpela lub wstrzykiwania botoksu. W łatwy i niedrogi sposób możemy zapewnić sobie jędrną skórę we własnym domu. Pamiętajmy jednak, że w przypadku wystąpienia podrażnień, zaczerwienień lub uczulenia po aplikacji kwasu, należy zaprzestać jego stosowania i udać się po poradę do dermatologa.
|
Kwas hialuronowy, czyli o domowym liftingu
|
Laptopy dla graczy – to kategoria produktów, która z roku na roku staje się ciekawsza. Komputery przenośne powoli dościgają pod względem wydajności swoje stacjonarne odpowiedniki i dzięki temu możliwe jest już uruchamianie na nich nawet bardziej wymagających gier. Jedną z ciekawszych propozycji przygotowała firma Asus, która ma całą linię notebooków dla graczy o nazwie Republic of Gamers (ROG). My przetestowaliśmy model G771. Specyfikacja Asusa G771
Komputer już na papierze prezentuje się niezwykle korzystnie. Jako urządzenie stworzone z myślą o graczach, jest bardzo wydaje. Asus G771 jest wyposażony – przynajmniej testowany przez nas egzemplarz – w czterordzeniowy procesor Intel Core i7-4710 HQ o taktowaniu 2,5 GHz (3,5 GHz w trybie Turbo Boost), 8 GB pamięci RAM DDR3L 1600 MHz (można rozbudować do 16 GB) oraz dedykowany układ graficzny Nvidia GeForce GTX 860M z 4 GB pamięci GDDR5, a także zintegrowany Intel HD 4600. Do tego dochodzi jeszcze potężna matryca o przekątnej 17,3 cala i rozdzielczości Full HD 1920 x 1080 pikseli oraz dysk twardy o pojemności 750 GB.Laptop ma także wszystko to, co powinien mieć przenośny komputer. A to oznacza między innymi: cztery porty USB 3.0, złącza HDMI i DisplayPort, czytnik kart pamięci, DVD-RAM, wejście i wyjście audio mini-jak 3,5 mm (w jednym), a także blokadę Kensingtona. Producent nie zapomniał także o takich elementach, jak złącze LAN, moduł WiFi 802.11a/b/g/n oraz Bluetooth 4.0. To wszystko sprawia, że jest to komputer kompletny i od razu przygotowany do pracy. Dużą zaletą jest obecność napędu optycznego, który znacząco może ułatwić instalację gier.
Wygląd i jakość wykonania
Komputery z serii Asus Republic of Gamers charakteryzują się dość agresywnym, nowoczesnym wyglądem. Wszystkie są utrzymane w tej samej, czarno-czerwonej kolorystyce i nie inaczej jest z modelem G771. Nie jest to jednak tzw. model flagowy i z tego powodu wygląd nie jest aż tak agresywny i rzucający się w oczy. Dla wielu osób będzie to akurat zaletą, gdyż wiąże się między innymi z nieco niższą wagą zaledwie (w przypadku laptopa dla gracza) 3,3 kg.Górna część laptopa została pokryta szczotkowanym aluminium, które jest bardzo przyjemne w dotyku i trwałe, ale niestety pozostają na nim ślady po palach. Na dodatek nie tak łatwo się ich pozbyć i zwykła, sucha szmatka po prostu nie wystarczy. Jednak największą zaletą jest duża sztywność, dzięki której – nawet przy sporym nacisku – nie widać żadnych zniekształceń obrazu na ekranie.
Jeśli chodzi o podstawę komputera, to trudno przyczepić się do czegokolwiek. Jakość plastiku stoi na wysokim poziomie. Tworzywo jest mocne, sztywne i trwałe. Nawet mocniejszy nacisk nie powoduje uginania obudowy lub skrzypienia źle dopasowanych elementów. Podstawa jest połączona z ekranem przy pomocy dwóch solidnych zawiasów, które dość sztywno trzymają wyświetlacz w ustalonej przez użytkownika pozycji. Jedyną wadą jest raczej standardowy kąt odchylenia ekranu, który wynosi 135 stopni. Nie jest to zła wartość, ale liczyłbym na większą dowolność.
Jeśli chodzi o rozmieszczenie portów, to jest ono raczej optymalne. Przy takiej ilości złączy nie dało się rozwiązać tego inaczej. I tak na lewej krawędzi znajdziemy: gniazdo zasilania oraz porty LAN, mini DisplayPort, HDMI i dwa USB 3.0. Z kolei na prawej krawędzi umieszczono: blokadę Kensingtona, napęd optyczny, dwa złącza USB 3.0 i port audio. Jest tego dużo, ale to w końcu komputer dla graczy, a ci mają zazwyczaj bardzo duże wymagania i podłączają sporą liczbę akcesoriów, np. myszki, pamięci zewnętrzne czy też słuchawki.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Klawiatura i gładzik
Jeśli chodzi o klawiaturę, to jest to dość standardowy model wyspowy z dodatkową klawiaturą numeryczną z boku. Mogłoby być zdecydowanie lepiej. Na minus zasługują przede wszystkim strzałki, które są węższe od reszty klawiszy i nie zostały oddzielone od klawiatury numerycznej. To bardzo ważny aspekt w przypadku komputerów dla graczy. Jeśli chodzi natomiast i ich jakość, to wszystko jest w porządku. Zaletą jest czerwone podświetlenie, które dodatkowo można regulować. Nie spodobał mi się za to przycisk zasilania, który został umieszczony w obrębie klawiatury. Można go przypadkowo wcisnąć.Za to wiele dobrego można powiedzieć o gładziku, który został wykonany z metalu i jest niezwykle wygodny. Jednak nie będzie on zbyt intensywnie wykorzystywany przez graczy, bo ci używają myszek. Na szczęście gładzik automatycznie się wyłącza po podłączeniu tego typu akcesorium.
Ekran
Wyświetlacz to jedna z największych zalet komputera. Przede wszystkim producent zastosował matrycę IPS, co znacząco wpłynęło na jakość obrazu. Poza tym ekran został pokryty matową powłoką, więc nie odbija światła i spokojnie można z niego korzystać nawet w słoneczny dzień. Kolory są bardzo dobrze odwzorowane, a kąty widzenia wysokie. Obraz jest wyraźny i żywy, a patrzenie na matrycę to sama przyjemność.
Wydajność
Komputer świetnie sobie radzi w codziennych czynnościach, takich jak oglądanie filmów w wysokiej rozdzielczości, przeglądanie Internetu, słuchanie muzyki lub praca z pakietem biurowym. Wiadomo jednak, że nie do tego został stworzony. Ta konstrukcja powstała z myślą o graczach komputerowych, więc w tym przypadku wydajność w grach jest najważniejsza.Asus G771 radzi sobie całkiem nieźle. Nie ma co się oszukiwać – do wydajności komputerów stacjonarnych jeszcze sporo mu brakuje, ale radzi sobie już naprawdę przyzwoicie. O ile granie w najwyższych ustawieniach graficznych w rozdzielczości Full HD 1920 x 1080 pikseli może być już problematyczne z powodu niskiej liczby klatek na sekundę, o tyle średnie ustawienia lub rozdzielczość 1366 x 768 sprawiają, że komputer radzi sobie dużo lepiej. Jednak mniej wymagające tytuły, jak chociażby „FIFA 15”, można spokojnie uruchamiać na najwyższych możliwych ustawieniach. Obniżenie jakość będzie wymagane tylko w bardziej wymagających tytułach, np. „Wiedźminie 3”, „Dragon Age: Inkwizycja” lub „Battlefield”.
Asus G771 to bardzo dobry komputer, chociaż dość drogi. Ceny zaczynają się od mniej więcej 4700 zł, a kończą na ponad 6000 zł za modele z lepszą kartą graficzną, dyskiem SSD i 12 GB pamięci RAM. Oczywiście porównywanie takiego zestawu do komputera stacjonarnego nie ma najmniejszego sensu, ponieważ za podobną kwotę zbudujemy dużo lepszy zestaw. Jeśli jednak ktoś szuka dobrego laptopa dla graczy, to Asus G771 sprawdzi się w tej roli doskonale, o ile ktoś jest w stanie przełknąć niewielkie braki w wydajności i wysoką cenę.
|
Asus G771 – test laptopa dla graczy
|
Pływanie to przyjemność, którą może zepsuć niedoskonały sprzęt – np. okulary do pływania mające tendencję do przeciekania, uciskania, spadania i zaparowywania. Jeśli chcemy cieszyć się pływaniem, powinniśmy dysponować odpowiednim dla nas modelem okularków we właściwym rozmiarze. Osoby, które trochę pływają, wiedzą, że okulary do pływania dobieramy, wykonując prosty test – po przyłożeniu do oczodołów i lekkim przyciśnięciu powinny utrzymać się przez jakieś dziesięć sekund. Jeśli trzymają, to dany model możemy wziąć pod uwagę.
Idealne przyleganie
Okularki powinny idealnie dopasować się do obszaru wokół oka. Jest to możliwe dzięki materiałowi, którym zakończono krawędzie szkieł, a który przylega do skóry. Tym materiałem może być gąbka. Jednak jest ona dość miękka i musi być wysokiej jakości, żeby dobrze trzymać się na skórze i nie przeciekać. Dlatego osoby, które więcej czasu spędzają na basenie, wybierają okulary na gumie lub silikonie. Mają tak wyprofilowane krawędzie, że łatwo przysysają się do skóry wokół oczu. Stosowane są też tworzywa innego typu – bardzo elastyczne, maksymalnie przylegające do skóry przez „wypełnienie” wszelkich nierówności twarzy.
Mgła, mgła…
Jednak żadna gumka ani gąbka nie zdadzą się na nic, jeśli pod okularkami będzie się zbierała wilgoć, i to tak skutecznie, że po chwili pływania przestaniemy cokolwiek widzieć. To denerwujące, ale naturalne – jest różnica temperatur, jest wilgoć i jest powłoka… fizyki się nie oszuka. Dlatego pływacy amatorzy jeszcze niedawno dokonywali przeróżnych eksperymentów, których celem było niedopuszczenie do zbierania się mgiełki pod okularami. Jednym z nich było smarowanie szkiełek płynem do naczyń i cierpliwe polerowanie ich powierzchni do sucha. Na szczęście dzisiaj producenci oferują modele okularków z zabezpieczeniem anti-fog, więc nie musimy się uciekać do „babcinych” sposobów. Poniżej przedstawiamy pięć modeli, które warto wziąć pod uwagę, szukając nowych okularów do pływania.
Top lista
Okulary pływackie HEAD. Okulary startowe dla pływaków o różnym stopniu zaawansowania. Zastosowanie uszczelek zasłoniętych opływową soczewką pozwala na zmniejszenie oporu w wodzie i lepsze dopasowanie do twarzy. Poliwęglanowe szkła z powłoką anti-fog, filtrem UV i powłoką lustrzaną. Cztery wymienne noski w zestawie. Cena: 129,99 zł.
Aqua Sphere. Młodzieżowe panoramiczne okularki typu „monoblok”, zapewniające doskonałą widoczność we wszystkich kierunkach bez zniekształceń. Uszczelka i pasek wykonane z hipoalergicznego silikonu. Soczewki o wysokiej odporności na zarysowania mają niezaparowującą powłokę anti-fog, a także filtr UVA i UVB. Stabilizujący mostek zapewnia bezpieczne i wygodne utrzymanie okularków w odpowiedniej pozycji, a prosty system regulacji pasów umożliwia idealne dopasowanie długości. Opakowanie: kaseta. Cena: 85 zł.
Arena Nimesis Woman. Soczewki z polimeru celulozowego z szerokim polem widzenia, gwarantujące doskonałą szczelność. Uszczelnienia i ramka wykonane z płynnego nylonu – wytrzymałego materiału, który niweluje reakcje alergiczne. Specjalna powłoka polimerowa anti-fog na wewnętrznej stronie szkieł powoduje, że krople wody rozkładają się równomiernie, tworząc warstwę wody. Chronią przed promieniami UV. Cena: 57,90 zł.
Arena Oblo Blue Junior. Soczewki z szerokim polem widzenia, wykonane z połączenia płynnego silikonu – wytrzymałego materiału, który niweluje reakcje alergiczne – i poliwęglanu. Ich wewnętrzną stronę pokryto powłoką polimerową anti-fog. Nie odbarwiają się pod wpływem słońca. Cena 49,90 zł.
Okulary Aquaspeed. Mają nieparującą powierzchnię anti-fog oraz filtr UV. Uszczelka oraz ułatwiający zakładanie okularów podwójny, wąski pasek zostały wykonane z miękkiego silikonu, dopasowującego się do kształtu twarzy. Mają prosty system ułatwiający regulację długości paska. Nieuciskające. Cena: 29,49 zł.
Jeśli jednak powłoka anti-fog nie do końca spełni twoje oczekiwania, możesz pokryć szkiełka płynem anti-fog. Jest prosty w użyciu, bo butelkę zaopatrzono w atomizer. Dzięki temu twoje okulary nie zaparują.
|
Top pięciu okularków pływackich anti-fog
|
Dotychczas mogliście przełączać się między jego dotychczasową i nową wersją. Dotychczas mogliście przełączać się między jego dotychczasową i nową wersją.
W nowym formularzu:
Nadal możecie stosować kod HTML w edytorze opisu.
Nie skorzystacie z szablonów ofert. Zalecamy stosowanie opcji “wystaw podobny” dostępnej w zakładce Sprzedaję.
Bardziej intuicyjnie wypełnicie sposoby dostawy i wysyłki.
Wypróbuj nowy formularz i przekonaj się, że wystawianie ofert jest teraz szybsze i wygodniejsze.
|
Od dziś wystawicie przedmioty tylko przez nowy formularz
|
Coraz więcej nowych aut w wyposażeniu standardowym ma czujniki parkowania, które są bardzo pomocne szczególnie podczas próby precyzyjnego parkowania. Co zrobić, jeżeli w naszym pojeździe ich brakuje? Nic nie stoi na przeszkodzie, aby je zamontować! Do montażu czujników parkowania wymagana jest minimalna wiedza na temat elektroniki i mechaniki oraz trochę wolnego czasu. Jeżeli nie czujemy się mocni w takiej tematyce, nasz udział należy ograniczyć tylko do wyboru zestawu, który zostanie zamontowany. Zastanówmy się, czy czujniki mają być zamontowane tylko z tyłu czy też z przodu pojazdu. Zdecydowanie polecam ich montaż jedynie z tyłu.
Na co zwrócić uwagę podczas wyboru czujników parkowania?
Wybór zestawu czujników parkowania nie należy do najłatwiejszych, ponieważ Allegro oferuje dużą ilość produktów. Najlepszym rozwiązaniem jest zakup całego zestawu wyposażonego w wyświetlacz, który pokazuje odległość od przeszkody za pomocą diod. Najtańszy zestaw to wydatek około 50 zł. Pamiętajmy, aby dokładnie sprawdzić opinie na temat tego zestawu. Niestety, w wielu przypadkach zdarza się, że czujniki nie są odpowiednio zabezpieczone przed działaniem czynników atmosferycznych (woda, śnieg, piasek) i w efekcie ulegają uszkodzeniu.
Od czego zacząć?
Montaż czujników parkowania należy rozpocząć od dokładnego zaplanowania miejsc, w których je umieścimy. Postępujmy zgodnie z instrukcją obsługi, w której znajdziemy dokładne informacje na temat wysokości od ziemi i odległości między czujnikami. Na początek oznaczmy je za pomocą kredy, następnie możemy przygotować się do wywiercenia otworu, w którym umieścimy czujniki. W wielu przypadkach w zestawie znajdziemy wiertło z otwornicą, dzięki której będziemy mogli zrobić odpowiednią dziurę.
Czujniki przeważnie mają kolor czarny lub srebrny, co w przypadku auta w innym kolorze zmusza nas do polakierowania czujników w kolorze nadwozia. Koszt takiej usługi u lakiernika wynosi około 200 zł. Oczywiście nie stoi nic na przeszkodzie, aby samodzielnie dokonać malowania. Pamiętajmy tylko o odpowiedniej kolejności – na początek odtłuszczenie powierzchni (np. przy użyciu benzyny ekstrakcyjnej), następnie podkład i dopiero lakier.
Montaż czujników
Po wykonaniu otworów w zderzaku należy przystąpić do montażu czujników. Niestety, w wielu wypadkach montaż czujników wiąże się z koniecznością demontażu tylnego zderzaka. Po zamontowaniu czujników w zderzaku przystąpmy do wyboru miejsca, w którym umieścimy wyświetlacz informujący o odległości tyłu pojazdu od przeszkody. Najczęściej wybieranymi miejscami są krawędź podsufitki przed tylną szybą i środek deski rozdzielczej. Kable z wyświetlacza musimy przeciągnąć do tyłu pojazdu, a następnie wpiąć do centrali zestawu czujników. Najlepszym miejscem do poprowadzenia kabli będzie podsufitka albo próg. Wykorzystajmy do tego gotowe już miejsca, w których prowadzone są kable.
Centralkę najlepiej zamontować w bagażniku, ponieważ będziemy potrzebować zasilanie ze świateł cofania. Następnie sprawdźmy, który kabel jest dodatni, a który ujemny i prawidłowo podłączmy zasilanie. Podczas podłączania poszczególnych czujników do centralki unikajmy wiercenia nowych otworów do poprowadzenia kabli – wykorzystajmy istniejące otwory technologiczne. Do poprawnego podłączenia czujników parkowania wymagany jest demontaż tapicerki – wszystkie elementy są zamontowane przy użyciu zaczepów; starajmy się robić wszystko z wyczuciem, aby ich nie uszkodzić.
Jeżeli nie czujemy się na siłach, zlećmy pracę mechanikowi, ponieważ nieumiejętny montaż czujników parkowania może przyczynić się do wielu strat.
|
Montaż czujników parkowania. Czy dam radę sam?
|
Kiedyś z naczyń żeliwnych korzystały nasze babcie, teraz znowu powracają one do łask. Nic dziwnego – są trwałe i wytrzymałe, bardzo trudno je zniszczyć, a przygotowane w nich dania smakują wybornie. Ich popularność idzie w parze z uniwersalnością. Naczynia żeliwne nadają się bowiem nie tylko do wielogodzinnego duszenia i gotowania, ale również do smażenia i pieczenia. Żeliwo w kuchni to przede wszystkim kociołki
, patelnie
i oczywiście garnki. Szeroki wybór tych ostatnich sprawił, że coraz więcej osób staje przed dylematem, jaki garnek żeliwny wybrać. Na Allegro coraz częściej pojawiają się garnki emaliowane
, które kuszą atrakcyjnym wyglądem i ciekawym designem. Przekonajmy się, czy różnica w wyglądzie przekłada się na różnicę w zastosowaniu.
Cechy wspólne
Zacznijmy od krótkiego zestawienia cech wspólnych klasycznych garnków żeliwnych
oraz żeliwnych garnków emaliowanych. Co je charakteryzuje?
Trwałość – garnki wykonane z żeliwa są solidne i trwałe, bez problemu mogą przetrwać nawet dziesięciolecia, wystarczy korzystać z nich w odpowiedni sposób.
Uniwersalność – można w nich gotować, smażyć i dusić potrawy, ponadto można ich używać na wszystkich rodzajach kuchenek i w piekarniku pod warunkiem, że garnek nie ma drewnianego uchwytu.
Duża waga – garnki żeliwne są masywne i ciężkie, dlatego korzystanie z nich wymaga nieco siły, co dla niektórych może stanowić wadę.
Bardzo dobre przewodzenie ciepła – naczynie, które zostanie nagrzane, przez długi czas utrzymuje ciepło, a więc podtrzymuje temperaturę przygotowywanej potrawy. Naczynia z żeliwa zazwyczaj mają grube dno, dzięki któremu danie wolniej stygnie.
Równomierne nagrzewanie – minimalizuje ryzyko przypalenia potrawy. Należy przy tym pamiętać, że naczynia żeliwne są wrażliwe na szok termiczny, dlatego pod żadnym pozorem nie wolno zalewać gorącego garnka zimną wodą.
Oszczędność – dwie poprzednie cechy przyczyniają się do skrócenia czasu obróbki, a więc także do oszczędzania energii.
Powolne rozgrzewanie – naczynia z żeliwa nie tolerują skoków temperatur, dlatego powinny być nagrzewane stopniowo, rozpoczynając od niskich mocy grzewczych. W przypadku używania maksymalnej mocy żeliwo może nawet popękać.
Różnice
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Jak widać, garnki wykonane z czarnego, surowego żeliwa mają wiele cech wspólnych z garnkami pokrytymi emalią. Co więc je różni? Na pierwszy rzut oka na pewno wygląd. Ale czy tylko? Jak się okazuje, jest kilka aspektów, które mogą mieć znaczenie podczas wyboru klasycznego lub kolorowego garnka.
Konserwacja – nieemaliowane garnki żeliwne wymagają regularnej konserwacji tłuszczem. Nie jest to czasochłonne, ale wymaga systematyczności. Garnki emaliowane nie muszą być impregnowane, ale raz na jakiś czas można je przetrzeć ręcznikiem papierowym, który jest nasączony olejem jadalnym.
Korozja – żeliwo jest materiałem podatnym na korozję, dotyczy to zwłaszcza garnków niepokrytych emalią. Nieprawidłowe użytkowanie może skutkować pojawieniem się rdzy, którą najlepiej zetrzeć gąbką, a następnie powierzchnię zaimpregnować. Emalia znajdująca się na kolorowych garnkach stanowi natomiast ochronę przed korozją.
Czyszczenie – emaliowane garnki z reguły łatwiej jest utrzymać w czystości. Dlaczego? Przede wszystkim można je myć w zmywarce, a także ręcznie z użyciem płynów, bez obawy o starcie warstwy impregnującej.
Pochłanianie zapachów – naczynia bez emalii dosyć łatwo chłoną wszelkie zapachy, dlatego najlepiej myć je pod bieżącą wodą, bez użycia detergentów, gdyż ich zapach mógłby przeniknąć do naczynia i być wyczuwalny w daniach. Inaczej sprawa wygląda w naczyniach emaliowanych wewnątrz – powierzchnia ta nie pochłania zapachów pochodzących z przygotowywanej potrawy ani zapachów środków chemicznych.
Potrawy kwaśne – żeliwo bez emalii może wejść w reakcję z potrawami kwaśnymi, dlatego nie zaleca się pozostawiania w nim takich dań. W przeciwnym wypadku jedzenie może mieć metaliczny posmak, a na garnku może pojawić się rdza.
Cena – garnki z surowego żeliwa są zazwyczaj tańsze.
Emaliowane garnki mogą wydawać się atrakcyjniejsze ze względu na mnogość kolorów i łatwość czyszczenia. Klasyczne żeliwne garnki mają jednak swój urok i historię – z powodzeniem można używać garnków znalezionych na strychu babci, oczywiście po wyczyszczeniu i zaimpregnowaniu. Wydają się również trwalsze i bardziej odporne na uszkodzenia niż kolorowe naczynia, w których po dłuższym użytkowaniu emalia może pęknąć lub odprysnąć.
Tak naprawdę zarówno garnki żeliwne pokryte emalią, jak i te z surowego żeliwa mają swoje plusy i minusy. Trzeba zastanowić się, czy bardziej zależy nam na atrakcyjnym wyglądzie i ciekawym designie czy też stawiamy na trwałość, klasykę, a przy tym dostosowujemy się do określonych wymogów pielęgnacyjnych.
|
Garnki żeliwne – emaliowane czy nie?
|
Coraz więcej osób boryka się z alergiami. Całe szczęście na pomoc przychodzą kosmetyki hipoalergiczne. Dzięki zawartym w nich składnikom nie wywołują reakcji uczuleniowych i nie działają drażniąco. Tak samo sprawa wygląda w przypadku szamponów do włosów. Podpowiadamy, które z nich warto wziąć pod uwagę przy zakupie. Obawiasz się wystąpienia reakcji alergicznej i podrażnienia skóry? Stosując specjalistyczne szampony hipoalergiczne, unikniesz tego ryzyka i sprawisz, że twoje włosy będą odpowiednio odżywione i zregenerowane. Poniżej przegląd polecanych hipoalergicznych szamponów do włosów.
Szampony hipoalergiczne do włosów
Farmona – Radical Med - poszukujesz kosmetyku, który złagodzi podrażnioną skórę głowy i jednocześnie nawilży włosy? Jeśli tak, to szampon hipoalergiczny od marki Farmona jest właśnie dla ciebie. Dzięki zawartym w nim składnikom odżywczym sprawdzi się w przypadku nawet tej wyjątkowo wrażliwej skóry. Główną zaletą szamponu Radical Med jest to, że nie zawiera szkodliwych substancji ani kompozycji zapachowych. Oznacza to, że może być stosowany zarówno przez osobę dorosłą, jak i dzieci.
Stefel – Physiogel - kolejna propozycja to szampon Physiogel. Jest to wyjątkowo łagodny produkt przeznaczony do codziennej pielęgnacji włosów. Nie tylko skutecznie myje, ale przede wszystkim pielęgnuje i regeneruje skórę głowy. Jeśli będziemy stosować go regularnie, nasze włosy staną się odżywione i wyjątkowo miękkie w dotyku.
Biały Jeleń – Hipoalergiczny szampon do włosów z chlorofilem - marka Biały Jeleń znana jest od dawien dawna, a to za sprawą hipoalergicznych kosmetyków, które oferuje. Szampon z chlorofilem również do nich należy. Przeznaczony głównie dla osób zmagających się z różnego rodzaju alergiami oraz problemami skórnymi. Lekka formuła sprawi, że włosy będą puszyste, lśniące i miękkie. Ponadto po zastosowaniu szamponu nie będą sprawiać problemu z rozczesywaniem.
Biały Jeleń – Hipoalergiczny szampon z octem jabłkowym - ten produkt przeznaczony jest do blond włosów, zwłaszcza tych po zabiegach rozjaśniania i koloryzacji. Jeśli nasze kosmyki również są zniszczone i wymagają intensywnej regeneracji, hipoalergiczny szampon z octem jabłkowym od marki Biały Jeleń sprawdzi się idealnie. Już po jednym użyciu włosy staną się odżywione i wzmocnione od nasady. Dodatkową zaletą produktu jest ochrona koloru przed blaknięciem.
Klorane – Szampon z chininą - szampon Klorane na bazie wyciągu z chininy ma działanie regenerujące i wzmacniające kondycję włosów. Kosmetyk ten działa już od nasady włosów, tworząc barierę ochronną i pobudzając mikrokrążenie skóry. Dzięki temu włosy są odpowiednio wzmocnione, a ich żywotność stopniowo wzrasta.
Bioderma – Node S - ostatnia propozycja to szampon hipoalergiczny odbudowujący strukturę włosów od marki Bioderma. Zawarty w jego składzie olejek z migdałów skutecznie regeneruje włosy aż po same końce. Z kolei składniki antystatyczne sprawiają, że włosy stają się miękkie w dotyku, gładkie i lśniące bez konieczności nakładania odżywki.
Hipoalergiczne szampony do włosów to wspaniała alternatywa dla wszystkich tych, którzy borykają się z problemami skórnymi. W zależności od kosmetyku, jaki dopasujemy do swoich włosów, jedno jest pewne – już po pierwszym użyciu zyskamy wspaniały efekt odżywionych i w pełni zregenerowanych kosmyków.
|
Hipoalergiczne szampony do włosów – polecane produkty
|
Pewnie większości z was gniazdko elektryczne kojarzy się z kawałkiem plastiku wystającym ze ściany, do którego można podłączyć wtyczkę, by zasilić dowolne urządzenie. Okazuje się jednak, że także gniazdka elektryczne ewoluują i na przestrzeni kilku lat potrafiły się znacznie zmienić. Teraz można znaleźć gniazdka sterowane pilotem, dzięki którym bez problemu wyłączymy np. stojącą daleko od nas lampę – bez potrzeby ruszania się z kanapy. Po co nam sterowane zdalnie gniazdko elektryczne?
To pytanie musimy zadać sobie na samym początku, bo nie da się ukryć, że zdalnie sterowane gniazdka są o wiele droższe niż te standardowe. Tego typu gadżet może się nam przydać w kilku przypadkach:
Gniazdko ma być umieszczone w trudno dostępnym miejscu, gdzie po prostu nie da się ciągle wsadzać i wyjmować wtyczki. Zastosowanie gniazda na pilota znacząco ułatwi nam wtedy życie.
Chcemy sterować urządzeniem, które jest daleko np. od naszego łóżka, z którego po prostu nie chce się nam wstawać.
Dysponujemy dużą grupą urządzeń, np. szeregiem lamp i nie chcemy włączać ich z osobna, tylko jednym, przypisanym przyciskiem na pilocie.
O ile dwa pierwsze punkty są raczej zrozumiałe, o tyle ostatni pewnie nie jest dla wszystkich aż tak oczywisty. Co ma zdalnie sterowany włącznik do grupy osobno podłączonych urządzeń? Okazuje się, że wiele. Bardziej zaawansowane gniazda elektryczne na pilota posiadają funkcję „uczenia się”. Dzięki niej, dysponując tylko jednym pilotem, możemy np. przypisać do pojedynczego przycisku dowolną liczbę gniazdek. Po odpowiednim zaprogramowaniu uruchomimy np. 10 lamp jednocześnie.
Pamiętajmy jednak, że najczęściej możemy spotkać się z dwoma rodzajami zdalnych gniazd – sterowanymi pilotem radiowym lub pilotem na podczerwień. O ile ten pierwszy potrafi w otwartej przestrzeni mieć zasięg nawet 30 metrów, o tyle piloty na podczerwień są dużo mniej funkcjonalne, ponieważ zarówno gniazdo, jak i pilot muszą mieć ze sobą „wizualny kontakt”. Oznacza to, że takim pilotem musimy dobrze wcelować w gniazdo. Jego zasada działania do złudzenia przypomina funkcjonowanie pilota do telewizora.
Gniazda elektryczne też mogą być smart
Okazuje się, że nowoczesne technologie to nie tylko domena np. smartfonów, ale także omawianych w tym poradniku gniazdek elektrycznych. Niektóre z nich (np. model FRITZ!DECT 200) oferują zdalne sterowanie, ale także szereg innych, bardzo przydatnych funkcji. Tego typu sprzętem możemy sterować nie tylko pilotem, ale także naszym smartfonem. Wystarczy, że zainstalujemy odpowiednią aplikację i nawet z drugiego końca świata jesteśmy w stanie wyłączyć lampę w pokoju. Mało tego, ten gadżet oferuje też obsługę za pomocą kalendarza Google. Wystarczy, że wprowadzimy w nim dni i godziny włączania i wyłączania, a nasze gniazdko będzie działać ściśle z zaprogramowanym harmonogramem.
Ciekawą funkcją takich inteligentnych gniazdek jest możliwość monitorowania pracy urządzeń do niego podłączonych. W jaki sposób? FRITZ!DECT 200 potrafi m.in. sprawdzać aktualny pobór prądu, a informacje przesyłać nam na skrzynkę e-mail. Warto zwrócić także uwagę na gniazdo Edimax SP-1101W, pozwalające na sterowanie za pomocą smartfonów, ale także na wprowadzenie harmonogramu włączeń i wyłączeń. Mało tego – Edimax SP-1101W ma też coś, co z pewnością zadowoliłoby każdego szpiega. To inteligentne gniazdko jest w stanie wysyłać nam wiadomości e-mail w momencie, gdy ktoś ręcznie włączy lub wyłączy sprzęt.
Niestety, ale musimy także pamiętać, że gniazdka sterowane pilotem mogą sporo kosztować. Najtańsze z nich można kupić za kilkadziesiąt złotych. Jeśli jednak zdecydujemy się na gniazdko inteligentne (sterowane np. smartfonem), to będziemy musieli na nie wydać nawet kilkaset złotych.
|
Gniazda elektryczne sterowane pilotem
|
Według Światowej Organizacji Zdrowia osteoporoza zalicza się do chorób cywilizacyjnych, które są bardzo charakterystyczne dla cywilizacji XXI wieku. Dotyka przede wszystkim osób żyjących w krajach rozwiniętych i szybko rozwijających się. To choroba szkieletu, która prowadzi do złamań kości, występujących nawet po niewielkim urazie czy stłuczeniu. Do niedawna osteoporoza była związana przede wszystkim ze starzeniem się organizmu, w tym układu szkieletowego. Niestety, obecnie jest diagnozowana u coraz młodszych osób, a sprzyjać jej może brak aktywności fizycznej, nadwaga, otyłość, niewłaściwa dieta, palenie tytoniu i nadużywanie alkoholu. Ryzyko zwiększa również niedostateczna ekspozycja na światło słoneczne.
Osteoporoza jest zaliczana do chorób rozwijających się w ukryciu, gdyż przez wiele lat może nie dawać żadnych widocznych objawów. To dlatego warto już teraz zadbać o swoją kondycję i zdrowie kości, co jest łatwiejsze, niż ci się wydaje.
Kolagen
Aby zapewnić kościom właściwą ochronę przed osteoporozą, warto zadbać o odpowiednią suplementację. Należy jednak pamiętać o tym, że żaden suplement nie zastąpi zdrowej diety i aktywności fizycznej. Pomóc może kolagen, który wzmacnia budowę kości i zapewnia optymalne funkcjonowanie wszystkich narządów ruchu.
To dlatego jego przyjmowanie jest często polecane przez ortopedów podczas rehabilitacji i rekonwalescencji, np. po złamaniu nogi czy zwichnięciu stawu. Przyjmują go też sportowcy i osoby, w których życiu aktywność fizyczna odgrywa bardzo ważną rolę. Warto pamiętać, że jego produkcja w naszym organizmie wraz z wiekiem spada, co przyspiesza starzenie się organizmu. Dobrze jest zadbać o to, aby nie zabrakło go w naszym codziennym menu.
Witamina D
Suplementy diety z dodatkiem witaminy D to jedne z najbardziej popularnych preparatów związanych z profilaktyką krzywicy i osteoporozy. Niedobór tej witaminy w naszym organizmie może nie tylko przyczyniać się do utraty masy kostnej, ale również zwiększa ryzyko złamań spowodowanych nawet drobnym urazem czy stłuczeniem. To bezcenna witamina wzmacniająca zarówno kości, jak i zęby. W związku z tym, że osteoporoza jest diagnozowana u coraz większej liczby dzieci, warto zadbać o odpowiednią suplementację już od najmłodszych lat.
Żelatyna
Nikt tak dobrze nie zna sposobów na wzmocnienie mięśni, stawów i kości, jak sportowcy. W ich diecie nie brakuje np. żelatyny, która jest niezbędna w procesie regeneracji. Działa poza tym leczniczo przy zwichnięciach, złamaniach i wszelkich stanach zapalnych narządów ruchu. Niestety, w gotowych produktach spożywczych jest jej stanowczo za mało.
Witamina K2
Witamina K2 znacząco wpływa na gęstość kości. Jej niedobór nie tylko zwiększa ryzyko osteoporozy, ale też może przyczyniać się do rozwoju śmiertelnych chorób. To witamina, która chroni układ kostny i sercowo-naczyniowy człowieka. Bierze udział w procesie krzepnięcia krwi. Jej rolę w organizmie i wpływ na układ kostny porównuje się do działania witaminy D. To witamina szczególnie ważna dla kobiet po menopauzie, gdyż pozwala utrzymać zdrowie kości na bardzo wysokim poziomie.
Calcium
Calcium (czyli wapń) to główny składnik budulcowy kości i zębów. Nie powinno go zabraknąć zarówno w diecie dorosłych, jak i maluchów. Odpowiada za prawidłowe krzepnięcie krwi, dobry nastrój, niweluje objawy stresu i przemęczenia. Niestety, gdy brakuje go w naszym menu, zęby stają się słabe, pojawiają się ubytki. U dzieci dochodzi do zaburzenia wzrostu, a u dorosłych – do rozwoju osteopenii i osteoporozy, trudności w poruszaniu się.
Podczas stosowania suplementów diety bogatych w witaminy i składniki mineralne warto pamiętać, że zarówno ich nadmiar, jak i niedobór może być niekorzystny dla naszego zdrowia. Ich przyjmowanie należy zawsze skonsultować z zaufanym lekarzem.
|
Światowy Dzień Osteoporozy – jakie suplementy diety powinieneś stosować w celach profilaktycznych?
|
Gdzie znajdę regulamin rat ZERO? Aktualny regulamin znajdziesz pod adresem https://na.allegro.pl/raty.
|
Gdzie znajdę regulamin rat ZERO?
|
Schowek w desce rozdzielczej – znajdziemy go w każdym współczesnym samochodzie osobowym, a i w dawnych czasach nie był rzadkością. Do czego służy i co w nim wozić? Najpierw cofnijmy się nieco w przeszłość i zastanówmy, do czego służy ten często mały schowek umieszczony przed fotelem pasażera? Z podpowiedzią przychodzi jego angielska nazwa glove box, czyli schowek na rękawiczki. W dawnych czasach szanujący się dżentelmen automobilista prowadził swoją maszynę w specjalnych rękawiczkach. Ta moda już dawno stała się historią i dziś to miejsce służy nam do przechowywania wielu innych mniej lub bardziej przydatnych drobiazgów. Jednak jeśli kiedyś natkniemy się na wyjątkowo mały schowek, miejmy świadomość, że mimo mikrych rozmiarów swoją historyczną funkcję z pewnością wypełnia doskonale.
Okulary zamiast rękawiczek
Rękawiczki są niezbędne raczej właścicielom samochodów zabytkowych, niż współczesnych. Dziś o wiele ważniejszym wyposażeniem kierowcy są odpowiednie okulary. Z jednej strony, powinny mu ułatwiać jazdę w słoneczne dni, kiedy oczy narażone są na chwilowe oślepienie, z drugiej –uprzyjemnić jazdę nocą. Służą do tego różne rodzaje szkieł, ale można kupić model z wymiennymi szkłami.
W słoneczne dni każdy kierowca lubi założyć ciemne okulary. Ale kolor szkieł to nie wszystko. Dobre okulary do jazdy samochodem powinny spełniać dwa wymogi: po pierwsze, być wyposażone w filtr UV, po drugie, mieć tzw. filtr polaryzacyjny. Ten drugi redukuje ilość odblasków świetlnych, co zmniejsza ryzyko oślepienia, a oczy są mniej zmęczone po długiej podróży.
Okulary do jazdy nocą? Czemu nie. W razie gorszej widoczności, np. w nocy, podczas mgły czy w pochmurny dzień, zaleca się używanie okularów z żółtymi szkłami, tzw. rozjaśniającymi. Ich zadaniem jest poprawa kontrastu i oceny odległości, co w takich warunkach sprawia kierowcom trudności. Jeśli więc zaopatrzymy się w okulary do jazdy samochodem, możemy je wozić w schowku.
Apteczka, czyli podręczna pomoc
Apteczka samochodowa nie jest obowiązkowym elementem wyposażenia auta w naszym kraju, ale i tak warto zawsze mieć ją pod ręką, czyli np. w schowku. Pamiętajmy, że nawet jeśli sami nie potrafimy udzielić pomocy, to nasza apteczka może się okazać jedyną na miejscu wypadku. Oczywiście mówimy o apteczce porządnie wyposażonej. Z najtańszych ofert nie warto korzystać, gdyż zazwyczaj będą to pieniądze wyrzucone w błoto.
Sensownie wyposażona apteczka powinna zawierać m.in.: bandaże, chustę, nożyczki, plastry z opatrunkiem i bez niego, opaskę uciskową, środek dezynfekujący, kompresy gazowe, rękawiczki ochronne, ustnik do wykonywania sztucznego oddychania oraz koc z folii termoizolacyjnej. Pamiętajmy, że wyposażenie apteczki jest uniwersalne, ale nikt nie broni nam uzupełnienia jej o dodatkowe elementy, zwłaszcza jeśli czegoś brakuje. Może to być np. ostry nóż do przecinania pasów bezpieczeństwa. Nie powinniśmy za to wozić w niej żadnych leków ze względu na spore wahania temperatur w ciągu roku.
Żarówki, czyli podręczny zapas
Nierówne drogi czy niewłaściwie zaprojektowana instalacja elektryczna to częste przyczyny przepalania się żarówek. Warto mieć ze sobą zapasowe sztuki, by w każdych warunkach być przygotowanym na ich wymianę. Możemy być do tego zmuszeni przez patrol policji. Jeśli kontrola ma miejsce w szczerym polu, to bez zapasu będziemy mieć poważny problem. Warto też sprawdzić, czy nasze auto nie jest przypadkiem wyposażone w jakiś nietypowy rodzaj żarówek świateł mijania (np. HB7), bo nie każda stacja benzynowa oferuje pełen wybór. Zestaw minimum to jedna żarówka reflektora głównego i jedna do tylnej lampy pozycyjnej.
Jak widać, pierwotne przeznaczenie schowka jest dziś mało istotne, ale i tak kilka ważnych drobiazgów powinno się w nim znaleźć. Natomiast nie należy wozić w nim dokumentów czy rzeczy cennych. Nawet zabezpieczenie go zamkiem nie zatrzyma złodzieja, za to z pewnością wzbudzi jego ciekawość.
|
Co powinno się trzymać w schowku w kabinie
|
Samsung niedawno wprowadził do swojej oferty dwa dyski z serii 850, oba w technologii 3D V-NAND. Chodzi o 850 Pro i jego ekonomiczny odpowiednik 850 EVO, będący przedmiotem niniejszego testu. 850 EVO ma oferować wysoką wydajność oraz pięcioletnią gwarancję. Czego można spodziewać się po dysku SSD 120 GB za około 270 zł? Zobaczcie sami. Specyfikacja
kontroler Samsung MGX
interfejs SATA III (6 GB/s)
pamięć NAND 40 nm TLC V-NAND
cache 256 MB
odczyt 540 MB/s, zapis 520 MB/s, losowy odczyt IOPS 94k, zapis IOPS 88k
średni czas bezawaryjnej pracy 1500000 h, maksymalny zapis 75 TB
wsparcie TRIM, NCQ, S.M.A.R.T, AEES, TCG/Opal v2.0, Encrypted Drive
temperatura pracy 0~70°C
wymiary 100 x 70 x 7 mm, waga 66 g
pobór mocy średnio 4 W / 4,4 W – maksimum
gwarancja 5 lat
Parametry dysku prezentują się bardzo dobrze, trzeba jednak mieć na uwadze, że najmniejsza wersja pojemnościowa będzie z pewnością najwolniejsza. EVO posiada pamięć w autorskiej technologii Samsunga – 3D NAND. Charakteryzuje się ona tym, że komórki pamięci ustawiane są także pionowo, jedna na drugiej w 32 warstwach. Pozwala to na uzyskanie gęstszego upakowania komórek i lepszej wydajności niż w przypadku dysków, w których komórki rozkładane są na jednej płaszczyźnie. 850 EVO różni się od Pro także samą technologią pamięci, nie zastosowano tutaj MLC (komórek wielostanowych), a TLC (trójstanowe). Są one mniej żywotne i nie tak wydajne, ale na pewno tańsze.
Wyposażenie i konstrukcja
Płaskie, białe opakowanie zawiera tylko dysk, instrukcję obsługi oraz płytę z oprogramowaniem. Te jednak lepiej pobrać z Internetu. Dysk nadaje się od razu do montażu w laptopie, chociaż w starszych modelach mogą występować luzy – przydałaby się ramka zwiększająca jego grubość. Wiele komputerowych obudów jest już przystosowanych do dysków SSD, a w zestawie z nimi otrzymujemy odpowiednie akcesoria. Starsze lub tańsze obudowy mogą wymagać dokupienia adaptera 3,5” oraz kabla SATA.
Dysk został zamknięty w aluminiowej obudowie. Jego konstrukcja jest bardzo prosta. Czerń przełamuje jedynie szary kolor widoczny na logo producenta oraz charakterystycznym kwadracie. Obudowa nie ugina się pod naciskiem, jest matowa, anodowana. Gwinty są mocne, precyzyjnie nawiercone. 850 EVO wygląda jak poprzednik – model 840 EVO, ale z odwróconą kolorystyką.
Oprogramowanie
Dysk działa pod kontrolą programu Samsung Magician, prawdopodobnie najlepszego oprogramowania dysków SSD. Magician może, ale nie musi działać w tle. Pozwala na sprawdzenie stanu dysku, dostosowanie systemu pod pracę z SSD – tu mamy kilka trybów optymalizacji. Program umożliwia także wykonanie testów wydajnościowych, wygodną aktualizację oprogramowania oraz włączenie trybu RAPID, który korzysta z pamięci RAM komputera, podczas przeprowadzania operacji na plikach.
Magician to także dopracowany, atrakcyjny wizualnie interfejs, czego nie można powiedzieć o wielu programach innych producentów. Oprogramowanie jest stabilne, intuicyjne i funkcjonalne.
Samsung 850 EVO na pomiarach
Do testów użyłem kilka programów, były to: AS SSD, Crystal Disk Mark, ATTO Disk Benchmark oraz HD Tune. Przeprowadziłem je na komputerze PC wyposażonym w procesor Intel i5-4690k na płycie głównej MSI Z97 Gaming, który został wsparty 16 GB RAM-u DDR3. Korzystałem z dwóch dysków – HDD WD Green oraz SSD Samsung 840 EVO 120 GB, na którym został zainstalowany system Windows 10.
Wyniki są zaskakująco dobre, mimo że to najmniejsza wersja 850 EVO i z założenia najsłabsza. Dla odczytu i zapisu sekwencyjnego AS SSD wskazał 499 MB/s oraz 490 MB/s. Crystal Disk Mark zanotował 514 MB/s oraz 495 MB/s. Natomiast oprogramowanie Samsunga wskazało aż 551 MB/s dla odczytu i 523 MB/s dla zapisu. Program HD Tune wskazał najniższy transfer na poziomie 293 MB/s, a maksymalny na 446 MB/s. Rezultaty są zaskakująco bliskie osiągom modelu 850 Pro w wersji 256 GB, ale o tym zadecydują testy praktyczne.
W przypadku próbek 4K wyniki również są zadowalające. AS SSD wskazał prawie 42 MB/s odczytu i 114 MB/s zapisu. Drugi wynik robi mniejsze wrażenie, ale to dalej wysoka półka. W przypadku Crystal Disk Mark były to 48 MB/s odczytu i aż 122 MB/s zapisu.
Samsung 840 EVO 120 GB na tle innych dysków prezentuje się następująco:
Samsung 850 EVO 120 GB w praktyce
Niestety, wyniki pomiarów nie przekładają się na praktykę. Liczby uzyskane w testach przez 850 EVO 120 GB osiągną raczej większe pojemnościowo dyski serii 850 EVO.
Sprawdziłem, jak 850 EVO radzi sobie przy operacjach na plikach oraz w grach. W tych drugich spisuje się świetnie, uruchamianie dużych tytułów, takich jak Wiedźmin 3 lub GTA V było znacznie przyspieszone w porównaniu do dysku HDD. Dało się także odczuć różnicę w porównaniu do 840 EVO oraz HyperX Savage. W przypadku Wiedźmina 3 miało to bardzo duże znaczenie, praktycznie wyeliminowało okres oczekiwania przy opcji szybkiej podróży.
Niestety podczas typowych operacji na plikach było gorzej. Folder różnych plików o małych rozmiarach, o łącznej wadze 2 GB dysk przekopiował w 7 sekund, czyli tak samo szybko jak najwydajniejsze dyski SSD. Model 850 PRO 256 GB osiągnął również podobny rezultat, a 840 EVO 120 GB potrzebował 5 sekund więcej. Inaczej było przy kopiowaniu folderu 38 GB, który składał się z wielu, różnych plików – małych i bardzo dużych. Gdy 850 Pro 256 GB poradził sobie z tym w 2 minuty i 48 sekund, to 850 EVO 120 GB potrzebował aż 5 minut i 45 sekund. Przez większą część operacji transfer utrzymał się na poziomie 100 MB/s. To i tak skok jakościowy w porównaniu do 840 EVO 120 GB, który kopiował tej wielkości plik o 4 minuty dłużej.
Wersja 120 GB daje użytkownikom 111 GB na dane.
Podsumowanie
Samsung 850 EVO to konkretny następca 840-tki, a jednocześnie dobra, tańsza alternatywa dla 850 Pro. Lepiej jednak wybrać wersję o większej pojemności. 120 GB dzisiaj to już mało, a dodatkowo mniejsze dyski są wolniejsze.
Za 120 GB trzeba zapłacić około 270 zł, co daje 2,25 zł za 1 GB. Wersję 250 GB można mieć za 450 zł – 1,8 zł za 1 GB. Dysk 500 GB to koszt 650 zł, czyli 1,3 zł za 1 GB.
Jeśli jednak pięcioletnia gwarancja nie jest tak ważna, a technologia 3D NAND zbędna, to EVO 850 ma bardzo silną konkurencję. Bardzo dobrym wyborem będzie Crucial MX200, a nawet tańszy BX100, ewentualnie Transcend SSD 370.
Plusy: bardzo dobre wykonanie, wzorowe oprogramowanie, bardzo dobre wyniki na pomiarach, szybki i wydajny
Minusy: przeciętna prędkość kopiowania, słabe wyposażenie
|
Test dysku SSD Samsung 850 EVO 120 GB – tańsza alternatywa dla 850 Pro
|
Oczekuj nieoczekiwanego – stłuczka czy nawet wypadek mogą się zdarzyć każdemu i w każdej chwili. Oczywiście ostrożna i płynna jazda zwiększają szanse na ich uniknięcie. Ale może się zdarzyć, że to my będziemy udzielali pomocy na miejscu zdarzenia. Jak się w takich sytuacjach zachować? Przestrzeganie odpowiednich procedur to szansa na zminimalizowanie skutków kolizji, zapewnienie bezpieczeństwa sobie, a także uniknięcie odpowiedzialności za coś, czego nie zrobiliśmy, a powinniśmy byli zrobić. Chodzi głównie o udzielanie pomocy oraz sprawy ubezpieczeniowe.
Rozróżnijmy też pojęcia wypadku i kolizji. W dużym skrócie:
wypadek to zdarzenie, w którym ktoś ucierpiał
w kolizji nie ma ofiar, straty dotyczą jedynie mienia.
Po pierwsze – bezpieczeństwo
Musimy ogarnąć kilka kwestii naraz. Jeśli jesteśmy świadkiem stłuczki i chcemy pomóc, zatrzymajmy samochód tak, by nie tarasował ruchu. Wysiadamy, wyjmujemy kluczyki ze stacyjki – to ważne, bo po pierwsze, część stłuczek wywoływana jest sztucznie, tylko po to, by ukraść auto nieuważnemu kierowcy, a po drugie, okazja czyni złodzieja. Włączamy światła awaryjne, auto zamykamy. Miejsce kolizji oznaczamy trójkątem ostrzegawczym (1 m od pojazdów w terenie zabudowanym, 30–50 m na niezabudowanym, 100 m na ekspresówkach i autostradach). Weźmy też ze sobą gaśnicę. Ryzyko pożaru po stłuczce czy wypadku jest minimalne, specjaliści szacują je na 1 promil – czyli ogień pojawia się średnio w jednym zdarzeniu na tysiąc – ale zawsze istnieje.
Jeśli jest to kolizja, nie ma sensu blokować drogi. Mamy wręcz obowiązek udrożnić przejazd, a więc usunąć auta na pobocze. Czasami jest to trudne lub niemożliwe z powodu uszkodzeń. Wtedy dzwonimy po pomoc drogową. Ze względu na sprawy ubezpieczeniowe warto zrobić jak najwięcej zdjęć, a następnie spisać oświadczenie. Niestety sprawcy dość często idą w zaparte, więc konieczne bywa wezwanie policji. Jeśli jesteśmy tylko świadkami zdarzenia, w którym nikomu nic się nie stało, w dobrym tonie jest zostawienie osobie poszkodowanej (lub policji – jeśli przyjechała) swoich danych. Z doświadczenia wiem, że czasem zeznanie świadka jest realną pomocą, choć wymaga spędzenia paru godzin w siedzibie drogówki lub nawet w sądzie.
Wyśmienitym pomysłem jest używanie kamery samochodowej. Bardzo często przydaje się ona do rozwiązywania sporów już na miejscu. Sprawca przestaje dyskutować, gdy widzi, co nabroił, bywa też, że policjanci na miejscu proszą o pokazanie nagrania i definitywnie rozstrzygają spór. Warto również mieć w samochodzie druk oświadczenia o zdarzeniu, wtedy wypełniamy go na miejscu, na świeżo.
Jeśli jest to wypadek, a więc są osoby poszkodowane, pojazdów nie wolno ruszać, bo policja musi dokonać analizy i pomiarów.
Po drugie – pomoc
Zanim zaczniemy komuś pomagać, musimy mieć pewność, że sami jesteśmy bezpieczni. Jeśli w zdarzeniu ktoś ucierpiał, mamy obowiązek – nie tylko moralny – niesienia pomocy na miarę naszych umiejętności. Nikt nie oczekuje, że rękami rozerwiemy poszarpane blachy, ale trzeba przynajmniej zadzwonić pod numer alarmowy, składnie i szybko wyjaśnić sytuację i zadbać o rannych.
Kiedy dzwonić po policję?
Większość drogowych zdarzeń nie wymaga wzywania policji, a jedynie dobrego udokumentowania ich przebiegu, zrobienia opisu, szkiców itd. Pamiętajmy, że im precyzyjniej to uczynimy, tym mniej do zakwestionowania będzie miał ubezpieczyciel.
Są jednak sytuacje, w których policja musi być wezwana. Po pierwsze, jeśli jest to wypadek. Po drugie, kiedy sprawca się nie przyznaje, jest więc spór. No i oczywiście, kiedy któryś z uczestników jest pod wpływem alkoholu albo mamy takie podejrzenie oraz gdy ktoś nie ma ważnego ubezpieczenia OC.
|
Co robić w razie wypadku lub kolizji?
|
Mniszek lekarski to roślina, która wykazuje właściwości prozdrowotne, a jest uznawana za chwast. Pozytywny wpływ na kondycję organizmu mają płatki jej kwiatów, korzenie i liście oraz łodyga. Warto zatem rozważyć włączenie mlecza do diety. Jakim działaniem charakteryzuje się ta roślina i w jaki sposób możemy skorzystać z jej dobroczynnych właściwości? Czym jest mniszek lekarski?
Należy do rodziny astrowatych. Ma kwiaty ułożone w rozetę, które mają płatki w intensywnym odcieniu żółci (kanarkowym). Po przekwitnięciu tworzą dobrze wszystkim znane dmuchawce. Mniszek lekarski (50 g suszonych liści jest dostępne na Allegro od 1,60 zł) osiąga wysokość około 20 cm. Typowym regionem występowania tej rośliny jest Europa Środkowa. Najczęściej możemy ją spotkać na łąkach, terenach zielonych w pobliżu dróg oraz domowych trawnikach. Najbardziej rozpowszechniona nazwa tej rośliny (mlecz), pochodzi od białej cieczy, która wydobywa się z jej łodygi. Płyn ten barwi dłonie na żółto.
Właściwości prozdrowotne mniszka lekarskiego
Choć wśród ogrodników i działkowców mniszek lekarski uchodzi za chwast, jest on rośliną o pozytywnym wpływie na zdrowie człowieka. To bogactwo witamin i składników mineralnych, takich jak krzem i potas. Dostarcza również innych cennych składników. Są to m.in. garbniki, flawonoidy i inulina. Mniszek lekarski (suszone kwiaty tej rośliny kupimy na Allegro od 4,60 zł za 50 g) jest polecany osobom, które zmagają się z problemami ze strony układu pokarmowego. Stymuluje on wydzielanie żółci. Tym samym może stanowić środek wspomagający terapię schorzeń wątroby lub woreczka żółciowego.
box:offerCarousel
Roślina ta powinna zagościć (w postaci naparów) w jadłospisie osób borykających się z nadmiarem zbędnych kilogramów i tych, które się odchudzają, ponieważ wspomaga produkcję soków żołądkowych, poprawiając w ten sposób funkcjonowanie układu pokarmowego. Zapobiega też zaleganiu pokarmów w jelitach i żołądku. Ponadto przeciwdziała powstawaniu zaparć. Trzeba pamiętać, że ze względu na wzmożoną produkcję soków żołądkowych, ze stosowania mlecza powinny zrezygnować osoby z chorobą wrzodową.
W celu złagodzenia dolegliwości układu pokarmowego możemy pić napar, który przygotowuje się z następujących składników: 50 g rozdrobnionych korzeni mniszka lekarskiego (dostępnych na Allegro w cenie od 2 zł za opakowanie zawierające 50 g), litr wody. Korzenie zalewamy wodą. Garnek ustawiamy na gazie. Gotujemy przez 2 minuty pod przykryciem. Następnie odstawiamy płyn do ostudzenia na 10 minut. Tak przygotowany napar z mniszka lekarskiego pijemy 3 razy dziennie.
box:offerCarousel
Z dobroczynnych właściwości mniszka lekarskiego skorzystają też osoby, które zmagają się z chorobami układu moczowego. Roślina ta ma bowiem wpływ na ilość produkowanego moczu. Ponadto sprawia, że wraz z uryną nie są usuwane z organizmu cenne składniki mineralne, w tym potas. Poprawia także zdrowie osób chorych na kamicę nerkową i tych, które borykają się z częstymi infekcjami.
Mniszek lekarski podnosi poziom odporności organizmu. Zmusza go do podejmowania walki z atakującymi bakteriami i wirusami. To wynik obecności m.in. witaminy C w jego składzie. Co więcej, pomaga osobom borykającym się z problemami skórnymi. Te, które cierpią z powodu świądu czy kurzajek, mogą stosować okłady z mniszka na wybrane partie ciała. W pierwszym przypadku roślina złagodzi dolegliwości, w drugim – usunie brodawki.
|
Mniszek lekarski – właściwości
|
Felgi aluminiowe, szczególnie te lepszej jakości i oryginalne, często padają łupem złodziei. Komplet markowych felg to spory wydatek, dlatego warto je odpowiednio zabezpieczyć przed kradzieżą. Służą do tego specjalne śruby antykradzieżowe. Czy warto w nie zainwestować? Bez felgi ani rusz
Felgi aluminiowe to niemal nieodzowny element samochodu. Mają liczne zalety w stosunku do tradycyjnych felg stalowych. Stają się coraz bardziej popularne i tańsze. Skutecznie podnoszą walory estetyczne nawet najzwyklejszych samochodów, nadają się równie dobrze do jazdy w lecie, co w zimie, zapewniają lepsze chłodzenie układu hamulcowego i są bardziej odporne na uszkodzenia i korozję niż stalowe odpowiedniki. Nic więc dziwnego, że felgi aluminiowe stały się powszechnym widokiem na naszych drogach.
Śruby zabezpieczające – skuteczny sposób na złodziei?
Niestety, felgi aluminiowe są również pożądane przez amatorów cudzej własności. Ceny oryginalnych felg, przeznaczonych do konkretnego modelu samochodu, potrafią być bardzo wysokie, także w przypadku felg wysokiej jakości z rynku wtórnego wartość kompletu może przyprawić o zawrót głowy. Tymczasem nie trzeba wiele czasu ani umiejętności, aby pozostawione bez opieki auto pozbawić tego elementu.
Zapewne każdy z nas zna widok samochodu bez kół, ustawionego na cegłach. Kradzież felg aluminiowych to powszechny proceder. Jednym z bardziej skutecznych sposobów ochrony felg przed zakusami złodziei są śruby zabezpieczające, zwane również śrubami antykradzieżowymi.
Jak działają śruby zabezpieczające?
Komplet śrub antykradzieżowych nie jest dużym wydatkiem w porównaniu z kosztami zakupu markowych felg w dużym rozmiarze, a z powodzeniem zabezpiecza je przed kradzieżą. Należy jednak zaznaczyć, że nie ma 100-procentowej metody. Nawet najlepsze śruby jedynie wydłużą czas, jaki będzie potrzebny złodziejowi na zdjęcie kół, chociaż najczęściej po prostu zniechęcą go do kradzieży i zmuszą do szukania innego obiektu zainteresowania. Z tego względu dobrym pomysłem jest zakup nawet najprostszego zestawu śrub antykradzieżowych.
Zestaw składa się zazwyczaj z czterech śrub, po jednej na każde koło, oraz ze specjalnej nasadki do klucza, która pozwala śruby odkręcić. Główka śruby ma specjalne zakończenie, którego nie da się „chwycić” zwykłym kluczem. Rozmaite firmy stosują rozmaite wzory, a końcówka klucza jest bardzo trudna do dorobienia. Najlepiej, jeżeli główka śruby ukryta jest w gnieździe felgi, wówczas szansę na odkręcenie bez odpowiedniego klucza są znikome.
Jeżeli faktycznie zależy nam na solidnym zabezpieczeniu kół, warto zwrócić uwagę na to, by śruby były dobrej jakości, z utwardzanej stali, posiadały odpowiednie certyfikaty i wysoką klasę wytrzymałości. Oferowanych jest bowiem wiele podróbek wątpliwej jakości, które nie sprawią złodziejom większego problemu.
Jak dobrać śruby zabezpieczające do felg?
Na rynku dostępna jest wiele rodzajów felg, a śruby muszą być odpowiednio do nich dopasowane. Aby mieć 100-procentową pewność, że dane śruby antykradzieżowe będą pasować do naszych felg, najlepiej wykręcić jedną ze zwykłych i dokonać kilku pomiarów. Powinniśmy sprawdzić i zmierzyć następujące elementy:
Upewnić się, czy posiadamy śruby czy specjalne nakrętki.
Sprawdzić, czy główka śruby od strony styku z felgą ma kształt stożkowy czy kulisty.
Zmierzyć długość gwintu śruby (do podstawy główki).
Sprawdzić rozmiar klucza, jakim odkręcamy śrubę (np. 17 mm).
Zdecydowanie warto zainwestować w śruby antykradzieżowe. Jak wspomnieliśmy, nie gwarantują one 100-procentowego bezpieczeństwa felgom, ale zdecydowanie utrudnią ich kradzież.
|
Czy warto zainwestować w śruby antykradzieżowe do felg?
|
W poniższej tabeli znajdziesz informacje o wszystkich opłatach związanych z kredytem w rachunku bieżącym. W poniższej tabeli znajdziesz informacje o wszystkich opłatach związanych z kredytem w rachunku bieżącym.
| Rodzaj opłaty | Wysokość opłaty | Dodatkowe informacje |
| - | :-: | - |
| Oprocentowanie kredytu | 6,7% + WIBOR 3M | Odsetki pobierane od wykorzystanej kwoty kredytu, za każdy dzień. Bank pobiera je w okresach miesięcznych, licząc od dnia wypłaty kredytu. |
| Prowizja za udzielenie kredytu | 3,0% * | Prowizja obliczana jest od kwoty udzielonego kredytu. Udzielony limit kredytowy będzie pomniejszony o tę kwotę. |
| Prowizja za niewykorzystaną kwotę kredytu | 0 zł | Bank nie pobiera opłat za niewykorzystane środki. |
| Prowizja za odnowienie kredytu | 3,5% | Umowa o kredyt zawierana jest na rok. Bank pobiera prowizję za jej przedłużenie na kolejny rok. |
| Opłata za prowadzenie rachunku firmowego | 0 zł ** | Wraz z umową o kredyt, podpiszesz umowę o rachunek firmowy, na który wpłyną środki z kredytu. |
* bez kwoty minimalnej.
** pod warunkiem opłacania składki ZUS z tego rachunku.
Przykład:
Otrzymujesz limit kredytowy w wysokosci 10 000 zł. Na Twoim koncie po otrzymaniu nowych środków będziesz mieć do dyspozycji środki w wysokości Twojego dotychczasowego salda oraz dodatkowe 9 700 zł (limit pomniejszony o prowizję za udzielenie - 3% * 10 000 zł). Jeśli na poczatku danego okresu rozliczeniowego wykorzystasz na przykład 6 000 zł i ta kwota pozostanie w całości niespłacona przez 30 dni, zapłacisz 41,52 zł z tytułu kosztów oprocentowania kredytu (8,42% * (30 / 365 * 6000)) w tym miesiącu rozliczeniowym. Jeśli w którymś z miesięcy nie wykorzystasz żadnych środków z limitu - nic nie płacisz.
Zapoznaj się także z Taryfą opłat i prowizji banku.
Dowiedz się więcej
Informacje o kredycie
Instrukcja składania wniosku
Regulamin świadczenia usług pośrednictwa kredytowego
|
Kredyt w rachunku bieżącym - opłaty i oprocentowanie
|
Gitarowe dźwięki wpadają w ucho i starszym, i młodszym słuchaczom. Dzieci, które wsłuchują się w twórczość zespołów rockowych, mogą nawet wpaść na pomysł założenia własnej kapeli z zaprzyjaźnionymi rówieśnikami. Jakie ubranka i gadżety ucieszą fana rock'n'rolla najbardziej? Rockowa szafa – co powinno się w niej znaleźć?
Esencją rockowego stylu są ciężkie buty i skórzana kurtka. Nie są to jednak jedyne elementy stroju, które maluch może mieć w swojej szafie. Muzykę rockową dzieli się na podgatunki, których przedstawiciele wybrali sobie zupełnie inny wizerunek. Kierując się zasadami panującymi w garderobie gwiazdy metalu, wybierz czarne jeansy dla chłopca albo czarne legginsy dla dziewczynki, dobierz ciemną górę, a całość uzupełnij ciężkimi butami przypominającymi glany. Zupełnie inaczej modę rockową rozumieją miłośnicy muzyki punkrockowej – bez zastanowienia sięgają po ubrania z ćwiekami i charakterystyczne kurtki ramoneski, które swoją nazwę zawdzięczają zresztą kultowemu zespołowi grającemu punka, czyli The Ramones. Z kolei w stylu zespołów grunge’owych, takich jak Nirvana czy Pearl Jam, są flanelowe koszule w kratę i trampki.
Dziecięce koszulki z zespołami rockowymi
Smyk, który najprawdopodobniej zasłuchał się w muzyce uwielbianej przez jego rodziców, chętnie sięga po nagrania swoich ukochanych zespołów. Z łatwością rozpoznaje zatem logo ulubionych kapel, które widział już wiele razy na okładkach płyt. Bez wątpienia z wielką radością będzie nosił koszulki ze zdjęciami i znakiem graficznym Beatlesów, Rolling Stonesów, Metallikialbo AC/DC. Kilkulatek nie powstydzi się też koszulek z innymi typowymi motywami, takimi jak trampki czy po prostu słowo rock.
Karaoke, mikrofony i instrumenty dla dzieci
Trudno byłoby być prawdziwym fanem muzyki albo bawić się w gitarzystę czy perkusistę szalenie popularnego zespołu rockowego bez instrumentów. Dwa z nich kojarzą się z muzyką rockową najbardziej –gitara i perkusja są wprost idealne dla malucha z rockowym zacięciem! W ofercie Allegro znajdziesz nie tylko interaktywne gitary i perkusje, które możesz kupić z myślą o nawet rocznym czy dwuletnim brzdącu, ale też zabawkowe instrumenty, które przypominają prawdziwą gitarę akustyczną czy perkusję, tyle że jej rozmiary dostosowane są do przedszkolaka. Możesz zwrócić uwagę np. na gitary marki Rookie Rock.
Nie zapomnij o wspieraniu dziecięcej miłości do śpiewania – przyda się mikrofon, który towarzyszyć będzie malcowi w radosnych rock’n’rollowych podskokach, ważnym zakupem będzie też karaoke. Zestaw do odtwarzania albo nagrywania muzyki to zresztą doskonały pomysł na prezent, który będzie towarzyszył dziecku co najmniej przez kilka kolejnych lat.
Zaproś pociechę do świata dźwięków
Nikt, tak jak ty, nie zna twojej pociechy. Doskonale wiesz, jakie są jej zainteresowania i jaki ma charakter. Niektóre dzieci radośnie skaczą przy gitarowych dźwiękach tylko w zaciszu własnego domu, inne czują się na scenie jak ryba w wodzie. Pierwsze próby wystąpień przed publicznością przypadają na okres przedszkolny, ale kto wie – może z małego fana rock’n’rolla wyrośnie prawdziwa gwiazda rocka? Na razie możesz podsuwać pociesze płyty dziecięcych zespołów, zachęcając ją do zgłoszenia się na przesłuchania – być może stanie się członkiem któregoś z nich. Możecie nawet wspólnie słuchać muzyki, wybierając płyty Lumikulu albo Arki Noego, czyli dwóch polskich dziecięcych zespołów, których dorośli liderzy mają wiele wspólnego z muzyką gitarową. Pomyśl również, czy nie wybrać się całą rodziną na koncert plenerowy, miej jednak na uwadze, żeby chronić słuch malucha – nie stójcie blisko głośników, a dla lepszego zabezpieczenia uszu możesz nawet kupić pociesze specjalne słuchawki dźwiękochłonne dla najmłodszych. Zastanów się także nad nauką gry na instrumencie – być może to właśnie lekcje gry na perkusji albo gitarze sprawią dziecku największą radość.
Dziecięce zamiłowania przeradzają się czasem w życiowe pasje. Jeśli twoje dziecko ma talent muzyczny, a kiedy tylko może, szpera w twojej rockowej płytotece, pomyśl nie tylko nad uzupełnieniem jego garderoby, ale przede wszystkim nad rozwijającą rozrywką. Weź pod uwagę zakup gitary lub perkusji, zapisanie dziecka na kurs nauki gry na instrumencie, wybierzcie się też na koncert zespołu dziecięcego.
|
Maluch z rockowym zacięciem – gadżety i modne ubranka dla małego fana ciężkich brzmień
|
Blender to urządzenie, które powinno znaleźć się w każdej kuchni. Można je wykorzystać nie tylko do przygotowywania posiłków, ale również do mieszania koktajli i drinków. Polecamy siedem modeli, którymi warto się zainteresować. Blender nie jest skomplikowanym urządzeniem, ale w sprzedaży można znaleźć dziesiątki różnych modeli. Różnią się nie tylko kształtem, rozmiarem i kolorem. Wybierając blender do domu, warto zwrócić uwagę na kilka istotnych kwestii.
Jakie są rodzaje blenderów?
Można wyróżnić dwie kategorie urządzeń z tej kategorii. Podstawowe blendery nazywane ręcznymi mają mniejsze gabaryty i świetnie nadają się do miksowania potraw lub drinków bezpośrednio w garnku lub w misce – będą akurat na karnawał. Na tym oferta producentów blenderów się jednak nie kończy.
Dobrym wyborem mogą okazać się blendery kielichowe. Są one większe, ale w obudowie zintegrowany został pojemnik. Trudniej się je czyści, ale w wielu sytuacjach radzą sobie lepiej i dają lepsze efekty podczas miksowania twardych owoców lub kostek lodu. Blendery mają w dodatku różne parametry.
Lepsze (i niestety zazwyczaj droższe) modele mają większą moc i większe obroty. Mogą mieć też dodatkowe funkcje (np. kruszenie lodu czy krojenie) oraz obudowy wykonane z różnych materiałów – metalu lub plastiku. Łatwo się w tym wszystkim pogubić, dlatego przygotowaliśmy listę 7 modeli tańszych blenderów ręcznych, które warto kupić.
Bosch MSM 67170
Blender z dedykowanym pojemnikiem z miarką marki Bosch ma moc 750 W. Oprócz 12 ustawień prędkości nie zabrakło opcji turbo do radzenia sobie z tymi bardziej wymagającymi potrawami. Urządzenie oferuje też elektroniczno-płynną regulację obrotów. Bosch MSM 67170 może służyć do rozdrabniania i siekania pożywienia, ubijania piany i miksowania. Podczas karnawału sprawdzi się natomiast świetnie jako maszyna do robienia drinków, bo radzi sobie z kruszeniem lodu. Cena: ok. 190 zł.
Zelmer ZHB1304B
Warty uwagi blender można znaleźć w ofercie firmy Zelmer. Model oznaczony ZHB1304B ma moc 700W. Elektroniczno-skokowa regulacja prędkości ma 15 ustawień z dodatkowym trybem turbo. Można zamontować w nim dodatkowe końcówki do miksowania i ubijania piany. W zestawie Zelmer ZHB1304B znalazł się też pojemnik z pokrywką i pojemnik do odmierzania składników. Cena: ok. 170 zł.
Siemens MQ 67170
Ręczny blender Siemens MQ 67170 ma moc 750 W. Producent wyposażył go w funkcje regulacji prędkości, szatkowania, ubijania, rozdrabniania i kruszenia lodu. Urządzenie ma 12 poziomów prędkości i funkcję turbo. W zestawie znalazły się dwie pokrywki, pojemnik do miksowania z miarką, mieszadła do ubijania i rozdrabniacz uniwersalny. Cena: ok. 200 zł.
Clantronic SMS 3455
Blender ręczny z dodatkowym pojemnikiem z miarką o nazwie Clantronic SMS 3455 wyposażony jest w misę oraz różne rodzaje ostrzy. Dysponuje mocą 750 W. Jego dodatkowe funkcje to krojenie, kruszenie lodu oraz miksowanie. Nie zabrakło też funkcji turbo i mechaniczno-skokowej regulacji obrotów. Cena: ok. 190 zł.
Russell Hobbs Mix & Go 21350
Ten blender spodoba się przede wszystkim fanom koktajli. W zestawie Russell Hobbs Mix & Go 21350 znalazły się butelki, w które można od razu wlać przyrządzone napoje. Trzeba tylko pamiętać, że moc 300 W może okazać się niewystarczająca do miksowania twardych owoców, ale ten model wynagradza swoje węższe zastosowanie bardzo atrakcyjną ceną (ok. 100 zł).
Philips HR 3652
Osoby poszukujące blendera kielichowego mogą przyjrzeć się ofercie marki Philips. Urządzenie jest wyraźnie droższe od blenderów ręcznych, ale łatwiej się je obsługuje i pozwoli sprawniej przygotowywać drinki podczas zabawy karnawałowej. Philips HR 3652 ma moc 1400 W – rozkręca końcówkę do poziomu nawet 35 000 obrotów na minutę i obsługuje tryb pulsacyjny. Producent zadbał o szklany dzbanek o pojemności 2 litrów w zestawie oraz wstępnie ustawiony program do przygotowywania koktajli. Cena: ok. 500 zł.
Kenwood BLP300WH
Inną propozycją blendera kielichowego, który sprawdzi się przy przygotowywaniu drinków, jest Kenwood BLP300WH. Urządzenie ma moc 400 W, ale jest przy tym znacznie tańsze niż wymieniona wyżej propozycja marki Philips (ok. 130 zł). Producent zadbał o tryb pulsacyjny, dwustopniową regulację prędkości i pojemnik o pojemności 1,6 litra.
W każdej kuchni powinno znaleźć się miejsce na blender. Urządzenie jest niewielkie, nie kosztuje wiele, a ułatwia i uprzyjemnia życie. Przyda się zarówno podczas przygotowywania obiadu, jak i na prywatkach. Własnoręcznie przygotowane drinki i bezalkoholowe koktajle z pewnością zachwycą wszystkich gości!
|
7 blenderów – przygotuj koktajle i drinki na karnawałową imprezę
|
Wycieczki rowerowe to wspaniały pomysł na rodzinny weekend. Wystarczy spakować rowery, zabrać ze sobą prowiant i można ruszyć za miasto. Aby wszyscy członkowie rodziny mogli się cieszyć taką wyprawą, należy zabrać ze sobą fotelik rowerowy. Dzięki niemu nawet małe dziecko będzie mogło podróżować w komfortowych warunkach. Czasy jazdy na ramie dawno już minęły. Teraz prawdziwy rodzic rowerzysta musi posiadać fotelik rowerowy. Oto propozycje dla tych, którzy chcą mieć oryginalny i bezpieczny fotelik. Fotelik rowerowy BOBIKE MINI EXCLUSIVE
Fotelik BOBIKE MINI EXCLUSIVE to górna półka, jeśli chodzi o cenę i wygląd. Jest laureatem wielu nagród, m.in. „Bezpieczny fotelik rowerowy”, „Dziecięca innowacja 2012”. Zdobył także nagrodę Taipei Cycle D&I w 2012 roku oraz wygrał test konsumentów w Holandii w lutym 2014 roku. Ten fotelik jest przeznaczony do montażu na przodzie roweru. Ma regulowane podnóżki i trzypunktowe pasu bezpieczeństwa. Pasy są szerokie i dobrze wyprofilowane, dzięki czemu nie spadają z ramion. Z tyłu oparcia dodatkowo jest wolna przestrzeń przeznaczona na kask, aby dziecko nie zawadzało o oparcie w trakcie jazdy.
Cechą charakterystyczną, po której można rozpoznać od razu ten model, jest osłona, która zabezpiecza dziecko przed wiatrem, gałęziami czy piaskiem. Jest w połowie przezroczysta, aby dziecko swobodnie mogło obserwować drogę. Dół jest wykonany z tworzywa sztucznego w tym samym kolorze, co fotelik.
box:offerCarousel
Fotelik rowerowy WeeRide Kangaroo Safe Front Deluxe
Fotelik rowerowy WeeRide Kangaroo Safe Front Deluxe dzięki specjalnemu stelażowi może być montowany zarówno na przodzie, jak z tyłu roweru. Pasuje do rowerów miejskich, crossowych, szosowych i górskich. Jego wielką zaletą jest to, że nie przenosi środka ciężkości na tył roweru. Stelaż jest bardzo wytrzymały. Można w nim regulować wysokość i długość, aby jak najbardziej prawidłowo zamocować fotelik. System zdejmowania i zakładania jest bardzo prosty, a sama czynność nie zajmuje więcej niż 10 sekund.
Fotelik spełnia normy jakości EN 14344 oraz ma certyfikat jakości TUV SUD Group. Pasy są pięciopunktowe, dodatkowo obszyte miłym materiałem, tak by nie obcierać małego podróżnika. Wyściółka jest bardzo miękka i znajduje się nie tylko na siedzisku, ale także po bokach, co znacząco podnosi komfort jazdy. Bardzo interesującą rzeczą jest poduszeczka umieszczona na przedniej podpórce. Kiedy dziecko się zdrzemnie, może na niej bezpiecznie położyć główkę.
box:offerCarousel
Fotelik Hamax Siesta
Fotelik Hamax Siesta to produkt znanej i cenionej norweskiej firmy produkującej foteliki rowerowe, kaski i narty. Przeznaczony jest do rowerów zarówno z bagażnikiem, jak i bez. Jako jeden z nielicznych daje możliwość odchylenia fotelika o 20 stopni. Plecy są profilowane, dzięki czemu idealnie pasują do plecków dziecka. Miejsce na kask sprawia, że nawet długa podróż jest wygodna. Materiał wyścielający wnętrze fotelika jest wytrzymały i przyjemny w dotyku. Fotelik jest wyposażony w pasy zapinane na piersi dziecka i zabezpieczone przed przypadkowym otwarciem. Nóżki dziecka są chronione przed włożeniem ich w szprychy przez szerokie podpórki z paskami i dodatkowe ochraniacze.
|
Przegląd fotelików rowerowych do 500 zł
|
Nadchodząca wiosna i coraz wyższa temperatura na zewnątrz zmuszają nas do zrzucenia zimowych okryć wierzchnich. Bezrękawniki to nie tylko wygoda, ale zapewnienie ciepła na plecach i klatce piersiowej. Sprawdź, jakie bezrękawniki dla chłopców są ostatnio popularne na Allegro. Co więcej, ich cena nie przekracza 100 zł. Bezrękawnik Wójcik
Bezrękawniki Wójcik cieszą się popularnością, którą zawdzięczają jakości wykorzystanych materiałów. Jedną z naszych propozycji jest zielony bezrękawnik z granatowymi dodatkami.
Całość zapinana jest na zamek błyskawiczny. Z przodu ma dwie kieszonki na zatrzaski oraz mniejszą kieszonkę na zamek. Bezrękawnik został wyprodukowany w Polsce, ma wypełnienie z poliamidu. Koszt to około 90 zł.
Bezrękawnik Minoti
Żółty bezrękawnik z granatową podszewką od Minoti to propozycja dla najmłodszych chłopców. Odzież dostępna jest w rozmiarach dla dzieci od 1. do 4. roku życia. Bezrękawnik jest zapinany na suwak błyskawiczny. Z przodu są dwie kieszonki, bez zapięć.
Krój został lekko wydłużony z tyłu, aby uchronić malucha przed odkryciem pleców podczas biegania, kucania i zabawy. Bezrękawnik jest wykonany w 100% z poliestru. Koszt to około 60 zł.
Bezrękawnik Quechua
Bezrękawniki Quechua, pomimo cienkiego materiału, zapewniają izolację termiczną na bardzo wysokim poziomie. Wszystko dzięki wypełnieniu z watoliny rozłożonej panelowo, która sprawia, że bezrękawnik jest ciepły i lekki.
Co więcej, impregnacja produktów Quechua zapewnia ochronę przed drobnym deszczem – woda nie wsiąka w materiał. Dodatkowo ma on większą oddychalność niż puch i jest bardziej wytrzymały. Pomimo prania bezrękawnik nie traci swoich funkcji. Koszt to około 60 zł.
Bezrękawnik Soul&Glory
Bezrękawnik Soul&Glory z kapturem jest dostępny w kolorze granatowym i ze skórzanymi wstawkami na ramionach. Odzież jest zapinana na suwak błyskawiczny, ale ma również wstawkę osłaniającą zamek na napy.
Krój bezrękawnika Soul&Glory jest wydłużony z tyłu, a całość została podszyta polarem w szarym kolorze. Na przodzie bezrękawnik ma ozdobne hafty i aplikacje. Ma także dwie kieszenie. Koszt to około 55 zł.
Bezrękawnik Next w odcieniach moro
Dla chłopców, którzy cenią sobie wojskowy styl i chcą wtopić się w otoczenie, możemy wybrać bezrękawnik Next w odcieniach moro. Ma on watowane wypełnienie i podszewkę z polaru. Wysoki kołnierz całkowicie zasłania szyję, dzięki czemu chroni przed wiatrem i chłodem. Koszt to około 100 zł.
Bezrękawnik Primark z kolekcji Rebel
Bezrękawnik Primark z kolekcji Rebel to prosty strój w granatowym kolorze z czerwoną podszewką. Ma wyższą stójkę, która chroni przed wiatrem i całkowicie zasłania szyję. Całość jest wypełniona puchem syntetycznym, który zapewnia ciepło. Dla wygody zastosowano dwie kieszenie z przodu, które są zamykane na zatrzaski. Bezrękawnik prezentuje się bardzo elegancko. Koszt to około 60 zł.
|
Popularne bezrękawniki dla chłopców do 100 zł
|
Od zawsze fascynowały nas wielkie maszyny. Gigantyczne statki pasażerskie i towarowe, ogromne, długie na kilkaset metrów, nowoczesne pociągi czy wielkie, wyłaniające się wprost z chmur samoloty. Setki tysięcy ludzi na całym świecie spędzają swój wolny czas, wypatrując cuda techniki, notując godziny i czasy przejazdów i przelotów, fotografując je i chwaląc się swoimi „zdobyczami” na licznych fachowych forach dyskusyjnych i profesjonalnych portalach zajmujących się tą tematyką. Ci ludzie to tzw. spotterzy. Spotterzy morscy, lotniczy i kolejowi. Skąd jednak czerpią wiedzę o tym, kiedy i na jakiej trasie pojawi się kolejny obiekt godny uwagi? Kolejny niecodzienny gość w porcie czy na lokalnym lotnisku?
Jak działa skaner nasłuchowy?
Jednymi z głównych narzędzi, którymi posługują się spotterzy, są skanery nasłuchowe. Skanery to urządzenia umożliwiające podsłuchiwanie prowadzonej otwartym tekstem korespondencji pomiędzy dyżurnym ruchu a maszynistą kolejowym, pomiędzy kapitanatem portu a kapitanem statku lub pomiędzy wieżą kontroli lotów a pilotem samolotu. Skanery nie mają możliwości nadawania, są zatem całkowicie bezpieczne dla prowadzonej korespondencji – nie ma możliwości zakłócenia korespondencji radiowej przez słuchającego.
Na portalu Allegro można znaleźć wiele modeli skanerów nasłuchowych, poniżej prezentuję kilka najpopularniejszych i najbardziej uniwersalnych urządzeń.
Uniden EZI 33 XLT
To podstawowy model skanera częstotliwości. Skaner posiada wstępnie zaprogramowane najpopularniejsze zakresy. Obejmuje swoim zasięgiem pasma VHF, FM, Airband i UHF. Umożliwia zatem słuchanie zarówno korespondencji lądujących samolotów, jak i pasma kolejowe oraz morskie. Bez trudu skonfigurujemy go także do słuchania służb ratunkowych. Urządzenie umożliwia zapisanie częstotliwości w 9 bankach pamięci, ma też możliwość zapisania 3 kanałów szybkiego dostępu. Skaner Uniden EZI 33XLT umożliwia pełną kontrolę funkcji procesu skanowania, takich jak rozpoczęcie szukania, jego zatrzymanie w dowolnym momencie, przeskok do kolejnego aktywnego kanału oraz jego zapisywanie w pamięci. Uniden EZI 33 XLT to idealny wybór dla początkującego nasłuchowca.
Uniden UBC75 XLT
To z kolei skaner dla bardziej zaawansowanego spottera, który już wie, czego oczekuje od tego typu urządzenia. Skaner Uniden UBC75 XLT obejmuje swoim zakresem wszystkie analogowe częstotliwości, w tym służby zarówno profesjonalne oraz pasmo krótkofalarskie amatorskie w zakresie od 25 do 512MHz, z krokiem strojenia: 5/6,25/8,33/10 oraz 12,5. Skaner umożliwia także słuchanie raportów pogodowych w systemie NOAA. UBC75 XLT oferuje aż 10 banków pamięci, w każdym można zapisać 30 częstotliwości. Użytkownik ma zatem do dyspozycji 300 komórek pamięci. Skanowanie zaprogramowanych częstotliwości odbywa się z zawrotną prędkością 90 kanałów na sekundę, a szybkość wyszukiwania kanałów w trybie Hyper sięga 270 kroków na sekundę. Unidena można programować zarówno bezpośrednio z klawiatury, jak i za pośrednictwem komputera. Uniden UBC75 XLT kosztuje ok. 450 złotych.
Uniden UBC125 XLT
To przedstawiciel najbardziej zaawansowanych skanerów dla amatorów spottingu. Jest jednym z najszybszych i pokrywających najszersze pasmo skanerów dostępnych na rynku. Umożliwia przeszukiwanie zakresu od 25 do 960MHz z prędkością do 270 kroków na sekundę oraz skanowanie z szybkością 80 kanałów na sekundę. Skaner Uniden UBC125 XLT obsługuje również pasmo lotnictwa wojskowego w zakresie częstotliwości 225/400 MHz oraz pasmo CB modulacji AM obowiązującej w Polsce. Użytkownik może zapisać w pamięci aż 500 różnych częstotliwości w 10 bankach pamięci. Funkcja Close Call umożliwia szybkie, automatyczne dostrajanie się do lokalnych sygnałów radiowych w najbliższej okolicy. Użytkownicy powinni też docenić możliwość podłączenia do gniazda słuchawkowego dyktafonu i nagrywania słuchanej korespondencji radiowej.
Unikatową funkcjonalnością jest Text Tagging, dzięki której każdej z częstotliwości można nadać indywidualną nazwę, składającą się z maksymalnie 16 znaków. Wyświetlana jest ona w momencie wykrycia korespondencji na danym kanale. Bardzo ułatwia to identyfikację stacji nadawczej i zwalnia z konieczności zapamiętywania lub zapisywania w notatniku setek częstotliwości radiowych. Skaner Uniden UBC125 XLT można kupić na portalu Allegro za cenę poniżej 600 złotych.
Używając skanera, należy pamiętać, że aby być w zgodzie z polskim prawem, wolno słuchać tylko korespondencji prowadzonej otwartym tekstem – nie wolno łamać żadnych zabezpieczeń prowadzonej korespondencji. Nie wolno też wykorzystywać ani udostępniać pozyskanych w ten sposób informacji, które nie są kierowane bezpośrednio do słuchającego.
|
Skanery nasłuchowe dla spotterów
|
Dla smakoszy koktajli, zup kremów, sosów, musów, a także innego typu płynnych deserów, ze słynnym smoothie na czele, blender kielichowy będzie idealnym pomocnikiem kuchennym. By przygotować niektóre potrawy lub smakołyki, trzeba rozdrobnić lub zmiksować składniki. Do tego przyda się blender kielichowy. Jest naprawdę praktycznym urządzeniem.
Który blender wybrać?
Wybór urządzeń tego typu jest dość duży, a i firm sprzedających blendery też niemało. Jako że jest sprzętem prostym w obsłudze, warto zwrócić uwagę na jakość jego wykonania oraz funkcje. Oferta blenderów i sprzętu AGD z roku na rok się powiększa. Nowinkami ostatniego okresu są blendery próżniowe z dodatkową funkcją gotowania. Podczas wyboru tego typu urządzenia warto zwrócić uwagę na jakość i ostrość noży. Przyjrzymy się blenderowi kielichowemu Amica BTK 5011 IN z topowej serii Amica IN.
Dane techniczne blendera Amica BTK 5011 IN
Model blendera Amica BTK 5011 IN ma następujące parametry:
* napięcie znamionowe: 220-240 V, ~50 Hz,
* pojemność dzbanka: 1500 ml,
* długość przewodu zasilającego: 1 m,
* materiał dzbanka: szkło,
* materiał obudowy: stal szlachetna,
* materiał noży: stal nierdzewna,
* moc urządzenia: 800 W.
Funkcje i cechy:
* zabezpieczenie przed przegrzaniem,
* zabezpieczenie przed uruchomieniem przy niewłaściwym montażu,
* regulacja prędkości: płynna + funkcja blendowania pulsacyjnego z funkcją kruszenia lodu,
* niebieskie podświetlenie LED.
Amica BTK 5011 IN – pierwsze wrażenie
Obsługa, użytkowanie i wyposażenie zestawu: zestaw Amica BTK 5011 IN to kielichowy blender o mocy 800 W składający się z dwóch części. Ma płynną regulację prędkości z trybem pulsacyjnym, który sprawdza się szczególnie wtedy, gdy przygotowuję w nim koktajl mleczno-owocowy z mrożonych owoców. Blender Amica jest dość cichy. Kolejnym plusem tego domowego pomocnika jest jego nowoczesny design. Ale kiedy porównuję go do mojego starego blendera (o tej samej mocy), mam wrażenia, że czas potrzebny na przygotowanie koktajlu z mrożonych truskawek lub zupy kremu jest nieco dłuższy. Urządzenie kuchenne jest starannie wykonane, bardzo ładnie się prezentuje i łatwo się je czyści (warto to robić tuż po skończeniu pracy). Duży plus za szklany dzbanek. Mimo że jest dość ciężki, to jednak wolę szkło niż plastik.
W pudełku z blenderem Amica BTK 5011 IN znajdują się:
Czarna podstawa, czyli jedna z dwóch części całego zestawu. Wewnątrz czarnej skorupy znajduje się silnik blendera, jego serce. W przypadku podstawy uwagę zwraca jej solidne wykonanie. Większość obudowy jest metalowa (lakierowana na elegancką, matową czerń). Na obudowie umieszczono informację o mocy urządzenia – 800 W. Do pracy w warunkach domowych to wystarczy. Silnik jest wyposażony w czujnik, który wyłącza blender, gdy korzystamy z niego zbyt długo i urządzenie zbyt się rozgrzeje. Po odczekaniu kilku, kilkunastu minut można kontynuować pracę.
Szklany dzbanek z pokrywką, w której umieszczono niewielką miarkę pozwalającą odmierzać produkty o objętości do 50 ml. Dzbanek o pojemności 1,5 litra jest solidny i dość ciężki, wykonany w 100% ze szkła z nadrukowaną na ściance, czytelną odporną na ścieranie miarką. Po pół roku użytkowania blendera wszystko jest widoczne jak w dniu wyjęcia go z opakowania. Warto podkreślić, że obie części pasują do siebie idealnie, a zamocowanie dzbanka w podstawie jest bardzo proste. Wystarczy włożyć dzbanek w odpowiednio wyprofilowane wyżłobienia w czarnej obudowie blendera i gotowe.
Opis funkcji urządzenia
Zabezpieczenie przed przegrzaniem. W tym urządzeniu raczej nie ma ryzyka przegrzania, a to wszystko dzięki specjalnej konstrukcji silnika.
Ostrze ze stali nierdzewnej i funkcja kruszenia lodu możliwa dzięki specjalnym bardzo wytrzymałym nożom. Wyjątkowo efektywne ostrze sprawi, że będziemy zadowoleni z każdej przygotowanej potrawy. Wykonane ze stali nierdzewnej posłuży wiele lat.
Regulacja długości przewodu dzięki schowkowi znajdującemu się pod spodem blendera. Wyciągamy tyle kabla, ile nam potrzeba. Ułatwia to pracę z urządzeniem, zbyt długie kable się nie plączą i nie przeszkadzają.
Płynna regulacja prędkości to funkcja, dzięki której możemy dowolnie dopasowywać szybkość obrotów do potrzeb.
Dodatkowa funkcja Pulse polecana do rozkruszania lodu i twardych składników. Umożliwia dokładne i błyskawiczne miksowanie składników.
Szklany dzban to jednocześnie atut tego produktu i mała wada. Jest dość ciężki, ale wytrzymałe szkło musi ważyć. Odporny na zarysowania i wysokie temperatury. Jeśli chcemy przygotować zupę krem, nie trzeba czekać, by ostygła.
Miarka w pokrywie blendera to bardzo ciekawe rozwiązanie. Zdecydowanie ułatwia pracę w kuchni. I zawsze jest pod ręką.
Amica BTK 5011 IN – moja opinia o produkcie
Blender kielichowy to niezastąpione narzędzie w kuchni. Jest pomocne w przygotowaniu wszelkiego rodzaju musów, zupy kremu, sosów, a także pysznych koktajli i deserów. Blender Amica BTK 5011 IN jest urządzeniem polskiego producenta: Amica. Produkty z serii IN wyróżniają się stylowym, eleganckim wzornictwem, wysoką jakością materiałów użytych do budowy danego sprzętu, a także trwałością i funkcjonalnością.
Zalety:
* nowoczesny design,
* szklany kielich z miarką,
* trwałość – po pół roku użytkowania wygląda niemal jak nowy,
* ostre ostrza.
Wady:
* czas blendowania oraz rozkruszania lodu i mrożonych owoców przekracza zalecane przez producenta 40-60 sekund.
Blender firmy Amica jest dość masywnym i stabilnym urządzeniem m.in. dzięki gumowym nóżkom. W dolnej części, pod spodem sprzętu, umieszczono schowek na metrowy kabel, który można zwinąć, dzięki czemu urządzenie można łatwo przechowywać w szafce bez plątania się kabla. Podczas pracy blendera świeci się niebieska dioda.
Zaczynamy więc blendować mrożone maliny i jogurt, by uzyskać ulubiony koktajl mojego syna.
W instrukcji obsługi producent zaleca miksowanie produktów miękkich (owoce, soki itp.) nie dłużej niż 40-60 sekund jednorazowo. Po 40 sekundach blendowania uzyskałam efekt jak na zdjęciu. Mrożone maliny powinny znaleźć się na dole.
Nigdy nie pilnuję czasu. Blenduję składniki do chwili, aż koktajl staje się płynny. Nigdy podczas przygotowywania nie zdarzyło mi się, by urządzenie zastrajkowało. Koktajl jest gotowy po 80 sekundach od rozpoczęcia pracy.
Nie mam zastrzeżeń do pracy blendera. Bardzo skutecznie rozdrabnia różnego rodzaju składniki od miękkich owoców, liści szpinaku i jarmużu, po mrożone kostki lodu lub mrożone owoce. Jest rewelacyjny zarówno do przygotowywania zup, jak i koktajli.
|
Blender Amica BTK 5011 IN – test produktu
|
Wybór siodła do roweru to spore wyzwanie, ponieważ to od niego przede wszystkim zależy wygoda jazdy. Na długie wyprawy rowerowe po trudnym terenie poleca się siodełka mtb. Dlaczego właśnie takie? I na co zwracać uwagę przy ich zakupie? Sportowe siodełka mtb, o wąskim profilu i niedużej powierzchni, powinny być pierwszym wyborem, jeśli planujemy długie trasy po trudnym terenie. Po pierwsze dlatego, że ich kształty dopasowują się do anatomii ciała lepiej niż szerokie siodełka typu „kanapa”, po drugie – ponieważ minimalizują ryzyko odparzeń, po trzecie zaś – pochłaniają znaczną liczbę drgań.
Wygodne siodełko rowerowe
Mtb jest najlepszym siodłem dla większości rowerzystów. Jednak aby jazda na nim była komfortowa, trzeba precyzyjnie dobrać kształt, dopasowując go indywidualnych wymiarów. A potem przez kilka dni przyzwyczajać ciało do siedziska, robiąc krótsze wypady rowerowe.
Siodełka te są bardzo twarde, co wbrew pozorom jest pożądane, ponieważ twarda wyściółka do minimum ogranicza miejsce styku z ciałem, co zapobiega odparzeniom. Dodatkowo siodełko mtb męskie często ma dziurę w środku i wycięcie z tyłu, co ma za zadanie odciążać szczególnie wrażliwe części ciała.
Tego typu siodło nie sprawdzi się dobrze, kiedy na rowerze będzie jechać kobieta (lub osoba ważąca więcej niż 80 kg), ponieważ rozstaw kości jest u niej szerszy niż u mężczyzn. Średnia szerokość kości u mężczyzny wynosi 118 mm, a u kobiety – 148 mm. Nacisk punktowy przy wąskim profilu mtb w siodełkach męskich jest tak duży, że powoduje siniaki i duży ból podczas jazdy, jeśli rowerzystą jest kobieta. Dlatego na potrzeby pań projektanci opracowali specjalne siodełka mtb damskie, a wśród nich szczególnie polecane siodełko wtb. Ergonomia tego siodełka jest tak zaplanowana, aby zapewnić maksymalną wygodę paniom oraz tym panom, którzy mają nieco więcej kilogramów. Małe otwory powycinane w twardej skorupie siodełka rozkładają ucisk na kilka stron, co minimalizuje ból. Centralne wgłębienie jest zaprojektowane tak, aby chronić, a jednocześnie nie utracić integralności siodła.
Co wziąć pod uwagę przy zakupie
Większość siodeł mtb nowej generacji ma tytanowe pręty i stelaż z włókna węglowego – taka konstrukcja pochłania drgania, co jest szczególnie ważne przy trasach off-roadowych. Rozwiązania tego typu znajdziemy w siodłach Selle Italia. Siedziska tej marki są szczególnie lubiane za ich smukłe kształty, anatomiczne wycięcia, niską wagę i sportowy wygląd.
Kupując siodełko, patrz także szczególnie uważnie na materiał pokrywający. Dobrze, aby był antypoślizgowy, ponieważ tani plastik bez gwarancji antypoślizgowości spowoduje, że jazda na pewno nie będzie przyjemna.
Większość producentów siodełek używa do pokrycia materiałów syntetycznych. Te z naturalnych skór są o wiele droższe, ale też komfort jazdy jest wyższy. Wierzch ze skóry naturalnej można znaleźć w siodłach Ritchey – marce, która jest świetnie rozpoznawalna w środowisku kolarskim. Podstawa siodła Ritchey składa się w 35% z włókna węglowego, co znakomicie poprawia sztywności i minimalizuje wagę. Stelaż i mocowanie prętów, także wykonane z włókna węglowego, doskonale tłumią wibracje i drgania.
Jeśli kupujesz siodło on-line, po jego dostarczeniu koniecznie zrób kilka rund rowerem. Tylko w ten sposób upewnisz się, że siodełko pasuje do twoich kształtów. Wszelki dyskomfort utrzymujący się dłużej niż kilka dni to znak, że trzeba szukać dalej.
Ustawienie siodła
Wąski profil mtb oszczędza otarć podczas pedałowania, a jeśli siodło jest dobrze ustawione, to zmniejszamy ryzyko kontuzji stawów kolanowych, jak również odciążamy kręgosłup. Odpowiednie ustawienie można uzyskać stosując metodę Holmesa, którą wielu cyklistów uważa za najbardziej dokładną, ale też najtrudniejszą z dostępnych metod. Wymaga ona wzięcia pod uwagę kluczowego parametru, jakim jest kąt zgięcia kolana w najniższym położeniu korby. Kąt ten powinien mieścić się w przedziale 25-35 stopni. Należy też przypilnować, aby odległość od stawu kolanowego do osi pedałowania przy poziomym ustawieniu korb wynosiła ok. 12–20 mm. Aby precyzyjnie zmierzyć odległości, można użyć miernika kątów, tzw. goniometru. Pozostałe parametry, jakie warto uwzględnić, to rozstaw guzów kulszowych, proporcja kości udowych i podudzia, a także technika pedałowania oraz potrzeby rowerzysty.
Siodło generalnie powinno być ustawione poziomo. Aby precyzyjnie odmierzyć poziom, warto sięgnąć po poziomicę. Odchylenie od poziomu niemal na pewno spowoduje ból i zniechęcenie do siodełka. Nosek siodełka może być lekko pochylony, o ok. 2 stopnie. To bardzo ważne dla panów, którzy nie chcą mieć problemów z prostatą. W takim ustawieniu ciężar rozkłada się na mięśniach ud i miednicy, odciążając krocze. Przy wyczynowej jeździe w terenie, gdzie liczy się efektywność, siedzenie rowerowe ustawia się nieco niżej, tak aby zaangażować mięśnie tylnej strony uda oraz mięśnie pośladkowe.
|
Siodło mtb – przyjemność z pedałowania na długich trasach
|
Chociaż w segmencie smartfonów trudno narzekać na stagnację, producenci nieustannie zaskakują nowymi rozwiązaniami technologicznymi – szybszymi procesorami, lepszymi aparatami, innowacyjnym oprogramowaniem i coraz bardziej odpornymi na uszkodzenia ekranami, jedno pozostaje niezmienne – telefonom doskwiera wciąż relatywnie krótki czas pracy na zasilaniu bateryjnym. W jaki sposób przedłużyć czas ich działania? Wbrew pozorom takich sposobów jest co najmniej kilka. Jeśli się do nich zastosujecie, wasz elektroniczny „kompan” wytrzyma bez ładowarki dłużej niż obecnie. Sprawdźcie, co trzeba zrobić, aby cieszyć się dłuższym życiem smartfona.
Dopasuj jasność wyświetlacza do swoich potrzeb
Jeśli dysponujecie smartfonem z systemem Android, na początek wejdźcie do ustawień systemowych i kliknijcie kategorię „bateria”. Znajdziecie tam listę najbardziej energochłonnych procesów w ramach systemu Android. Z bardzo dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że na pierwszym miejscu znajduje się „ekran”.Tak, tak. Wyświetlacz to w większości smartfonów „etatowy pożeracz prądu”. Nie znaczy to oczywiście, że powinniśmy zrezygnować z jego usług, bo byłoby to wręcz niemożliwe. Zastanówmy się jednak, czy jest konieczne wykorzystywanie maksymalnego stopnia podświetlenia matrycy.Jeśli nasz smartfon dysponuje czujnikiem oświetlenia (to element dostępny w większości współczesnych smartfonów), to do dyspozycji mamy tryb automatyczny. To wygodne rozwiązanie, które sprawi, że poziom podświetlenia ekranu będzie zawsze dopasowany do poziomu natężenia światła zewnętrznego.W sytuacji, kiedy wskaźnik naładowania baterii zaczyna niebezpieczne spadać, możemy w ogóle zrezygnować z podświetlenia. Z całą pewnością pomoże to wydłużyć czas działania naszego telefonu.Jeśli jesteście użytkownikami systemu iOS, wejdźcie w panel „Ustawienia”, a następnie wybierzcie zakładkę „Tapety i jasność”.
Nie używasz? Wyłącz!
Nie, nie. Wcale nie mam tu na myśli wyłączania smartfona, chociaż z drugiej strony byłoby to rozwiązanie idealne w swojej prostocie. Rada tyczy się uruchamianych aplikacji. Wyobraźmy sobie, że na Windowsie w naszym laptopie mamy uruchomionych 15 programów. Skutek jest łatwy do przewidzenia, prawda? Spowolnienie działania murowane. To samo dotyczy smartfona. Kiedy przestajemy używać jakiegoś programu, zamknijmy go – nie będzie już zużywał cennych zasobów naszego smartfona.
GPS – nie musi być włączony przez cały czas
Korzyści płynące z działającej w smartfonie nawigacji wykorzystujmy wówczas, kiedy jest to naprawdę niezbędne, np. w trakcie podróży samochodowej lub w celu zorientowania się, na jakiej ulicy się znajdujemy. W trakcie codziennego użytkowania działanie tego modułu jest raczej zbędne. Aby dezaktywować działanie GPS w systemie Android, wejdźmy do ustawień systemowych, następnie do kategorii „Lokalizacja”. Tam, specjalnym suwakiem, możemy aktywować lub dezaktywować działanie modułu GPS.Wiele z popularnych aplikacji, takich jak Google Maps, Twitter, Facebook czy nawet systemowy aparat, nieustannie śledzi naszą lokalizację. Jeśli chcemy, aby było to możliwe tylko w przypadku wybranego programu, możemy selektywnie zaznaczyć odpowiednie opcje w systemowych ustawieniach.Jeśli jesteście posiadaczami iPhone’a, z poziomu ekranu głównego wejdźcie w ustawienia, skierujecie się do zakładki „Prywatność”, a następnie wybierzcie przycisk „Usługi lokalizacji” i suwakiem pozycję „Off”. W ten sposób wyłączamy moduł GPS całkowicie. Jeśli chcielibyśmy zablokować tę możliwość selektywnie, to również mamy taką możliwość – wystarczy zablokować tę funkcjonalność wybranym aplikacjom.
Nowsza wersja Androida lub iOS? Wasza bateria ją polubi!
Każda kolejna odsłona systemu Android lub iOS rozsądniej obchodzi się z baterią smartfona. Zatem kiedy tylko mamy taką możliwość, uaktualnijmy system do wyższej wersji. Dzięki optymalizacji kodu, pozwoli to na kolejny zysk w zakresie wykorzystania zmagazynowanej w ogniwie smartfona energii.
W ostateczności – aktywujmy tryb samolotowy
Kiedy nie zależy nam na łączności z siecią komórkową, a jednocześnie chcielibyśmy wykorzystywać smartfon do innych celów, aktywujmy tryb samolotowy. Co prawda w ten sposób nikt nie będzie mógł się do nas dodzwonić ani wysłać SMS-a, ale zyskamy dłuższy czas działania urządzenia.
|
Jak przedłużyć życie smartfona?
|
Po mniej więcej dwóch latach rodzicielstwa wiele mam i wielu ojców reaguje wręcz newralgicznie na jakąkolwiek grającą zabawkę. Faktem jest, że wszędobylski plastik i głośne, irytujące melodyjki bez regulacji głośności nie są ulubionymi zabawkami rodziców. A już na pewno nie rodziców z kilkuletnim stażem. Nie wszystkie zabawki, które są plastikowe i w które można włożyć kilka paluszków AA denerwują. Przygotowaliśmy zestawienie kilku wyjątkowych zabawek, które mają bardzo przyjemne dźwięki, a ich dodatkowymi plusami są walory edukacyjne. Nie każda plastikowa zabawka jest do szpiku zła i tandetna, wiele firm oferuje wysokiej jakości produkty bezpieczne dla dzieci i zdrowia psychicznego rodziców.
Fisher Price
To chyba jedna z najpopularniejszych firm produkujących zabawki (i nie tylko). Warto zwrócić uwagę zwłaszcza nalaptop edukacyjny dla dzieci, który uczy, bawi i zajmuje malucha na bardzo długi czas. Jego cena na allegro to około 100 zł, a przedmiot wystarczy na wiele lat wspaniałej zabawy połączonej z walorami edukacyjnymi. Laptop marki Fisher Price posiada dużo zalet, m.in. trzy poziomy nauki, które są dostosowane do wieku, przy czym może się nim bawić już półroczne dziecko. Poza tym laptop potrzebuje tylko dwóch baterii, które wystarczają na wiele godzin zabawy i nauki – liter, cyfr, kolorów, kształtów oraz innych rzeczy. Na allegro można znaleźć również inne ciekawe propozycje laptopów edukacyjnych dla dzieci w niezwykle różnorodnych cenach.
Kolejną grającą zabawką sygnowaną marką Fisher Price jestSzczeniaczek Uczniaczek i wszystkie zabawki wpisujące się w kategorię grających pluszaków (m.in. siostra Szczeniaczka Uczniaczka). Szczeniaczek Uczniaczek to już kultowa zabawka, którą na swojej półce z ulubionymi zabawkami ma prawie każdy roczniak. Fenomenem psiaka jest to, że ze względu na to, że jest maskotką, a jednocześnie pierwszym nauczycielem dla dziecka (m.in. nauka części ciała), jest dla niego całkowicie bezpieczną i niezwykle atrakcyjną zabawką, zwłaszcza, że nie nadszarpuje rodzinnego budżetu. Za Uczniaczka zapłacimy około 100 zł.
Furby
Zabawka, której popularność można śledzić już od kilku lat. Dlaczego? Dzieci kochają Furby’ego za piękny wygląd i wspólnie toczone rozmowy. Rodzice uwielbiają Furby’ego za spełnienie dziecięcego marzenia o posiadaniu tej wyjątkowej zabawki, z którą otwierają się drzwi do dziecięcej wyobraźni. Furby to zabawka, która towarzyszyć będzie dziecku przez wiele długich lat. Wysokiej jakości materiały, z których jest wyprodukowana są gwarancją jej długowieczności, a największą jej zaletą jest powtarzanie wszystkiego, co usłyszy. Z tym, że, drodzy rodzice, pamiętajcie – uważajcie, co przy Furby’iem mówicie, bo może to się obrócić przeciwko wam!
Dumel
Dumel jest kolejną firmą, na którą warto zwrócić uwagę, ponieważ ich grającym, interaktywnym zabawkom daleko do kiczu i tandety. Na szczególną uwagę zasługują wszystkie pojazdy, które zostały wyprodukowane przez Dumela, m.in. Arka Noego, Traktor FarmerczyStatek Piracki. Są one kwintesencją ciekawych, grających zabawek, które cieszą milusińskich i nie denerwują rodziców. To takie zabawki, do których rodzice z przyjemnością dokupują baterie, jednak dość rzadko muszą to robić. Interaktywne produkty od Dumela śpiewają proste piosenki, które wpadają w ucho i których dziecko bardzo szybko się uczy. Oprócz tego uczą dźwięków wydawanych przez zwierzęta, rymowanych wierszyków i wiele innych rzeczy.
Wielu rodziców powtarza, że nigdy w życiu nie będą kupowali dzieciom grających zabawek. Denerwują, są bardzo głośne i okropnie irytują. Jednak przed tak stanowczym postawieniem sprawy warto poszukać interaktywnych zabawek, które nie hałasują (albo mają regulację głośności) i sprawią radość nie tylko dzieciom.
A dzieci? Dzieci, zwłaszcza te najmniejsze, uwielbiają wszystko, co gra i świeci, a to jest podstawowy argument, żeby im jednak te interaktywne zabawki kupować. Dobra firma jest gwarancją jakości i, zazwyczaj, spokoju rodziców, jednocześnie również bezpieczeństwa zabawy i użytkowania konkretnej zabawki. Najlepsza rada, jaką dają doświadczeni rodzice to, żeby przed wyborem konkretnego produktu dowiedzieć się, jakie ma funkcje, czy śpiewa, a może rymuje i, przede wszystkim, czy nie irytuje.
|
Grające zabawki nie muszą być irytujące! Jakie zabawki wybrać, żeby były dobre dla dzieci i nie denerwowały rodziców?
|
Przed laty nośnikiem danych, a szczególnie danych muzycznych, była płyta winylowa. Z czasem została zastąpiona przez kasety magnetofonowe, których dzisiaj nie uświadczymy. Płyty CD są dostępne na rynku, jednak czy jest to nośnik informacji współczesnego świata? Raczej nie, w cyfrowej rzeczywistości królują cyfrowe dane. Laptopy mają słabe głośniki, dlatego muzykę z komputera, ale nie tylko muzykę, chętnie odtwarzamy na kinie domowym bądź wieży. Jeszcze do niedawna z wyjścia słuchawkowego w komputerze ciągnęły się długie kable, których końcówki wpinaliśmy do wzmacniacza. Jednak dzisiaj istnieje możliwość bezprzewodowego przesyłania dźwięku z komputera do zestawu hi-fi. Bezprzewodowe adaptery Bluetooth nie tylko pomogą przesyłać dźwięk z komputera. Z adapterem możemy sparować każde inne urządzenie, z którego możemy przesyłać dane za pomocą Bluetooth. Ulubione kawałki ze Spotify na smartfonie słyszane na potężnych kolumnach? Filmy z YouTube w kinie domowym? Wystarczy adapter Bluetooth.
Rodzaje adapterów Bluetooth
Możemy wyróżnić dwa rodzaje adapterów Bluetooth. Pierwsze z nich to tradycyjne adaptery, które podłączamy do wieży za pomocą gniazdek RCA, natomiast bardziej zaawansowane modele wykorzystują gniazdo Coaxial. Mniej zaawansowane wieże nie posiadają wejścia cyfrowego, dlatego ich użytkownicy powinni zwrócić uwagę, czy adapter ma dodatkowe wyjście 3,5 mm, z którego może wyjść przewód do gniazdka na słuchawki we wzmacniaczu.
Przegląd ciekawych modeli
Philips AEA2000 i Philips AEA2700
Pierwszy z tych dwojga to klasyczny adapter, który z tyłu obudowy posiada wyjście chinch, wejście na przewód 3,5 mm oraz wyjścia do zasilacza, który jest w zestawie. Natomiast model AEA2700 jest już bardziej zaawansowanym młodszym bratem. W tym produkcie zamiast analogowego wyjścia RCA znajduje się cyfrowe wyjście Coaxial. Wystarczy odpowiedni przewód, którym podłączymy adapter do wzmacniacza, by cieszyć się cyfrową jakością dźwięku. Synchronizacja obu modeli z komputerem czy smartfonem jest dziecinnie prosta. Służy do tego jeden przycisk na obudowie urządzenia. Obydwa urządzenia mają opływowy kształt i z pewnością znajdą uznanie wśród wielbicieli delikatnych linii.
Logitech Bluetooth adapter
Podobnie jak w przypadku poprzednich modeli, konfiguracja tego adaptera jest niezwykle łatwa. Wszystko odbywa się za pomocą jednego przycisku na górnej części obudowy urządzenia. Adapter firmy Logitech podłączymy do głośników analogowo, za pomocą kabla RCA bądź wyjścia minijack. Wystarczy chwila, by cieszyć się strumieniowym przesyłaniem muzyki. Ten model wygląda jak niewielkie, czarne pudełeczko, a jego kanciasta obudowa będzie pasować do sprzętu o geometrycznej konstrukcji.
Yamaha YBA-11
Ten produkt uznanej japońskiej marki umożliwia strumieniowanie muzyki z każdego urządzenia, które jest wyposażone w technologię Bluetooth. Dźwięk będzie jeszcze lepszy, gdyż w tym modelu zastosowano algorytm przetwarzania apt-X, który sprawi, że brzmienie będzie doskonałe. Z tyłu adaptera znajduje się tylko wyjście cyfrowe, dlatego ten produkt podłączymy jedynie do wieży, która również posiada takie wyjście. Nie jest to zatem sprzęt dla analogowców.
Harman Kardon BTA10
Pomimo że ten model ma jedynie analogowe wyjście minijack, zapewnia wysoką jakość odtwarzania przesyłanej muzyki. Renomowany producent sprzętu audio nie mógłby przecież zaprezentować produktu niższej jakości. Dlatego ten model został wyposażony w technologię Harman TrueStream, zapewniającą przyjemność z odtwarzanej muzyki bez względu na urządzenie źródłowe. Parowanie adaptera z komputerem czy smartfonem odbywa się za pomocą estetycznego przycisku na froncie urządzenia. Całość została zamknięta w kompaktowej, nienarzucającej się obudowie.
Nuforce BTR-100
Ten mały adapter oferuje możliwości, które powinny zaspokoić najbardziej wyrafinowane gusta. Moduł Bluetooth został rozszerzony o kodeki apt-X i AAC, zapewniając przy tym moc wrażeń przy odsłuchiwaniu muzyki. Z tyłu urządzenia znajduje się wyjście 3,5 mm oraz wyjście optyczne Toslink. Po podłączeniu Nuforce kablem optycznym do amplitunera jesteśmy w stanie uzyskać dźwięk, który z pewnością docenią audiofilskie uszy. Matowa czerń dodaje elegancji tej niewielkiej, acz zgrabnej puszce.
|
Z komputera do wieży bezprzewodowo! Przegląd adapterów Bluetooth
|
Bardziej gra niż film? Możemy się o to spierać, ale nie da się ukryć, że Firewatch to historia, którą trzeba poznać. Wcielamy się w rolę Henry’ego, który właśnie rozpoczyna pracę strażnika przeciwpożarowego w lasach Wyoming. Nowe stanowisko kusiło go nie przyrodą czy zapierającymi dech w piersiach widokami, ale możliwością przebywania samemu. Dlaczego Henry uciekł od starego życia i odciął się od świata? To wyjaśnia początek gry. Niczego zdradzać nie będziemy, ponieważ w Firewatch to historia jest najważniejsza i to dla fabuły oraz dialogów warto w grę zagrać. Henry w swojej strażniczej wieżyczce rzeczywiście jest sam, jednak w każdej chwili za pomocą krótkofalówki może skontaktować się Delilah, jego przełożoną, która również patroluje teren i wyznacza głównemu bohaterowi zadania. A przy tym jest jedyną osobą, z którą Henry ma kontakt. Rozmowy między postaciami wyjaśniają ich losy oraz pozwalają poznać miejsce akcji.
Symulator chodzenia
Firewatch to kolejny reprezentant popularnego w ostatnich czasach gatunku „symulatorów chodzenia”. Oznacza to, że – w odróżnieniu od innych produkcji – zadaniem grającego jest wyłącznie chodzenie, poznawanie świata i wchodzenie w interakcję z innymi obiektami – ludźmi lub przedmiotami. W FirewatchHenry się również wspina i przeskakuje przez przeszkody, jednak nie zmienia to faktu, że gra nastawiona jest głównie na historię. Mamy skupić się na dialogach, relacji między postaciami i zanurzyć się w opowiadanej przez autorów opowieści. Dlatego też w Firewatch nie ma walk czy zręcznościowych momentów, które musimy powtarzać lub się w nich szkolić. Firewatch bardziej niż za grę może być uznane za interaktywny film.
To, rzecz jasna, żadna wada. Tym bardziej, że historia Firewatch wciąga od pierwszych minut. Chcemy poznać lepiej nie tylko Henry’ego, ale też znajdującą się po drugiej stronie Delilah. Twórców gry pochwalić należy za scenariusz i dialogi. Na duże brawa zasługują też aktorzy podkładający głos postaciom, ponieważ dzięki nim mamy wrażenie, że Henry i Delilah to prawdziwi ludzie. Brzmią naturalnie i szczerze. Dzięki temu łatwo zainteresować się ich losem. Nasza kontrola nad Henrym nie ogranicza się wyłącznie do ruchu. Bardzo często to my decydujemy co bohater ma odpowiedzieć, wpływając na przebieg rozmowy i historii. Choć fabuła nie jest długa i Firewatch da się skończyć w mniej więcej dwa wieczory, to właśnie przez możliwość wyboru kwestii dialogowych do gry można wracać kilka razy, starając się inaczej przeprowadzić rozmowę i zobaczyć inne konsekwencje budowania relacji.
Przepiękna grafika
Firewatch urzeka grafiką. Gra nie jest fotorealistyczna, bardziej przypomina komiks albo kreskówkową animację. Mimo to twórcy świetnie odwzorowali przyrodę, więc grając w Firewatch możemy „poczuć” chłód jaskini, poranną rosę schodząc ze wzgórza czy zachwycić się widokiem gwiazd w nocy. Ciekawym zabiegiem jest ograniczenie muzyki. W Firewatch często towarzyszą nam tylko głosy bohaterów i dźwięki otoczenia – np. szum wiatru. Tylko w niektórych momentach słyszymy muzykę. Dzięki temu łatwiej wyobrazić sobie, że jesteśmy na odludziu. Możemy docenić błogą ciszę i spokój, ale też zdajemy sobie sprawę, że z czasem ta cisza zaczyna być przejmująca i dołująca. Wówczas szukamy okazji, by porozmawiać z Delilah, na przykład informując ją o napotkanych przedmiotach czy obiektach. W ten sposób poznajemy też świat gry. Przełożona jest świetnym źródłem informacji i możemy dowiedzieć się czegoś o miejscu, jeszcze bardziej zagłębiając się w stworzoną przez autorów opowieść.
Możemy więc żałować, że gra nie jest dostępna w języku polskim. Przynajmniej na konsoli PlayStation 4, bowiem na pececie już wyszło nieoficjalne tłumaczenie gry – tłumacze z grupy Graj po polsku zlokalizowali nie tylko dialogi, ale także pojawiające się napisy, grafiki czy znaki drogowe. Wersja na PlayStation 4 dostępna jest wyłącznie w oryginalnej wersji językowej, ale możemy mieć nadzieję, że z czasem się to zmieni. Twórcy dodają kolejne tłumaczenia, więc niewykluczone, że wezmą się również za język polski.
Znajomość języka angielskiego jest jednak póki co konieczna, żeby w pełni móc cieszyć się z Firewatch. To gra, która urzeka oprawą graficzną, ale osoby, które pominą dialogi, raczej nie znajdą tu wiele dla siebie. Firewatch zachwyci za to tych, którzy cenią sobie dobrą, ciekawą historię, ze świetnie zarysowanymi postaciami. Nie jest to gra widowiskowa, udział gracza jest niewielki i ogranicza się „tylko” do sterowania bohaterem i wybierania odpowiedzi. „Tylko” albo i „aż”, bo nie da się ukryć, że Firewatch wciąga i chce się poznać zakończenie. A potem powrócić do gry kolejny raz. Warto!
|
Firewatch – recenzja
|
Prime Plus to pięciocalowy smartfon z ekranem IPS o rozdzielczości HD, wyposażony w czterordzeniowy procesor, 2 GB RAM-u i 16 GB pamięci. Czy warto płacić za niego 430 zł? Specyfikacja myPhone Prime Plus
wyświetlacz: 5,0 cali, 1280 x 720 pikseli, IPS
chipset: MediaTek MT6580 (4x 1,3 GHz, rdzenie Cortex A7)
grafika: ARM Mali
RAM: 2 GB
pamięć: 16 GB + obsługa kart microSD do 32 GB
dwa sloty na karty miniSIM
łączność: Wi-Fi 802.11b/g/n, Bluetooth 4.0, GPS z A-GPS
system operacyjny: Android 6.0 Marshmallow
aparat główny: 8 Mpix, LED, autofocus, wideo 1080p/60fps lub 720p/120fps
aparat przedni: 5 Mpix
czujniki: akcelerometr, zbliżeniowy, światła
bateria: 2500 mAh
wymiary: 144 x 70,6 x 10,1 mm
masa: 146 g
Konstrukcja
Nie można liczyć na wyjątkowe materiały oraz wysokiej jakości wykonanie. Obudowa jest w większości wykonana z tworzyw sztucznych – matowych, jak również połyskujących oraz imitujących metal. Ekran został przeszklony. Polski producent zadbał o bardziej nowoczesne kształty i efektowne wstawki. Raczej nikt nie będzie zachwycał się wyglądem modelu Prime Plus, niemniej smartfon wygląda estetycznie i uniwersalnie.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Ekran otaczają dosyć szerokie ramki (szczególnie widoczna jest dolna), ale przestrzeni nie zmarnowano. Pod wyświetlaczem ulokowano dotykowe przyciski nawigacyjne, są one wyraźnie podświetlone na biało, co jest rzadkością w tanich smartfonach. Nad wyświetlaczem dostrzec można tylko głośnik rozmów, przedni obiektyw oraz sensory.
Boki smartfona są właściwie dwuczęściowe – od strony wyświetlacza to matowe, lekko chropowate tworzywa, natomiast od spodu mają wytłoczone i żłobione wstawki, przypominające metal. Na prawą stronę trafił włącznik, a lewą zajmuje regulacja głośności. Na dolnej krawędzi ulokowano tylko szczelinę mikrofonu, a gniazda słuchawkowe oraz microUSB trafiły na szczyt.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Pokrywka na spodzie jest matowa i chropowata. W dolnej części umieszczono głośnik multimedialny, schowany za trzema rzędami dziurek. W górnej części delikatnie odstaje główny obiektyw aparatu (szklany) z pojedynczą diodą doświetlającą. Klapkę można zdemontować – trzyma się mocno na wielu zatrzaskach. Daje ona dostęp do czytników kart: microSD oraz dwóch miniSIM, jak również do wymiennej baterii.
Ergonomia i użytkowanie
Smartfon waży 146 g, a mimo to wydaje się bardzo lekki, tak jakby był pusty w środku. Tworzywa są dosyć cienkie i lekko uginają się pod mocniejszym naciskiem. Konstrukcja potrafi też lekko zatrzeszczeć, ale ogólną sztywność bryły należy uznać za dobrą. Telefon nieźle leży w dłoni – boki rozszerzają się ku górze, a plastiki nie są śliskie i gwarantują pewny chwyt oraz wygodne podnoszenie smartfona. Urządzenie nie ślizga się także na blacie mebla.
Rozstawienie gniazd nie jest wygodne – w czasie ładowania wtyczka na górze utrudnia korzystanie z urządzenia. Przyciski są płytkie, ale mają dobry klik, chociaż szkoda, że umieszczono je odrobinę za wysoko. Przyciski dotykowe są duże, wyraźne i odpowiednio reagują. Na pochwałę zasługuje ich podświetlenie, chociaż nie jest specjalnie równe, a po ciemku może być zbyt intensywne.
Głośnik multimedialny ulokowano niestety z tyłu – obudowa jest lekko zagięta, więc gdy smartfon leży, dźwięk nie jest w pełni tłumiony. Brzmi jednak dosyć cicho, jest mocno odchudzony, dzwonki w hałaśliwym otoczeniu mogą nie być słyszalne. Może nie pomóc także wibracja, gdyż jest delikatna i mocno trzeszczy oraz brzmi nieprzyjemnie – osobiście wolałem ją wyłączyć.
Prime Plus nie grzeje się podczas mocnego obciążenia, obsługa cały czas pozostaje komfortowa.
Wyświetlacz
Zważywszy na dosyć niską cenę opisywanego myPhone’a, ekran jest zaskakująco dobry, chociaż posiada pewne wady. Rozdzielczość 720p na przekątnej 5 cali daje wysokie zagęszczenie pikseli wynoszące 294 ppi – obraz jest ostry, czcionki wyraźne, a grafiki gładkie i czytelne. Kąty widzenia są dobre, zaś odwzorowanie kolorów całkiem niezłe, można też liczyć na mocne podświetlenie ekranu. Czerń jest za to mocno spłycona, ekran wyraźnie srebrzy, biel jest natomiast zaniebieszczona. Warto skorzystać z ustawień MiraVision i lekko ocieplić temperaturę barwową. Interfejs dotykowy jest odpowiednio responsywny, obsługuje pięć punktów dotyku.
System operacyjny i wydajność
Smartfon działa pod kontrolą prawie niezmodyfikowanego Androida 6.0 Marshmallow. To w dużej mierze czysty interfejs Material Design Google’a. Do dyspozycji jest dwuczęściowa górna belka ze standardowymi skrótami. Menu ustawień zostało jedynie wzbogacone o konfigurację wyświetlacza MiraVision. Nie natrafiłem na problemy z tłumaczeniem. Nie usunięto szuflady aplikacji, ale przybyło tam kilka pozycji, np. aktualizacja oprogramowania, Ceneo, Domodi czy menedżer kopii zapasowej. Lista aktywnych aplikacji została lekko zmieniona, jest tam duży przycisk „X”, służący do ich jednoczesnego zamykania, niestety został umieszczony w dość niefortunnym miejscu, bowiem zachodzi na karty aplikacji. To jednak praktyczny dodatek, którego brakuje w wielu smartfonach.
Zastosowany układ oferuje podstawową wydajność. W benchmarku AnTuTu 6.2.7 myPhone Prime Plus uzyskuje 23656 punktów. Z kolei Geekbench 4 ocenia urządzenie na 386 punktów w teście jednordzeniowym i 1126 punktów w wielordzeniowym. Układ graficzny należy do niskiej półki – nie wspiera zaawansowanych testów. W 3DMark Ice Storm Extreme smartfon uzyskuje 1992 punkty. System został jednak nieźle zoptymalizowany, więc telefon działa dosyć sprawnie i stabilnie. Można przełączać się pomiędzy aplikacjami, animacje systemowe nie przycinają, szybko da się dostać się do menu ustawień lub skorzystać z Internetu. Nie ma co liczyć jednak na szybkie startowanie aplikacji czy ich pobieranie, a samo instalowanie programów również trwa długo. To wydajność dla niewymagających użytkowników, niemniej smartfona używa się bez większej irytacji; spełnia on swoje zadanie.
Bateria
Zastosowany akumulator 2500 mAh nie przekłada się na rekordowy czas pracy, ale osiągi są całkiem niezłe. Urządzenie może pracować cały dzień, i to bez oszczędzania na Wi-Fi. Korzystałem ze smartwatcha sparowanego przez Bluetooth oraz mocno podświetlonego wyświetlacza i udało mi się uzyskać 3,5–4 godziny pracy z włączonym ekranem. Przy mniej intensywnej obsłudze czas pracy może przedłużyć się do 2 dni, gdyż smartfon nie zużywa dużo energii w trybie uśpienia. Ładowarka 1 A napełni baterię do pełna w ok. 2,5 godziny.
Multimedia – gry, aparat, audio
Prime Plus nie będzie wyborem dla entuzjastów mobilnych gier, ale osoby niewymagające mogą pograć w prostsze gry 2D czy nawet 3D. Te nie będą jednak działać idealnie płynne, da się zauważyć klatkowanie. W przypadku dużych produkcji, jak Real Racing 3 czy Asphalt 8: Airborne, grafika nie będzie najwyższych lotów, a gry mogą wyraźnie spowalniać, chociaż wciąż będą grywalne. Proste minigry z najwyższych pozycji na listach sklepu Google powinny jednak działać bez większych problemów.
Aplikacja aparatu jest standardowa, typowa jak na tanie smartfony. Interfejs wygląda jeszcze jak z Androida 4.4 KitKat, a ikonki są już przestarzałe. Na ekranie jest jednak sporo wygodnych skrótów, opcja wykonywania zdjęć gestem itp. W ustawieniach można dostosować ekspozycję, balans bieli czy nawet ISO (w zakresie 100–1600), ale dostęp do tych opcji jest utrudniony. Aparaty mają matryce po 8 Mpix i 5 Mpix, ale dzięki interpolacji zdjęcia mogą mieć rozmiar 13 Mpix oraz 8 Mpix dzięki skalowaniu. Zazwyczaj w tanich smartfonach nie można liczyć na dobre zdjęcia, ale myPhone pod tym względem pozytywnie zaskakuje. Fotografie są jasne, ostre, mają niezłe kolory i sporo szczegółów. Dobrze radzi sobie automatyczny balans bieli, a ustawianie ostrości przebiega sprawnie. Nadal nie można oczekiwać zbyt wiele. Aby uzyskać najlepsze efekty, potrzeba dobrych warunków, gdyż w ciemniejszych pomieszczeniach zdjęcia będą niskiej jakości, ziarniste i zaszumione. Nie można też liczyć na wyjątkowo dobre selfie, ale oferowany poziom jest przyzwoity. Dobrze prezentują się nagrania wideo. Przykładowe zdjęcia poniżej.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Jakość dźwięku z głośnika jest słaba, może brakować mocy, podobnie jest po podłączeniu słuchawek. Przestrzeni nie ma, bas jest delikatny, a brzmieniu brakuje czystości. To raczej podstawowy poziom, który zapewne wystarczy dla niewymagających użytkowników, meloman raczej nie doceni Prime Plusa.
Łączność i jakość rozmów
Nie miałem problemów z zasięgiem Wi-Fi lub sieci, jednak wielka szkoda, że urządzenie nie obsługuje łączności LTE. Nie można też liczyć na wyjątkowo precyzyjny GPS – ten oferuje podstawowe możliwości. Jakość rozmów również nie zachwyca, przeciętnie radzi sobie zarówno głośnik, jak i mikrofon.
Podsumowanie
Prime Plus od rodzimego myPhone’a to ciekawa oferta, smartfon ma wiele mocnych stron – nieźle wygląda, jest poręczny, posiada zaskakująco dobry ekran, a do tego oferuje dobrą jakość zdjęć. Można liczyć też na stabilną pracę, a nawet sprawnie przełączać się pomiędzy aplikacjami, a to za sprawą 2 GB pamięci RAM. Trzeba jednak pamiętać o wadach – głośnik jest cichy, rozplanowanie złącz i przycisków przeciętne, a wydajność raczej podstawowa. Urządzenie długo pobiera pliki i instaluje aplikacje, które startują z wyraźnym opóźnieniem.
Cena jest niby niska, oferta niezła, ale urządzenie jednak nie wspiera LTE. To jego główna wada – szkoda, że z uwagi na to nie jest trochę tańsze. Warto rozważyć zakup nieco droższych smartfonów Lenovo Moto, np. do Moto E drugiej generacji lub Moto E3, które wyceniane są na 450–500 zł. Prime Plus ma też mocną konkurencję w smartfonach UMi – np. większy Rome X (ok. 400 zł) lub mniejszy London (ok. 370 zł). Oba modele będą lepiej wykonane, ale mogą oferować wyraźnie słabsze aparaty oraz wyświetlacze. Gdy rozmiar nie gra roli, ciekawie wypada także 5,5-calowy Cubot Note S z dobrym ekranem, ale gorszym aparatem. Pod wieloma względami jednak Prime Plus i tak się broni.
|
Test myPhone Prime Plus – niskobudżetowy smartfon z czterema rdzeniami
|
Na świecie są niezliczone gatunki papryczek, z których produkuje się ostre sosy. Większość z nich używana jest w kuchni orientalnej – m.in. azjatyckiej, indyjskiej oraz wietnamskiej – ale nie brakuje także odmian europejskich i amerykańskich. Zadaniem ostrych sosów jest jednak nie tylko wzmocnienie, ale również wzbogacenie smaku przygotowywanej potrawy. Podpowiadamy, do czego można je wykorzystać. Tajlandia: sos sriracha
Sos sriracha został wymyślony około 1930 roku w miasteczku Si Racha (stąd jego nazwa) w Tajlandii. Produkuje się go z papryczek chili, cukru, soli, czosnku i octu. Najpopularniejszą odmianą srirachy jest wietnamsko-amerykańska Tương Ớt Sriracha, wyprodukowana w Kalifornii około roku 1980. W południowej części Azji srirachę wykorzystuje się do przygotowywania dipów do owoców morza, jako sos do sajgonek, a nawet do produkcji chrupek i jako składnik milkshake’ów. W domu srirachą możemy przyprawić zupę – niekoniecznie orientalną, ale np. węgierską lub pomidorową, aby nadać jej delikatną ostrość – wołowego burgera lub ugotowane na twardo jajka.
Indonezja: sos sambal
Tradycyjny indonezyjski sos sambal wytwarzany jest z papryczek chili utartych na gęstą pastę z dodatkiem naturalnych składników, takich jak ocet, imbir, cukier, szalotki czy limonka. Jedną z popularniejszych odmian jest sambal oelek, tradycyjnie produkowany z surowego mielonego chili z octem i solą. W innych regionach świata do pasty z papryczek dodaje się m.in. słoną pastę z krewetek lub ze sfermentowanego owocu durian, który redukuje ostrość. Sosu sambal można użyćm.in. do panierowania mięsa (np. kurczaka, ryb, wątróbki), gotowania zup, smażenia omletów, a także jako dressingu do sałatek oraz dipu do kruchych przekąsek (np. suszonych krewetek, nachosów, chipsów).
Stany Zjednoczone: sos pieprzowy
Tradycyjny ostry sos pieprzowy wymyślono w Luizjanie, a jego bazę stanowi mieszanka papryczek chili, octu oraz soli, którą często zostawia się, aby sfermentowała. Jeżeli chodzi o dodatki, obowiązkowy jest pieprz, najczęściej cayenne, jednak producenci sięgają także po inne odmiany. Najpopularniejszym rodzajem sosu pieprzowego jest Tabasco (produkuje się go z odmiany papryczek chilio tej samej nazwie), którego sekret tkwi w 3-letnim leżakowaniu. Na rynku pojawia się coraz więcej odmian sosów pieprzowych, m.in. z dodatkiem papryczek habanero oraz chipotle, czyli wędzonych papryczek jalapeño. Sos Tabasco sprawdza się jako dodatek do sosów (m.in. do steków, barbecue), drinków (np. popularnej Krwawej Mary), potraw mięsnych, majonezu i musztardy. Można go wykorzystać nawet jako przyprawę do popcornu, orzechów, krakersów i chipsów.
Portugalia: piri piri
Papryczki piri piri wywodzą się z portugalskich kolonii w południowej części Afryki, m.in. Angoli i Mozambiku, a ich nazwa oznacza w języku swahili „pieprz pieprz”. Sos z papryczek piri piri ma gęstą konsystencję i ostry smak, a zawiera m.in. cytrynę, ocet, sól, cebulę i pieprz serrano. Wykorzystuje się go m.in. do przygotowania kurczaka peri peri, który – mimo że wywodzi się z sieci barów Nando’s działających w Afryce i Wielkiej Brytanii – uważany jest za narodowe danie portugalskie. Z sosu piri piri można przygotować marynatę do mięsa (drobiu, ryb i wołowiny) lub dip do owoców morza, dodać go do zupy czy gulaszu, a także wykorzystać jako składnik innego ostrego sosu czy pasty.
Karaiby: salsa flambe
Na terenie całych Karaibów do produkcji salsa flambe, czyli sosów pieprzowych (rzadko używa się terminu „ostry sos”), wykorzystuje się papryczki scotch bonnet. Na Jamajce najważniejsza jest ostrość sosu, dlatego w jego składzie rzadko znajduje się coś więcej, niż papryczki i ocet. W Gujanie wykorzystuje się odmianę papryczek o nazwie wiri wiri, natomiast na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych do sosu dodaje się musztardę, która nadaje mu charakterystyczny żółty odcień. W niektórych krajach w składzie znajdują się także owoce, np. ananas czy papaja. Sos doskonale komponuje się praktycznie ze wszystkim, w tym głównie z kurczakiem, baraniną, rybami. Można go wykorzystać do zamarynowania mięsa przeznaczonego do grillowania, jako dodatek do sosu do makaronu, a także jako bazę salsy.
|
Ostre sosy orientalne. Do czego je wykorzystać?
|
Picie wody z cytryną stało się ostatnio bardzo modne. Na forach czy stronach internetowych poświęconych zdrowemu odżywianiu znajdziemy mnóstwo informacji o cudownym działaniu tej mikstury. Tylko czy dzięki niej schudniemy? Co zawiera sok z cytryny?
Sok z cytryny to skarbnica niezwykle pożądanych składników. Jednym z bardziej oczywistych jest witamina C. Bierze ona udział w produkcji kolagenu, poprawia wchłanialność żelaza oraz pomaga walczyć z wolnymi rodnikami, które są odpowiedzialne między innymi za starzenie się skóry czy występowanie nowotworów. Ponadto wpływa też na odporność, zmniejsza poziom cholesterolu i obniża ciśnienie krwi. Ale sok z cytryny to nie tylko witamina C, to także potas.
Odpowiedni poziom potasu jest niezbędny do prawidłowej pracy serca i naszego mózgu. Dodatkowo reguluje on gospodarkę wodną i wpływa na pracę nerek. Zbyt niski poziom potasu objawia się szybszym biciem serca, trądzikiem oraz bezsennością i nadmiernym napięciem mięśni. Takich objawów nie wolno lekceważyć. Co ważne, sok z cytryny zawiera również magnez, wapń i błonnik pektynowy.
Jak przygotować magiczną miksturę?
Do sporządzenia tego cudownego napoju będziemy potrzebować tylko letniej wody i cytryny. Do szklanki wody wciskamy sok z jednej cytryny, możemy dodać do smaku odrobinę miodu i wszystko dokładnie mieszamy. Należy pić raz dziennie, na czczo. Woda nie może być ani zbyt zimna, ani zbyt gorąca. Nie wolno zalewać soku wrzątkiem, gdyż zniszczymy witaminę C, która jest mało odporna na wysoką temperaturę.
Czy dzięki wodzie z cytryną schudniemy?
Niestety, nie. Jeszcze nikt nie wymyślił takiego napoju, którego picie prowadziłoby do zbicia wagi. Nie oznacza to jednak, że nie warto pić wody z sokiem z cytryny, ponieważ w połączeniu z odpowiednio zbilansowaną dietą oraz aktywnością fizyczną waga na pewno się zmniejszy. Woda z sokiem z cytryny przyspiesza trawienie i pobudza woreczek żółciowy do zwiększonego wydzielania żółci. Poza tym spowalnia wchłanianie cukru, co przedłuża uczucie sytości i obniża ilość wydzielanej insuliny. To wszystko ma wpływ na metabolizm – przyspiesza go i w rezultacie może prowadzić do redukcji kilogramów.
Jeśli chcemy schudnąć, pierwszym krokiem w tym kierunku niech będzie przejście na odpowiednią dietę, wprowadzenie w życie zdrowych nawyków żywieniowych i zaprzyjaźnienie się z aktywnością fizyczną. Bieganie, jazda na rowerze czy ćwiczenia na siłowni sprawią, że organizm zacznie spalać zbędną tkankę tłuszczową. Warto też, obok ćwiczeń aerobowych, wprowadzić ćwiczenia siłowe, które pobudzą do cięższej pracy mięśnie i wyrzeźbią piękną sylwetkę. Pomocne w tym będą taśmy lub gumy do ćwiczeń, hantelki czy kettlebells.
Inne korzyści picia wody z sokiem z cytryny
Picie wody z sokiem z cytryny przynosi dużo różnych korzyści dla naszego organizmu:
1) Odświeża oddech.
2) Zmniejsza ból stawów i mięśni.
3) Pomaga walczyć z zaparciami.
4) Zmniejsza zgagę.
5) Reguluje ciśnienie krwi.
6) Poprawia wygląd skóry.
7) Pomaga walczyć z dną moczanową.
8) Nawadnia.
9) Dostarcza elektrolitów.
Musimy jednak pamiętać, że częste picie wody z sokiem z cytryn może odbić się negatywnie na szkliwie zębów. Zawsze warto przepłukać usta zwykłą wodą po wypiciu tej mikstury.
Wodaz cytryną nie sprawi, że nagle będziemy szczupli, ale i tak dobrze jest ją pić, ponieważ wykazuje szereg różnych prozdrowotnych właściwości. Natomiast pozbycie się nadprogramowych kilogramów to długi proces, który wymaga odpowiedniej diety i ćwiczeń. Taka mikstura może nam pomóc, ale ich nie zastąpi.
|
Czy picie wody z cytryną sprawi, że schudniemy?
|
Gdyby nie sukces filmu „American Hustle”, pewnie byśmy się nie doczekali wydania u nas tej książki i nie poznalibyśmy szczegółów chyba jednego z barwniejszych przekrętów na świecie, w który, o dziwo, zaangażowane było FBI. Od razu warto uprzedzić, że nie warto dokonywać żadnych porównań między filmem i tą powieścią, bo zupełnie inaczej zostały rozłożone akcenty, wiele wątków zmieniono, szczegóły zabrano, zostawiając jedynie te najbardziej zaskakujące, a nawet samo zakończenie historii wygląda zupełnie inaczej. Książka amerykańskiego dziennikarza jest odtworzeniem wszystkich detali jednej z bardziej kontrowersyjnych operacji amerykańskich służb federalnych, stąd pełna jest nazwisk, dat, spotkań, sum, od których może zakręcić się w głowie. I choć bliżej jej do dokumentu niż fabuły, nie brak tu zaskoczeń i pewnego napięcia.
Genialny oszust, który kocha pieniądze
Spora część książki „Amerykański przekręt” poświęcona jest „karierze” Mela Weinberga, który można powiedzieć jest sercem i mózgiem całej tej historii. Od dzieciństwa na Bronxie i marzeń o wielkich pieniądzach, przez pierwsze numery (np. zbijanie szyb, by zakład szklarski miał zlecenia), aż do naprawdę wielkich przekrętów. Na czym polegał jego pomysł? Na tym, by sprawiając wrażenie bogatego pośrednika i doradcy majątkowego, naciągać różnych cwaniaków na lipne obligacje, kredyty, inwestycje, które miały im przynosić błyskawiczne zyski z pominięciem urzędów skarbowych. Na przełomie lat 60. i 70. w Stanach Zjednoczonych takie oszustwa były poza zainteresowaniem służb federalnych, można je było ścigać jedynie z oskarżenia prywatnego, na co jakoś nie było odważnych. U szczytu swej kariery obracał milionami dolarów i działał z coraz większym rozmachem.
Oszustwo doskonałe
Gdy wreszcie zainteresowały się nim organy ścigania, zaproponowano Weinbergowi układ: nie pójdzie za kratki, o ile będzie pomagał złapać cwaniaków, którzy chcieliby skorzystać z jego „usług finansowych”, czyli oszukać kraj na podatkach, przyjąć łapówki w zamian za jakieś obietnice. W zamierzeniu FBI to miał być pilotaż jakiejś szerszej akcji przeciw przestępstwom finansowym w kraju – czegoś, co dotąd było trudne do wyśledzenia i udowodnienia. Genialny oszust nie zgodził się na żadną prowizorkę – wszystko miało być jak najbardziej realne (najlepsze samochody, jacht, odrzutowiec, prawdziwe pieniądze na łapówki), a on sam miał żyć na bardzo wysokim poziomie finansowym, by zachować pozory wiarygodności. Tak właśnie zrodziła się operacja „Abscam”, której efektów nie przewidywali nawet sami jej twórcy. I to właśnie jej przebiegowi poświęcono większą część tego tytułu.
Chciwi sami wpadną w sieć
Z polowania na pojedynczych biznesmenów czy urzędników śledztwo rozrosło się do takich rozmiarów, że chyba samo FBI wolało je przerwać, by nie skończyło się ono większą kompromitacją elit. Do szejka, który obiecywał wielkie inwestycje w konkretnych stanach i miejscowościach ustawiały się po prostu kolejki chętnych do tego, by „pomóc mu w interesach”. Dość powiedzieć, że w efekcie operacji swoje mandaty straciło m.in. dwóch senatorów, pięciu kongresmenów i wielu innych urzędników niższego szczebla, a prawie każdy, kto przychodził, licząc na jakieś korzyści dla siebie za pośrednictwo, wskazywał kogoś, kto jest znajomym i ma jeszcze większe możliwości w załatwieniu różnych rzeczy pod stołem.
Mel Weinberg to rzeczywiście postać nietuzinkowa, przebieg i rozrastanie się tej operacji są niezwykle ciekawe, więc mimo suchego języka, jakim książka jest napisana, naprawdę warto po nią sięgnąć. Przy okazji możemy sobie sami odpowiedzieć (znając przypadki z naszego kraju), co sądzimy o współpracy służb z przestępcami (by dorwać innych) albo czy naszym zdaniem są granice prowokacji.
Źródło okładki: www.znak.com.pl
|
„Amerykański przekręt” Robert W. Greene – recenzja
|
„Miecz przeznaczenia” to drugi z kolei tom opowiadań ze świata wiedźmina – chyba najbardziej znanego u nas w kraju bohatera literatury fantasy. Tytuł ten czytać jako niezależną książkę albo też jako wstęp do pięcioczęściowej sagi, bowiem łączą je różne wydarzenia i postacie. Czy jest jeszcze ktoś, kto nigdy nie czytał nic o Geralcie z Rivii i jego przygodach? Jeżeli tak, to właśnie od opowiadań powinien zacząć. Tu najlepiej można sprawdzić, na ile polubimy ten świat i rządzące nim zasady.
Rzeczywistość wykreowana przez Sapkowskiego to mieszanka średniowiecza ze światem z baśni i legend. Czarodzieje i magia, władcy i poddani, strażnicy porządku i pospolite rzezimieszki, rycerze i kurtyzany, karczmarze i… wiedźmini. Kim są ci ostatni? To sławni tępiciele wszelkich potworów i zagrożeń dla ludzkości, profesjonaliści, którzy swoimi umiejętnościami przewyższają nawet najsprawniejszego w posługiwaniu się bronią człowieka. Zarazem jednak są to też samotnicy, których ludzie nie lubią, stronią od nich i zwyczajnie ich się boją. Tak jak Geralt, ze spokojem znoszą swój los, przenosząc się z miejsca na miejsce, gdzie akurat jest zapotrzebowanie na ich usługi, przyjaźniąc się głównie z podobnymi sobie miłośnikami wędrownego stylu życia (jak np. szalony i zadufany w sobie trubadur Jaskiej).
Obrońca słabszych i zagrożonych, ale przecież nie pustelnik stroniący od przyjemności
Każde z opowiadań trochę przybliża nam postać wiedźmina – pokazuje jego odwagę, sumienność, honor, ale również cechy, które mniej podobają się tym, którzy go zatrudniają. Ich zdaniem na przykład morderca na zlecenie nie powinien wybrzydzać i za pieniądze zrobić wszystko. Tymczasem Geralt ma zasady. I nie tylko o nich mówi, ale będzie ich bronił, nawet jeśli oznacza to konflikt z kimś, kto miał mu zapłacić.
Pieniądze zresztą nigdy specjalnie się go nie trzymały, bo gdy je ma, lubi zapewnić sobie odrobinę komfortu np. w jakimś miłym przybytku, gdzie zapewnia się nie tylko jadło i napitki. Wiedźmin zresztą nie jest jakimś typowym zabijaką bez skrupułów – jego związek z czarodziejką Yennefer, przyjaźnie, różne wybory pokazują, że więcej w nim ludzkich uczuć i emocji, niż sądzą o nim ci, którym nadepnął na odcisk.
Nasze, swojskie, znajome i nikt takiego fantasy nie ma
Sapkowski bardzo sprawnie miesza różne elementy ze słowiańskich podań i wierzeń, bajki i baśnie, dokonując nie raz bardzo przewrotnych interpretacji i modyfikacji, przygodę i akcję oraz humor. Mieszanka zaiste idealna.
Chwilami jest poważniej, bo autor chciał pokazać nam nie tylko przeszłość i teraźniejszość głównego bohatera, ale też wyraźnie pokazuje mu jego przyszłość, przeznaczenie, którego wiedźmin wolałby uniknąć. Świat się zmienia, pokój między różnymi rasami jest zagrożony i nadciąga coś bardzo groźnego, przed czym schować się, czy uciec, będzie Geraltowi trudno.
Na kartach „Miecza przeznaczenia” staniecie oko w oko ze smokiem, usiądziecie z krasnoludami przy ognisku, spotkacie wojujące w obronie lasu driady i elfy, pogadacie z syrenką (wcale nie taką małą) i staniecie w obronie dopplera, czyli istoty posiadającej zdolność mimikry. Zapewniam, że książka zapewni wam dużą dozę rozrywki.
Więcej książek Andrzeja Spakowskiego znajdziesz tutaj.
Źródło okładki: www.supernowa.pl
|
„Miecz przeznaczenia” Andrzej Sapkowski – recenzja
|
Wielu z nas lato kojarzy się z tym, że w końcu można się poopalać. Gdy nadchodzą cieplejsze dni, wystawiamy ciała na słońce, by jesienią móc pochwalić się piękną, brązową skórą. Poznaj tricki, dzięki którym jeszcze bardziej podkreślisz swoją opaleniznę, a przydadzą ci się do tego… ubrania! Lato to cudowna pora roku, w której wreszcie porzucamy liczne warstwy ubrań na rzecz zwiewnych i krótkich rzeczy. Za pomocą ciuchów, które z pewnością masz w szafie, sprawisz, że twoja opalenizna będzie jeszcze bardziej wyrazista. Pamiętaj, żeby dbać o nią odpowiednimi kosmetykami i nie przesadzać ze słońcem, by uniknąć poparzeń czy spieczenia "na raka".
Jakie kolory nosić latem?
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
Jaki kolor najbardziej podkreśli twoją opaleniznę, a tobie doda świeżości i blasku? Oczywiście biel! Nic tak pięknie nie komponuje się z brązowymi ramionami i nogami jak biała, zwiewna bluzka, a do tego białe spodenki. Zainwestuj w bluzkę z frędzlami lub przezroczystą (ta druga bardziej pasuje na plażę niż do pracy) w odcieniu mleka kokosowego, a połączysz dwa trendy! Na dół, zgodnie z najnowszymi trendami, wybierz krótkie sportowe szorty lub spodenki z wysokim stanem. Oba te rodzaje nie tylko podkreślą twoją opaleniznę, ale też wyeksponują nogi, nad którymi tak pracowałaś cały rok.
Typowo letnimi barwami są także (oczywiście) neony. Te wyraziste kolory na pewno wyróżnią cię z tłumu, a na zasadzie kontrastu podkreślą twoją opaleniznę. Pomyśl nad neonowym strojem kąpielowym, a na wieczorne szaleństwa zaopatrz się w neonową sukienkę. Gwarantuję ci, że nie przejdziesz niezauważona. Równie wyraziste będą pudrowe kolory, ponieważ ich delikatność doskonale będzie komponować się z opaloną skórą. Dlatego zakup pudrową sukienkę – ołówkową na większe wyjścia, a zwiewną na plażę czy do klubu.
box:offerCarousel
Moc dodatków
Jaka biżuteria najlepiej podkreśli skórę muśniętą słońcem? Oczywiście złota! Złoty długi naszyjnik wyeksponuje twoją szyję i dekolt, a jego barwa przykuje uwagę, która po chwili przejdzie na opaleniznę. Bardzo modne w tym sezonie są wszelkie łańcuchy, kolczyki koła i wszelkie inne ozdoby, ale w wydaniu maxi. W tym sezonie obowiązuje też zasada "im więcej, tym lepiej", ale weź pod uwagę to, że zbyt duża ilość biżuterii może odbić się na twojej skórze w postaci nieopalonych miejsc. Warto zatem założyć mniej, ale dzięki temu nie martwić się o jasne plamy.
Pamiętasz metaliczne tatuaże z zeszłego sezonu letniego? Jeżeli zostało ci jeszcze kilka, to śmiało możesz je wykorzystać, bo w tym roku wracają do łask. Złote tatuaże, tak jak biżuteria, podkreślą brązową skórę i przykują uwagę. Musisz jednak pamiętać, żeby zrobić je dopiero po osiągnięciu upragnionej opalenizny, bo w innym przypadku tatuaż zniknie, a jasne plamy po nim – nie.
box:imagePins
box:pin
Ubrania podkreślające opaleniznę
Nie będzie dużym odkryciem, jeżeli ci powiem, że im krótsze ubrania, tym lepiej wyeksponujesz ciało i opaleniznę. Zwróć jednak uwagę na swoją garderobę pod takim kątem, żeby miejsca nieopalone nie były widoczne w innych zestawach. Na przykład nie opalaj się w bikini wiązanym na szyi, bo potem będzie widać nieopalone paski w każdej stylizacji odsłaniającej ramiona. Najlepiej wybieraj bluzki z odkrytymi ramionami (najlepiej z falbanami) i krótkie spódniczki czy szorty.
Samoopalacze, kremy brązujące czy podtrzymujące opaleniznę – to wszystko dodatki, które nie są niezbędne. Najlepiej sama "zafunduj" sobie piękną i zdrową opaleniznę, pamiętając, by chronić głowę przed słońcem, oraz o kremach z wysokim filtrem. Stosując się do powyższych wskazówek, jeszcze bardziej podkreślisz brązową skórę, nawet we wrześniu czy październiku.
|
Jak strojem podkreślić opaleniznę?
|
Dzisiejsza rzeczywistość stawia przed producentami samochodów różnego rodzaju wyzwania i wymogi, natomiast dla menedżerów różnego szczebla i osób piastujących stanowiska dyrektorskie priorytetem jest wywiązać się ze swoich obowiązków, najlepiej w sposób śpiewający. Ogromny nacisk ze strony Unii Europejskiej i niewielki wkład, jaki mają w całą sprawę również ekolodzy, powoduje, że motoryzacja w dość znaczny sposób się zmienia, natomiast celem, do którego wszyscy sukcesywnie starają się dążyć, są jak najniższe wyniki zużycia paliwa. Co zrobić, by samochód, przy jednoczesnym zachowaniu dotychczasowej mocy, odznaczał się mniejszym spalaniem i w ogólnym rozrachunku był bardziej ekologiczny? Odpowiedź znajduje się w niemal każdym salonie samochodowym – należy zaaplikować doładowanie silnika kosztem mniejszej pojemności. Kiedyś było to jednak nieco mniej oczywiste.
Dynamika, jaką powszechnie znamy
Oczywistym i właściwie najbardziej popularnym rozwiązaniem, jeżeli chodzi o doładowanie silnika, jest turbosprężarka – element nazywany potocznie „ślimakiem”, gwarantujący gwałtowny zastrzyk mocy i dynamikę w mniejszym lub większym stopniu wgniatającą w fotel. Biorąc pod uwagę wspomnianą część jednostki napędowej, warto pamiętać o dość nieprzyjemnym zjawisku turbodziury.
Na czym ono polega? Otóż maksymalnemu wciśnięciu pedału gazu nie towarzyszy natychmiastowy zastrzyk koni mechanicznych, zaś samochód nie wyrywa od razu do przodu niczym wystrzelony z procy. Turbosprężarka generuje bowiem delikatną zwłokę w załączeniu się, przez co wspomniana dynamika dostępna jest dopiero po chwili. Nie trwa to oczywiście długo – zjawisko turbodziury jest kwestią raptem sekundy czy dwóch, niemniej ta malutka różnica czasowa jest w dość znaczny sposób odczuwalna.
Producenci samochodów dokładają obecnie starań, by lekko rozczarowujące zjawisko występujące przy zastosowaniu turbiny skutecznie eliminować, co skutkuje np. zwiększaniem liczby upchniętych pod maskę „ślimaków”. Równie popularnym rozwiązaniem jest dzisiaj podwójne doładowanie realizowane za pośrednictwem dwóch turbosprężarek – ewentualne koszta serwisu w zastraszający sposób potrafią przez to wzrosnąć, ale radość z jazdy i odczuwalna dynamika są na znacznie wyższym poziomie.
Zasada takiego rozwiązania – mając w pamięci cel, jakim jest jak najbardziej efektywne nabieranie prędkości – polega na tym, że turbiny załączają się i wstrzykują powietrze do cylindrów w różnym czasie. Efekt? Oczekiwana dynamika niemal w całym zakresie prędkości obrotowych.
Dynamika, jaką znamy, ale nieco mniej
Inną formą doładowania silnika, a tym samym wykrzesania z niego deklarowanej liczby koni mechanicznych, jest kompresor. Nie ma co ukrywać, że jest to rozwiązanie zdecydowanie rzadziej stosowane niż wspomniana turbosprężarka i ma to też swoje powody. Kompresor jest cięższy, daje możliwość wygenerowania mniejszego przyrostu mocy niż chociażby jedna turbina i jest droższy przy ewentualnym serwisowaniu. Nie oznacza to jednak, że wymienione rozwiązanie ma wyłącznie wady, a producenci samochodów zdecydowali się zupełnie zrezygnować z jego zastosowania.
Markami, które chętnie zaopatrują swoje auta w takie rozwiązanie, są przede wszystkim (owszem, mówimy o klasie Premium) Mercedes i Jaguar. Kompresor ma jedną niezaprzeczalną zaletę – podczas gdy turbosprężarka kojarzona była jeszcze kiedyś ze wspomnianym efektem turbodziury (wyeliminowanym później dzięki zastosowaniu turbin ze zmienną geometrią łopatek), kompresor od samego początku kojarzono z dynamiką osiąganą w pełnym zakresie prędkości obrotowych.
Z czego to wynika? Kompresory są sprężarkami atmosferycznymi napędzanymi za pośrednictwem paska klinowego bezpośrednio z wału napędowego, podczas gdy turbosprężarkę zasilają gazy wylotowe z silnika. Różnica tkwi nie tylko w sposobie działania, budowie i kosztach serwisu, ale również (choć to raczej niespecjalnie istotny fakt dla większości kierowców) w dźwięku – kompresor wydaje z siebie dość charakterystyczne brzmienie podczas przyspieszania.
Duet?
Okazuje się, że dzisiejsza motoryzacja i wszelkiego rodzaju naciski na wiele jej gałęzi działania wywołują również nietypowe, czasami kuriozalne lub trudne w zrozumieniu pomysły. O ile doładowanie turbosprężarką, dwiema turbosprężarkami czy kompresorem wydaje się oczywiste i powszechnie stosowane na całym świecie, o tyle idea zastosowania potrójnego doładowania wydaje się być absurdem. A nie jest. Na taki pomysł wpadło niemieckie BMW i choć mogłoby się wydawać, że elementów odpowiadających za dynamikę auta jest tutaj za dużo, to każdy z nich ma swoje sprecyzowane zadanie.
Konstrukcyjnie silnik z Monachium opiera się na zastosowaniu dwóch turbosprężarek i jednego kompresora, przy czym każde z nich odpowiada za inne partie obrotów – niskie, w średnim zakresie i wysokie. Obecnie jest to rzadkie rozwiązanie, stosowane np. w wysokoprężnej odmianie M BMW serii 5, dowodzi to jednak tego, że silniki atmosferyczne, czyli pozbawione jakiegokolwiek doładowania, to w większości przypadków pieśń przeszłości, natomiast współczesne jednostki napędowe opierają się w większości na doładowaniu różnego rodzaju.
|
Zastrzyk dynamiki, czyli rodzaje doładowania silnika
|
Większość narciarzy amatorów zaniedbuje kwestię doboru odpowiednich wkładek do butów. Tymczasem nie tylko mogą one zwiększyć komfort jazdy, ale mają także znaczenie dla zdrowia. Wielu amatorów białego szaleństwa, kompletując sprzęt, pomija takie detale jak wkładki do butów czy chłonąca wilgoć bielizna termoaktywna, bo skupia się na sprzęcie niezbędnym do jazdy. Jeśli jednak chcemy, aby wielogodzinne zjazdy nie kończyły się bólem stóp, warto pomyśleć o profesjonalnym doborze butów, a także wymianie seryjnych wkładek na dopasowane do naszych stóp.
Dlaczego dobór wkładek jest tak ważny?
Indywidualny dobór wkładek do butów narciarskich ważny jest z kilku powodów. Przede wszystkim stopy każdej osoby są inaczej wyprofilowane. Buty narciarskie przeważnie mają wewnątrz uniwersalne wkładki, które z biegiem czasu powinny się dopasować do stóp użytkownika. W zwykłych butach rozwiązanie to przeważnie spełnia swoje zadanie, ale w narciarskich jest mniej skuteczne. Wkładki narciarskie wykonane są z twardszego materiału termoplastycznego. Ich zadaniem jest zapewnienie doskonałej stabilizacji stopom, a także zmniejszenie nacisku na nie. Następstwem samoprzemieszczania się stóp w obuwiu są bardzo często bolesne otarcia, a także odciski, które potrafią nawet wykluczyć narciarza z jazdy. Ponadto odpowiednio dobrane wkładki narciarskie zapobiegają rozwojowi wad stóp, które pogłębiają się z powodu nieprawidłowego doboru wkładek i tzw. złych nawyków w pracy stóp. Oba te czynniki poza negatywnym wpływem na zdrowie narciarza powodują również szybsze zmęczenie stóp, bardzo często odczuwane zaraz po zakończonej jeździe.
Bootfitting – indywidualny dobór wkładek
Bootfitting to profesjonalne dopasowanie butów do indywidualnych potrzeb narciarza. Rozwiązanie to ze względu na znakomite efekty zyskuje coraz większą popularność. Indywidualny dobór wkładek na pierwszy rzut oka może się wydawać nieco skomplikowany, dlatego warto skorzystać z usług profesjonalistów. Przygotowania wkładek składa się z kilku etapów.
1. Zbadanie stóp podoskopem
Dzięki tej profesjonalnej maszynie można zdiagnozować wszelkie wady stóp metodą odbicia lustrzanego. Podoskop umożliwia ocenę kształtu stóp, a także ustalenie obciążenia śródstopia, przodostopia i pięt.
2. Dobranie wkładek
Kolejnym etapem jest dobranie wkładek. Są wykonane z materiału termoplastycznego, który pod wpływem wysokiej temperatury „zapamiętuje” odcisk stopy.
3. Schłodzenie
Wkładka, która „zapamiętała” odcisk stopy, zostaje schłodzona i po takim zabiegu jest praktycznie gotowa do użycia.
Wkładki „na miarę” kosztują 300–400 zł.
Wkładki specjalistyczne – kompromis między seryjnymi a termoplastycznymi
Alternatywą dla wkładek termoplastycznych wykonywanych w profesjonalnym zakładzie bootfittingowym są wkładki do butów już uformowane, dostosowane do trzech rodzajów stóp – low (płaskostopie), medium (stopa neutralna) i high (stopa wydrążona). Wybór odpowiednich zależy od wysokości podbicia stóp. Są również wkładki dla kobiet i dzieci. Wkładki uformowane tworzone są z wytrzymałego i zarazem lekkiego materiału, który gwarantuje dobre dopasowanie do stóp. Większość modeli dzięki fabrycznym nacięciom pozwala idealnie dopasować je do butów.
Decyzja o zakupie wkładek narciarskich na zamówienie to z pewnością dobry wybór. Mimo tego, że nie należą do najtańszych, to efekt bywa zaskakujący. Wkładki narciarskie to inwestycja na lata. Ze względu na indywidualne dopasowanie możemy bez problemu przełożyć je do innych butów narciarskich. Jeśli jednak nie możemy sobie na nie pozwolić, warto kupić wkładki już uformowane. Zawsze będą lepsze niż kupione razem z butami.
|
ABC doboru wkładek do butów narciarskich
|
Ekologia jest modna, a rodziców chcących wychowywać dzieci w zgodzie z naturą jest coraz więcej. I nie chodzi tu o fanatyzm, ale o rozsądne podejście do tematu zdrowia i codziennej higieny. Pod wpływem badań naukowych i licznych doniesień o szkodliwości niektórych substancji zawartych w kosmetykach dla dzieci wielu opiekunów szuka alternatywy dla popularnych marek. Na rynku pojawiły się ekologiczne kosmetyki dla dzieci, a wśród nich akcesoria potrzebne do codziennej higieny jamy ustnej dziecka.
Ekologiczne szczoteczki do zębów
Wielu zwolenników ma ekologiczna szczoteczka do zębów Ecobamboo. Jej włosie wolne jest od bisfenolu A (BPA) – substancji, którą uznaje się za toksyczną. Wykonane jest z mieszanki włókna bambusowego oraz biodegradowalnego nylonu.
Szczoteczka jest wyprodukowana z bambusa Moso Bamboo, którym żywią się pandy. Pozyskuje się go z prywatnych hodowli, na których nie stosuje się pestycydów i nawozów. Bambus to surowiec bardzo trwały, ekologiczny. Może emitować jony ujemne, które korzystnie wpływają na higienę jamy ustnej przez hamowanie rozwoju bakterii. Szczoteczka jest miękka i dostosowana do pielęgnacji zębów mlecznych. Jej koszt to ok. 12 złotych.
Dla najmłodszych dzieci (ok. 1. roku życia) warto wybierać szczoteczki silikonowe, np. Jack N’Jill. Jest ona w 100% wykonana z silikonu medycznego, nietoksyczna, wolna od bisfenolu A i PVC. Dodatkowo ma zabezpieczenie przed zbyt głębokim włożeniem szczoteczki do buzi. Ekologiczna szczoteczka Jack N’Jill kosztuje ok. 27 złotych.
Na tle tradycyjnie wyglądających szczoteczek wyróżnia się szczoteczka do zębów Miswak (EcoTooth). Miswak peelu to korzeń drzewa arakowego, który od stuleci jest używany do pielęgnacji jamy ustnej w krajach Bliskiego Wschodu. Ma działanie antybakteryjne i wybielające. Zawiera krzemionkę, która usuwa plamy i ściera osad z zębów. Szczoteczka nie wymaga dodatku w postaci pasty do zębów – by umyć zęby, wystarczy zwilżyć końcówkę gałązki. Kosztuje niecałe 11 złotych.
Ekologiczna pasta do zębów
Wybór ekologicznych past do zębów jest duży, a dostęp do tego produktów jest coraz łatwiejszy. Produkty wytwarza się z myślą o najmłodszych. W swojej ofercie krem do zębów z bio-miętą pieprzową ma firma Logodent. Pasta nie zawiera fluoru, środków konserwujących i sztucznych barwników. Osad z zębów i dziąseł jest usuwany za pomocą substancji mineralnych, tj. zmielonej krzemionki i soli morskiej, które w żaden sposób nie naruszają delikatnego szkliwa ząbków. Zawarty w kosmetyku ekstrakt z rumianku działa przeciwzapalnie, a przed próchnicą i bakteriami jamę ustną chronią m.in. anyż, zielona herbata oraz olejek goździkowy. Krem do zębów z bio-miętą kosztuje ok. 14 złotych.
Od pierwszego ząbka może być stosowana pasta Rumianek R.O.C.S. Baby. Jej delikatna formuła oparta na organicznych składnikach ziołowych nie stanowi zagrożenia dla niemowląt. Pasta ma ponadto działanie prebiotyczne przez normalizację mikroflory jamy ustnej. Chroni przed próchnicą (ma wysokie stężenie ksylitolu) i zmniejsza objawy bolesnego ząbkowania. Cena pasty R.O.C.S. Baby to 22 złote.
Starszym dzieciom można zaproponować pastę Lavera z echinaceą. Jest to produkt wegański, a wszystkie jej składniki (m.in. ekstrakt z krwawnika, propolisu i arniki) pochodzą z upraw ekologicznych. Pasta zapobiega rozwojowi próchnicy, działa antybakteryjnie i przeciwzapalnie. Za pastę Lavera trzeba zapłacić ok. 12 złotych.
Wbrew powszechnie panującej opinii ekologiczne kosmetyki i środki do higieny jamy ustnej nie muszą być drogie i trudno dostępne. Ich skład jest niemal w pełni naturalny, dzięki czemu są to akcesoria bezpieczne dla zdrowia dziecka.
|
Ekologiczne szczoteczki i pasty do zębów dla dzieci
|
Autor kultowej „Achai” powraca z nową powieścią osadzoną w realiach uwielbianego przez pół miliona Polaków świata. Jak poradził sobie z zawieszoną wysoko przez samego siebie poprzeczką? Seria o „Achai” to jeden z największych bestsellerów polskiej literatury fantastycznej. Początkowo planowana jako trylogia, seria autorstwa Andrzeja Ziemiańskiego rozrosła się już do ośmiu tomów, a pisarz wcale nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Popularność jego książek sprawiła też, że tylko kwestią czasu było to, że pojawi się jakiś spin-off, czyli książka osadzona w tych samych realiach, ale opowiadająca nową historię. Tak narodziło się „Imperium Achai”, którego pierwszy tom, zatytułowany „Virion. Wyrocznia”, ukazał się w październiku.
Ziemiański mierzy wysoko i wiadomo było, że oczekiwania jego czytelników będą ogromne. Na szczęście pisarz dobrze zdaje sobie z tego sprawę, więc jego najnowsza książka została dopracowana w najdrobniejszym szczególe.
Przesądzony los?
Bohaterem „Wyroczni” jest Virion, którego wierni czytelnicy „Achai” z pewnością kojarzą już z pierwszego tomu cyklu. Opisywany jako „szermierz natchniony", to jeden z najsłynniejszych mężów całego Cesarstwa. Kobiety go podziwiały, choć wywoływał w nich też lęk, mężczyźni zazdrościli mu umiejętności władania mieczem, a dzieci fascynowały się legendami o liczbie trupów, jakie za sobą zostawia, gdziekolwiek by nie przybył. Budził strach i jednocześnie zachwyt. Dopiero teraz mamy jednak okazję, by poznać go naprawdę dobrze, bo Ziemiański opowiada nam nie tylko o Virionie teraźniejszym, ale również o jego dzieciństwie i trudnym dorastaniu.
Już jako młodzieniec bohater miał talent muzyczny, bez problemu umiał wyczuć takt, co budziło zachwyt w niejednym nauczycielu. Niemniej jego rodzice nie widzieli fenomenu w na pozór nieprzydatnej umiejętności syna, więc ten poszedł całkiem odrębną ścieżką… Uczył się szermierki w gimnazjonie, jednak jego nad wyraz czujny zmysł taktu nie dorównywał doświadczonym instruktorom, przez co młody Virion był zawsze w tyle. Jego życie toczyło się dość spokojnie, wychowanie odebrał w bogatej rodzinie, która mogła mu zapewnić byt na przyszłość.
Wszystko zmieniło się jednak w ciągu dnia, gdy w wyniku koszmarnego splotu okoliczności Virion musiał zabić swojego przyjaciela i jedyną miłość. Choć mogłoby się wydawać, że nie spotka go już nic gorszego, Viriona wrobiono też w zabójstwo swoich rodziców, ich służby i kilkunastu innych osób. Spisek, w który nie wiadomo jak i przez kogo został wplątany, całkowicie zniszczył jego charakter. Jedynym wyjściem pozostała ucieczka, choć szermierz zaczął uważać, że i ona nie ma już żadnego znaczenia, a jego los i tak jest przesądzony.
Niepowtarzalny, charakterystyczny styl Ziemiańskiego czuć tu już od pierwszych stron: jest dosadnie, humor jest cięty, bohaterowie nie unikają wulgaryzmów, a mimo to całość czyta się lekko. „Virion. Wyrocznia” w pewien sposób przypomina dzięki temu pierwszy tom „Achai”, przez wielu wciąż uznawany za najlepszy w dorobku pisarza.
Autor stosuje wprawdzie wiele prostych, oczywistych zabiegów, a akcja nie jest pełna zaskoczeń i zwrotów, ale mimo to „nowe otwarcie” w dziejach Achai można uznać za udane i trafione. Brak literackich fajerwerków rekompensują widowiskowe sceny walki i ciekawi bohaterowie.
„Virion. Wyrocznia” może być dobrym uzupełnieniem świata poznanego w „Achai”, wstępem do tej sagi, ale sprawdzi się też jako samodzielna lektura.
Źródło okładki: www.fabrykaslow.com.pl
|
„Virion. Wyrocznia” Andrzej Ziemiański – recenzja
|
Samochód to dla alergika, z jednej strony, niezła izolatka, odseparowująca go od alergenów, ale z drugiej może stanowić ich siedlisko. Na szczęście wystarczy kilka prostych zabiegów, by w aucie poczuć się komfortowo, bez kichania, czerwonych, łzawiących oczu i swędzącej skóry. Oczywiście jest wiele różnych rodzajów alergii, jednak skupimy się teraz na najczęstszych, czyli uczuleniach powodowanych przez pleśń, grzyby, pyłki roślin oraz środki chemiczne.
Nowy filtr
Do tematu podchodzimy dwutorowo. Po pierwsze, musimy zadbać o to, by jak najmniej substancji uczulających dostawało się do środka. Najważniejsza barierą jest filtr kabinowy. Standardowo wymienia się go przynajmniej raz do roku. W ciągu minuty może przez niego przelecieć aż 5 metrów sześciennych powietrza, więc im więcej jeździmy i im gorsze są warunki tej jazdy, tym częściej powinniśmy zwracać uwagę na jego stan. Ale alergicy mogą i powinni robić to o wiele częściej.
Sama wymiana jest dość prosta. Znajduje się on na ogół w okolicach tunelu centralnego – odpowiednie informacje znajdziemy w instrukcji obsługi auta albo na forach poświęconych danym modelom. W większości przypadków wystarczy kilka minut pracy i podstawowe narzędzia. Wybierzmy jak najlepszy filtr, niekoniecznie najtańszy nieznanej marki. Jeśli możemy, kupmy wersję z węglem aktywnym. Wychwytuje on cząstki o średnicy kilkaset razy mniejszej od grubości ludzkiego włosa. Porządne filtry są niedrogie, kosztują na ogół 20–30 zł. Nie jest to coś, na czym oszczędzimy, więc nie warto żałować dosłownie paru złotych więcej.
Czyścimy klimatyzację
Jeśli mamy auto wyposażone w klimatyzację, to przynajmniej raz do roku zlećmy jej czyszczenie. A poza tym używajmy jej jak najczęściej. Może to paradoks, ale częste włączanie służy samej klimatyzacji. Urządzenie jest wtedy dobrze smarowane, a ciągły przepływ powietrza ogranicza gromadzenie się bakterii i grzybów (pleśni). Klimę włączajmy zarówno latem, jak i zimą.
box:offerCarousel
Podstawowe czyszczenie można przeprowadzić samodzielnie. Odgrzybiacze do klimatyzacji to najczęściej preparaty w spreju. Jedne mają długą rurkę, przez którą zawartość puszki aplikujemy do przewodów wentylacyjnych przez kratki nawiewu. Inną propozycją są tzw. granaty. Taką puszkę „odbezpieczamy” i zostawiamy w aucie z uruchomioną i ustawioną na obieg wewnętrzny klimatyzacją. Po określonym czasie trwania takiego zabiegu pojazd musimy dobrze przewietrzyć. Środków do odgrzybiania używajmy zgodnie z instrukcją obsługi, żeby się nie podtruć. Tego typu preparaty kosztują na ogół kilkanaście złotych.
Jonizatory powietrza
Część alergików stosuje samochodowe jonizatory. Mają oczyszczać powietrze i robić z nim magiczne rzeczy. Niespecjalnie liczyłbym na to, że jonizator za kilka czy kilkanaście złotych wkładany do gniazda zapalniczki (nawet jeśli rzeczywiście działa) jest w stanie oczyścić powietrze w sposób zauważalny. Można za to rozważyć zakup jonizatora z funkcją ozonowania za przynajmniej kilkaset złotych. Ozon działa destrukcyjnie na grzyby i mikroby. Negatywnie wpływa też na ludzi, więc trzeba pamiętać o tym, że są to urządzenia przeznaczone do pracy w garażu czy na parkingu. Często mają timer, więc można zaparkować i zostawić w aucie urządzenie, które popracuje kilkadziesiąt minut i zniszczy organizmy, które w samochodzie są niepożądane.
box:offerCarousel
Auto warto też jak najczęściej odkurzać, by nie gromadził się w nim kurz. Zwróćmy uwagę na to, by chemia, której używamy nie powodowała alergii. Wielu ludzi uczulają zapachy samochodowe. Niestety trzeba albo badać skład każdego preparatu albo ich po prostu unikać. W sumie czyste auto pachnie samo z siebie, więc perfumowanie go nie jest konieczne.
|
Alergik w samochodzie
|
Extreme Pro to najwyższy model SSD pod interfejs SATA III z oferty SanDiska. Dedykowany jest do użytku profesjonalnego lub do gier, kusi 10-letnią gwarancją i obietnicami o wysokiej wydajności. Jak sprawdza się model o pojemności 240 GB wyceniony na około 500 zł? Seria Extreme od SanDiska zasłynęła ze swojej trwałości i dobrej wydajności. Testowany model pojawił się w zeszłym roku i jest odświeżeniem serii. Tym razem urządzenie ma osiągać aż 520 MB/s zapisu i 550 MB/s odczytu. Przedłużono także gwarancję – 10 lat robi wrażenie, podobnie jak w konkurencyjnym Samsungu 850 Pro (test). Dysk Extreme Pro dostępny jest w wersji 240, 480 i 960 GB. Sprzęt może zadowolić nawet wymagających użytkowników.
Specyfikacja SanDisk Extreme Pro 240 GB
kontroler Marvell 88SS9187
pamięć SanDisk MLC 2nd gen. 64 Gbit 19 nm
interfejs SATA III (6 GB/s)
odczyt do 550 MB/s, zapis do 520 MB/s, losowy zapis/odczyt próbki 4K do 90k/100k IOPS
pamięć podręczna 512 MB
zapis maksymalny do 80 TB (22 GB dziennie przez 10 lat)
wsparcie TRIM, NCQ, S.M.A.R.T
technologia nCache, niska temperatura pracy
temperatura pracy 0~70°C, przechowywania -55~85°C
wymiary 100 x 69, 85 x 7/9,5 mm, waga 68 g
niski pobór mocy 0,13 W (240 GB), 0,15 W (480 GB, 960 GB)
odporny na wstrząsy (1500 G)
gwarancja 10 lat
Wyposażenie i konstrukcja
Dysk pakowany jest w niewielkie, ale solidne i estetyczne pudełko. Zabezpiecza go plastikowa foremka, pod którą znajdują się akcesoria. Oprócz ulotek na wyposażeniu jest solidna ramka z tworzywa sztucznego, z zabezpieczoną warstwą taśmy samoprzylepnej. Służy pogrubieniu dysku z 7 mm do 9,5 mm, ma to na celu poprawić kompatybilność urządzenia z niektórymi starszymi laptopami. To tyle, nie ma żadnego adaptera dla komputerów stacjonarnych ani okablowania, ale w dzisiejszych czasach większość obudów oferuje już miejsce na SSD, szczególnie te droższe, a SanDisk Extreme Pro to w końcu dysk dla zamożniejszych klientów.
Obudowa dysku jest matowo-czarna. Pokrywkę wykonano z tworzywa sztucznego – trochę się ona ugina i jest lekko ziarnista. Spód jest za to bardziej gładki, aluminiowy, solidny. Gwinty nawiercone są bezpośrednio w obudowie. Pokrywę zdobi czarna naklejka z czerwonym logo producenta i złotym oznaczeniem modelu. Całość wygląda naprawdę efektownie. Dysk można śmiało wyeksponować w obudowie komputera, dopasowując go do popularnego, czarno-czerwonego schematu kolorystycznego.
Ciekawie rozwiązano problem lokalizacji gniazd SATA – obudowa jest wcięta, złącza są widoczne z obu stron. Wygląda to całkiem efektownie, ale z drugiej strony budzi pewne wątpliwości. Niby interfejs jest zamocowany na sztywno, ale wydaje się być gorzej zabezpieczony i mniej trwały.
Oprogramowanie
Na stronie producenta dostępne są dwa programy do obsługi dysków SSD. Pierwsze to SSD Toolkit, prosty program do monitorowania SMART dysku. Do Extreme Pro dedykowany jest jednak jeszcze SSD Dashboard. Ten program posiada już ładny, czytelny interfejs, działa w tle i dostępny jest w polskiej wersji językowej.
SSD Dashboard oferuje więcej możliwości, ale nie należy do wyjątkowo rozbudowanych programów obsługujących dyski SSD. Posiada jednak czytelny i atrakcyjny program monitorujący, może prezentować wydajność na wykresach, pozwala zaktualizować firmware czy skonfigurować system Windows do lepszej współpracy z dyskiem SSD. Program zawiera też reklamy innych produktów SanDiska i pozwala zapisać się do newslettera. Działa stabilnie, może uruchamiać się wraz ze startem systemu, ale nie ma przymusu jego używania.
SanDisk Extreme Pro 240 GB na pomiarach
Platforma testowa:
procesor Intel i5-4690k 4,6 GHz
płyta główna MSI Z97 Gaming 5
RAM HyperX Savage 2400 MHz CL11 16 GB
dyski HDD WD Green 1 TB, Seagate Barracuda 1 TB
dyski SSD Samsung 840 EVO 120 GB, Silicon Power V70 240 GB
karta graficzna MSI GeForce GTX 970 Gaming 4 GB
system operacyjny Windows 10 64 bit
Dysk przetestowałem w popularnych programach benchmarkowych, były to: AS SSD, Crystal Disk Mark, ATTO Disk Benchmark oraz HD Tune. Wyniki testów syntetycznych prezentują się bardzo dobrze.
AS SSD wskazał prędkość odczytu sekwencyjnego na 505 MB/s, a zapisu na 479 MB/s. To trochę gorszy wynik, niż obiecywał producent, ale jest to nadal bardzo wysoka półka, jeśli chodzi o dyski o interfejsie SATA III. Wyniki w Crystal Disk Mark były jeszcze bardziej optymistyczne. Extreme Pro osiągnął 525 MB/s odczytu i 495 MB/s zapisu. To nieznacznie lepiej niż Samsung 850 Pro w wersji 256 GB, który miał kolejno 521 MB/s i 494 MB/s.
Dla testów próbki 4K małych bloków danych AS SSD zanotował 28 MB/s odczytu i 103 MB/s zapisu. W przypadku Crystal Disk Mark odczyt wyniósł aż 33 MB/s,a zapis 117 MB/s. To także bardzo dobre rezultaty. W tym aspekcie Samsung 850 Pro był trochę lepszy, osiągając kolejno 35 MB/s i 123 MB/s. Jak widać SanDisk i Samsung uzyskały bardzo zbliżone osiągi.
ATTO Disk Benchmark wskazał aż 528 MB/s zapisu i 562 MB/s odczytu dla testów transferu dużych plików. HD Tune obliczył średni transfer na poziomie 367 MB/s, wartość maksymalna wyniosła 439 MB/s.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
SanDisk Extreme Pro 240 GB w praktyce
Testy syntetyczne robią wrażenie, ale, jak wiadomo, w praktyce osiągi wypadają jednak trochę gorzej. Tak też jest w przypadku Extreme Pro, ale to i tak najwyższa półka wydajnościowa.
Folder z 2 GB plików muzycznych w formacie mp3 dysk przekopiował w 7 sekund. W przypadku operacji na mniejszych plikach wyraźnie odczuwalny jest wpływ pamięci podręcznej – transfery potrafią skoczyć aż do 1 GB/s, jeśli zadania się powtarzają. Kolejne kopie tego samego folderu skróciły czas operacji aż o 2 sekundy.
Transfer dużego folderu o rozmiarze 38 GB, o wielu małych i dużych plikach w różnych formatach, pozwolił wykluczyć wpływ pamięci podręcznej i był już wyzwaniem dla dysku. Operacja została wykonana w 2 minuty i 55 sekund, co stanowi świetny wynik. Transfer utrzymywał się na poziomie 230-250 MB/s i wydawał się dość stabilny. Dla porównania Samsung 850 Pro był nieznacznie lepszy, bo wykonał to samo zadanie w 2 minuty i 48 sekund. Tanie dyski SSD, aby poradzić sobie z taką operacją, potrzebują czasami nawet 10 minut.
Kopia pojedynczego pliku mkv o rozmiarze 20 GB trwała tylko 1 minutę i 28 sekund, co pokazuje, że dysk może z powodzeniem służyć do zastosowań profesjonalnych (audio, video, obróbka fotograficzna).
Dysk docenią także gracze. Wiedźmin 3 uruchomił się w czasie poniżej 10 sekund, gra potrzebowała mniej więcej tyle samo czasu na wczytanie zapisu. Szybka podróż po mapie była praktycznie natychmiastowa, wielokrotnie szybsza niż na wydajnych dyskach HDD. Fani GTA V także docenią Extreme Pro. Wczytywanie zapisanej gry z dysku HDD trwa czasami ponad minutę. Tutaj zajęło to zaledwie 25 sekund.
Z 240 GB na dane użytkownika jest 223 GB. Dysk nie przegrzewa się w trakcie pracy, jest energooszczędny, co szczególnie docenią posiadacze laptopów.
Podsumowanie
SSD SanDisk Extreme Pro to bardzo dobry dysk. Kusi wydajnością i stabilną pracą oraz wieloletnią gwarancją. To niezła alternatywa dla Samsunga 850 Pro. Trzeba mieć jednak na uwadze, że wyceniony na około 590 zł 850 Samsung Pro ma 256 GB, a Extreme Pro za 513 zł oferuje 240 GB. Wydajność jest jednak zbliżona, a dysk SanDiska nadal trochę tańszy.
Extreme Pro nie jest dostępny w wersji 120 GB, co zrozumiałe. Wersja 240 GB generuje koszt około 2 zł i 14 groszy za 1 GB. Model 480 GB można nabyć za 930 zł, czyli nieznacznie taniej, bo 1 zł i 94 grosze za 1 GB, a dostępna za 1813 zł wersja 960 GB da 1 zł i 88 groszy za 1GB.
Zalety: adapter w zestawie, dobre wykonanie i estetyczny design, bardzo dobra wydajność w pomiarach i praktyce, solidny dysk pod system do zastosowań profesjonalnych oraz do gier, nie przegrzewa się, pobiera mało prądu.
Wady: obudowa częściowo plastikowa, odsłonięte złącza SATA, dosyć wysoka cena.
|
Test dysku SSD SanDisk Extreme Pro 240 GB – dobry konkurent Samsunga 850 Pro?
|
W dzisiejszych czasach ekologia jest bardzo modna. Nie tylko liczy się ekologiczny styl życia, ale i ekologiczna energia czy produkty. Zwiększa ona troskę o środowisko, w którym żyjemy na co dzień. Co zrobić, aby nasza łazienka miała jak najwięcej wspólnego z ekologią? Podpowiadamy, na co warto zwrócić uwagę. Od czego zacząć urządzanie?
Sposobów na stworzenie wnętrza ekologicznego jest wiele. Przede wszystkim liczy się tutaj oszczędność wody i przyjazne dla środowiska urządzenia sanitarne, ale nie tylko. Na początku warto zastanowić się nad kolorem łazienki. Barwy powinny być stonowane. Najlepiej jeśli będą inspirowane naturą, tym samym zamienią naszą łazienkę w oazę spokoju. Podczas zakupu warto również zwracać uwagę na opakowanie. Kupujmy farby producentów, którzy dbają, aby ich produkt nie był szkodliwy. Kolejną istotną kwestią jest wybór podłogi. Na rynku istnieje wiele alternatyw, jednak w trosce o środowisko warto sięgnąć po ekologiczną glazurę. W przeciwieństwie do tradycyjnej ma tylko 3,5 mm grubości i dzięki temu zużywa się mniej materiału do produkcji. Jeśli chcemy, aby nasza podłoga do złudzenia przypominała drewnianą, możemy zdecydować się na płytki ceramiczne, które idealnie je imitują. Warto zainwestować także w maty podłogowe wykonane z naturalnych włókien bądź po płytki ceramiczne zrobione z tak zwanych zbitek. Niezbędnymi elementami każdej łazienki są meble. Jeśli chcemy, aby były przyjazne dla środowiska, należy wybierać te, które są wykonane z jasnego egzotycznego drewna albo wikliny. Dodadzą wnętrzu uroku i lekkości.
Jak ekologicznie korzystać z wody?
Kiedy już zastanowimy się, jak nasza łazienka ma wyglądać, należy pomyśleć o oszczędzaniu wody. Jednym z najprostszych sposobów będzie zainstalowanie perlatora. Dzięki niemu możemy regulować przepływ płynącej przez niego wody, zmniejszając jej zużycie nawet o kilkanaście procent. Dokonując wyboru, warto również zwrócić szczególną uwagę na urządzenia codziennego użytku, w tym oszczędne baterie łazienkowe. Na rynku dostępne są między innym baterie jednouchwytowe, które oprócz zmiany sposobu regulowania strumienia wody zmieniają ustawienie temperatury. Zwolennicy ekologii mogą też zakupić baterię bezdotykową. Dzięki wyeliminowaniu konieczności bezpośredniego kontaktu z wodą gwarantuje ona komfort i higienę użytkowania, tym samym minimalizując ilość zużywanej wody. Przy oszczędzaniu warto wspomnieć o dwufunkcyjnych przyciskach spłukujących – pozwalają zmniejszyć zużycie wody nawet do 50%.
Oszczędzanie wody to nie wszystko
Myśląc o korzyściach dla przyrody, nie zapominajmy o ekologicznym oświetleniu, które będzie też korzyścią dla naszego portfela. Najlepszym rozwiązaniem są diody i żarówki LED. Zużywają znacznie mniej energii niż tradycyjna żarówka. Kolejnym, równie istotnym punktem jest odpowiedni dobór wentylacji. Jeśli zdecydujemy się na energooszczędny wentylator, uzyskamy nawet o połowę niższe zużycie energii. Pamiętajmy o dodatkach. Na ekologię w łazience duży wpływ mają także produkty, po które codziennie sięgamy, np. mydło, proszki do prania, papier toaletowy czy naturalne gąbki. Tam, gdzie jest odpowiedni certyfikat bezpieczeństwa, nie ma substancji zmodyfikowanych chemicznie. Dzięki temu produkty wpływają pozytywnie na środowisko naturalne i na nas samych. Koniecznie unikajmy przechowywania rzeczy w plastikowych pojemnikach. Eko łazienka to nie tylko ekologiczne, energooszczędne urządzenia czy też materiały pochodzące z recyklingu. Łazienka to miejsce, w którym potrzebujemy również intymności, przytulnego klimatu i poczucia odprężenia, a to możemy zyskać za pomocą zieleni. Nic tak nie podkreśli ekologiczności naszej łazienki jak żywe rośliny w jej wnętrzu.
|
Jak urządzić ekologiczną łazienkę?
|
Subsets and Splits
No community queries yet
The top public SQL queries from the community will appear here once available.